Sytuację na froncie pod Kurskiem można ocenić po tym, jak kłamie propaganda Kremla. Po tygodniu od rozpoczęcia ukraińskiej ofensywy wymyśliła, że dowodzą nią amerykańscy generałowie. No bo Ukraińcy sami z siebie nie byli w stanie tak Rosjanom zaleźć za skórę
Propaganda, jak wiadomo, to źródło użytecznych i prawdziwych informacji. Co nam ujawnia propaganda Kremla o sytuacji na froncie pod Kurskiem?
Pierwsze kłamstwa propagandy w sprawie „sytuacji” (bo nie ofensywie, to słowo jeszcze nie padło) pod Kurskiem (6 sierpnia) były do przewidzenia: że nic się nie dzieje, a jeśli już się dzieje, to „sytuacja” jest już opanowana, albo wkrótce będzie.
„Przeciwnik ponosi ogromne straty” (to zdanie pojawia się w propagandzie co chwila i musi po prostu oznaczać, że to straty rosyjskie są ogromne, więc trzeba je jakoś zrównoważyć słowami).
Charakterystyczne jest jednak, że o tych rzekomych sukcesach pod Kurskiem nie opowiada teraz nikt z wierchuszki. Ani szef sztabu Gierasimow, ani rzecznik MON, ani tym bardziej szef FSB Bortnikow, któremu Putin powierzył ogarnięcie sytuacji pod Kurskiem w ramach „walki z terroryzmem”.
Zamiast tego propaganda wykorzystuje czeczeńskiego generała i wiceministra obrony narodowej (jednego z kilkunastu wiceministrów), Apty Ałaudinowa.
A wojna ta już nauczyła odbiorców propagandy, że czeczeńskie zapewnienia, jak to oni wroga gonią, są, cóż, tylko zapewnieniami.
Pierwszy więc dowód na to, że Putinowi idzie źle, jest taki, że jego rzecznikiem został właśnie ten Ałaudinow. 14 sierpnia ogłosił kolejny sukces: ujawnił tajne plany Ukrainy (nie wiadomo, skąd je miał, ale wygląda to tak, jakby spisane były i rozkolportowane na froncie na kartkach). Przewidywały one, wedle tegoż Ałaudinowa, że Ukraińcy zajmą Kurską Elektrownię Atomową w Kurczatowie już 11 sierpnia. A jeszcze nie zajęli.
Równie ciekawe wnioski można wysnuć z tego, kto zdaniem propagandy zaatakował Rosję.
Najpierw, w wersji sprzed tygodnia, była to mała grupka. Góra tysiąc osób (obecnie mowa o 11 tysiącach atakujących). Co oznaczało, że jest to zdarzenie nieistotne, problem, czy też wypadek, jakich w Rosji wiele, można się rozejść. Propaganda zresztą przeplatała informacje spod Kurska obrazkami z katastrof naturalnych w innych częściach Rosji.
Potem (10 sierpnia) propaganda doniosła, że może jest i jakiś problem, ale nie należy się przejmować, bo ukraińskie wojska to... więźniowie. Czyli Ukraina nie ma tak naprawdę sił do ataku i zaraz się on skończy. Odbiorca propagandy mógł to kupić, wie, że w Rosji jest problem z więźniami, którzy wrócili z frontu i są ułaskawieni przez Putina (wracają do dawnego rzemiosła i terroryzują cywili w Rosji, stąd doniesienia o strzelaninach i pobiciach).
Kolejnym etapem – 11 i 12 sierpnia – było zwalenie winy na Francuzów i Polaków, “a może nawet Amerykanów”. Najemników, którzy zorganizowali i prowadzą atak.
W ten sposób władza wyjaśniła, że to nie jej wina, że nie stawia oporu – przecież napadło na władzę całe NATO. Francuzi i Polacy symbolizują w tym przekazie całą zgniliznę Zachodu. Francuzi – głównie z powodu opowieści o bezeceństwach na igrzyskach w Paryżu (po to propagandzie rozważania o tym, czy algierska bokserka jest kobietą). Polacy zaś są emanacją wszystkiego, co podłe, kłamliwe i okrutne.
(W propagandzie Kremla Polska jest figurą retoryczną uzasadniającą podboje Rosji. W 1939 roku ta Polska nie przyjęła „rozsądnych propozycji Hitlera”, przez co doprowadziła do wybuchu II wojny. A wcześniej, korzystając z okazji, jak hiena wzięła udział w rozbiorze Czechosłowacji. Do rozbiorów mają wszak prawo państwa wielkie, a nie małe. Stalin ukarał ją, zabierając kresy, więc teraz na pewno Polska chce je odzyskać i knuje. I właśnie dlatego Putin musiał najechać Ukrainę – proste?).
Sytuacja w obwodzie kurskim nie wygląda jednak chyba najlepiej, skoro propaganda dokonała kolejnego zwrotu. Tymi wszystkimi więźniami, Francuzami i Polakami dowodzą teraz... osobiście amerykańscy generałowie.
„Atak na obwód kurski był kierowany przez amerykańskich generałów. Opracowaniem tej operacji zajmowało się od początku dowództwo bloku NATO, to znaczy, że było ono bezpośrednio zaangażowane w organizację tych prac, jak sądzę, bezpośrednio dowodzili amerykańscy generałowie… Zaangażowani byli w dużej liczbie najemnicy. Być może brali w tym udział sami bezpośredni specjaliści sił zbrojnych tych krajów, ponieważ odnotowaliśmy dużą liczbę cudzoziemców we wszystkich sektorach frontu” – powiedział Ałaudinow.
Rosja ma ogromny społeczny problem z uciekinierami. Nikt ich na wojnę nie przygotował, dlatego ratowali się tak, jak stali. I dziś nie mają nic – dokumentów, pamiątek, lekarstw, ubrań. Zostawili w gospodarstwach zwierzęta i potwornie się o nie martwią.
Widać to po tym, jak usilnie propaganda próbuje ukryć problem, stosując znaną w marketingu metodę „kanapkowania”. Nowa, nieprzyjemna wiadomość okładana jest z obu stron wiadomościami znanymi i dobrymi.
Chlebkiem w tych kanapkach są opowieść o tym, jak świetnie władza pomaga. Organizuje paczki z pomocą, jedzeniem i ubraniami. W ośrodkach tymczasowego zakwaterowania jest luksusowo („wszystko nam dali i jedzenie i picie” – powtarzają uciekinierzy do kamery). Kolejne paczki z pomocą przygotowuje i pakuje do samochodów cała Rosja.
Pomiędzy to wkładane są relacje, których ukryć nie da: „Sami zostaliśmy, nie było światła, wody ani łączności”. „Kto wypuści z kurnika moje gąski, bardzo proszę dobrzy ludzie, wypuście je” (zrozpaczona kobieta błaga tak kamerę moskiewskiej TV). 14 sierpnia propaganda opowiada z kolei o tym, że uciekając przed Ukraińcami, ludzie się pogubili i teraz z rozpaczą szukają wieści o bliskich.
Los zwierząt musi być problemem naprawdę poważnym, bo osobne "kanapeczki: są o tym, jak świetnie państwo Putina opiekuje się zwierzętami uciekinierów (otóż – szczepi je). Co znaczy, że tam szczepień raczej nie było wcześniej, a w każdym razie nie ma żadnego systemu kontroli. A poza tym z psami i kotami uciekli tylko ci, którzy mieli własne samochody – pozostali błagali o transport i wsiadali tak jak stali. To dokładnie wynika z oficjalnych przekazów).
Specjalna ekipa pojechała pozbierać zostawione psy na uwięzi – i teraz telewizja prezentuje je stłoczone w klatce (na zdjęciu u samej góry). Z reportażu wynika, że nie sposób ustalić, gdzie są ich właściciele, dlatego psy, a także koty od razu trafiają do adopcji.
