Po raz pierwszy w historii krakowskiego samorządu większościową koalicję utworzyły Koalicja Obywatelska i Nowa Lewica. I na razie ta centrolewicowa koalicja prowadzi zdecydowanie bardziej progresywną politykę, niż wywodzący się z SLD Majchrowski i liberalny Gibała.
Krakowski radny Nowej Lewicy Tomasz Leśniak polemizuje z opublikowanym w OKO.press tekstem Karola Wałachowskiego „Kosmetyka i gesty Aleksandra Miszalskiego. Jak przez rok poradził sobie nowy prezydent Krakowa?”
Niewiele jest w Polsce miast, w których wyniki wyborów samorządowych byłyby równie przewidywalne, co w Krakowie. Od 2002 roku przez ponad 2 dekady regularnie wygrywał je Jacek Majchrowski. Pokonywał między innymi Andrzeja Dudę, Jana Rokitę, Ryszarda Terleckiego, Małgorzatę Wassermann i Zbigniewa Ziobrę. Zmiana przyszła dopiero w zeszłym roku, gdy Majchrowski przeszedł na polityczną emeryturę, a w wyścigu prezydenckim zwyciężył Aleksander Miszalski, 43-letni polityk Platformy Obywatelskiej.
Wybory przyniosły też nowy układ sił w Radzie Miasta Krakowa. Po raz pierwszy w historii krakowskiego samorządu większościową koalicję utworzyły Koalicja Obywatelska i Nowa Lewica. Opozycję współtworzą z kolei kluby Prawa i Sprawiedliwości oraz Łukasza Gibały, byłego posła PO i Ruchu Palikota, który już po raz trzeci bezskutecznie starał się o fotel prezydenta.
Karol Wałachowski, były współpracownik Gibały, opisuje w OKO.press pierwszy rok nowej władzy w Krakowie jako czas „kosmetycznych zmian”, „politycznych gestów” i kontynuacji polityki Majchrowskiego. Trudno mi się zgodzić z taką diagnozą. W mieszkalnictwie, polityce antysmogowej i edukacji – obszarach strategicznych dla miasta – już widoczne jest przyspieszenie lub wyraźna zmiana priorytetów i kierunków działania.
Na zdjęciu głównym – Tomasz Leśniak (po prawej) obok prezydenta Aleksandra Miszalskiego ( w środku). Fot. Jakub Wlodek / Agencja Wyborcza.pl
Kryzys mieszkaniowy wydaje się być dziś największym wyzwaniem strategicznym dla miasta. Coraz częściej słyszymy historie osób, które – ze względu na wyjątkowo trudną sytuację na rynku mieszkaniowym – rezygnują z podjęcia studiów w Krakowie albo wyprowadzają się od razu po studiach. Średnia cena najmu wzrosła do ponad 60 zł/1 mkw. Dostępność mieszkań mierzona relacją mediany wynagrodzeń do ceny 1 mkw. jest u nas najgorsza ze wszystkich miast wojewódzkich.
Majchrowski maksymalnie ograniczył aktywność miasta w zakresie polityki mieszkaniowej. Był przekonany, że problem mieszkaniowy rozwiążą deweloperzy. Zasób mieszkaniowy należący do miasta trzeba w większości sprywatyzować, a polityka mieszkaniowa samorządu powinna ograniczać się wyłącznie do najmu socjalnego dla osób w szczególnie trudnej sytuacji życiowej. Tylko w latach 2009-2024 władze miasta sprzedały z bonifikatą (za 10% wartości) blisko 8 200 mieszkań. Wybudowały w tym okresie zaledwie 698 nowych mieszkań. Prezydent nie widział też potrzeby powołania gminnego TBS-a, który mógłby budować dostępne cenowo mieszkania dla klasy średniej.
Od zeszłego roku staramy się zreformować politykę mieszkaniową Krakowa tak, by stworzyć dla mieszkańców – zarówno dla tych najmniej zamożnych, jak i gospodarstw domowych z luki czynszowej – alternatywę dla rynkowego najmu i kredytu. Miszalski razem z lewicową wiceprezydentką Marią Klaman zahamowali sprzedaż mieszkań miejskich i zwiększyli budżet na remonty pustostanów. Poza tym, uruchamiamy Społeczną Inicjatywę Mieszkaniową, zabezpieczyliśmy środki na konkursy urbanistyczno-architektoniczne na pierwsze trzy inwestycje z mieszkaniami społecznymi na wynajem, a już po wakacjach ruszy pierwsza, pilotażowa Społeczna Agencja Najmu.
Polityka antysmogowa była z kolei prawdopodobnie największym sukcesem Majchrowskiego. Być może nie doszłoby do tego, gdyby nie zaangażowanie aktywistów z Krakowskiego Alarmu Smogowego. Trzeba jednak przyznać, że to właśnie za rządów poprzedniego prezydenta doszło w Krakowie do znacznej poprawy jakości powietrza. Udało się to uzyskać dzięki zakazowi palenia węglem i drewnem oraz sprawnie przeprowadzonej akcji wymiany pieców.
Liczba dni, w których przekraczane są poziomy dopuszczalne pyłu zawieszonego PM10, zmniejszyła się w mieście w ciągu dekady o około 100 dni w roku.
W dalszym ciągu mamy jednak problem ze smogiem transportowym. W szczególności wysokimi stężeniami dwutlenku azotu, który odpowiada między innymi za zwiększone ryzyko astmy, chorób płuc, udarów i nowotworów (pomiary przeprowadzone przez Polski Alarm Smogowy wykazały, że w żadnej z badanych lokalizacji w Krakowie nie osiągnięto rekomendacji Światowej Organizacji Zdrowia dla stężeń dwutlenku azotu). Zgodnie z danymi Institute for Global Health, w mieście co roku notuje się około 450 przedwczesnych zgonów związanych z przekroczeniami norm emisji tego gazu.
Chociaż obecnie kontekst polityczny temu nie sprzyja, to właśnie teraz udało się w Krakowie zrobić kolejny, duży krok w walce ze smogiem transportowym. Rada Miasta Krakowa – mimo zorganizowanego sprzeciwu środowisk skrajnej prawicy, o których głosy zaczęli zabiegać radni PiS-u i Gibały – przyjęła przygotowany przez nowego prezydenta projekt uchwały o ustanowieniu w mieście Strefy Czystego Transportu. Jeśli nie zostanie zakwestionowany przez wojewodę, to Kraków będzie pierwszym w Polsce miastem z wyjątkowo progresywną i ambitną formułą SCT. W ciągu kilku lat powinna ona doprowadzić do spadku emisji dwutlenku azotu o około 30-4o proc.
Ograniczona dostępność miejsc w przedszkolach to kolejny problem, który Majchrowski rozwiązywał za pomocą szeroko pojętej prywatyzacji. Gdy obejmował władzę w 2002 roku, w Krakowie funkcjonowało 45 przedszkoli niesamorządowych (prowadzonych przez osoby fizyczne, spółki, stowarzyszenia i związki wyznaniowe). Uczęszczało do nich około 10% wszystkich dzieci w wieku przedszkolnym. Kiedy przechodził na polityczną emeryturę, w mieście działało rekordowe 340 placówek niesamorządowych, do których chodziło 52% dzieci.
Ten bezprecedensowy wzrost prywatnej edukacji był w dużym stopniu stymulowany przez uprzywilejowanie finansowe sektora niesamorządowego i jednoczesne ograniczenie inwestycji w nowe przedszkola miejskie. Przedszkola stały się dochodowym biznesem, ponieważ Kraków – jako jedyne miasto wojewódzkie w Polsce – zdecydował się na dotowanie edukacji niesamorządowej znacznie powyżej stawek ustawowych.
Powstał tym samym system dwóch prędkości, w którym na dziecko w przedszkolu miejskim przeznaczamy miesięcznie 450 zł mniej niż na dziecko w przedszkolu niesamorządowym (dane za obecny rok).
A to odbijało się niekorzystnie zarówno na jakości opieki, jak i na warunkach pracy w przedszkolach należących do miasta.
Utrzymanie takiego systemu finansowania – postulowane przez radnych PiS i Gibały – skutkowałoby w najbliższych 3 latach transferem dodatkowych 200 milionów złotych do sektora niesamorządowego. W warunkach niżu demograficznego doprowadziłoby też do zwolnień nauczycieli w przedszkolach miejskich, które przegrywałyby nierówną konkurencję o dzieci. Dlatego między innymi zdecydowaliśmy się na przywrócenie finansowania w oparciu o ustawowe minima. Dzięki tej zmianie – popieranej między innymi przez Związek Nauczycielstwa Polskiego – miasto będzie mogło przekierować dziesiątki milionów złotych w ciągu najbliższych kilku lat na doposażenie miejskich placówek, inwestycje w nowe przedszkola i podwyżki wynagrodzeń w oświacie.
Opisane tu działania w polityce mieszkaniowej, antysmogowej i edukacyjnej Krakowa w ostatnim roku po zmianie władzy trudno uznać za „kosmetyczne gesty”. Ja widzę w nich potencjał na zmianę kierunku rozwoju społeczno-gospodarczego miasta, w którym istotne miejsce odzyska troska o dostęp do dobrej jakości usług publicznych i środowisko. O trwałości i sile tej zmiany zdecyduje najbliższe kilka lat. Na razie centrolewicowa koalicja prowadzi jednak zdecydowanie bardziej progresywną politykę, niż wywodzący się z SLD Majchrowski i liberalny Gibała.
Komentarze