Bianka Mikołajewska
Bianka Mikołajewska
Śledczy badają, czy przestępstwem było wwiezienie na teren Sejmu Pawła Kasprzaka i Wojciecha Kinasiewicza w samochodowym bagażniku. Przemycili ich posłowie z koła poselskiego Ryszarda Petru. Chcieli w ten sposób wesprzeć protest przeciwko ograniczaniu dostępu obywateli do Sejmu
Jak dowiedziało się OKO.press, Prokuratura Rejonowa Warszawa- Śródmieście wszczęła dochodzenie w sprawie wydarzeń z 18 lipca 2018 roku.
Pod Sejmem trwał wówczas protest przeciwko ograniczaniu dostępu obywateli do Sejmu i zakazom wstępu nakładanym przez Straż Marszałkowską na kolejne osoby. Część uczestników akcji weszła z przepustkami na teren otaczający parlament, gdzie mieli pikietować. Ale potem biuro przepustek zostało zamknięte i nikogo nie wpuszczano.
Około godziny 14.30, niespodziewanie, na dziedzińcu przed parlamentem pojawili się dwaj liderzy Obywateli RP - Paweł Kasprzak i Wojciech Kinasiewicz (obaj objęci za rządów PiS wieloletnimi zakazami wstępu do Sejmu).
Później okazało się, że zostali wwiezieni w bagażniku samochodu posłanki Joanny Schmidt, przez kogoś z koła poselskiego Ryszarda Petru.
Jak nas poinformował Łukasz Łapczyński, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, po tych zdarzeniach Biuro Prawne i Spraw Pracowniczych Kancelarii Sejmu złożyło zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. 6 sierpnia 2018 roku śledczy podjęli decyzję o wszczęciu dochodzenia.
Postępowanie na razie prowadzone jest „w sprawie”, a nie przeciwko komuś. Prokuratorzy gromadzą dowody, m.in. nagrania z sejmowego monitoringu i przesłuchują świadków.
Badają, czy uczestnicy bagażnikowej akcji popełnili przestępstwo opisane w art. 193 kodeksu karnego, czyli czy naruszyli mir domowy Sejmu. Grozi za to grzywna, ograniczenie wolności lub do roku pozbawienia wolności.
Za naruszenie miru może jednak odpowiadać tylko ktoś, kto wszedł na jakiś teren, nie mając do tego prawa. Posłowie mieli prawo wejść na teren Sejmu. Jeśli prokuratura nie zmieni kwalifikacji prawnej czynu, za jego popełnienie będzie mogła ścigać tylko Kasprzaka i Kinasiewicza. Posłowie mogą odpowiadać wówczas za pomocnictwo (ułatwienie popełnienia przestępstwa).
Do postępowania wszczętego po doniesieniu Kancelarii Sejmu dołączono zawiadomienie Jacka Wrony. To były funkcjonariusz Centralnego Biura Śledczego, często występujący w prawicowych mediach i TVP jako ekspert ds. bezpieczeństwa.
Jego doniesienie dotyczyło „popełnienia przestępstwa z art. 231 par. 1 kk", czyli niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariusza publicznego.
Wrona informował o nim w mediach społecznościowych już 18 lipca 2018. „Dość już skrajnej nieodpowiedzialności i kpiny z bezpieczeństwa posłów i naszego państwa!! Czas na konkretne kroki i odpowiedzialność dla prowokatorów i nieudaczników!! Wszyscy won!!” - skandował na Twitterze.
W samym zawiadomieniu pisał, że „18 lipca 2018 r. f- sze Straży Marszałkowskiej pozwolili /nie zapobiegli/ posłance Joannie Schmidt /Nowoczesna/ wwieźć w bagażniku swojego samochodu na teren Sejmu Pawła Kasprzaka i Wojciecha Kinasiewicza.
Osoby te wielokrotnie kierowały w stosunku do posłów, szczególnie partii Prawo i Sprawiedliwość, różnego rodzaju groźby. W dobie podwyższonego ryzyka zamachów terrorystycznych oraz doświadczeń związanych z zabójstwem Marka Rosiaka przez Ryszarda Cybę, jest to rzecz skandaliczna i absolutnie nieakceptowalna”.
I domagał się wyjaśnienia okoliczności zdarzenia oraz „ewentualnego pociągnięcia do odpowiedzialności osób za to odpowiedzialnych”.
Po akcji z wwiezieniem Obywateli RP w bagażniku, Straż Marszałkowska zaczęła kontrolować i przeszukiwać wszystkie samochody wjeżdżające na teren Sejmu.
Troje posłów z Koła Poselskiego Liberalno - Społecznych: Ryszard Petru, Joanna Schmidt i Joanna Scheuring-Wielgus zostało objętych zakazem wjazdu. Miał on obowiązywać do końca posiedzenia Sejmu, które rozpoczęło się 18 lipca 2018 roku - czyli do 20 lipca. Ale obowiązuje do dziś.
Ryszard Petru kilkakrotnie zwracał się do marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego z wnioskiem o cofnięcie restrykcji. Straż Marszałkowska odpisała jednak, że jest to niemożliwe, gdyż jego „dotychczasowe działania nie dają rękojmi bezpieczeństwa”. A zakaz wjazdu to „działanie profilaktyczne mające na celu zapobieżenie kolejnym próbom umożliwienia przedostania się na teren pozostający w zarządzie Sejmu, osób nieuprawniony, w sposób uniemożliwiający ich kontrolę przez Straż Marszałkowską”.
Petru i Schmidt uznali, że jest to naruszenie ich „dóbr osobistych w postaci prawa wykonywania mandatu poselskiego”. I wystąpili do marszałka Sejmu o zadośćuczynienie - po 50 tys. złotych, z przeznaczeniem na cele społeczne. Do wniosku odniósł się komendant Straży Marszałkowskiej, uznając żądanie za „nieuzasadnione i pozbawione podstaw prawnych”.
Od wiosny 2016 do wiosny 2022 roku wicenaczelna i szefowa zespołu śledczego OKO.press. Wcześniej dziennikarka „Polityki” (2000-13) i krótko „GW”. W konkursie Grand Press 2016 wybrana Dziennikarzem Roku. W 2019 otrzymała Nagrodę Specjalną Radia Zet - Dziennikarz Dekady. Laureatka kilkunastu innych nagród dziennikarskich. Z łódzkich Bałut.
Od wiosny 2016 do wiosny 2022 roku wicenaczelna i szefowa zespołu śledczego OKO.press. Wcześniej dziennikarka „Polityki” (2000-13) i krótko „GW”. W konkursie Grand Press 2016 wybrana Dziennikarzem Roku. W 2019 otrzymała Nagrodę Specjalną Radia Zet - Dziennikarz Dekady. Laureatka kilkunastu innych nagród dziennikarskich. Z łódzkich Bałut.
Komentarze