Bodnar napisał do Radziwiłła, że rezygnacja ze standardów opieki okołoporodowej uzależni los kobiet od lekarskiego widzimisię i prawa rodzących są zagrożone. Radziwiłł na to, że standardy stanowią "jaskrawe i nieuprawnione wkroczenie" w obszar lekarskiej sztuki. W grę wchodzą co najwyżej zalecenia. Czyli "rodzić po ludzku" kontra "rodzić po lekarsku"
"Taka zmiana jest niezrozumiała i trudna do zaakceptowania" - napisał do Konstantego Radziwiłła rzecznik praw obywatelskich. Idzie o likwidację przez ministra zdrowia standardów opieki okołoporodowej, czyli prawa zobowiązującego lekarzy do przestrzegania zasad "Rodzenia po Ludzku". Zdaniem Adama Bodnara taka nowelizacja ustawy działalności leczniczej może ograniczyć prawa kobiet.
Uchylenie dotychczas obowiązującego modelu standardów, powoduje, że realizacja uprawnień kobiet będzie zależała od decyzji konkretnego lekarza w szpitalu, co może niekorzystnie rzutować na prawa pacjentek przynależne kobietom ciężarnym i rodzącym
Rzecznik "podzielił też niepokój środowiska pacjentek i organizacji je wspierających, że likwidacja standardów na dotychczasowych zasadach spowoduje pogorszenie, i tak nie zawsze dobrej, sytuacji kobiet na oddziałach położniczych".
W odpowiedzi 16 marca 2017 Radziwiłł tłumaczy się, że nowelizacja ustawy nastąpiła z "inicjatywy Naczelnej Rady Lekarskiej, która postulowała wykreślenie upoważnienia ustawowego do określania jakichkolwiek standardów, podnosząc iż stanowi ono jaskrawe i nieuprawnione wkroczenie władzy ustawodawczej i administracyjnej w autonomiczny obszar nauki i wiedzy [medycznej]”.
Standardy medyczne, jako zbiory rekomendacji (zaleceń), odnoszących się do określonych działań w obszarze medycyny, co do zasady nie powinny mieć charakteru prawnego, a co za tym idzie, nie powinny stanowić bezwzględnie obowiązującego prawa
Uwaga ta, co do zasady, została uwzględniona - to zdanie ministra przesądza sprawę.
Zamiast standardów - będących prawem, które lekarze muszą przestrzegać - minister chciałby mieć uprawnienia do "ogłaszania, w drodze obwieszczenia, wytycznych lub zaleceń postępowania medycznego". Takie zalecenia opracowywałyby "odpowiednie towarzystwa naukowe zrzeszającymi specjalistów w danej dziedzinie medycyny".
Wprowadzenie standardów opieki okołoporodowej w 2012 r., było efektem wielu lat starań o godne rodzenie. Powołany za pierwszych rządów PiS w 2007 r. przez min. Zbigniewa Religę Zespół Ekspertów (położnicy i neonatolodzy, położne oraz „strona społeczna” reprezentowana przez Fundację Rodzić po Ludzku) stworzył dokument, którego mógł Polsce zazdrościć cały świat.
W zespole starły się racje lekarzy, w tym konserwatystów stojących na stanowisku, że lekarz wie lepiej, i ruchu Rodzić po Ludzku, który broni opinii, że poród to nie zwykły zabieg medyczny, a rodząca kobieta nie jest „pacjentem”. Społeczniczki przekonały oponentów – przyjęte standardy w znacznym stopniu wyrażały postulaty ruchu Rodzić po Ludzku.
Standardy opisują, jak ma wyglądać poród. Traktowane podmiotowo kobiety mają prawo do maksimum swobody - spaceru, ćwiczeń, kąpieli w I fazie porodu, a także wyboru optymalnej pozycji rodzenia. Personel ma je do tego zachęcać, traktując jak partnerki i ograniczając ingerencje do niezbędnego minimum. Rutynowe zabiegi – jak golenie włosów łonowych czy lewatywa, a także nacinanie krocza – można zrobić "tylko na wyraźne życzenie rodzącej i za jej zgodą". Kobieta i urodzone dziecko mają prawo do niezakłóconego kontaktu ("skóra do skóry") przez minimum dwie godziny po urodzeniu. Standardy opisują też sposoby uśmierzania bólu.
