Moskwa mówiła przez dwa dni, że nic a nic ją nie obchodzą wybory w USA. A jednocześnie amerykańskie wybory zajmowały coraz więcej miejsca w przekazie. Bo wynik Moskwę zaskoczył. W powietrzu wisiało pytanie “co dalej”. Problemy z tym Moskwa ma co najmniej trzy. W końcu głos zabrał Putin i przedstawił swoje warunki Trumpowi
I ogłosił warunki pokojowe dla Ukrainy i Trumpa. Takie same jak zawsze. Ale szczegółowo wytłumaczone:
“Granice Ukrainy uznawaliśmy w ramach naszych porozumień po rozpadzie ZSRR. Ale w deklaracji o niezawisłości Ukrainy była mowa o tym, że Ukraina ma być neutralna. I to była podstawa do uznawania granic. W umowie nie było, że Ukraina chce wstąpić do NATO. Poza tym nie popieraliśmy przewrotów, także w Ukrainie. I popieramy tych, którzy się z przewrotem nie zgodzili i bronią swoich interesów. Mają prawo do samostanowienia. Krym, Noworosja i Donbas miały prawo się odłączyć, a my mieliśmy prawo się z nimi porozumieć. Te porozumienia zakładają pomoc wzajemną, której udzieliliśmy. To nie była żadna interwencja, ale próba powstrzymania wojny. Wyjaśniłem to sekretarzowi generalnemu ONZ, ale on mi mówi, że napadłem na Ukrainę. Nie rozumiem, gdzie w moim rozumowaniu jest błąd” – zdziwił się Putin
“Granica Ukrainy powinna przebiegać zgodnie z granicą terytoriów, które nazywamy naszymi historycznymi terytoriami”.
Na pytanie moderatora, czy po przyjęciu warunku neutralności Rosja zgodzi się na rozmowy o granicach z Ukrainą, Putin (przerywając słabe oklaski) odpowiedział: “Jeśli nie będzie neutralności, to żadnych dobrosąsiedzkich stosunków nie można siebie wyobrazić. Bo Ukraina będzie narzędziem w cudzych rękach. A nam zależy na długoterminowym porozumieniu i tym, by Ukraina stała się »naprawdę suwerennym krajem«”.
Wcześniej, w drugiej dobie od zakończenia wyborów pogratulował Trumpowi. “Przy okazji”, jak się wyraził, tego czterogodzinnego wystąpienia w Soczi 7 listopada 2024 wieczorem. Ale jego rzecznik dementował pogłoski, że panowie rozmawiali nieoficjalnie przez telefon. Choć mogliby, bo w czwartek wieczorem Putin ogłosił, że nie wstydziłby się zadzwonić do Trumpa. W zasadzie jest do tego gotowy. A nawet “gotowy, gotowy”.
Można więc założyć, że wywód o granicy i samostanowieniu jest tym, co Moskwa zamierza przedstawić nowemu prezydentowi USA.
Zatem Trump może najwyżej wstrzymać pomoc amerykańską. Ale wcale nie musi. Jest bowiem nieprzewidywalny. A Putin – jest wyraźnie słabszy niż wtedy, kiedy za poprzedniej prezydentury Trumpa stawał przed nim jako skuteczny zdobywca Krymu. Dziś jego trzydniowa operacja specjalna trwa trzeci rok, a zapowiedzi, że Rosję stać na wojnę i nie musi wybierać “armaty czy masło” skończyły się właśnie interwencyjnym importem masła w Zjednoczonych Emiratach Arabskich (!!!).
Od momentu, kiedy w środę rano stało się jasne, że Donald Trump będzie 47. amerykańskim prezydentem, przywódcy światowi spieszyli z gratulacjami i nakreślali ramy przyszłej współpracy z nowymi Stanami Zjednoczonymi. Wołodymyr Zełenski nie tylko zdążył pochwalić Trumpa za koncepcję “pokoju przez siłę”, ale i z nim porozmawiał przez telefon.
Putin tymczasem przez rzecznika prasowego dawał znać, że gratulować nie będzie, a USA są wobec Rosji krajem nieprzyjaznym.
Wtedy zabrał głos na sesji tzw. Klubu Wałdajskiego w Soczi – który Rosja uważa za swój odpowiednik spotkań w Davos. Putin wystąpił tam ze swoim tradycyjnym przemówieniem o budowie nowego, wielobiegunowego świata („Na naszych oczach kształtuje się zupełnie nowy porządek świata”). Powtarza to w kółko, w wielogodzinnych przemówieniach (teraz trwało ono ponad 3 i pół godziny, wraz z odpowiedziami na pytania) – teraz tylko nieco inaczej rozłożył akcenty.
„Chciałbym skorzystać z okazji i pogratulować mu [Trumpowi] wyboru na prezydenta Stanów Zjednoczonych. Powiedziałem już, że będziemy współpracować z każdą głową państwa, której ufa naród amerykański”.
Nagle też przypomniał sobie, jak wspaniałym przywódcą jest nowy prezydent: „Przede wszystkim mogę powiedzieć, że jego (Trumpa) zachowanie w chwili zamachu zrobiło na mnie wrażenie. Okazał się odważnym człowiekiem”. Dodał, że Trump był „nękany przez wszystkie strony” podczas burzliwej kampanii wyborczej, ale stwierdził, że uwagi Trumpa na temat Ukrainy i przywrócenia stosunków z Rosją zasługują na uwagę.
A „jeśli chodzi o możliwość przywrócenia stosunków ze Stanami Zjednoczonymi, Rosja jest na to otwarta, ale piłka jest po jej stronie”.
Kiedy moderator zapytał Putina, czy jest gotowy na dyskusję z Trumpem, ten pośpieszył z odpowiedzią: „Gotów, gotów”. Podkreślił, że nie uważa za wstyd, samemu do niego zadzwonić. Co po zapewnieniach Pieskowa, że nikt nie zamierza żadnych rozmów organizować, bo jest “za wcześnie”, zabrzmiało sensacyjnie.
Bardzo śmieszny był tytuł tego spotkania "Trwały pokój – na jakich podstawach? Bezpieczeństwo powszechne i równe szanse rozwoju w XXI wieku”. Wzięło w nim udział 140 uczestników z 50 krajów.
Tym razem jednak Putin nie opowiadał, że jego celem jest wspomniana wyżej „suwerenność” Rosji, tylko pokój, tradycyjne konserwatywne wartości (w oficjalnym tekście przemówienia słowo „suwerenność” pada tylko raz i nie w kontekście Rosji – dam głowę, że propaganda to teraz dokładnie studiuje).
Chodzi przede wszystkim o to, by „nikt nie poczuł się upokorzony”.
Pewną nowością było też zwalenie całej winy wprost na NATO, a nie na “kolektywny Zachód”, którego NATO było do tej pory tylko emanacją. Jakby Putin pokazywał pole do negocjacji, opakowane w zachwyty dla siły i męskości Trumpa:
I na koniec, niby na pytanie moderatora, Putin opowiedział to, co opisałam na początku. Jak widzi sprawę swoich podbojów w Ukrainie i jakie warunki chce jej dyktować.
Wszystko to było zrobione zręcznie: propozycja rozmów opakowana była w niekończące się pustosłowie i kadzenie Trumpowi, które jednak wyglądało na przypadkowe. Skończyło się to przed godz. 22 naszego czasu. Propaganda będzie to więc streszczać, przekonując poddanych, że Putin wygłosił zniewalające, błyskotliwe i najwspanialsze na świecie przemówienie, którym rzucił świat na kolana. Nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie przesłuchiwał ponad czterech godzin stękania i chrząkania, by sprawdzić, czy to prawda. A nowej amerykańskiej ekipie ktoś to streści w formie zręcznego one-pagera. Czyli krócej niż tu.
„Myślę, że porozmawiamy” – powiedział Trump w wywiadzie dla NBC, dodając, że taka rozmowa jeszcze się nie odbyła. Co oznacza, że nie może dwaj starsi panowie, ale ktoś z ich otoczenia w ciągu ostatnich 24 godzin już rozmawiał
Od początku pełnoskalowej napaści Rosji na Ukrainę w lutym 2022 roku śledzimy, co mówi na ten temat rosyjska propaganda. Jakich chwytów używa, jakich argumentów? Co wyczytać można między wierszami?
UWAGA, niektóre z linków wklejanych do tekstu mogą być dostępne tylko przy włączonym VPN.
Cały nasz cykl GOWORIT MOSKWA znajdziecie pod tym linkiem.
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Komentarze