30-letnia Kurdyjka z dziećmi miała zostać deportowana 13 września z lotniska Chopina do Iraku. "To niebezpieczne, bo jej rodzina walczyła przeciwko ISIS. Sprzedała cały dobytek, aby uciec. Nie ma dokąd wrócić" - mówi OKO.press pełnomocniczka Kurdyjki
13 września 2022 30-letnią kobietę z dwoma synami (8 i 9 lat) Straż Graniczna miała przymusowo deportować do Irbil, miasta w północnym Iraku. Z Warszawy Kurdyjka z dziećmi miała wylecieć samolotem lini Turkish Airlines o godz. 19:00. Po 10 miesiącach w Strzeżonym Ośrodku dla Cudzoziemców w Białej Podlaskiej, Polska odrzuciła jej wniosek o ochronę międzynarodową. Informację o deportacji Kurdyjka miała otrzymać dwa dni temu.
Na Okęciu protestowali przeciwko deportacji obrońcy praw człowieka. Pasażerom samolotu rozdawali ulotki informujące o sytuacji kobiety. Jak dowiedziało się OKO.press, Kurdyjka nie wyraziła zgody na deportację. A ta została ostatecznie wstrzymana. "Funkcjonariusze nie mogli podjąć siłowych działań w takiej sytuacji. Kobieta będzie składać ponownie wniosek o ochronę międzynarodową, a także wniosek o zabezpieczenie do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka" - mówi Daria Gosek-Popiołek, posłanka Lewicy, która była na lotnisku.
Kurdyjkę z dwójką dzieci w listopadzie 2021 pod Narewką znaleźli i uratowali aktywiści. Wraz z 16-osobową rodziną uciekła z Iraku i przechodziła przez granicę polsko-białoruską. "Z Iraku uciekły trzy pokolenia rodziny, sprzedali wszystko, co mieli. Kobieta z dziećmi uciekła z kraju w obawie o życie swoje i swoich dzieci. Jeżeli wróci, będzie po prostu bezdomna" - mówi OKO.press jej pełnomocniczka (która woli pozostać anonimowa).
Kurdów przez granicę przepychały białoruskie służby (a polskie ich zawracały). Aktywiści nakarmili ich i napoili, dali ciepłe ubrania i koce. Uchodźcy byli wychłodzeni i osłabieni. Dzieci musiały być niesione na rękach, najmłodsze miało cztery miesiące.
"16 osób, które uciekało z Kurdyjką, jest w zachodniej Europie. Są bezpieczni. Tylko kobieta z dwójką dzieci, która została w Polsce, ma być deportowana", mówiła nam pełnomocniczka.
Brat i mąż siostry 30-letniej uchodźczyni byli peszmergami (to tradycyjna nazwa kurdyjskich bojowników walczących w partyzantce o niepodległość Kurdystanu). Działali w kurdyjskim oddziale, który zajmuje się rozbrajaniem ISIS, salafickiej organizacji terrorystycznej. "Odmowa ochrony międzynarodowej była uzasadniona tym, że to zbyt daleka rodzina. A gdyby w kurdyjskim oddziale działał jej mąż, to jej pobyt w Polsce byłby uzasadniony.
Ale ta kobieta nie ma męża. Była na utrzymaniu ojca, który jest już bezpieczny na zachodzie Europy"
- mówi pełnomocniczka. "Polska nie wzięła pod uwagę indywidualnej sytuacji Kurdyjki i tego, że powrót do Iraku zagrozi jej życiu".
Jak mówi nam pełnomocniczka, deportacja miała się odbyć mimo tego, że Kurdyjka napisała odwołanie od decyzji o odrzuceniu jej wniosku o ochronę międzynarodową. Miała złożyć je w języku kurdyjskim strzeżonym ośrodku dla cudzoziemców w Białej Podlaskiej.
"Odwołanie powinno zostać przetłumaczone z języka kurdyjskiego na polski i przekazane do Urzędu do Spraw Cudzoziemców przez placówkę Straży Granicznej w Białej Podlaskiej. Ale zginęło i nie dotarło do urzędu. Wysłaliśmy w tej sprawie informację do Straży Granicznej. To nie pomogło. Otrzymaliśmy odpowiedź, że kobieta zostanie deportowana" - mówi pełnomocniczka.
"Jak wiemy sytuacja w Iraku jest bardzo poważna. Kurdyjska społeczność jest szczególnie narażona na przemoc i prześladowania.
A ta sprawa jest szczególna, bo rodzinie kobiety groziło ISIS.
W jej sprawie interweniowało Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich i organizacje pozarządowe" - mówi Gosek-Popiołek. Wyjaśnia, że Kurdyjka złoży ponownie wniosek o ochronę międzynarodową.
Kurdyjka ma zostać z powrotem przetransportowana do Strzeżonego Ośrodka dla Cudzoziemców w Białej Podlaskiej lub Kętrzynie. "Jestem ostrożna w mówieniu o sukcesie, ale jest to krok w dobrą stronę" - mówi nam aktywistka, która protestowała przeciwko deportacji na lotnisku Chopina.
Zgodnie z międzynarodowymi standardami nie można deportować osób do krajów, w których ich zdrowie i życie jest zagrożone w związku z trwającymi konfliktami.
To nie pierwsza próba deportacji uchodźców, którzy uciekli z kraju. Pod koniec lipca 2022 roku Grupa Granica informowała o próbach deportacji 26-letniego mężczyzny z Iraku, który miał brać udział prodemokratycznych demonstracjach w kraju. Po powrocie do kraju mógłby się znaleźć w niebezpieczeństwie - za protestowanie w Iraku może grozić nawet kara śmierci. Irakijczyk uciekł z kraju, bo wcześniej dostawał pogróżki. Jego żona i syn znajdują się w Szwecji i ma prawo - zgodnie z prawem unijnym - do nich dołączyć. Deportację na warszawskim Lotnisku Chopina zablokował pilot samolotu.
Zdjęcia z protestu na lotnisku Okęcie, 13 września 2022. Fot. Mikołaj Kiembłowski
Posłanki Lewicy, Daria Gosek-Popiołek i Agnieszka Dziemianowicz-Bąk
Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.
Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.
Komentarze