"Działamy tak, jak chcemy, żeby działał świat - bez hierarchii, dominacji ludzi nad innymi istotami, patriarchatu, queerfobii i faszyzmu" - pisze kolektyw Wilczyce, który protestuje w Puszczy Karpackiej. Leśnicy: "protestujące próbują przenosić na grunt leśny spory światopoglądowe"
"My, Wilczyce stajemy w obronie lasu i mieszkających w nim istot. Żądamy zaprzestania wycinki i polowań w ponad stuletnich drzewostanach w otulinie Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Żądamy podjęcia natychmiastowych działań ochronnych oraz reformy Lasów Państwowych zgodnej z oczekiwaniami społecznymi.
Działamy tak jak chcemy, żeby działał świat - bez hierarchii, dominacji ludzi nad innymi istotami, patriarchatu, queerfobi i faszyzmu. Z radykalną empatią i troską. Ramię w ramię, łapa w łapę, bez względu na wszystko stawiamy opór i rozpoczynamy leśną rewolucję!" - to manifest grupy ekologicznej określającej się jako Wilczyce, która właśnie zaczęły protest w Puszczy Karpackiej. Jest anonimowa a jej członkowie i członkinie noszą przypominające wilcze głowy maski.
Wydzielenie 219 a (administracyjnie wydzielony fragment lasu), które - jak piszą Wilczyce - jest przez nie "okupowane" leży w obrębie Obszaru Natura 2000 "Bieszczady". Przylega bezpośrednio do granicy Bieszczadzkiego Parku Narodowego. W obronie tego fragmentu lasu w 2019 roku do Lasów Państwowych apelowała pisarka i noblistka Olga Tokarczuk.
Wilczyce deklarują, że pozostaną w lesie tak długo, jak będzie to konieczne. Jak czytamy w rozesłanym do mediów stanowisku, domagają się "się zakończenia wycinek w naturalnych, ponad stuletnich lasach tworzących Otulinę Bieszczadzkiego Parku Narodowego i reformy Lasów Państwowych".
"Nazwałyśmy się rodziną Wilczyc, by solidaryzować się zarówno z tymi jak i innymi istotami mieszkającymi w lesie" - mówią OKO.press. Podkreślają, że są właśnie rodziną, a nie watahą, bo odcinają się od języka łowieckiego, z którego pochodzi ten drugi termin.
"Wierzymy w solidarność międzygatunkową i odrzucamy przekonanie o wyższości ludzi nad innymi zwierzętami" - mówią.
Zaznaczają, że odcinają się od dualnego pojęcia płci: Wilczyce to osoby kobiece, męskie i niebinarne "wspólnie stawiające opór kapitalizmowi i patriarchatowi, które niszczą zarówno przyrodę jak i relacje społeczne".
Jest pewną nowością, że przekaz Wilczyc łączy przekaz ekologiczny z politycznym i równościowym. Na filmie prezentującym ich grupę aktywistki pokazują się z flagą LGBT oraz flagami zielonego (czarnozieloną) i feministycznego (czarnofioletową) anarchizmu.
"Jesteśmy tu, żeby bronić lasu. Jesteśmy częścią przyrody i bronimy go dla siebie i dla innych istot. Mówimy otwarcie o walce z queerfobią i faszyzmem, ponieważ uważamy, że szczególnie w obecnej sytuacji politycznej brak wypowiedzi w tym temacie jest jednoznaczny z wypowiedzią przychylną opresorom" - dodają.
Podkreślają, że zdają sobie sprawę, iż ktoś może twierdzić, że ich hasła odwracają uwagę od lasu. "Naszym zdaniem jednak nasza narracja jest bardzo spójna. Jeżeli walczymy o dobrostan wszystkich istot i o harmonię w przyrodzie, to jednym z jej elementów jest też dobrostan ludzi. Chcemy więc, żeby każda i każdy z nas miały swobodę życia w zgodzie z sobą" - przekonują.
Część Wilczyc zamieszkuje na specjalnie zbudowanych dla tego celu nadrzewnych platformach, tzw. skypodach. Dokładną lokalizację obozowiska pokazują na swojej stronie internetowej, gdzie zachęcają również do przyłączenia się.
"Nasza blokada polega na zamieszkaniu bezpośrednio w lesie. Robimy to oczywiście z szacunkiem dla obecnej tam fauny i flory. Zajmujemy tyle miejsca, ile potrzebujemy, zostawiając przestrzeń dzikim zwierzętom i unikając niszczenia roślinności" - mówią OKO.press Wilczyce.
Zapowiadają, że infrastruktura będzie jeszcze udoskonalana, by można było tu prowadzić bardziej komfortowe życie. Mają powstać m.in. przestrzenie wspólne.
Jak grupa poinformowała na swoim profilu facebookowym, w nocy 13 na 14 stycznia ktoś zniszczył jeden z namiotów tnąc go ostrym narzędziem oraz przeciął linę mocującą jeden ze skypodów.
"Gdyby w momencie rozcięcia na drzewie znajdowała się osoba, spadłaby ona wraz z platformą z wysokości ok. 10 metrów, co prawdopodobnie skończyłoby się jej śmiercią lub poważnym kalectwem. Czy takie właśnie były intencje sprawcy tego zajścia?" - napisały Wilczyce na Facebooku.
Wokół obozu porozwieszały ostrzeżenia ,,Nie tnij liny, bo umrze człowiek".
Jak piszą Wilczyce, wydzielenie 219a, w którym trwa protest, do 1945 roku zachowywało charakter lasu pierwotnego. Po II wojnie światowej prowadzono tu gospodarkę leśną, ale była ona mocno ograniczona, z powodu słabej infrastruktury drogowej a także bliskości słynnego ośrodka łowieckiego w Arłamowie.
"Wiek występującego tam drzewostanu szacuje się na około 120-160 lat. Las ten jest domem dla m.in. puszczyka uralskiego i dzięcioła białogrzbietego - chronionych gatunków ptaków. Występuje tutaj również 13 gatunków chronionych mchów, porostów i wątrobowców"
- piszą Wilczyce. Powołują się na inwentaryzację przyrodniczą przygotowaną przez Fundację Dziedzictwo Przyrodnicze, która chce wyłączenia tego obszaru z produkcyjnej gospodarki leśnej.
W obronie wydzielenia 219a protestowała w 2019 roku. Inicjatywa Dzikie Karpaty. O wstrzymanie wycinki w tym miejscu apelowała też do Lasów Państwowych Olga Tokarczuk.
"Nie odmawiamy nikomu prawa do głoszenia swoich poglądów, nie komentujemy też formy protestu prowadzonego z >>radykalną empatią i troską<<, choć byłoby dobrze, gdyby towarzyszyła temu też odrobina nieradykalnej wiedzy. Informujemy, że w oddz. 219a nie są w tej chwili prowadzone żadne prace związane z pozyskaniem drewna" -
napisał Edward Marszałek, rzecznik prasowy Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych (RDLP) w Krośnie, poproszony przez portal wbieszczady.pl o komentarz do akcji Wilczyc. Dodał, że leśnicy i pracownicy RDLP w Krośnie oraz nadzorowanych przez nią nadleśnictw nie poczuwają się do szerzenia „patriarchatu, queerfobii i faszyzmu”.
"Z przykrością stwierdzamy tylko, że protestujące próbują przenosić na grunt leśny spory światopoglądowe niemające z lasem nic wspólnego" - dodał Marszałek.
Rzecznik zaznaczył też, że żądanie od nadleśniczego zaniechania działań gospodarczych w lasach powierzonych jego pieczy to rodzaj podżegania do naruszenia prawa. Jeśli zaś chodzi o sam oddział 219a, to przytoczył stanowisko Rady Naukowo-Społecznej Leśnego Kompleksu Promocyjnego Lasy Bieszczadzkie, według którego na tym terenie powinno się prowadzić gospodarkę leśną opartą o obowiązujący plan urządzenia lasu.
Wygląda więc na to, że Lasy Państwowe chcą wziąć Wilczyce na przetrzymanie i na razie, przynajmniej oficjalnie, je ignorują. Dalsze kroki będą zapewne zależały od tego, jak będzie rozwijał się protest i czy będzie eskalował.
Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.
Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.
Komentarze