Pamiętają Państwo pumę Nubię? Jej sprawa wcale się nie zakończyła. W sądzie w Zawierciu 27 marca rozpoczął się proces jej byłego właściciela, oskarżonego m.in. o znęcanie się nad zwierzęciem
Były właściciel pumy Nubii już raz usłyszał wyrok.
W maju 2022 roku Sąd Rejonowy w Zawierciu uznał Kamila Stanka za winnego zarzucanych czynów i skazał go na dwa lata prac społecznych w wymiarze 30 godzin w miesiącu. Wydał także zakaz posiadania zwierząt.
Wobec wyroku nakazowego - czyli wydanego bez udziału stron, wyłącznie na podstawie akt - można zgłosić skargę. Wtedy sprawa zaczyna się na nowo, w tradycyjnym trybie. Stanek, skazany właśnie wyrokiem nakazowym, z tego skorzystał. Nie przyznaje się do winy i chce procesu.
W sumie postawiono mu aż cztery zarzuty:
Puma Nubia została odebrana Kamilowi Stankowi w lipcu 2020 roku. Proces jednak się opóźnił. Początkowo miał rozpocząć się w październiku 2022 (po sprzeciwie oskarżonego wobec wyroku nakazowego). Pełnomocnik Stanka starał się o umorzenie sprawy.
Sam oskarżony mówił mediom: "Złożyłem wniosek o to, by w razie nieumorzenia sprawy, moją sprawę badał inny sąd niż ten w Zawierciu. W tym sądzie nakazano mi już oddanie zwierzęcia. Poza tym uważam, że sprawą powinien zająć się sąd poza regionem". Dodatkowym argumentem za zmianą sądu były pogróżki, jakie dostawał sędzia, który wydał wyrok nakazowy.
Sprawa trafiła więc do Sądu Najwyższego. Ten jednak nie przychylił się do wniosku. Proces rozpoczął się 27 marca w Zawierciu. Oskarżycielem posiłkowym w tej sprawie jest Fundacja Viva.
"Nie przyznaję się do znęcania się nad zwierzęciem. Czy gdyby tak było, reagowałaby na mnie pozytywnie? Zdaniem ekspertów jest między nami trwała, dobra więź" - mówił podczas pierwszej rozprawy Kamil Stanek.
Przypomnijmy po kolei całą historię Nubii.
Kamil Stanek, weteran z Afganistanu, w 2014 roku kupił zwierzę w jednej z czeskich hodowli. Puma Nubia zamieszkała z nim, jego żoną i córką. Nubia, jak chwalił się Stanek, spała w łóżku i była domowym pupilem. Była też źródłem zarobku - brała udział w teledyskach, w sesjach zdjęciowych czy "warsztatach głaskania".
Stanek zarejestrował działalność cyrkową, żeby móc legalnie posiadać pumę. Osoby prywatne tak niebezpiecznych zwierząt nie mogą trzymać w domu. Dla sądu było jednak jasne, że Stanek żadnego cyrku nie prowadzi, a działalność zarejestrował tylko po to, żeby móc być właścicielem pumy.
Zresztą po sprawie Nubii "furtka cyrkowa" została zamknięta. Zmieniono przepisy, dzięki czemu obecnie zwierzęta z I kategorii niebezpiecznych mogą w Polsce posiadać jedynie placówki naukowe oraz ogrody zoologiczne.
Kamil Stanek był kilkukrotnie karany za posiadanie pumy:
Mimo decyzji sądu o przepadku zwierzęcia Kamil Stanek przez pięć miesięcy Nubii nie oddał. Uciekł z nią na działkę rekreacyjną w miejscowości Żelazko pod Ogrodzieńcem na Śląsku. Tam znaleźli go pracownicy poznańskiego zoo. Zajęło im to - jak relacjonowała "Wyborcza" - dwie godziny. Policja nie mogła namierzyć weterana i jego pumy przez kilka miesięcy.
Kamil Stanek nie chciał oddać zwierzęcia. „To moje dziecko! Nie oddam! Po moim trupie!” – krzyczał, wygrażał nożem, straszył samobójstwem. W końcu otworzył klatkę Nubii (za co teraz jest oskarżony o narażenie życia i zdrowia osób postronnych) i uciekł do lasu. Po nieudanej policyjnej obławie i udanych policyjnych mediacjach Stanek zawiózł Nubię do zoo w Chorzowie.
Zwierzę mieszka tam do dziś.
Stanek ma ogromną rzeszę fanów, którzy śledzili życie Nubii w mediach społecznościowych. W emocjonalnych wpisach atakował dyrektorkę poznańskiego zoo, Ewę Zgrabczyńską, informował o swojej silnej więzi z Nubią i utrzymywał, że będzie o pumę walczył.
Najprawdopodobniej to właśnie jego fani złożyli zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez pracowników zoo.
"Akcja odbierania zwierzęcia była rejestrowana przez jej uczestników i publikowana w mediach. Ktoś poczuł się oburzony tym, co zobaczył. Więcej niż jedna osoba, bo tych zawiadomień było kilka" - mówił Waldemar Łubniewski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Sosnowcu.
W trakcie śledztwa prokuratura sprawdzała, czy dyrektorka poznańskiego zoo przekroczyła swoje uprawnienia, dążąc do odebrania pumy. Badano również, czy pracownicy zoo zmuszali Kamila Stanka do wydania pumy oraz, czy naruszyli jego mir domowy. Sprawa została jednak umorzona.
Jedyne postępowanie, które trafiło do sądu i skończyło się (zaskarżonym) wyrokiem, dotyczyło Kamila Stanka i stawianych mu zarzutów. W toku sprawy okazało się, że były właściciel pumy "tresował" ją, stosując kolczatkę i podduszanie. Trzymał ją również w nieodpowiedniej dla takiego zwierzęcia wolierze i pozbawił możliwości realizowania gatunkowych potrzeb.
"Potrzeb gatunkowych pumy nie da się zaspokoić trzymając ją w wolierze o powierzchni kilkudziesięciu metrów kwadratowych i wyprowadzając ją z niej na smyczy. Pomijając już to, że wychodzenie w ten sposób ze zwierzęciem z listy gatunków niebezpiecznych jest niezgodne z polskim prawem, ona po prostu nie jest przystosowana do poruszania się w tak ograniczonym zakresie" - mówił w rozmowie z OKO.press dr Piotr Piliczewski, badacz zachowań zwierząt. "Pumy są samotnikami i nie tworzą stałych więzi rodzinnych.
Nie mają też potrzeby nawiązywania relacji z ludźmi.
Oczywiście, zmiana otoczenia początkowo wiąże się ze stresem dla zwierzęcia. Ale, ostatecznie, przeniesienie w miejsce, gdzie jej potrzeby gatunkowe będą mogły być zaspokojone w większym stopniu, będzie tylko z korzyścią dla niej" - dodawał.
Organizacje zajmujące się dobrostanem zwierząt i eksperci po odebraniu Kamilowi Stankowi Nubii apelowali o zmianę przepisów, a także zamknięcie "furtki cyrkowej". To się udało.
W swojej petycji pisali również:
"Protestujemy przeciwko infantylizacji przekazu i sprowadzania opisu relacji pomiędzy Kamilem S. i zwierzęciem, do rzekomej nierozerwalnej więzi, która miałaby się wytworzyć pomiędzy pumą i jej byłym właścicielem. Według ekspertów, zajmujących się badaniami ekologii dzikich kotowatych, puma jest zwierzęciem, które w dorosłej fazie życia prowadzi samotniczy tryb życia, z wyjątkiem okresu wychowania młodych przez samice. Życie tego konkretnego zwierzęcia zostało całkowicie podporządkowane byłemu właścicielowi".
Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.
Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.
Komentarze