Więcej dzieci na opiekunkę, gorzej wykształcona kadra, likwidacja standardów bezpieczeństwa i jeden pokój zamiast minimum dwóch - to pomysły minister Rafalskiej na zwiększenie liczby miejsc w żłobkach. Związki zawodowe i rodzice alarmują: to zamach na dobro i bezpieczeństwo dzieci. I idą protestować pod hasłem "Rząd do żłobka"
W Polsce od lat brakuje miejsc w placówkach, które zapewniają opiekę dzieciom do trzech lat. W 2015 roku działały 2 322 placówki, łącznie 80,9 tys. miejsc. Według statystyk GUS prawie 73 proc. to były placówki niepubliczne, które zapewniały 46 proc. miejsc (są zwykle mniejsze niż publiczne).
"Na koniec 2015 r. z instytucjonalnych form opieki korzystało 74,7 tys. małych dzieci, z tego 91 proc., czyli 68 tys. stanowiły dzieci w żłobkach" (pozostałe były w tzw. domach malucha, klubach dziecięcych) - wynika z raportu GUS za 2015 r.".
Oznacza to, że niecałe 7 proc. najmłodszych dzieci było objętych opieką "żłobkową", choć zgodnie z wytycznymi Rady Europejskiej z Barcelony (2002) powinno ich być 33 proc. W Danii do żłobków chodzi 74 proc. najmłodszych dzieci, kolejne dziewięć krajów do 2010 roku spełniło kryterium 33 proc.
Poniżej 10 proc. poza Polską były jeszcze: Bułgaria, Litwa, Węgry, Malta, Rumunia i Słowacja. W 2014 roku Polska była trzecia od końca w UE, za nami - tylko Czechy i Słowacja.
Rządowa Strategia na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju podkreśla, że Polska nie sprostała tzw. ustaleniom barcelońskim. Cel 33 proc. mamy osiągnąć do 2030 roku.
Min. Elżbieta Rafalska wymyśliła, jak poprawić statystyki. Lata zaniedbań chce nadrobić, proponując nowelizację ustawy o opiece nad dziećmi do lat trzech.
Ministerstwo proponuje zwiększenie liczby dzieci, jakie pod opieką może mieć jedna opiekunka: do tej pory było to ośmioro dzieci, teraz - 10. Tzw. dzienny opiekun, zajmujący się dzieciakami na ogół we własnym domu, będzie się od teraz opiekował ośmiorgiem dzieci, zamiast pięciorgiem.
Iga Kazimierczak z Fundacji Przestrzeń dla Edukacji plany ministerstwa komentuje:
"Ludzie, którzy są autorami tych dokumentów, nie mają pojęcia o rozwoju i potrzebach małego dziecka. Niech sobie spróbują to wyobrazić: Magda chce się bawić, Daniel jest śpiący, Szymon upadł i płacze, Robert chce siku, Martynka pić, Adam zabrał zabawkę Piotrusiowi, Agata jest głodna, Bianka chyba ma gorączkę, a Staszek się na nią zezłościł.
Zdaniem Kazimierczak propozycja zwiększenia liczby dzieci pod pieczą jednego opiekuna jest skandaliczna. "Już w tej chwili opiekunce, która ma ośmioro maluchów, trudno dać sobie radę. Dzieci mają potrzeby nie tylko pielęgnacyjne, ale i emocjonalne; trzeba je przytulać, bawić się z nimi. Jak zrobi to jedna osoba z dziesięciorgiem ruchliwych, wymagających dwulatków?".
Jeżeli ustawa wejdzie w życie, to przy takiej samej liczbie opiekunek miejsc w żłobkach może być o 25 proc. więcej (10 zamiast 8 na opiekunkę). Można ostrożnie szacować, że opieką objętych zostanie 8,75 proc. dzieci.
Druga zmiana dotyczy kompetencji opiekunki. Do tej pory pracę w żłobku mogła dostać osoba, która miała:
Teraz ma wystarczyć roczne doświadczenie. Taka zmiana obniży jakość opieki.
Zmiany dotyczą też pomieszczeń: do tej pory każda placówka miała obowiązek zapewnienia dzieciom dwóch sal: do zabawy i do spania. Teraz to się zmieni - wystarczy jedno pomieszczenie. A przecież dzieci muszą mieć miejsce, gdzie mogą się wyciszyć i odpocząć.
Związki zawodowe opiekunek niepokoi też obniżenie standardów bezpieczeństwa - na założenie klubu dziecięcego nie będzie już konieczne uzyskanie zgody straży pożarnej czy sanepidu.
W petycji do minister Rafalskiej przedstawicielka Związków Zawodowych przy Zespole Żłobków Miasta Stołecznego Warszawy Agata Bartosik napisała, że proponowane rozwiązania to "zamach na bezpieczeństwo małego dziecka" i dowód, że osoby odpowiedzialne za te zapisy "nie mają podstawowej wiedzy z zakresu rozwoju dziecka oraz pracy w żłobku". Opiekunki postulują, by jednakowe standardy i przepisy miały obowiązywać przy zakładaniu zarówno żłobka, jak i klubu dziecięcego.
Minister Rafalska uważa, że obawy rodziców i opiekunów są bezpodstawne.
"Żadne z naszych działań nie będzie przebiegać kosztem obniżenia bezpieczeństwa i zdrowia dzieci. Żłobki nadal będą miały obowiązek zapewnienia miejsca do odpoczynku dzieci, ale miejsce to nie będzie musiało być równie duże jak sala zabaw, w której dzieci spędzają większość czasu. Chcemy jedynie zoptymalizować wymogi, jakie stawiała do tej pory ustawa"
- zapewnia, przy czym trudno zrozumieć, co oznacza "miejsce do odpoczynku" skoro nie musi być innym pomieszczeniem i na czym polega "optymalizacja".
Rodzice i opiekunki uważają, że ta "optymalizacja" odbędzie się kosztem bezpieczeństwa i prawidłowego rozwoju najmłodszych dzieci.
"Minister Rafalska zapewnia, że reforma będzie bezkosztowa. W sensie finansowym - owszem, ale koszty poniosą dzieci, rodzice i opiekunowie" - mówi Iga Kazimierczak dodając, że minister Rafalska popełnia te same błędy, które towarzyszą wdrażaniu reformy edukacji minister Anny Zalewskiej - Brak konsultacji, pośpiech i poprawianie statystyk na papierze".
Prawdopodobnie placówki prywatne, o ugruntowanej renomie, nie pójdą tą drogą, ale żłobki publiczne, owszem. A zaakceptowanie nowych zasad dla pracowników będzie oznaczało więcej pracy za tę samą, niewielką płacę: średnio opiekunka zarabia 1237 zł netto miesięcznie.
Wiele opiekunek już zapowiada, że z pracy zrezygnuje. Zarobki fatalne, a jeszcze większa odpowiedzialność, a zarazem jeszcze trudniej będzie zapewnić dzieciom bezpieczeństwo i komfort.
Organizacje rodziców - jak Przestrzeń dla Edukacji - a także związki zawodowe pracowników żłobków, zapowiadają na sobotę (13 maja 2017) protest pod Sejmem pod hasłem "Rząd do żłobka" (na zdjęciu powyżej - plakat protestu, a na nim: wiceminister pracy Bartosz Marczuk, premier Beata Szydło, minister Elżbieta Rafalska).
Organizatorzy sobotniego protestu mówią wprost: rząd chce wprowadzić zmiany kosztem bezpieczeństwa dzieci i jakości opieki nad nimi. "Chcemy wychowywać, a nie przechowywać" - piszą. Z tego powodu na sobotę 13 maja planują w Warszawie ogólnopolski protest. A tych, którzy zamierzają wziąć w nim udział, zachęcają do przyniesienia ze sobą smoczków jako symbolu protestu.
Komentarze