Są jeszcze różne ciekawe dementi, które propaganda publikuje, choć świetnie wie, że dementowanie czegoś tylko utwierdza ludzi w przekonaniu, że coś jest na rzeczy. Najwyraźniej sytuacja jest taka, że dementować trzeba.
Tajemnicę tych dementi ujawnia w końcu sama propaganda: Ukraińcy prowadzą precyzyjne kampanie dezinformacyjne, a katastrofa pod Kurskiem sprawia, że ludzie ten przekaz kupują,
„Wzrosła liczba ataków informacyjnych na mieszkańców obwodu kurskiego. Ukraińskie służby specjalne tworzą fałszywe konta szefów okręgów i piszą w osobistych wiadomościach. Ignorujcie ich albo dodawajcie do czarnej listy” – ostrzegły kurskie władze regionalne.
Musimy założyć, że ta dramatyczna wiadomość nie jest ukraińską dezinformacją – powtórzyła ją przecież agencja RIA Nowosti.
W dziewiąty dniu trwania „sytuacji” pod Kurskiem propaganda uznała, że warto spróbować przerobić katastrofę na problem światowy, z którym tak naprawdę nikt sobie nie radzi.
„Rosja prowadzi zamknięte konsultacje z zaprzyjaźnionymi państwami na temat ukraińskich ataków na obwód kurski” – oznajmił dziś na briefingu Rodion Mirosznik z rosyjskiego MSZ.
„Teraz odbywają się, powiedzmy, konsultacje w trybie zamkniętym i myślę, że nasi partnerzy będą mogli niezależnie wyrazić swój punkt widzenia w odniesieniu do zachodzących procesów” – powiedział.
„Przynajmniej wczoraj na [nieformalnym] spotkaniu [Rady Bezpieczeństwa ONZ w formule Arrii] przedstawiciele szeregu państw afrykańskich, Chińskiej Republiki Ludowej, szeregu innych krajów, które mają jasny pogląd, odpowiednio oceniają sytuację, wyrazili co najmniej zaniepokojenie trwającymi procesami w rejonie Kurska”.
Spotkania Rady Bezpieczeństwa „w formule Arrii” [od nazwiska wenezuelskiego dyplomaty Diego Arrii] polegają na tym, że dowolny członek Rady Bezpieczeństwa spotyka się, z kim chce, i prowadzi nieoficjalne konsultacje. Rosja jednak bardzo chce, by jej problemy zyskały odpowiednią rangę.
Tymczasem wczesnym popołudniem propaganda doniosła, że w Kursku alarm rakietowy ogłoszono dziś już sześć razy. Propaganda przekonuje, że na wieść o zagrożeniu tumy Rosjan ruszyły do punktów werbunkowych. Z tym że kolejek nie jest w stanie pokazać – tylko pojedynczych i zamaskowanych „ochotników”. Co oznacza, że Putin potrzebuje wojska jeszcze bardziej niż przed miesiącem, kiedy propaganda zaczęła na nowo reklamować służbę na froncie. Reklamowała ją przy tym nie patriotycznymi hasłami, ale wyliczeniami, jakie to wypłaty i ulgi dostaje się dzięki udziałowi w „operacji specjalnej”.
Co ciekawe, mimo ataku na Kursk, propaganda nadal, także 14 sierpnia, zachęcała do wstąpienia do wojska właśnie pieniędzmi.
Od początku pełnoskalowej napaści Rosji na Ukrainę w lutym 2022 roku śledzimy, co mówi na ten temat rosyjska propaganda. Jakich chwytów używa, jakich argumentów? Co wyczytać można między wierszami?
UWAGA, niektóre z linków wklejanych do tekstu mogą być dostępne tylko przy włączonym VPN.
Cały nasz cykl GOWORIT MOSKWA znajdziecie pod tym linkiem.
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Komentarze