0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Jakub Wlodek / Agencja GazetaJakub Wlodek / Agenc...

Plac Wolności w Łodzi i Poznaniu wypełnione po brzegi, kilkaset osób pod Neptunem w Gdańsku, rozkrzyczana, tłumna ul. Wiejska w Warszawie, protestujące kurorty turystyczne: Jurata, Wejherowo, Słupsk czy Lębork - tak wyglądał wieczór 10 sierpnia 2021 w Polsce.

Z inicjatywy KOD, organizacji dziennikarskich i społecznych, w 93 miejscowościach w całym kraju odbyły się manifestacje pod hasłem "Wolni ludzie, wolne media, wolna Polska".

„My, obywatele o rozmaitych poglądach i profesjach, wierni swoim różnym przekonaniom i wyznaniom, pochodzący z wielu środowisk społecznych i zawodowych, z polskich miast, miasteczek i wsi, świadomi, że jedną z najważniejszych podstaw demokratycznego państwa jest istnienie wolnych i niezależnych mediów, w trosce o przyszłość naszej Ojczyzny, stajemy razem, by wyrazić naszą niezgodę i nasz sprzeciw wobec wszelkich działań mających ograniczyć wolność słowa i wolność mediów w Polsce” — pisali w zaproszeniu organizatorzy.

Wśród nich Komitet Obrony Demokracji, przedstawiciele środowiska dziennikarskiego – Fundacja Grand Press oraz Towarzystwo Dziennikarskie, a także organizacje społeczne: Obywatele RP, Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Ogólnopolski Strajk Kobiet, Akcja Demokracja, Kongres Obywatelskich Ruchów Demokratycznych, Protest w Wykrzyknikiem, Fundacja Mazowieckiego i Partia Zieloni.

Do akcji przyłączyły się również organizacje, które wcześniej – przy wsparciu niezależnych mediów – broniły niezależności polskiego sądownictwa: Stowarzyszenie Sędziów Polskich „Iustitia”, Stowarzyszenie Sędziów „Themis”, Stowarzyszenie Prokuratorów „Lex super omnia”, Stowarzyszenie Adwokackie „Defensor Iuris” oraz Inicjatywa #Wolne Sądy.

"Wolne media są tlenem demokracji"

Warszawską demonstrację pod budynkiem Sejmu na ul. Wiejskiej relacjonowaliśmy na profilu OKO.press na Facebooku:

Manifestację otworzył Mazurek Dąbrowskiego i gromkie "Sto lat" odśpiewane wszystkim niezależnym dziennikarzom i dziennikarkom.

"Za wszelką cenę brońmy nie tylko niezależnych firm medialnych, ale też niezależnych dziennikarzy. To oni są solą wolnego słowa, bez nich wolności nie będzie. Nie będzie demokracji, a wolne media są jej tlenem. A jak wiemy, PiS ma poważne problemy z kupowaniem respiratorów" — mówił Seweryn Blumsztajn, dziennikarz i działacz opozycji w czasach PRL, jeden z założycieli "Gazety Wyborczej".

Katarzyna Janowska, dziennikarka, wcześniej wieloletnia dyrektorka TVP Kultura mówiła:

"Gdyby nie media prywatne, podczas WOŚP, zobaczylibyśmy puste ulice, a nie tysiące ludzi uczestniczące w największej imprezie charytatywnej w Polsce. Nie zobaczylibyśmy też, jak Nobla odbiera Olga Tokarczuk i jej pięknego przemówienia, w którym słowo »czułość« jest na pierwszym miejscu".

"Nie jest przypadkiem, że władza uderza w ekonomiczne podstawy wolności słowa. Nie będzie zabraniała gadania, czy pisania na własnych profilach. Będzie zabraniała docierania do kosztownych, trudnych informacji. Władza już wcześniej odebrała pieniądze z reklam spółek skarbu państwa wszystkim nie swoim mediom, pozbawiając je ogromnej części dochodów, a dając swoim. Słuchaczy i widzów im ubyło, ale im nie o to chodzi. Chodzi o to, by uczciwi dziennikarze, mający silne zaplecze w silnych instytucjach, nie docierali do informacji" - to Jacek Żakowski, dziennikarz i publicysta "Gazety Wyborczej" i TOK FM.

Polska jak Rosja?

Z każdą minutą tłum pod Sejmem gęstniał. Ludzie krzyczeli: "Nie ma zgody", "Wolne media", "TVP łże", "Konstytucja". Wśród protestujących, tak w Warszawie, jak w innych miastach, dominowali ludzie w średnim wieku i starsi. Do nich też najlepiej trafiał przekaz ze scen - odwołujący się do porównań czasów komunizmu, a także retoryki znanej z obrony TK i sądów. Choć nie zabrakło też akcentów, które dzisiejsze protesty wpisywały w brawurową walkę o prawa kobiet i osób LGBT, a także szerokie zagrożenia dla wolności.

W stolicy do przemówień organizatorzy, poza reprezentantami mediów, zaprosili też sojuszników: przedstawicieli zawodów prawniczych, organizacji społecznych, nauczycieli, a także polityków-obywateli.

"Nie przyszliśmy tu, my prawnicy, bronić tylko dziennikarzy, czy poszczególnych mediów. Przyszliśmy tu bronić naszych podstawowych praw i wolności, ponieważ wolne media, sądy i wybory to fundamenty demokracji. Wierzę, że jako społeczeństwo, obronimy je" - mówił adwokat Michał Wawrykiewicz z inicjatywy "Wolne sądy".

Anna Schmidt-Fic, nauczycielka z inicjatywy "Protest z wykrzyknikiem": "Bez wolnych mediów nie mielibyśmy szansy, by w czasie strajku przedstawić swoje racje. Wtedy, gdy w TVP robiono z nas wroga publicznego, terrorystów podkładających bomby w szkołach. Bez wolnych mediów nie mielibyśmy szansy śledzić fatalnych skutków deformy edukacji Anny Zalewskiej. Bez wolnych mediów nie moglibyśmy dać odporu homofobicznej nagonce, a nasi uczniowie LGBT pozostaliby bez słów wsparcia, w klatce rządowej propagandy".

"Kiedy zobaczyliśmy projekt lex TVN, nie skojarzył nam się z regulacjami przyjętymi w innych krajach UE, tylko z rosyjską ustawą medialną z 2014 roku. Wiemy, że ta ustawa spełniła swoje zadania. Wiemy, jak w Rosji wygląda wolność słowa" - mówił Maciej Nowicki z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

"Rozumiem, jak ważnym pomostem pomiędzy rzeczywistością i ludźmi jest praca dziennikarska. W jaką pustkę się wpada, gdy brakuje efektów tej pracy. (...) Polki i Polacy wiedzą, że PiS nie zatrzyma się na niszczeniu TVN. Przyjdą po wolność w internecie, a w końcu będą zamykać za poglądy" - to Natalia Kochanik z Akcji Demokracji.

A organizatorzy, Komitet Obrony Demokracji, dodali: "Chcemy obronić prawdziwy świat, a nie świat na opak, który tworzy PiS".

"Nie wygracie, bo my nie będziemy milczeć"

Tłum w Warszawie najmocniej rozgrzali politycy, którzy na scenie społecznej wypowiadali się w roli debiutantów (bo bardziej po obywatelsku).

"Jesteście nadzieją, której brakuje polityce. Wasza obecność jest dowodem na to, że w Polsce wzbiera fala ludzi, którzy nie będą patrzyli na siebie nieufnie; którzy wiedzą, że tylko razem będziemy w stanie przeciwstawić się fali pogardy, nienawiści i kłamstwa" - zwrócił się przewodniczący PO do tłumu skandującego "Donald, Donald".

Donald Tusk odczytał oświadczenie przygotowane wspólnie z koleżankami i kolegami z PO:

"Jednym z najważniejszych filarów demokracji są wolne i niezależne media. To one obok niezawisłych sądów i przestrzegania praw mniejszości odróżnia demokrację od państwa autorytarnego. Pluralizm medialny w Polsce to zdobycz przełomowego dla Polski roku 1989. Przemian, które w sferze mediów przyniosły powiew wolności i zakończył czas komunistycznej cenzury i propagandy.

Rząd PiS przygotował nowelizację ustawy medialnej, której celem jest powrót do komunistycznych wzorców jednolitych mediów, jednego przekazu. To system, którego celem jest zapewnienie bezkarności rządzącym, wyjście władzy spod społecznej kontroli; by ludzie pozbawieni wiedzy o jej nieprawościach pozostali bezradni i bezwolni. Każdy zamach na media jest zamachem na podstawy polskiej demokracji, podstawy wolności obywatelskich i wartość prawdy w życiu publicznym".

Tusk dodał, że władza chce zmonopolizować media, bo zdaje sobie sprawę, że jej najgroźniejszym przeciwnikiem jest prawda.

"Przez chwilę można oprzeć władzę na kłamstwie, strachu, obojętności, rezygnacji i zwątpieniu. Nie wygracie, bo my nie będziemy milczeć. Będziemy głośno krzyczeć" - mówił były premier, lider PO.

"Im bardziej władza niegodziwa, skorumpowana, autorytarna, tym bardziej zasadza się na wolności obywatelskie" - mówiła Gabriela Morawska-Stanecka, marszałkini Senatu (Lewica). "Musimy bronić mediów przed rządem, który marzy o ciszy. Jeżeli dziś nie staniemy w ich obronie, już nikt nigdy nie usłyszy, jak tłumi się legalne demonstracje; jak bije się kobiety pałkami teleskopowymi; jak przetrzymuje się ludzi na komisariatach bez dostępu do adwokata" - dodała.

Michał Kamiński, PSL: Wiemy, czym różni się telewizja publiczna od niepublicznej. Różni się tym samym, czym krzesło elektryczne od krzesła. Jesteśmy tu także dlatego, że wbrew temu, co wmawia nam propaganda, jesteśmy polskimi patriotami, którzy przyszłość ojczyzny widzą w Europie. (...) Wybieramy taki styl uprawiania polityki i życia publicznego, w którym w każdej chwili obywatele mogą powiedzieć, że ich dłużej nie chcą".

"Zamknięcie stacji TVN byłoby krokiem, który przesunie Polskę do grupy krajów takich jak Turcja, Węgry, Rosja. Tu nie ma odcieni szarości, nie ma nic pomiędzy. Są kraje, w których jest wolność słowa i takie, w których wolności nie ma. To dyktatorzy decydują tam, co ludzie mają czuć i myśleć. Nie ma zgody, by Jarosław Kaczyński dyktował, co mamy słuchać, oglądać i czytać" - mówił Michał Kobosko z Polski 2050. I zaapelował do wszystkich posłów, niezależnie od partyjnych barw, by odrzucili nowelę ustawy medialnej. "Każdy głos się liczy. Władza, która podnosi rękę na media, to władza skompromitowana" — mówił.

Naszej reporterce Dominice Sitnickiej o komentarz udało poprosić się także przedstawiciela rządzącej koalicji, posła PiS Tadeusza Cymańskiego.

"Uważam, że wszystkie stacje, które nie przekraczają granic przyzwoitości powinny istnieć. TVN jest wyraźnie postrzegany jako stacja bliska opozycji i jako taka ma prawo istnieć. Pytanie jest, jaki ma być jej status prawny" — mówił Cymański i dodawał, że sam ma wątpliwości, dlaczego KRRiTV tak długo zwleka z przyznaniem koncesji.

Do rozmowy włączyli się też protestujący pod Sejmem obywatele. "Pan zabiera nam TVN, złodziej TVNu" — krzyczeli. "Emocje są złym doradcą" — odpowiadał zmieszany poseł PiS. I uchylał się od odpowiedzi na pytanie, jak zagłosuje.

"Mamy kruchą większość, zazwyczaj trzymam się dyscypliny, ale bywa różnie...zobaczę" — stwierdził Cymański.

Protest na dachu, gaz na Krakowskim

W Warszawie, tuż po godzinie 15:00 aktywiści opozycji ulicznej - Homokomando, Cienia Mgły i Lotnej Brygady Opozycji - w sprzeciwie wobec ustawy medialnej zajęli siedzibę Ministerstwa Kultury. Jak relacjonuje OKO.press jeden z organizatorów Krzysztof Główka, protestujący próbowali zablokować wejście na dziedziniec. W tym czasie kilka osób wdrapało się po drabinie na dach, gdzie rozwiesiło tęczowe flagi i banery z hasłami: "Wolne (TVN) media", "Polska wolna od faszyzmu" i "Precz z nie-rządem". Gdy na teren przyjechała straż pożarna z wysięgnikiem, by sprowadzić aktywistów na ziemię, ci zaczęli stawiać opór.

"Kilka osób weszło na wóz strażacki, policja bezpardonowo zaczęła ich ściągać. Łapali za nogi i ręce. Ludzie praktycznie spadali na ziemię z wysokości dwóch metrów. Wyglądało to strasznie. Policja przepychała nas też i rozpyliła gaz. Poszkodowana została m.in. Babcia Kasia"

- mówił OKO.press Główka.

Część osób zostało wylegitymowanych i postawiono im zarzuty naruszenia porządku publicznego (art. 51 kodeksu wykroczeń). Chwilę po godzinie 18:00 na miejsce przyjechały też oddziały antyterrorystyczne.

fot. Robert Kuszyński / OKO.press
fot. Robert Kuszyński / OKO.press

"Wolność mediów jako warunek demokracji"

Jeszcze przed obywatelami, w obronie wolnych mediów protestowali dziennikarze. O godzinie 13:00 przed Sejmem odczytali apel, pod którym podpisało się już ponad 800 pracowników polskich mediów. "Zneutralizowanie TVN i podporządkowanie jej państwu, ma być jednym z ostatnich etapów przejęcia kontroli nad ostatnimi instytucjami, które patrzą władzy na ręce i bronią demokratycznych wartości takich jak jawność, tolerancja oraz równość wobec prawa.

32 lata po obaleniu w Polsce komunizmu historia zatacza koło. Rządząca partia podnosi rękę na media, których wolność jest warunkiem funkcjonowania demokracji. Nie możemy się na to zgodzić"

- piszą w liście dziennikarze. Apel został przekazany na ręce marszałek Sejmu Elżbiety Witek.

Przeczytaj także:

Inicjatorami akcji są: dziennikarz "Gazety Wyborczej" Wojciech Czuchnowski i dziennikarz "OKO.press" Mariusz Jałoszewski. A wśród sygnatariuszy znaleźli się redaktorzy naczelni czołowych tytułów prasowych, a także dziennikarze lokalnych portali i gazet, m.in. Tygodnika Ciechanowskiego, Czasu Świecia, Telewizji Aleksandrów czy Radia Ostrowiec.

Lex TVN wchodzi pod obrady Sejmu

Jak ustalił PAP, podczas Prezydium Komitetu Politycznego PiS członkowie partii zdecydowali, by na najbliższym posiedzeniu Sejm zajął się projektem zmiany warunków udzielania koncesji w ustawie o radiofonii i telewizji (art. 35).

Nowela trafi pod obrady już jutro, 11 sierpnia o godzinie 11:30.

Marszałek Ryszard Terlecki pytany wcześniej przez dziennikarzy o porządek obrad mówił, że czasu jest mało, głosowań wiele, a parlamentarzyści zajmą się głównie tym, co "zejdzie z Senatu". Terlecki nie chciał komentować, czy o ewentualnym przesunięciu debaty nad lex TVN miałyby zadecydować względy technicznie czy polityczne. Pytany o poparcie projektu przez Porozumienie Jarosława Gowina zbijał argumenty. "Większość zawsze mamy. Gowin nie wymięknie" - przekonywał Terlecki. I tłumaczył, że zdania odmienne, które słychać było w mediach to tylko wynik tego, że posłowie Porozumienia lubią "występować w telewizji" stąd "opowiadają różne rzeczy".

O godzinie 18:00 rzecznik rządu przekazał jednak, że wicepremier Jarosław Gowin został zdymisjonowany.

Wcześniej głos w sprawie lex TVN zabrał też premier Mateusz Morawiecki. Na konferencji prasowej w Warszawie powtarzał, że w noweli ustawy o radiofonii i telewizji chodzi o to, by polskie media, duże, średnie, a także regionalne, nie mogły być nabywane bez regulacji przez jakikolwiek podmiot na świecie.

"Niech każdy sobie w sumieniu odpowie na takie pytanie: czy chcielibyśmy, żeby była możliwość nabywania udziału w mediach, czyli wpływu na polskie społeczeństwo, przez biznesy czy przedsiębiorców albo jakieś inne podmioty z całego świata? Ja sobie odpowiadam jednoznacznie: poważne państwo musi mieć mechanizmy regulacyjne, dlatego

ustawa uszczelniająca w tym zakresie nie jest przeciwko komukolwiek, tylko jest ustawą, która ma na celu zapobiegać w przyszłości takim ewentualnym akwizycjom, fuzjom czy zakupom, które mogą być dokonywane przez podmioty spoza EOG i potem mogą wpływać na naszą rzeczywistość"

- mówił premier.

Jak już pisaliśmy, odmowa przedłużenia koncesji dla TVN24 i zmiana artykułu 35 ustawy o radiofonii i telewizji o warunkach udzielania koncesji mają doprowadzić do wyeliminowania lub podporządkowania rządzącym tej niezależnej stacji. Ustawa dopuszcza bowiem na rynku medialnym tylko te podmioty z Europejskiego Obszaru Gospodarczego, które nie są zależne od firm spoza EOG, a właścicielem TVN jest zarejestrowana w Holandii spółka należąca do amerykańskiego koncernu Discovery.

Oficjalnie chodzi o „przeciwdziałanie przejęciu kontroli nad nadawcami telewizyjnymi przez dowolne podmioty spoza Unii Europejskiej, w tym podmioty z państw stanowiących istotne zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa”. Ale zmiana uderzyłaby w jeden podmiot: właśnie w TVN.

Jeśli nowe prawo wejdzie w życie, amerykański koncern Discovery będzie musiał pozbyć się większościowego pakietu udziałów w spółce, do której należą TVN i TVN24. Jeśli do tego dojdzie, największy prywatny telewizyjny kanał informacyjny zostanie uciszony, tak jak to wcześniej miało miejsce w Rosji lub na Węgrzech.
;

Udostępnij:

Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze