0:000:00

0:00

"Uważamy, że nadleśniczy Grzegorz Bielecki popełnił przestępstwo w związku z wycinką w Puszczy Białowieskiej w trzech obszarach.

  • Po pierwsze, zarządzone przez niego działania były niezgodne z planem zadań ochronnych obszaru (PZO) Natura 2000 Puszcza Białowieska.
  • Po drugie, jako nadleśniczy łamał zobowiązania Polski względem UNESCO.
  • Po trzecie, nie respektował postanowienia Trybunału Sprawiedliwości UE z 27 lipca 2017 roku o tzw. środku tymczasowym"

- mówi OKO.press Krzysztof Cibor z Greenpeace.

Grzegorz Bielecki jest szefem Nadleśnictwa Hajnówka już dwanaście lat. Wcześniej przygotowywał plany urządzenia lasu dla puszcz Białowieskiej i Kampinoskiej. Był również naczelnikiem ochrony lasów w Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku i dyrektorem Biebrzańskiego Parku Narodowego. A także dyrektorem Krajowego Zarządu Parków Narodowych. Uważa się go za człowieka Jana Szyszki, byłego ministra środowiska.

Jest entuzjastą "leczenia" Puszczy Białowieskiej z gradacji kornika drukarza za pomocą wycinki sanitarnej. Zasiada również w komisji hodowlanej żubrów przy Białowieskim Parku Narodowym (BPN). Mówi się, że to właśnie on będzie następcą Olimpii Pabian, którą ze stanowiska dyrektora Białowieskiego Parku Narodowego odwołał Szyszko 15 listopada 2017 roku.

"Działalność Bieleckiego jako hajnowskiego nadleśniczego dobitnie pokazuje, że nie interesuje go ochrona przyrody" - mówi Cibor. - "Dlatego jego kandydatura na stanowisko dyrektora BPN to fatalna wiadomość dla Puszczy Białowieskiej. Z pewnością nie daje gwarancji, że symbol polskiej przyrody, jakim jest ten najstarszy polski park narodowy, będzie traktowany odpowiednio do swojej wartości przyrodniczej" - dodaje.

Przeczytaj także:

Prawo trzykrotnie złamane

Cibor w rozmowie z OKO.press podkreśla, że nadleśniczy Bielecki złamał prawo, ponieważ wycinka w drzewostanach ponadstuletnich jest zabroniona w świetle zapisów PZO. Również cięcia sanitarne motywowane walką z kornikiem drukarzem.

Plan Zadań Ochronnych jest dokumentem, który ma każdy obszar Natura 2000. Również Puszcza Białowieska. Dokument określa, jakiego rodzaju działania można prowadzić na tym obszarze.

"W PZO napisane jest jasno, że to nie kornik jest zagrożeniem, ale nadmierna gospodarka leśna w starodrzewiach" - mówi aktywista.

Ponadto, Bielecki dopuścił wycinkę w strefie III UNESCO na terenie swojego nadleśnictwa. "Tymczasem są to obszary, na których nie wolno prowadzić gospodarki leśnej. Nie tylko wycinano tam drzewa, ale również wywożono stamtąd drewno" - mówi nam Cibor.

Bielecki sam potwierdził w marcu 2017, że cięcia były wykonywane w strefie UNESCO. I totalnie ten fakt bagatelizował.

"Nas przede wszystkim obowiązuje plan urządzania lasu wynikający z ustawy o lasach, a nie zapisy o strefach chronionych UNESCO" - mówił w rozmowie z białostocką "Wyborczą".

"Zapisy związane ze światowym dziedzictwem UNESCO nie funkcjonują w ogóle w polskim prawie. To umowa cywilnoprawna między UNESCO a Polską. Ta umowa międzynarodowa nie ma przełożenia wprost na nasze prawo, które obowiązuje leśników" - dodawał.

To oczywista nieprawda, ponieważ polska Konstytucja mówi jasno, że prawo międzynarodowe obowiązuje od momentu jego ratyfikacji. Zaś konwencja UNESCO z 1972 roku o ochronie dziedzictwa kulturalnego i naturalnego została ratyfikowana przez Polskę w 1976 roku.

Wreszcie - zdaniem skarżących organizacji - Bielecki nie zastosował się do postanowienia o środku tymczasowym, które zostało wydane przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) 27 lipca 2017 roku. Co prawda, pozwalało ono na wycinkę motywowaną koniecznością zapewnienia bezpieczeństwa publicznego. "Ale w naszej ocenie jej skala w Nadleśnictwie Hajnówka wykraczała poza niezbędne minimum, na które wskazywał Trybunał.

Poza tym, z miejsca wycinek wywożono drewno, co było już jawnym niezastosowaniem się do decyzji Trybunału" - wyjaśnia Cibor.

"Uśmiechał się, gdy ludzie krzyczeli z bólu"

Krzysztof Cibor to nie jedyny aktywista ekologiczny, który nie jest zachwycony kandydaturą Bieleckiego na stanowisko dyrektora BPN. W tej sprawie wypowiadał się już wcześniej m.in Adam Bohdan z Fundacji Dzika Polska. "Z nadleśniczym Bieleckim znamy się dość dobrze od około 10 lat, odkąd zacząłem prowadzić w Puszczy działalność strażniczą" - mówił "Wyborczej" Bohdan.

"Wyrąb setek drzew z rezerwatów przyrody, wycinka drzew z chronionymi gatunkami, wycinka ponadstuletnich klonów objętych moratorium, strzelanie do jeleni po zmroku czy wycięcie wiosną tego roku stu prawie stuletnich dębów to tylko niektóre historie, które miały miejsce w nadleśnictwie, gdzie Zenon Bielecki był szefem".

Bohdan dodał też, że jest przekonany, iż Bielecki, jeśli zostanie dyrektorem, obniży standardy ochrony przyrody w BPN. A także zwiększy odstrzał żubrów i zacznie walkę z kornikiem drukarzem w parku narodowym.

"Szczególnie utkwiła mi w pamięci pacyfikacja blokady we wsi Czerlonka, gdy nadleśniczego bardzo rozbawiło użycie przez policję środków przymusu bezpośredniego, w wyniku czego ludzie krzyczeli z bólu" - dodaje, wspominając jedną z pierwszych blokad wycinki w Puszczy Białowieskiej.

OKO.press nieoficjalnie dowiedziało się, że na stanowisko dyrektora kandydują jeszcze m.in. Olimpia Pabian (była dyrektorka BPN) oraz Michał Krzysiak, weterynarz z parku narodowego. W sumie sześć osób.

Przesłuchania kandydatów odbędą się 1 lutego. Złożenie zawiadomienia do prokuratury w sprawie możliwości popełniania przez Bieleckiego przestępstwa właśnie 31 stycznia nie wydaje się być przypadkowo wybranym terminem.
;

Udostępnij:

Robert Jurszo

Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.

Komentarze