0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Grzegorz Dabrowski / Agencja Wyborcza.plFot. Grzegorz Dabrow...

W sobotę 27 maja 2023 roku prezes PiS Jarosław Kaczyński oraz wicepremier i szef MON Mariusz Błaszczak stanęli ramię w ramię z rzecznikiem PiS Rafałem Bochenkiem na tle zapory na granicy polsko-białoruskiej w Kopczanach (woj. podlaskie). Kamera pokazywała też słupek graniczny wymalowany w narodowe barwy.

„To była wojna hybrydowa. Mur pozwolił zatrzymać ofensywę Putina i Łukaszenki przeprowadzoną za pomocą imigrantów” – chwalił swój rząd Jarosław Kaczyński.

Po jednym pytaniu zadali reporterzy TVP Info oraz Polsat News. Zgłosił się też dziennikarz TVN, ale Bochenek przesunął go na koniec kolejki, a potem niespodziewanie zakończył konferencję prasową.

Już bez mikrofonu Mateusz Grzymkowski zadał jednak Kaczyńskiemu swoje pytanie, czy po odnalezieniu rosyjskiej rakiety pod Bydgoszczą prezes Kaczyński ufa ministrowi Błaszczakowi. A także, czy szef MON ma zaufanie do generała broni Tomasza Piotrowskiego.

„Mikrofon jest wyłączony panie redaktorze, tak że proszę nie krzyczeć” – uprzejmie poinformował Bochenek.

„Ale ja mogę odpowiedzieć” – odezwał się Kaczyński i dźwięk wrócił.

„Ja pana w tym momencie niestety jestem zmuszony – to nie jest żadna osobista wobec pana uwaga – traktować jako przedstawiciela Kremla, bo tylko Kreml chce, żeby ten pan przestał być ministrem obrony narodowe” – powiedział Kaczyński, rozkładając ręce.

I odeszli razem z Błaszczakiem. Minister z szacunkiem uścisnął dłoń prezesa.

Mateusz Grzymkowski dla OKO.press: Jestem od zadawania pytań

Do Mateusza Grzymkowskiego zadzwoniłem w niedzielę o godz. 14:30. Nie mógł rozmawiać, bo robił materiał z Puszczy Białowieskiej. „Jestem przy płocie na granicy, oddzwonię”. Oddzwonił po godz. 16:00.

Piotr Pacewicz, OKO.press: Jak się pan poczuł po wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego?

Mateusz Grzymkowski, TVN24*: Jestem reporterem. Moją rolą jest zadawanie pytań, wykonuję swoją pracę najlepiej jak umiem. Jestem od informacji, a nie od emocji. Ta próba zdyskredytowania mnie przez pana prezesa miała na celu naruszenie mojej godności. To, co powiedział pan Kaczyński, miało mnie obrazić. Nie ma wątpliwości.

Kaczyński zastrzegł, że to nie jest „osobista uwaga wobec pana”, bo – w domyśle – pan tylko zadaje takie „agenturalne pytania”, specjalnie przygotowane wcześniej w TVN. Czy to nie jest obrażające dla dziennikarza, traktowanie go jak jakiegoś funkcjonariusza?

Zgoda, ale trudno mi powiedzieć, co tam się działo w głowie pana prezesa, jakie myśli mu po niej chodziły, gdy mówił to, co mówił.

TVP Info i Polsat News zostały dopuszczone do głosu.

Przed konferencją osoby z tych stacji zostały po cichu – dyskretnie, szeptem – poinformowane, że będzie można zadawać pytania, bo nie zawsze tak jest. Ja również ustawiłem się w kolejce do mikrofonu za telewizją publiczną, a przed dziennikarką Polsatu. Gdy chciałem zadać pytanie, pan Bochenek powiedział, żebym był dżentelmenem i ustąpił miejsca koleżance z Polsatu.

Zrobiłem to, ale gdy ona dostała już odpowiedź na swoje pytanie, dziwnym trafem konferencję zakończono. Mimo to zadałem narzucające się dziś pytania związane z rakietą znalezioną pod Bydgoszczą. Czy pan prezes ma po tej historii zaufanie do pana ministra, a pan minister do swojego generała Piotrowskiego? Jarosław Kaczyński usłyszał moje pytania – nie wiem, czy w transmisji było je słychać – i po swojemu na nie odpowiedział, czy raczej nie odpowiedział.

Czy zdarzyło się panu kiedyś coś takiego?

Podczas relacjonowania wydarzeń bywałem szarpany, opluty czy uderzony, ale nigdy nie zostałem tak potraktowany przez osobę na wysokim stanowisku. Prezes stadniny koni w Michałowie w czasie Pride of Poland kopnął mojego operatora. I wkrótce potem stracił stanowisko (w sierpniu 2018 roku - więcej o tym tutaj).