Jak wskazuje kontrola NIK z 2016 roku standard nie jest powszechnie przestrzegany. Niektórzy ordynatorzy wręcz chlubią się tym, że „u mnie rodzi się po mojemu”. Ale standardy dają kobietom - i organizacjom kobiecym - narzędzie nacisku i kontroli porodów.
Konstanty Radziwiłł ukatrupił standardy „Rodzić po ludzku” po cichu. W czerwcu 2016 - bez konsultacji - wprowadził do ustawy o działalności leczniczej poprawkę, w której sam sobie odebrał prawo do wydawania „rozporządzeń określających standardy postępowania medycznego”. Do końca 2018 r. zniknąć mają trzy rozporządzenia dotyczące porodu: fizjologicznego (bez powikłań), patologii ciąży oraz łagodzenia bólu.
Radziwiłł posłuchał lekarskiego lobby, czyli Naczelnej Rady Lekarska, którą zresztą sam kierował w latach 2001-2010. Postawił na autonomię zawodową lekarzy, którzy zamiast słuchać standardów mają kierować się tym, co sami umieją i uważają.
Jak pisała Fundacja Rodzić po ludzku,
„likwidacja standardów pozbawi kobiety możliwości wniesienia skargi, ponieważ nie będą miały do czego się odwołać. Jakość opieki, jaką otrzyma rodząca, będzie zależna od decyzji lekarza, zwyczajów i rutyn w danej placówce.
To wszystko cofa nas do ponurych lat opresyjnego położnictwa drugiej połowy XX. wieku, pełnego przemocy, odhumanizowanej opieki i korupcji.
Konstanty Radziwiłł pokazał, że jest ministrem lekarzy, który interesy swojej grupy zawodowej przekłada nad dobro pacjentów".
Ujawnienie nowelizacji Radziwiłła wywołało protesty kobiet. Petycję do premier Szydło o nielikwidowanie standardów podpisało 75 tysięcy osób.
Radziwiłł wydał kilka oświadczeń, w których zapewnia, że standardy - w formie zaleceń - będa dalej przestrzegane. Rozporządzeniem z 27 lutego powołał też ogromny, 31 osobowy„zespół ds. opracowania projektu standardów organizacyjnych opieki okołoporodowej”. Chcąc udobruchać kobiety, włączył jednak do zespołu prof. Bogdana Chazana, katolickiego fundamentalistę gotowego do wyrządzenia krzywdy kobiecie w imię walki z „Holocaustem nienarodzonych dzieci”. I podkreśla, że - zgodnie ze znowelizowana ustawą - standardy będą tylko "organizacyjne", a nie "medyczne".
W liście do rzecznika minister powtarza, że w grę wchodzą nie standardy lecz zalecenia, i to najlepiej opracowane przez samych lekarzy i ich towarzystwa naukowe. Ranga i siła takich zaleceń jest jednak w Polsce niewielka.
W 2008 roku Towarzystwo Ginekologiczne wydało dokument „Rekomendacje PTG. Cięcia cesarskie” ze wskazaniami do cięć i zaleceniami, by ich nie nadużywać. „Efekt był żaden. Od 2008 roku liczba cesarek wzrosła z ok. 30 proc. do ponad 40 proc. według naszych danych” – mówi szefowa "Rodzić po ludzku" Joanna Pietrusiewicz.
Min. Radziwiłł robi wrażenia, jakby chciał kobietom i ich organizacjom zamieszać w głowie. Po co powołuje tak ogromny zespół? Nad czym mają pracować lekarze, położne i społeczniczki, skoro ustawa ogranicza rozporządzenia do standardów organizacyjnych a zalecenia mają wypracować lekarskie towarzystwa naukowe?
Pietrusiewicz: „Po co Radziwiłł to wszystko robi? Zabiera kobietom ich prawa, a potem falandyzując prawo i angażując masę osób, próbuje to jakoś odwrócić. Mało mamy zmartwień i kłopotów w służbie zdrowia?”
Pietrusiewicz przypomina, że zgodnie z art. 68 ust. 3 Konstytucji „władze publiczne są obowiązane do zapewnienia szczególnej opieki zdrowotnej dzieciom, kobietom ciężarnym, osobom niepełnosprawnym i osobom w podeszłym wieku”. Te grupy są narażone na największą przemoc, o szacunek dla nich trzeba zadbać szczególnie. Minister Religa to rozumiał”.
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze