Skala ataku Ukrainy na obwód kurski Rosji jest trudna do oszacowania. Obie strony nie ujawniają informacji. Ale z rosyjskiej propagandy wynika, że cios Ukrainy jest celny i bolesny. Państwo Putina nie jest przygotowane do takiej wojny
6 sierpnia 2024 roku żołnierze ukraińskiej armii mieli przekroczyć granicę z Federacją Rosyjską w obwodzie kurskim. Rosyjscy korespondenci wojenni informują o obecności ukraińskich żołnierzy w co najmniej dziesięciu przygranicznych wioskach. Oficjalne komunikaty rosyjskie są niejasne — Rosja ma od dwóch dni wygrywać to starcie, ale ono trwa cały czas. A ludzie w panice uciekają spod ostrzału.
Oficjalnie Ukraina nie komentuje tej operacji. Natomiast Radio New Voice uzyskało komentarz ukraińskiego wywiadu wojskowego, że „żołnierze Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego, którzy walczą jako część ukraińskich sił zbrojnych, zdecydowanie nie są zaangażowani w te działania”. Wiosną tego roku ochotnicy tego korpusu przeprowadzili rajd rozpoznawczy na terytorium Rosji w obwodzie sumskim, znajdującym się na północy Ukrainy.
W przestrzeni informacyjnej pojawiły się zdjęcia pojazdów opancerzonych z trójkątnym oznaczeniem taktycznym typowym dla ukraińskich sił zbrojnych oraz zdjęcia zniszczeń, których mieliby dokonać ukraińscy żołnierze. Główne działania mają miejsce w miejscowości Sudża, znajdującej się ok. 15 km od granicy ukraińskiej.
Władimir Putin w trybie pilnym 7 sierpnia zwołał posiedzenie Rady Bezpieczeństwa, czyli najbliższych współpracowników zajmujących się wojskiem i bezpieką. Szef sztabu Walerij Gierasimow został wydzwoniony z któregoś ze sztabów wojskowych i telewizja pokazała go, jak przez łącze wideo melduje Putinowi o sytuacji. Sam Putin nazwał działania w obwodzie kurskim „prowokacją na dużą skalę” ze strony Ukrainy.
Jak mówi w radiu New Voice Roman Switan, ekspert wojskowy, w obwodzie kurskim rosyjskie wojsko ostatnio przygotowywało się do ataku w kierunku ukraińskich Sum. Miał to być podobny atak, jak na początku maja 2024 roku, kiedy Rosjanie zaatakowali Charkowszczyznę z okolic Biełgorodu.
„To uderzenie wyprzedzające i mamy do niego prawo jako strona broniąca się. To, co najprawdopodobniej zostało zrobione, to wejście na terytorium wroga na krótki czas, aby poprawić naszą pozycję obronną” – uważa Switan.
Drugim celem według eksperta jest „próba odciągnięcia wojsk rosyjskich z frontu charkowskiego, z Doniecka lub z Ługańska. Tam sytuacja Ukraińców jest trudna”.
Ukraińcy uderzyli w kierunku na Moskwę. „Nie ma żadnych fortyfikacji, żadnych wojsk, nic. Do Moskwy można dotrzeć w ciągu jednego dnia, tylko raz tankując” – dodaje Switan.
„Nasze wojska poszły w co najmniej dwóch kolumnach wzdłuż rur gazowych. Główna rura gazowa biegnąca z Rosji do Europy rozgałęzia się w Sudży, gdzie znajduje się stacja pomiarowa” – mówi Switan.
Stacja pomiaru Sudża jest największym i ostatnim korytarzem transportowym dla dostaw rosyjskiego gazu do UE.
Według eksperta ukraińskie wojsko chce kontrolować ten obiekt, ponieważ Rosjanie nie będą atakować swoich gazociągów. To, że może chodzić o infrastrukturę gazową, potwierdziły wieczorne telewizyjne kremlowskie „Wiesti”. W charakterystyczny dla siebie sposób: strasząc Europę, że podrożeje jej gaz.
W obwodzie kurskim znajduje się też elektrownia jądrowa.
„Ukraińscy żołnierze znajdują się obecnie około 76 kilometrów od elektrowni jądrowej. W nocy miasto Kurczatow, w którym znajduje się elektrownia, zostało zaatakowane przez statki bezzałogowe” – informują „Ważnyje Istorii”. „Wśród pracowników Rosgwardii pilnujących elektrownię kurską są tylko kobiety, a kierownictwo elektrowni nie ma planu na wypadek ataku” – powiedział anonimowo dziennikarzom jeden z pracowników.
Ukraiński rządowy projekt poszukiwania rosyjskich wojskowych „Chcę znaleźć” poinformował, że w obwodzie kurskim „do niewoli [ukraińskiej] dostało się bardzo wielu żołnierzy rosyjskich sił zbrojnych – zarówno poborowych, kontraktowych, jak i zmobilizowanych”.
Jednocześnie ukraińskie władze obwodu sumskiego przeprowadzają ewakuację mieszkańców z ponad dwudziestu przygranicznych miejscowości. Chodzi o prawie 6 tys. osób, w tym ponad 400 dzieci. Według Sztabu Generalnego SZU obserwowany jest „wzrost aktywności lotnictwa wroga w pobliżu obszarów przygranicznych obwodu sumskiego”. 7 sierpnia Rosjanie zrzucili tam około 30 kierowanych bomb lotniczych.
Atak na obwód kurski ma symboliczne znaczenie. Propaganda usiłuje ratować sytuację, nazywając atak na Rosję „próbą inwazji Sił Zbrojnych Ukrainy na obwód kurski”. Tylko że to nie byle obwód. Ledwie przed miesiącem Putin nazwał te ziemie „jądrem ziem rosyjskich”. Ukraińska operacja wojskowa w rejonie Kurska nie sprowadza się więc tylko do działań militarnych. Propaganda Kremla została celnie trafiona.
Tuż po ataku, we wtorek 6 sierpnia, władze ogłosiły, że ukraiński atak został odparty. Następnego dnia musiały przyznać, że dopiero “jest powstrzymywany” i że na razie udało się przeszkodzić Ukraińcom w marszu w głąb Rosji (nie wiemy, czy to prawda). W końcu 7 sierpnia na specjalnym spotkaniu zwołanym przez Putina wspomniany szef sztabu Gierasimow przyznał, że
atak „dopiero zostanie odparty”.
Kłamstwa propagandy wzmocniły panikę w regionie. Po raz kolejny okazało się, że zwykli Rosjanie nie łączą z własnym losem wiadomości o tym, że Putin prowadzi wojnę najeźdźczą z sąsiednim krajem.
Przed miesiącem wczasowiczów opalających się na okupowanym Krymie koło rosyjskiej bazy wojskowej zdumiało, że takie miejsce w czasie wojny może być ostrzeliwane.
Teraz też ani ludzie, ani władze nie były gotowe na wojenne ryzyko. Ukraińcy to najwyraźniej wykorzystali i zrobili lekcję z łączenia kropek. Pokazali też, jak bardzo społeczeństwu rosyjskiemu brakuje zwyczajnej odporności, która pozwala przetrwać sytuacje kryzysowe.
Ale nie tylko. W rosyjskim internecie pojawiły się bowiem nagrania z wezwaniami władz do ewakuacji, a dla mężczyzn — do stawiania się w punktach mobilizacyjnych. Albo ukraińska operacja nie ogranicza się tylko do działań militarnych, albo w Rosji zapanował chaos informacyjny. Za wersją o skutecznej ukraińskiej dezinformacji opowiedziała się rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa. Ale Zacharowa może nie wiedzieć, co się dzieje, a tym bardziej może kłamać.
Agencja TASS zmuszona została nadać na cały kraj depeszę o tym, że wezwania do ucieczki to fejki („W pierwotnym przemówieniu [gubernator] Aleksiej Smirnow nalegał, aby nie ulegać prowokacjom. Na zmodyfikowanym nagraniu wzywa do pilnego przybycia do wojskowych urzędów rejestracyjnych i poborowych po broń dla obrony ojczyzny”). Jednocześnie w oficjalnym (wedle propagandy) nagraniu przedstawiciele władz zaatakowanego regionu wzywają, by nie wychodzić z domu.
Ludzie uwierzyli jednak, że trzeba uciekać. Co widać w telewizyjnych kremlowskich reportażach o „pomocy dla uchodźców”. Są ich setki.
Uciekają, zostawiając wszystko. Także ukochane zwierzęta domowe – co pokazuje różnicę między rosyjskim i ukraińskim społeczeństwem.
Putin, który ledwie przed trzema dniami opowiadał, że dla władz Rosji nie ma nic ważniejszego niż bezpieczeństwo Rosji, we wtorek wieczorem został powiadomiony o ataku na Kursk. Musiał dostać dwa sprzeczne komunikaty: od wojskowych, że sytuacja jest pod kontrolą, i od p.o. gubernatora Aleksieja Smirnowa – że jest źle. Tego samego dnia p.o gubernatora mówił w telewizji, że „sytuacja jest złożona”.
Już wtedy, mimo zapewnień, że Ukraińcy z Rosji zostali wyparci, telewizja kremlowska wydawała się panikować. Nie pokazywała rozmów ze „zwykłymi ludźmi”, którzy doświadczyli „zdarzenia nadzwyczajnego” (pożaru, powodzi, ostrzału – to w Rosji dziś norma), i zapewniają, że wszystko jest w porządku. Bo władza „dała” jedzenie i miejsce do spania.
Zamiast tego w głównym dzienniku mieszkańcy okolic Kurska opowiadali, jak nagle i niespodziewanie przyszła do nich wojna. Że „strzelają”, „nie można wyjść z domu” itd. Ci ludzie byli przerażeni i nie wiedzieli, co się dzieje.
Reakcja Putina na to wszystko tylko pogłębiła problem: Putin ogłosił, że atak Ukrainy jest skandalem, bo ucierpieli zwykli ludzie. Następnie zarządził powołanie centralnego sztabu antykryzysowego, który z Moskwy kierować będzie pomocą dla Kurska. P.o. gubernatora powiedział Putinowi, co mu jest potrzebne i Putin przekazał te prośby centralnym agencjom. Koordynację zlecił pierwszemu wicepremierowi Manturowowi.
Wygląda więc na to, że Kursk nie jest w stanie sam się ratować i organizować pomocy dla cywili. Propaganda zapewniła, że kilkudziesięciu rannych cywilów otrzymuje na miejscu niezbędną pomoc medyczną. By po jakimś czasie ogłosić, że na pomoc tym cywilnym rannym z Moskwy do Kurska wyruszyła specjalna ekipa lekarzy specjalizujących się w tego typu obrażeniach („w tym anestezjolodzy i reanimatorzy, neurochirurg, torakochirurg, chirurg dziecięcy i ratownicy medyczni”).
W Kursku trwa alarm rakietowy. Telewizja pokazuje opustoszałe ulice. P.o. gubernatora Smirnow po raz kolejny powtórzył wieczorem, że „sytuacja jest trudna”. W całym obwodzie władze właśnie wprowadziły stan wyjątkowy.
Ciekawe, ile osób w Rosji pamięta, że równo 24 lata o tej porze tonął ukochany okręt podwodny Putina „Kursk”.
Jest dziennikarką, reporterką, „ambasadorką” Ukrainy w Polsce. Ukończyła studia dziennikarskie na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pisała na portalu dla Ukraińców w Krakowie — UAinKraków.pl oraz do charkowskiego Gwara Media.
Jest dziennikarką, reporterką, „ambasadorką” Ukrainy w Polsce. Ukończyła studia dziennikarskie na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pisała na portalu dla Ukraińców w Krakowie — UAinKraków.pl oraz do charkowskiego Gwara Media.
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Komentarze