Jest Pan teraz na granicy polsko-białoruskiej, gdzie grupa ok. 25 osób (w tym 11 dzieci) z Iraku, Afganistanu i Syrii błaga o azyl (więcej - tutaj)

Byliśmy, widzieliśmy... rwie się zasięg.

Pana relacja może zostać uznana za udział w wojnie hybrydowej i zostanie pan przedstawicielem i Putina, i Łukaszenki.

[To pytanie zostało już bez odpowiedzi, połączenie zostało przerwane].

Dzieci uchodźców wyciągające ręce przez płot na granicy z Białorusią 28 maja 2023, fot. Grupa Granica

*Mateusz Grzymkowski (rocznik 1992) pracuje w TVN24 od maja 2015 roku, poprzednio w TVP, białostockiej „Gazecie Współczesnej” (dzisiaj Polska Press) oraz Diecezjalnym Radiu Nadzieja. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego i Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi. Autor kanału na YouTube – „Po prostu Grzymkowski”.

TVN24: podejmiemy kroki prawne

W związku z wypowiedzią Kaczyńskiego z 27 maja 2023 roku redakcja TVN24 wydała oświadczenie:

„Redakcja TVN24 stanowczo protestuje przeciw nazwaniu dziennikarza zadającego ważne społecznie pytania przedstawicielem Kremla. To kolejny atak władzy na niezależność mediów i kolejna próba tłumienia krytyki prasowej.

Nie przestaniemy zadawać pytań. W interesie społecznym i w imieniu naszych widzów.

Na tym polegają konstytucyjne zadania mediów, które są zobowiązane do kontroli instytucji publicznych.

W związku z wypowiedzią Jarosława Kaczyńskiego podejmiemy stosowne kroki prawne w obronie naszych dziennikarzy i dobrego imienia TVN”.

Wiceszefowa portalu Frontstory.pl Anna Gielewska komentowała w Faktach po faktach TVN: „Jest oczywiste, że dzisiaj każdy, kto będzie zadawał trudne, niewygodne pytania, krytykował władzę, zostanie zaklasyfikowany jako ten, który jest agentem wpływu Kremla, albo szerzy narrację zgodną z proklemlowską propagandą”.

Bochenek: TVN kręci, a pan prezes ma prawo wyrażać opinię

Rafał Bochenek, rzecznik PiS, w stanowisku przekazanym PAP (cytat za Press) stwierdził:

„Stacja TVN jak zawsze w swoim stylu manipuluje i kreuje alternatywną rzeczywistość, niezgodną z faktami, nie odnosząc się w całości do wypowiedzi pana prezesa Jarosława Kaczyńskiego.

Tak jak dziennikarze mają prawo zadawać pytania, tak obywatele, w tym politycy, mają prawo do wypowiadania się i wyrażania swoich opinii.

W tej sprawie swoje zdanie pan prezes Jarosław Kaczyński jasno uzasadnił. Atakowanie ministra obrony pana premiera Mariusza Błaszczaka i próba dezawuowania jego dokonań w obszarze wzmacniania obronności naszego kraju to wpisywanie się w kremlowską propagandę”.

Następnie Bochenek pisze o sukcesach PiS, a potem znów wraca do TVN:

„Pan premier Mariusz Błaszczak ma pełne zaufanie pana prezesa Jarosława Kaczyńskiego, a wszelkie ataki na politykę i działania, które prowadzi, współgrają z oczekiwaniami tych, którzy rządzą dzisiaj w Rosji. Warto również podkreślić, iż to nie pierwszy raz, gdy odgórnie, sądownie firma TVN chce kneblować usta innym osobom, mediom czy dziennikarzom, którzy przypominają o jej niechlubnych korzeniach i komunistycznych powiązaniach założycieli. Czyżby to było jakieś uczulenie na fakty i prawdę?”.

Press Club Polska: skandaliczna, skrajna arogancja władzy

27 maja wieczorem Press Club Polska wydała oświadczenie:

„Skandaliczna wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego pod adresem dziennikarza telewizji TVN24, jakoby ten był przedstawicielem Kremla, jest nie tylko głęboko obraźliwa, ale stanowi także kolejne świadectwo skrajnej arogancji władzy.

Żadna ekwilibrystyka słowna nie osłabia siły tej obelgi.

Redaktor Mateusz Grzymkowski wykonywał swoją pracę, próbując w imieniu odbiorców zadać pytanie podczas konferencji prasowej. Właśnie na tym polega rola dziennikarza. Obowiązkiem polityków wobec opinii publicznej jest natomiast odpowiadanie na pytania, a nie obrażanie i pomawianie pytających w jej imieniu dziennikarzy.

Rada Press Club Polska solidaryzuje się z Mateuszem Grzymkowskim. Wyrażamy także gotowość wsparcia dziennikarza i jego macierzystej redakcji podczas ewentualnego postępowania sądowego”.

Zalewska: „odczytywał zadane mu zadanie”

W niedzielnej (28 maja) "Kawie na ławę" Konrad Piasecki zacytował wypowiedź Kaczyńskiego i poprosił o komentarz europosłankę PiS, b. ministrę edukacji Annę Zalewską, która reprezentowała w programie „stronę partyjno-rządową”. Łagodząc wymowę określenia „przedstawiciel Kremla” Zalewska zwróciła mu uwagę, że Kaczyński zwrócił się do dziennikarza: „proszę tego nie brać do siebie” (niedokładny cytat).

„A do kogo miał brać?” – zapytał Konrad Piasecki. – „I czy naprawdę zadawanie takiego pytania jest działaniem proklemowskim?”.

„Dziennikarz odczytywał zadane mu przez stację zadanie” – zaczęła Zalewska.

Piasecki: „Przepraszam, co to za argument?”.

Zalewska: „To nie był żaden argument, prosta wypowiedź, niepotrzebnie się pan denerwuje”.

Piasecki: „Bo pani uważa, że dziennikarz nie działa we własnym imieniu, tylko ktoś mu podsyła pytania”.

Zalewska: „Po drugie, ja ze zmartwieniem obserwuję nagonkę na najlepszego ministra obrony”.

Piasecki: „Najlepszego w całej historii?”.

Głos w tle: „Minister tysiąclecia”.

Zalewska: „Po 1989 roku”.

Piasecki: „Czyli Błaszczak lepszy niż Macierewicz”.

Zalewska: „Mamy wojnę. Z materiałów TVN czy opozycji można nagrać różnego rodzaju propagandowe filmy, wystarczy je dobrze posklejać (...) Nagonka na ministra obrony, o którym cały świat mówi, że stawia Polskę na czele, jeżeli chodzi o jedność wobec Ukrainy (...) w sferze publicznej powinno być jak najmniej zaczepek”.

Obce media, zawsze szczują i szkodzą dobrej władzy [cytaty z programu PiS]

Eks ministra Zalewska w niezbyt składnej wypowiedzi wyraziła popularny w PiS stosunek do mediów krytycznych wobec władzy: są narzędziem uprawiania polityki, a dziennikarze i dziennikarki są „funkcjonariuszami” swoich redakcji. Podobnie patrzy na media Jarosław Kaczyński.

Taki też obraz mediów wyłania się z Programu PiS. Według jego autorów, media toczyły w latach 2007-2015 wojnę z PiS ręka w rękę z władzami PO-PSL. „W centrum przedsięwzięć wizerunkowych stawiano zwykle Donalda Tuska. Były one więc z jednej strony dezorientujące, a z drugiej promujące premiera.

Jest oczywiste, że nie mogłyby być prowadzone bez poparcia prawie wszystkich mediów”.

Media w czasach PO-PSL współtworzyły także ze służbami i prokuraturą wspólny, polityczny front: „Dezawuowanie przy pomocy mediów, próby niszczenia przy udziale służb specjalnych, wezwania do podejmowania działań prawno-karnych, a w pewnych przypadkach nawet podejmowanie śledztw i formułowanie aktów oskarżenia (...) teza o potrzebie zakwestionowania praw politycznych dużej części społeczeństwa sformułowana przez Donalda Tuska już w 2005 roku (moherowe berety); podjęły ją następnie media”.

Zgodnie z Programem PiS, media (poza pro-PiS-owskimi, które były i są patriotyczne, rzecz jasna) uczestniczyły w „propagandzie, zwanej eufemistycznie polityką wizerunkową. Ta polityka była w istocie masowym systemem manipulacji”.

Jarosław Kaczyński użył też popularnego zabiegu retorycznego, czyli interpretowania wszelkiej krytyki jako mniej lub bardziej otwartej na spełnianie interesów obcych sił - Rosji, a także Niemiec i Unii Europejskiej. Media (za wyjątkiem tych, które popierają PiS) współtworzyły bowiem razem z Platformą Obywatelską i Donaldem Tuskiem osobiście postawę „postkolonializmu, czyli rezygnacji znacznej części elity z lojalności wobec państwa polskiego". Przyjmowały też „postawę pełnego klientyzmu, szczególnie w stosunku do Niemiec i Brukseli. Funkcją tego klientyzmu był też stosunek do Rosji”.

Wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego, który w dodatku osobiście nienawidzi niezależnych mediów, zwłaszcza Wyborczej i TVN, staje się w świetle takiego podejścia mniej zaskakująca. Na konwencji PiS 14 maja prezes mówił:

„Z naszym przekazem musimy dotrzeć do milionów Polaków, bo naprawdę istnieje w naszym kraju ta rzeczywistość urojona, już powiem wprost, TVN-owska.

Ze sfery tej rzeczywistości niektórzy ludzie przeżywają, jakby była rzeczywistością naprawdę".

;

Udostępnij:

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze