„Idziesz, ty lewackie ścierwo!” - usłyszała od policjanta organizatorka antyfaszystowskiej manifestacji przy Rondzie Dmowskiego w Warszawie. Chwilę wcześniej Straż Marszu Niepodległości natarła na jej uczestników. 73-letnia aktywistka ma złamany bark
W wyniku starcia ze Strażą Marszu Niepodległości 11 listopada 2021 roku w szpitalu znalazła się Kinga Kamińska, 73-letnia aktywistka Obywateli RP. Dwa lata temu była jedną z “14 Kobiet z Mostu”, które stanęły na drodze Marszowi Niepodległości. W tym roku zarejestrowały zgromadzenie na trasie Marszu, ale musiały je odwołać, gdy Jan Józef Kasprzyk, szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych i działacz PiS, ogłosił Marsz uroczystością państwową.
Zamiast przemarszu przez most Agnieszka Markowska — także jedna z 14 kobiet z mostu i aktywistka Obywateli RP — zgłosiła zgromadzenie na Rondzie Dmowskiego w Warszawie. Marsz Niepodległości miał wyruszyć stamtąd w trasę 11 listopada o godz. 13:00. Markowska zarejestrowała w stołecznym ratuszu zgromadzenie od godz. 10:30 do 14:00. Policja nie dopuściła jej jednak na miejsce.
“Około godziny 10:00 rozmawialiśmy z nadkomisarzem Mariuszem Stoczkowskim. Mówił, że nie możemy wejść na Rondo Dmowskiego, bo trwa sprawdzenie pirotechniczne Służby Ochrony Państwa. Rekomendował nam przeniesienie zgromadzenia na róg ulicy Marszałkowskiej i Nowogrodzkiej” - opowiada OKO.press Agnieszka Markowska, organizatorka zgromadzenia.
Sprawdzenie pirotechniczne polegało na przejściu jednego funkcjonariusza z psem wzdłuż ulicy około godziny 11. Potem po rondzie swobodnie chodzili uczestnicy Marszu Niepodległości. Ulica Nowogrodzka znajduje się około 100 metrów od Ronda Dmowskiego. Przeniesienie zgromadzenia oznaczałoby, że manifestacja byłaby niewidoczna dla uczestników Marszu.
“Zapytaliśmy, czy istnieje podstawa prawna tego rodzaju rekomendacji. Nadkomisarz odpowiedział na to, że nie istnieje” - mówi OKO.press mec. Radosław Baszuk, który także brał udział w manifestacji.
Markowska zdecydowała, że skoro tak, zgromadzenie odbędzie się nieopodal ronda, czyli na placu przez Rotundą, budynkiem PKO BP. Z początku nadkom. Stoczkowski zgodził się na to.
Pod rotundą zebrało się kilkadziesiąt do stu osób. Mieli ze sobą wielkie banery. Na jednym z nich hasło “Nacjonalizm to nie patriotyzm”.
Od zbierających się na rondzie uczestników marszu Obywateli RP oddzielili policjanci z zespołu antykonfliktowego w charakterystycznych niebieskich kamizelkach.
Sytuacja zmieniła się około godz. 12, kiedy zbliżało się oficjalne rozpoczęcie “uroczystość państwowa”.
Markowska: “Stoczkowski kolejny raz zapytał, czy skorzystam z rekomendacji przeniesienia się na Nowogrodzką. Kiedy odmówiłam, ze złością powiedział, że w takim razie odwołuje policję. I po chwili wokół nas nie było żadnego policjanta. Zniknęli. W tym samym momencie wokół nas zaczęły się zwierać się szyki Straży Marszu Niepodległości w pomarańczowych kamizelkach”.
“Zostaliśmy otoczeni. Żeby otoczyć naszą grupę kilkudziesięciu osób, członków Straży musiała być co najmniej setka. Zaczęli zacieśniać pierścień” - relacjonuje OKO.press mec. Baszuk.
W pierwszym rzędzie stała Kinga Kamińska. Drobna 73-latka. Od kilku lat chodzi na manifestacje o kulach, bo czeka ją operacja biodra.
Wczoraj została odwieziona do szpitala ze złamaniem kości barku. Kiedy do niej dzwonimy, mówi z trudem. Jak przyznaje, jest otumaniona lekami przeciwbólowymi, które nie do końca działają.
“Panowie w pomarańczowych kamizelkach zaczęli na nas napierać. Zrobiło się niebezpiecznie. Krzyczeliśmy: “Policja! Policja!”, ale nikt nie nadchodził. Odwróciliśmy się do tamtych tyłem. Oni zrobili to samo.
Jeden mnie przewrócił. Mówiąc wprost, popchnął mnie tyłkiem. Pchał się plecami, a potem gwałtownie się zgiął. Kolega go zapamiętał. To ich jeden z dowodzących Strażą Marszu.
Poleciałam na ziemię, upadłam na lewy bok. Na początku uderzyłam głową, ale zrobiono mi tomografię — mam tylko guza. Myślałam też, że mam wywichnięty bark, że wystarczy go nastawić.
Okazało się, że mam złamaną kość ramieniową tuż przy barku. Trzeba wkręcać śruby.
Operacja w przyszłym tygodniu. Doktor mi powiedział, że nie ma 100 procent pewności, że będzie sprawny” - opowiada OKO.press Kamińska.
Dopiero kiedy Kinga Kamińska upadła i rozległy się głośniejsze wołania o pomoc, przy Rotundzie znów pojawili się policjanci.
“Policja wtedy wkroczyła i zaczęła spychać Straż Marszu, bo oni cały czas parli. Bałam się, że startują Kingę i wszystkich wokół. Ludzie ledwo utrzymali się tam na nogach. Przyszedł do mnie Stoczkowski i powiedział, że czekają na karetkę” - opowiada Markowska.
Karetka nie przyjechała jednak pod Rotundę. Zatrzymała się przy ul. Żurawiej, dwieście metrów dalej. Nadkom. Stoczkowski wezwał dwóch funkcjonariuszy i nakazał im odprowadzić tam Kamińską.
Markowska: “Kiedy Kinga została zaopiekowana, policja rzuciła się na nas jak jakieś zwierzęta”.
“Nigdy nie przeżyłam takiej grozy jak wczoraj. Najpierw zauważyłam, że uczestniczkę mojego zgromadzenia policja zaczęła strasznie agresywnie szarpać. Po chwili wszystkich nas zaczęli stamtąd wynosić. Policjant powiedział mi: “Idziesz, ty lewackie ścierwo! Takie jak ty powinny wypierdalać z Europy”. Dwa razy upuścili mnie na schody do podziemi Centrum. Ciągnęli za rękę z głową w dół. Próbowały mnie nieść jakieś młode policjantki. Zaczęłam kopać, bo ściągały mi spodnie razem z bielizną. Byłam w szoku, nie wiedziałam, o co chodzi” - relacjonuje Markowska drżącym głosem. “Jeszcze nie doszłam do siebie” - mówi Markowska.
Policjanci przenieśli przez podziemia w Centrum kilkudziesięciu uczestników zgromadzenia pod Rotundą i zamknęli w kotle przy rogu ulic Marszałkowskiej i Żurawiej, około 200 m od trasy Marszu. O godzinie 14:00 Markowska rozwiązała zgromadzenie, a policjanci pozwolili się rozejść.
Wyniesiona też została towarzysząca manifestacji Babcia Kasia.
Zapytaliśmy Komendę Stołeczną Policji oraz Stowarzyszenie Marszu Niepodległości czy potwierdzają przebieg wydarzeń i dlaczego dopuścili do przemocy wobec uczestników legalnego zgromadzenia. Do momentu publikacji nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Obywatele RP zapowiadają, że w poniedziałek 15 listopada złożą w prokuraturze zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez policjantów.
Nacjonalizm
Policja i służby
Protesty
Agnieszka Markowska
brutalność policji
Kinga Kamińska
Marsz Niepodległości
Obywatele RP
Stowarzyszenie Marsz Niepodległości
Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.
Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.
Komentarze