0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Bartosz Kocejko-SzukalskiFot. Bartosz Kocejko...

Władze Warszawy szykują prywatyzację budynku mieszkalnego przy ul. Marszałkowskiej 66 – jednego z największych miejskich pustostanów w centrum. Swój plan ratusz poprzedził masowym wysiedleniem lokatorów komunalnych pod pretekstem... zamiaru gruntownego remontu i rewitalizacji kamienicy. Wkrótce po wysiedleniu, 28 czerwca 2023 roku zarząd dzielnicy Śródmieście postanowił przeznaczyć na sprzedaż cały udział miasta w tym budynku. W listopadzie 2024 roku sprawa trafiła pierwszy raz pod obrady miasta i wywołała gorącą dyskusję wśród radnych. Swój sprzeciw wobec prywatyzacji Marszałkowskiej wyraziła większość warszawskich grup ze społecznej lewicy obecnych na przemarszu w 14. rocznicę zabójstwa Jolanty Brzeskiej, zakończonym pod tą kamienicą.

Jako wieloletni sąsiad lokatorów Marszałkowskiej 66, z uwagą śledziłem ich skuteczne zmagania z tuzinem kolejnych rzekomych „spadkobierców” i ich pełnomocników. Marszałkowska 66 przetrwała okres dzikiej, taśmowej reprywatyzacji nietknięta dzięki zebraniu pokaźnej dokumentacji i ogromnej pracy archiwalnej. Dowiedziono, że kolejno zgłaszane roszczenia są fikcyjne. Pracę tą wykonali mieszkańcy wbrew ratuszowi. Władze latami bowiem zapewniały lokatorów komunalnych, że oddanie tej i innych miejskich kamienic z roszczeniami jest nieuniknione oraz nie dopuszczały ich do procedur reprywatyzacji, nie uznając ich za stronę w żadnych postępowaniach. To z tego powodu w stolicy lokatorzy powołali formalny podmiot – Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów, będący ich reprezentacją. Powstanie niezależnego stowarzyszenia lokatorskiego wyrastało ze wspólnego doświadczenia: braku zaufania do oficjalnej władzy jako reprezentacji ich interesów.

Neogotycka kamienica
Kamienica przy Marszałkowskiej 66. Fot. Bartosz Kocejko-Szukalski

Marszałkowska 66 oparła się wszystkim roszczeniom, a jej mieszkańcy doczekali się chwili, gdy ówczesna prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz uznała, że „w ratuszu działała grupa przestępcza”. Wkrótce potem ekipa nowego prezydenta Rafała Trzaskowskiego wysiedliła wszystkich lokatorów Marszałkowskiej 66, tym razem powodem stała się nie reprywatyzacja, a planowana rewitalizacja.

Warto mieć jednak na uwadze, że obecne prawodawstwo nie pozwala na roszczenia reprywatyzacyjne jedynie do zamieszkałych budynków. Gdy ratusz dokonuje masowego wysiedlenia z budynku, roszczenia są znów zasadne. W styczniu tego roku WSL uzyskało od ratusza informację, że ponad 1800 pustostanów miasta jest objętych roszczeniami reprywatyzacyjnymi. Jak przyznaje Marek Goluch, dyrektor Biura Polityki Lokalowej w ratuszu, „roszczenia uniemożliwiają swobodne dysponowanie lokalami” (pismo do WSL z 22 stycznia 2025 roku).

WSL nawiązało do tego w haśle protestu 1 marca 2025: „Brzeska zginęła, reprywatyzacja żyje”. Same roszczenia blokują remonty i najem komunalny, doprowadzając puste budynki komunalne do ruiny. Póki co jednak Marszałkowska 66 jest wolna od roszczeń i przeznaczona przez ratusz do rynkowej prywatyzacji.

Ta położona w ścisłym centrum kamienica oferuje mieszkania z niskim regulowanym czynszem od 80 lat.

Tania czynszówka przetrwała ponad trzy dekady transformacji i kapitalizmu. W tym okresie, władze Warszawy ponad trzykrotnie zredukowały udział miejskich mieszkań z niskim czynszem w ogólnej liczbie lokali: z poziomu Wiednia – 25 procent w 1995 roku – do marnych 7 procent obecnie.

Ratusz pozbył się łącznie około 70 tysięcy tanich miejskich mieszkań przez prywatyzację, przejęcia i wyburzenia (dane z Wieloletniego Programu Gospodarowania Mieszkaniowym Zasobem m.st. Warszawy na lata 2018-2022 i 2021-2025).

Ta polityka niszczenia zasobu tanich lokali skutkuje dziś astronomicznym wzrostem cen mieszkań na rynku komercyjnym. W stolicy tylko w ciągu ostatniej dekady ceny sprzedaży i stawki najmu wzrosły o ponad 100 procent. W ten sposób tanie czynszówki przy Marszałkowskiej 66 stają się wyspą na oceanie niebotycznej drożyzny w śródmieściu Warszawy. Ta anomalia mierzi polityków, którzy rządzą Warszawą.

Radny Platformy Obywatelskiej Michał Matejka bronił kursu swojej partii na prywatyzację Marszałkowskiej 66 podczas sesji rady Warszawy 28 listopada 2024 roku, głosząc, że „wyremontowanie kamienicy przez Miasto doprowadziłoby do sytuacji, w której w budynku znajdowałyby się najdroższe mieszkania komunalne w stolicy”. Inaczej mówiąc: po co nam tanie mieszkania od miasta w centrum, gdzie mogą stać drogie prywatne? Czymże jest kryzys mieszkaniowy wobec marnowania rynkowego potencjału gruntu w śródmieściu?!

Bliźniaczą retorykę zastosowano niedawno na potrzebę prywatyzacji publicznego akademika Jowita w centrum Poznania, w ekspertyzie opłaconej przez UAM: „faktyczne przeznaczenie [czyli obecny tani publiczny akademik – red.] oddala się od optymalnego potencjału, generującego najwyższą rentę gruntową [czyli drogi prywatny akademik]”.

Przeczytaj także:

Nie da się już pudrować kryzysu

W śródmieściu ma być drogo – na własnej skórze doświadczam tego programu Platformy Obywatelskiej, która niemal nieprzerwanie rządzi stolicą odkąd sięgam pamięcią. 14 lat temu śródmiejski burmistrz, mianowany przez PO korwinista Wojciech Bartelski, wygłaszał ten program otwarcie w głosie przeciwko tanim barom mlecznym: „Modernizacja jest procesem trudnym, ale koniecznym. Realny wybór jest taki, że albo będzie tanio i przaśnie, albo nieco drożej, ale nowocześnie. Warszawiacy z ich europejskimi aspiracjami zasługują na ten drugi wariant”.

Dziś radni PO rzadko mówią otwarcie o potrzebie gentryfikacji śródmieścia, a jednak forsują swój plan równie gorliwie. W przypadku Marszałkowskiej 66 ratusz twierdzi, że sprzedaż kamienicy na terenie, który stał się tak drogi, pomoże zbudować wiele więcej tanich mieszkań komunalnych poza centrum Warszawy.

W najlepszym wypadku oznacza to tyle, że PO oddaje śródmieście najbogatszym, a z jego prywatyzacji finansuje rozwój zasobu tanich mieszkań na peryferiach Warszawy. Tyle że twarde dane nie pozwalają ufać władzy nawet w ten plan. Poniżej zestawiam trzy najbardziej nośne mity stołecznej Platformy z faktyczną polityką mieszkaniową ratusza.

Trzaskowski miał rozwijać zasób mieszkań komunalnych. Nic z tego nie wyszło

Po pierwsze nie ma żadnego rozwoju zasobu mieszkań. Obecne władze miasta nigdy nawet nie zamierzały tego zasobu rozwinąć ani do poziomu z 1995 roku (25 proc. udziału lokali komunalnych w ogólnej liczbie mieszkań), ani nawet ponad mizerny stan z okresu prezydentury Gronkiewicz-Waltz. Wprawdzie Trzaskowski hucznie zapowiadał, że Warszawa zbuduje 1500 komunalnych mieszkań rocznie, aż w 2030 roku zwiększy zasób do 100 tysięcy lokali, z 81 tysięcy. Jednak ten sam Trzaskowski wraz z ekipą Platformy podpisał się pod planem zamrożenia tego zasobu mieszkań na poziomie... właśnie 81 tysięcy. Program mieszkaniowy Warszawy na lata 2021-2025 założył „zarówno spadek liczby lokali z powodu sprzedaży i rozbiórek, jak i wzrost wynikający z planowanych inwestycji”. Poniżej tabela ilustrującą ten ambitny program ratusza.

Źródło: Wieloletni program mieszkaniowy, źródło

Władze na wiele lat zamroziły zasób na poziomie bezpiecznym dla branży zajmującej się drogim prywatnym najmem. Udział lokali samorządu względem prywatnych mieszkań stale spada. Platforma zlikwidowała funkcję zasobu publicznego jako powszechnej taniej alternatywy dla wolnego rynku (jak działa to na przykład w Wiedniu). Trzaskowski prowadzi politykę, która w żaden sposób nie zagraża ciągłemu wzrostowi stawek prywatnego najmu, a wręcz ten wzrost napędza – takimi ruchami jak prywatyzacja Marszałkowskiej 66.

Trzaskowski buduje nawet mniej niż Hanna Gronkiewicz-Waltz

Przyjęło się uważać, że odchodzącą w cieniu afery reprywatyzacyjnej Hannę Gronkiewicz-Waltz zastąpił prezentujący wyższy poziom wrażliwości społecznej, obyty w Europie Rafał Trzaskowski. Fakty są dla Trzaskowskiego brutalne. W ciągu całej swojej kadencji zbudował on pięć razy mniej mieszkań komunalnych niż HGW w takim samym okresie. Aby przykryć ten fakt, ratusz najczęściej miesza dane dotyczące mieszkań komunalnych i TBS. Tymczasem w latach 2019-2024 samorząd Trzaskowskiego wybudował 356 lokali komunalnych (źródło: Marek Goluch, dyrektor Biura Polityki Lokalowej, pismo do WSL z 11 marca 2025 roku).

W podobnym okresie sześciu lat 2009-2014, HGW zbudowała ich 1994.

W 2022 i 2023 roku ekipa Trzaskowskiego nie zbudowała ani jednego nowego budynku komunalnego. W roku 2024 oddano do użytku zaledwie dwa nowe budynki komunalne.

Samorząd w czasach Gronkiewicz-Waltz w jednym tylko 2012 roku zbudował 459 lokali, więcej niż Trzaskowski od początku swoich rządów w Warszawie... HGW jednak likwidowała kilkakrotnie więcej zasobu, niż budowała. Epoka Trzaskowskiego to stagnacja i stabilny spadek udziału lokali miejskich względem prywatnych w stolicy.

Prywatyzacja daje środki na rozwój zasobu mieszkań komunalnych? To mit

Za Trzaskowskiego rządząca miastem Platforma Obywatelska zamroziła rozwój zasobu mieszkań z regulowanym czynszem mimo tego, że zgromadziła ogromne środki z prywatyzacji nieruchomości miasta. Jak wynika z danych uzyskanych przez WSL, warszawski ratusz sprywatyzował aż 224 nieruchomości za ponad pół miliarda złotych w okresie 2015-2021, bezpośrednio przed wprowadzeniem programu hamującego rozwój na lata 2021-2025 (dokładnie 532.200 miliona PLN). W latach 2022-2025 sprywatyzowano za drugie pół miliarda 114 miejskich nieruchomości. Ratusz dziś szykuje pod młotek kolejne dziesiątki gruntów, budynków i lokali. Jak to się ma do budowy mieszkań komunalnych?

W samym 2022 roku Ratusz zyskał z prywatyzacji ponad dwa razy więcej, niż wydał na to budownictwo przez ostatnią dekadę 2015-2025.

Jak widać z planu sprzedaży Marszałkowskiej 66, najlepsze na co można liczyć to programowe przesiedlanie biednych z centrum na peryferia. Realnie można liczyć na jeszcze mniej. Czemu? Coraz większym problemem w budowie jest... właśnie brak publicznych gruntów, które ratusz ciągle prywatyzuje. W artykule „Warszawa nie ma gdzie budować” rzeczniczka stołecznego ratusza przyznaje: „Barierą w rozwoju mieszkań społecznych jest również stan prawny gruntów we własności m.st. Warszawy. W latach 2018-21 poddano analizie ok. 22 ha gruntów, z których tylko ok. 18 proc. nie miało problemów formalnoprawnych”. Co robi ekipa Trzaskowskiego z gruntami, które mają jasny status prawny, należą do miasta? To, co z Marszałkowską 66, której lokatorzy dekadami o ten jasny status walczyli. Wysiedla ich, a nieruchomość przeznacza na sprzedaż. W czyim interesie?

Marszałkowska 66. Fot. Bartosz Kocejko-Szukalski

Uparty kurs na katastrofę

Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów alarmowało podczas dni lokatorskich w 2010 roku, za życia Jolanty Brzeskiej, że „w wyniku kursu na masową prywatyzację władze Warszawy wkrótce nie będą miały czym władać”. Obecne władze miasta uparcie ten kurs kontynuują. Forsują systemowy problem dla mieszkańców, ale też dla budżetu Warszawy. Wspomniany tu radny Michał Matejka błyskotliwie zauważył, że remont Marszałkowskiej 66 oznaczałby, że miasto ma najwięcej warte komunalne mieszkania w historii. To może być problem dla radnego Matejki, ale dla zwykłych mieszkańców realnym problemem jest właśnie prywatyzacja miejskich nieruchomości jak tej przy Marszałkowskiej 66.

Taka polityka sprawia, że ratusz wkrótce będzie mógł budować mieszkania tylko wtedy, gdy odkupi najdroższe grunty w historii tego miasta, które wcześniej sam sprywatyzował.

Czy Warszawę stać na kolejną po reprywatyzacji, wielomilionową kroplówkę do prywatnych kieszeni? Politycy rządzący Warszawą pchają nas od kryzysu mieszkaniowego do mieszkaniowej katastrofy.

;
Bartosz Kurzyca

Członek komisji krajowej związku zawodowego Inicjatywa Pracownicza, działacz Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów. W publikacjach skupia się na problematyce nierówności społecznych na tle niskich płac, wysokich czynszów, prywatyzacji zysków i uspołeczniania kosztów w kapitalizmie. Facebook: Antek Wiesztort

Komentarze