Minister Radziwiłł dostrzegł, że głównym postulatem głodujących lekarzy jest zwiększenie nakładów na służbę zdrowia z obecnych 4,7 proc. PKB do 6,8 proc. Według ministra to jednak "kwota astronomiczna", choć jego własny resort uznaje, że powinno być 6 proc. Może Radziwiłł zna rządowe realia? Bo plan finansów przewiduje na zdrowie w 2020 roku... 4,7 proc. PKB
Przy okazji sprawdzania wypowiedzi Radziwiłła o wydatkach na zdrowie OKO.press ze zdziwieniem zauważyło, że Wieloletni Plan Finansowy Państwa (WPFP) na lata 2017-2020 nie przewiduje żadnego wzrostu. W 2020 roku wydatki na zdrowie mają wynieść tyle, ile obecnie - 4,7 proc. PKB. To czyni postulat głodujących lekarzy-rezydentów - domagających się 6,8 proc. PKB - tym bardziej aktualnym.
Żądania rezydentów postawiły Konstantego Radziwiłła w kłopotliwej sytuacji. Oprócz podwyżek płac głodujący od 2 października lekarze domagają się bowiem zwiększenia nakładów na służbę zdrowia do 6,8 proc. PKB w ciągu trzech lat. Jako lekarz i minister zdrowia Radziwiłł musi się zgodzić, że system zdrowia powinien zostać dofinansowany. Ale mówi tak:
Rezydenci mówią o tym, żeby zwiększyć te nakłady natychmiast (...) o kwoty, które są astronomiczne. Mówią o tym, żeby w ciągu trzech lat dojść do 6,8 procent PKB, a lekko licząc to około 45 miliardów złotych w stosunku do tego, co mamy dzisiaj.
Określenie "astronomiczny" w ustach Radziwiłła dziwi tym bardziej, że jego własny resort stwierdza, że 6 proc. PKB to "kwota niezbędna do sprawnego działania ochrony zdrowia". Takie stwierdzenie pada w ministerialnym dokumencie z lipca 2016 "Strategia zmian w systemie ochrony zdrowia w Polsce".
Zamiast rozwijać metafory, lepiej policzyć, o jakich kwotach mówimy. Ministerstwo Zdrowia zrobiło to zresztą za nas:
"W 2016 roku wysokość środków publicznych (na szczeblu centralnym) przeznaczanych na służbę zdrowia to kwota 76.967.604 tys. zł. Zakładając wielkość środków publicznych gwarantującą sprawne działanie ochrony zdrowia na poziomie 6 proc. PKB, kwota powinna wynosić ok. 102.120.396 tys. zł. Brakujące środki to ok. 26 miliardów zł".
Czy to suma "astronomiczna"? Podniesienie nakładów na zdrowie do 6 proc. PKB kosztowałoby niewiele więcej niż roczny koszt programu 500 plus, który według przyjętego we wrześniu budżetu na 2018 rok wynosi 24 mld zł.
6,8 proc. jakich żądają rezydenci kosztowałoby budżet nieco więcej - 29,5 mld zł, ale to wciąż "tylko" 1,22 razy więcej niż flagowy projekt socjalny PiS.
Ministerstwo postuluje stopniowe zwiększenie wydatków na zdrowie by dojść do 6 proc. PKB w 2025 roku. Ale może min. Radziwiłł wie, że większe pieniądze na zdrowie to mrzonki i dlatego używa określenia "astronomiczne"?
OKO.press zajrzało bowiem do Wieloletniego Planu Finansowego Państwa (WPFP) na lata 2017-2020, czyli aktualizowanego corocznie dokumentu, wyznaczającego kierunek rozwoju budżetu.
Okazuje się, że WPFP - opublikowany przez Ministerstwo Finansów w kwietniu 2017 - nie przewiduje w ogóle wzrostu nakładów na zdrowie. Może Radziwiłł zdaje sobie sprawę, że rząd nie traktuje poważnie ochrony zdrowia.
Źródło: Wieloletni Plan Finansowy Państwa, wydatki według funkcji.
Powyższa tabela ujawnia interesującą prawidłowość. Do 2020 roku zmniejszają się - w sensie odsetka PKB - wydatki na edukację (aż 0,4 pkt proc.) i na bezpieczeństwo (0,2 pkt proc.). W porównaniu z 2015 rokiem zyskuje tylko "ochrona socjalna" o 0,8 pkt proc. To pokazuje na budżetowe realia państwa PiS: nakłady na program 500 plus wymuszają oszczędności na innych dziedzinach, w tym zdrowiu.
System opieki zdrowotnej był zaniedbywany przez wszystkie rządy. Efekt? Zadłużone szpitale, kolejne protesty przedstawicieli różnych zawodów medycznych i zaledwie 2,3 lekarza na 1000 pacjentów (dane OECD z 2015 roku). To najmniej w naszym regionie.
Z wydatkami na zdrowie na poziomie 4,6 proc. PKB (dane Eurostatu z 2015 roku) jesteśmy w ogonie Europy – średnia Unii Europejskiej wynosi 7,2 proc. PKB. Gorzej jest tylko na Cyprze, Łotwie, Estonii i Rumunii.
Brak radykalnego wzrostu wydatków na zdrowie oznacza, że będzie gorzej niż jest. W miarę starzenia się społeczeństwa pacjentów będzie przybywać, a opieka nad nimi stanie się coraz kosztowniejsza.
A lekarzy regularnie ubywa, zwłaszcza tych młodych. Już teraz średnia wieku lekarza w Polsce to 60 lat.
Według danych Komisji Europejskiej to właśnie osoby wykonujące zawody lekarzy i pielęgniarek najczęściej migrują za pracą wewnątrz Unii Europejskiej. Nie ma twardych liczb lekarzy i pielęgniarek, którzy wyjechali z Polski, ale OECD szacuje, że w 2015 roku było to ok. 10 procent wszystkich.
Z kolei według danych Komisji Europejskiej o nostryfikacji dyplomów z Polski wyjechało ok. 6,5 tysiąca lekarzy i 6 tysięcy pielęgniarek – głównie do Wielkiej Brytanii i Niemiec.
Według badań Naczelnej Izby Lekarskiej, o emigracji myśli 40 proc. młodych lekarzy.
Strajk głodowy lekarzy-rezydentów jest oznaką desperacji. Jak powiedziała OKO.press Ania Stępień, jedna z głodujących rezydentek chirurgii ogólnej: "Zanim wyjadę z Polski, chcę wyczerpać wszystkie możliwości. Ale jeśli głodówka nie przyniesie skutku i nic się nie zmieni, wyjeżdżam. Chcę uprawiać swój zawód z godnością. Wszyscy rezydenci myślą o wyjeździe."
W dodatku zapotrzebowanie na lekarzy z Europy Środkowo-Wschodniej będzie rosło: wg. danych Komisji Europejskiej na zachodzie Europy w 2020 wiek emerytalny osiągnie 60 tysięcy lekarzy i tylu będzie rocznie odchodziło na emeryturę. Polskich lekarzy w kraju będzie można zatrzymać jedynie podwyższając zarobki i dają lepsze warunki pracy.
Absolwentka studiów europejskich na King’s College w Londynie i stosunków międzynarodowych na Sciences Po w Paryżu. Współzałożycielka inicjatywy Dobrowolki, pomagającej uchodźcom na Bałkanach i Refugees Welcome, programu integracyjnego dla uchodźców w Polsce. W OKO.press pisała o służbie zdrowia, uchodźcach i sytuacji Polski w Unii Europejskiej. Obecnie pracuje w biurze The New York Times w Brukseli.
Absolwentka studiów europejskich na King’s College w Londynie i stosunków międzynarodowych na Sciences Po w Paryżu. Współzałożycielka inicjatywy Dobrowolki, pomagającej uchodźcom na Bałkanach i Refugees Welcome, programu integracyjnego dla uchodźców w Polsce. W OKO.press pisała o służbie zdrowia, uchodźcach i sytuacji Polski w Unii Europejskiej. Obecnie pracuje w biurze The New York Times w Brukseli.
Komentarze