„Rząd od lat deklaruje, że do jego priorytetów należy ochrona »życia nienarodzonego«. Praktyczne zlikwidowanie specjalistycznego Oddziału Położnictwa i Perinatologii w Szpitalu Pediatrycznym przeznaczonego dla dzieci z wadami wrodzonymi poprzez przekształcenie go w »oddział covidowy« stoi w jawnej sprzeczności z tymi deklaracjami” – pisze do wojewody Radziwiłła Stowarzyszenie Zuzik Rodziców Dzieci z Wadą Wrodzonej Przepukliny i Innymi Wadami Wrodzonymi.
A szpital, który niespodziewanie dostał nakaz przyjmowania zakażonych pacjentek, ostrzega wojewodę: „Transmisja wirusa może spowodować zagrożenie dla noworodków z ciężkimi wadami wrodzonymi”.
17 marca. Klinika Położnicza zamknięta
Jak wiemy z wiarygodnego źródła, już w weekend 13-14 marca prof. dr Artur Jakimiuk, kierownik Kliniki Położnictwa, Chorób Kobiecych i Ginekologii Onkologicznej Szpitala MSWiA w Warszawie przekazuje wysokiemu urzędnikowi województwa mazowieckiego, że będzie musiał zamknąć przyjęcia dla pacjentek covidowych. W środowisku lekarskim rozdzwaniają się telefony, informacja budzi zdziwienie, bo szpital MSWiA specjalizuje się w leczeniu COVID-19, ma odpowiednie zaplecze, sprzęt i doświadczenie. A liczba rodzących zakażonych koronawirusem rośnie w województwie mazowieckim szczególnie szybko.
Ostatecznie 17 marca oddział położniczy zostaje zamknięty dla pacjentek covidowych. Pismo znamy tylko z cytatu w dokumencie z 31 marca (patrz niżej), który odwoływał decyzję z 17 marca o sygnaturze pisma CSK-KO-075/361/2021. W piśmie nie podano oficjalnie powodu zamknięcia kobietom chorym na COVID-19 dostępu do kliniki.
18 marca. Radziwiłł każe przyjmować rodzące oddziałowi od najtrudniejszych porodów
Pismem o numerze WZ-II.967.692.2020 wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł „poleca Uniwersyteckiemu Centrum Klinicznemu Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego (…) od 19 marca 2021 r. realizację świadczeń opieki zdrowotnej na rzecz pacjentów z potwierdzonym zakażeniem SARS-CoV-2, w zakresie: Ginekologia i Położnictwo”.
Radziwiłł nie konsultuje tego ze szpitalem, nawet go nie uprzedza.
Oznacza to, że w Klinika Położnictwa i Perinatologii w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym WUM musi nagle przestawić się na przyjmowanie zakażonych pacjentek. Klinika jest wysoko wyspecjalizowanym ośrodkiem, z którego korzystają kobiety – często z innych województw – oczekujące na trudne porody przede wszystkim ze względu na uszkodzenia lub choroby płodów a także porody wcześniaków.
Wśród ponad 40 pacjentek 18 marca jest sporo takich, które mając legalną możliwość (przed ogłoszeniem 27 stycznia 2021 orzeczenia tzw. TK), nie przerwały ciąży. Niektóre z dzieci – jeśli przeżyją poród – muszą być operowane.
Lekarze kliniki starają się wypisywać trudne przypadki jak szybko się da, by uniknąć zakażenia. „Nie mogliśmy sobie pozwolić na zakażenie wirusem SARS-CoV-2 dziecka z ciężką wadą wrodzoną, czy wcześniaka, którego życie wisi na włosku” – słyszę od personelu.
Oczywiście niektórych pacjentek nie dało się już wypisać i rodziły dzieci, a w tym samym czasie na oddział trafiały kolejne kobiety zakażone SARS-CoV-2.
Klinika nie jest przygotowana na zajmowanie się chorymi na COVID-19, ponadto mieści się w dużym szpitalu pediatrycznym, gdzie działa 18 innych klinik – wyłącznie pediatrycznych – m.in. Chirurgii Dziecięcej, Urologii Dziecięcej i Pediatrii, Psychiatrii, Neurologii i Traumatologii itp. Nie ma Oddziału Intensywnej Opieki dla Dorosłych, Pulmonologii a nawet „zwykłego” oddziału internistycznego.
Wybór Radziwiłła jest medycznym absurdem, potencjalnie groźnym w skutkach.
24 marca. Protestują rodzice dzieci z wadami wrodzonymi
Stowarzyszenie Zuzik Rodziców Dzieci z Wadą Wrodzonej Przepukliny i Innymi Wadami Wrodzonymi jest oburzone. Protestuje przeciwko „zamknięciu oddziału Klinicznego Położnictwa i Perinatologii w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym”. Zwraca uwagę, że w 2020 roku urodziło się tam 2200 dzieci i jest to jedyny oddział w Polsce – obok łódzkiego Centrum Zdrowia Matki Polki – wyspecjalizowany w porodach dzieci z ciężkimi wadami wrodzonymi, które mogą być – jeśli zajdzie taka potrzeba – operowane na miejscu.
Alarmują, że życie pozbawionych profesjonalnej opieki dzieci z wadą wrodzonej przepukliny jest zagrożone. „Jeśli dziecko przeżyje poród, musi zostać natychmiast poddane operacji”.
Apelują o wykorzystanie w zastępstwie MSWiA innych oddziałów położniczych, które „mogą zapewnić lepszą opiekę kobiecie chorej na COVID-19 niż oddział w szpitalu pediatrycznym powołany po to, by zapewnić opiekę zdrowym kobietom, które będą rodzić chore dzieci”.
Rozgoryczenie rodziców budzi fakt, że zamknięcie odbywa się nagle, bez stosownego uprzedzenia, co wywołuje „obawy o własne nienarodzone jeszcze dzieci wśród pacjentek”.
Wytykają władzom niekonsekwencję, bo wiele pacjentek to właśnie osoby, które identyfikują się z rządowym podejściem do „ochrony życia”:
25 marca. Wojewoda nakazuje szpitalowi mieszanie pacjentek zarażonych i niezarażonych
25 marca 2021 wojewoda Radziwiłł nakazuje (pismo WZ-11.967.692.2020) Dziecięcemu Szpitalowi Klinicznemu „zapewnienie od dnia 26 marca 2021 r. realizacji świadczeń opieki zdrowotnej wyłącznie na rzecz pacjentów z potwierdzonym zakażeniem SARS-CoV-2, w zakresie położnictwa, z wyłączeniem świadczeń, w odniesieniu do których dyrektor oddziału wojewódzkiego Narodowego Funduszu Zdrowia wydał zgodę na ich udzielanie również pacjentom innym niż zakażeni wirusem SARS-COV-2”.
Ten urzędniczy potworek stylistyczny oznacza, że wojewoda dopuszcza przyjmowanie także „innych pacjentów niż zakażeni” (polski język urzędowy stosuje wyłącznie formy męskie, choć chodzi przecież o kobiety).
Radziwiłł dokonał tej korekty pod presją konsultanta krajowego w dziedzinie perinatologii, prof. Mirosława Wielgosia, który 20 marca apeluje do wojewody o uruchomienie działalności hybrydowej oddziału położniczego Dziecięcego Szpitala Pediatrycznego. Prof. Wilgoś pisze o „potrzebie hospitalizacji w tym oddziale ciężarnych i rodzących z rozpoznanymi i leczonymi prenatalnie wadami rozwojowymi dzieci”.
Następne zdanie pokazuje na czym polega groza sytuacji: „W przypadku urodzenia takich dzieci w innych ośrodkach, konieczny jest ich transport do oddziałów tamtejszego szpitala, co może znacznie pogorszyć ich rokowania”.
Intencje prof. Wielgosia są szlachetne, ale leczenie hybrydowe (rodzących zakażonych i niezakażonych) w ocenie samej placówki jest nie do przyjęcia.
26 marca. Szpital ostrzega wojewodę, że stwarza podwójne zagrożenie
Szpital próbuje wytłumaczyć wojewodzie, że stwarza podwójne zagrożenie. Po pierwsze dla pacjentek covidowych:
„Oddział Kliniczny Położnictwa i Perinatologii jest zlokalizowany w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym, z uwagi na co Oddział nie posiada absolutnie żadnego zaplecza dla dorosłych kobiet chorych na SARS-CoV-2. Począwszy od niedostępności niektórych badań diagnostycznych, przez brak specjalistów dla osób dorosłych z zakresu pulmonologii, kardiologii, interny itp., których konsultacje są niezbędne w przypadku ciężkiego przebiegu SARS-CoV-2” – tłumaczy wojewodzie dyrekcja Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego (która kieruje m.in. Dziecięcym Szpitalem Klinicznym).
„W przypadku zaostrzenia objawów COVID-19 Oddział będzie zmuszony do przeniesienia pacjentki do innego szpitala i każdorazowo będzie narażać pacjentkę na opóźnienia w udzieleniu niezbędnej pomocy”.
Co więcej, „w związku z poprzednią decyzją z 18 marca 2021 r. w Ośrodku przebywają pacjentki z dodatnim wynikiem SARS-CoV-2, po zaopatrzeniu ginekologicznym wymagające dalszych świadczeń zdrowotnych w zakresach innych niż ginekologia i położnictwo, które z uwagi na profil Szpitala nie mogą być realizowane”.
Po drugie, dla kobiet rodzących dzieci z wadami wrodzonymi.
Dyrekcja tłumaczy wojewodzie, że pomysł mieszania w Oddziale Klinicznym Położnictwa i Perinatologii pacjentek zakażonych i niezakażonych jest niebezpieczny: „z uwagi na ograniczenia architektoniczne nie jest możliwe wydzielenie strefy tzw. czystej w sposób uniemożliwiający rozprzestrzenianie się wirusa SARS-CoV-2, zarówno wśród pacjentów, jak i personelu”.
A gdyby wojewoda się upierał, to wydzielenie takiej strefy dla pacjentek zakażonych SARS-COV-2 sprawi, że dojdzie do ograniczenia liczby łóżek oraz sal porodowych, a zatem przyjęcie kolejnych pacjentek nie będzie możliwe”.
W przypadku kobiet zgłaszających się w trakcie akcji porodowej z zakażeniem SARS-CoV-2 – nie mając dostatecznej liczby miejsc – oddział musi pozwolić na poród w strefie czystej, co przyczyni się do rozprzestrzeniania wirusa oraz braku możliwości udzielania świadczeń zdrowotnych pacjentkom niezakażonym.
„W większości ciąż z wadami u płodu nie ma wskazań do cięcia cesarskiego, poród powinien odbyć się drogami i siłami natury, a to trwa kilkanaście godzin, zatem zwolnienie sal porodowych czy łóżek dla kolejnych pacjentek będzie niemożliwe” – podkreśla dyrekcja.
Transmisja wirusa zagraża też noworodkom z ciężkimi wadami wrodzonymi
W tym samym piśmie do Radziwiłła dyrekcja Szpitala ostrzega, że transmisja wirusa może spowodować zagrożenie dla noworodków z ciężkimi wadami wrodzonymi, z myślą o których powstał Oddział Położnictwa w Szpitalu Pediatrycznym. W województwie mazowieckim wciąż brakuje miejsc na patologii ciąży, dla wcześniaków i dzieci z wadami wrodzonym, zatem przekształcenie [w oddział dla zakażonych wirusem rodzących – red.] ośrodka położniczo-perinatologicznego III stopnia referencyjności, spowoduje tylko powiększenie deficytu łóżek dla patologii ciąży”.
Generalnie decyzja dopuszczenia pacjentek niezakażonych wirusem SARS-CoV-2 jest „niewykonalna” – podsumowuje odwołanie dyrekcja szpitala.
26 marca. Szpital na Karowej wstrzymuje przyjęcia trudnych porodów
Obawy zarówno stowarzyszenia Rodziców Dzieci z Wadą Wrodzonej Przepukliny i Innymi Wadami Wrodzonymi, jak i Oddziału Kliniczny Położnictwa i Perinatologii, że zabraknie miejsc dla najtrudniejszych porodów są uzasadnione. Kobiety oczekujące na poród dzieci z wadami mają trudności w znalezieniu miejsca. 26 marca w piśmie do Dyrekcji Szpitali w Warszawie i do Koordynatora m.st. Warszawy ds. Służby Zdrowia (SK/276/LD/05/2021) dyrektor ds. lecznictwa Robert Jarzębski Szpitala Klinicznego im. ks. Anny Mazowieckiej (ul. Karowa 2) zawiadamia, że wstrzymuje przyjmowanie:
- pacjentek rodzących po upływie 36. tygodnia ciąży oraz z rozpoznaną wadą serca płodu;
- pacjentek ciężarnych, których dzieci po urodzeniu będą wymagać opieki w Ośrodku Intensywnej Terapii Noworodków lub Oddziale Patologii Noworodka;
- noworodków, które wymagają opieki w Ośrodku Intensywnej Terapii Noworodków lub Oddziale Patologii Noworodka.
To miała być zupełnie inna historia
OKO.press zainteresowało się sprawą, sprawdzając zupełnie inny trop. Warszawa huczy bowiem od plotek, że Klinika Położnictwa, Chorób Kobiecych i Ginekologii Onkologicznej Szpitala MSWiA została na dwa tygodnie zamknięta dla pacjentek covidowych ze względu na to, że rodziła tam Joanna Kurska, żona szefa TVP Jacka Kurskiego. Faktycznie zbieżność dat jest uderzająca:
- pobyt w oddziale Joanny Kurskiej: od 13 do 30 marca (dziecko urodziło się 25 marca);
- zamknięcie oddziału dla pacjentek zakażonych SARS-CoV-2 od 17 do 31 marca.
Gdyby rzeczywiście oddział szpitala został zamknięty, by chronić przed zakażeniem żonę ważnego polityka PiS (bo tak należy opisywać rolę Jacka Kurskiego), byłby to skandal. Dlatego OKO.press zadało drogą oficjalną pytanie o powody zamknięcia kliniki, ale wcześniej
udało nam się uzyskać wiarygodną informację, że powód zamknięcia oddziału był trywialny – nadmiar pacjentek zakażonych SARS-CoV-2. A Joanna Kurska rodziła w klinice, ponieważ była pacjentką przychodni przyszpitalnej.
Szpital MSWiA jako ośrodek rządowy wymaga od pracowników porozumiewania się z mediami wyłącznie drogą oficjalną, dlatego nie możemy podać źródła tej informacji.
Czy panem wojewodą przypadkiem nie powinien zająć się prokurator?
Sprawa jest tak ewidentna, że wydaje mi się iż bardziej właściwy byłby Dyrektor Więzienia…
Jeszcze jeden Radziwiłł Panie Kochanku.Czsu sie powtarzają to i ludzie także.
Radziwiłłowie, to chyba najpotężniejszy ród magnacki w historii Polski, jednak również ród, który najmniej zrobił dla dobra Polski, by nie powiedzieć, że najwięcej dla swoich partykularnych interesów a na szkodę Polski. >:-|
Była arystokracja nareszcie dorwała się do żłobu. Jak rządzą to widać w Janowie. Szkodnictwo prawicy wyjdzie po latach a tam od razu widać. Swoje chcą odzyskać i powoli to robią. Pan Radziwiłł już się uporał z tym problemem. Z jakiej racji Gliński im oddał pół miliarda jest dla mnie zagadką. Żaden z nich nic dobrego dla swojej ojczyzny nie zrobił.
Sojusz byłych arystokratów z kk szkodzi społeczeństwu. Uwsteczniamy się, cofamy w rozwoju. Zamiast inwestować w naukę, rozwój młodych i choćby służbę zdrowia my słuchamy ludzi, którzy chcą powrotu czasów sprzed II wojny światowej.
Żałosny felczerzyna z przychodni na Ursynowie, szkodnik społeczny dożyłby tam końca swojej "kariery" gdyby nie lizanie ###y p(i)siarni.
Oby następna piosenka Maty była o tym szlachcicu za 5 dych…
A tak na serio, to po zmianie władzy ona nawet posady ciecia w szpitalu nie dostanie.
No skoro naraził na zakażenie to już powinien się nim zająć prokurator. Ech…, o wylocie krzywą balistyczną z pełnionej funkcji nie wspominając, szczególnie że swoim działaniem, narażaniem, "trochę" przeczy wypowiedziom szefa czyli PRM Morawieckiego, o najlepszym przygotowaniu do pandemii którego nam wszyscy zazdroszczą.
życie nowonarodzone jest najważniejsze, jeszcze ważniejsze jest życie poczęte.
Nieważne, gdzie się urodzi, zakazi lub nie, cesarskie cięcie czy naturalny poród. Jest nowa Polka, Polak na świecie.
Oraz program "Za życiem"
Ważne, że jest program; można się pochwalić….
Warunki porodu mnie są ważne. Urodzone dziecko już nie obchodzi.
Powiedzieć, że to skandal, to zbyt mało.
A było tak pięknie z akcją "Rodzić po ludzku"
Wszystko zniszczono, kobiety upodlono.
Najpiękniejszy moment w twoim życiu został właśnie zbeszczeszczony…Cała Pańska Praca, Panie Redaktorze była przez kilka lat pięknym snem…