2 czerwca wykonano w Polsce 638,5 tys. szczepień przeciwko COVID-19. Tego dnia był to nie tylko rekord Polski, ale i jeden z najlepszych wyników w Europie. Czy to jednak oznacza, że szczepienia ruszą z kopyta, bo wreszcie jest dużo szczepionek? Niekoniecznie
Odpowiedzialny za Narodowy Program Szczepień minister Michał Dworczyk na pytania dziennikarzy, dlaczego szczepienia idą powoli, albo wręcz zwalniają, za każdym razem odpowiadał, że szczepionek jest za mało i dlatego nie możemy zobaczyć prawdziwych możliwości programu. Sytuacja zmieni się w czerwcu, przekonywał szef Kancelarii Premiera. Wtedy będziemy mieć o wiele więcej dostaw i szczepienia już naprawdę ruszą.
Rzeczywiście początek czerwca można uznać za imponujący. Siedmiodniowa średnia dobowej liczby szczepień wystrzeliła do 307 tys. – w porównaniu do 274 tys. tydzień temu. To głównie zasługa tych 638,5 tys. szczepień wykonanych 2 czerwca, ale także 1 czerwca - 451 tys. i 3 czerwca ze 152 tys. – a to było Boże Ciało i początek długiego weekendu.
Czy jednak oznacza to, że sprawdziły się obietnice ministra Dworczyka? Żeby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba zajrzeć głębiej w dane.
Przede wszystkim odpowiedź na pytanie, ile do Polski trafia dawek w kolejnych tygodniach jest dziś trudna, jeśli nie pracuje się w Kancelarii Premiera albo w Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych. Na rządowym dashboardzie widnieje liczba 24 478 260, ale polski rząd nie publikuje harmonogramu dostaw, tłumacząc się tym, że producentom zdarza się zmieniać liczbę dostarczonych dawek w ostatniej chwili. Zdaniem jego krytyków chodzi zaś o to, żeby ukryć niedociągnięcia w procesie dystrybucji szczepionek – bo jeśli nie wiemy, ile naprawdę ich przyjechało, trudno ocenić, jak szybko są dystrybuowane.
Szef RARS informuje o dostawach Polską Agencję Prasową, dane o przylocie poszczególnych preparatów są też przesyłane do Europejskiej Agencji ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób (ECDC), które prowadzi własne statystyki. I zdarzało się, że o kilka milionów więcej dostarczonych dawek było w danych ECDC niż na gov.pl. Zdaniem części ekspertów śledzących realizację programu szczepień te opóźnienia również miały na celu to, by ukryć, iż RARS nie nadąża z dystrybucją szczepionek do punktów szczepień. Liczba wykonanych szczepień nie zgadza się również z danymi na temat dostaw:
jak wyliczył społeczny analityk szczepień Krzysztof Pstrągowski, liczba wykorzystanych dawek preparatu Johnson&Johnson przekracza liczbę dostaw o prawie 122 tysiące szczepionek.
Jednym słowem, panuje wielki bałagan, decyzja o niepublikowaniu harmonogramu dostaw jest co najmniej niezrozumiała.
Jeśli spojrzeć na dobową liczbę szczepień, czerwiec zapowiada się rzeczywiście bardzo dobrze:
Jednak diabeł, jak wiadomo, tkwi w szczegółach. A szczegóły przedstawił nieoceniony, wspomniany już tutaj Krzysztof Pstrągowski, który na bieżąco monitoruje postęp szczepień. I z tych szczegółów wynika, że już od drugiego tygodnia maja (W19) za postęp szczepień odpowiada druga dawka. Druga dawka rośnie od pięciu tygodni, kiedy szczepienia pierwszą dawką wyhamowały i potem zaczęły spadać, a w ostatnim tygodniu maja druga dawka wygrywa z pierwszą.
Czy można to tłumaczyć brakami dostaw? Być może do pewnego stopnia, bo w ostatnich tygodniach zamieszania z zamianą preparatów w punktach i przenoszeniem szczepień było dużo, ale jak nie ma harmonogramu i nie wiadomo, jakie były od niego odstępstwa, trudno spekulować.
Jednak ten wykres pokazuje trend, który widać również w szczepieniach poszczególnych grup wiekowych: w kolejnych grupach, które mogły się zarejestrować, spada zainteresowanie szczepieniami.
W najmłodszej grupie 18-25 lat, która ujęta jest w statystykach i która dostęp do rejestracji uzyskała 9 maja (16 i 17-latków na rządowym dashboardzie wciąż nie ma), liczba zaszczepionych 1. dawką spada już trzy tygodnie z rzędu.
W pozostałych przedziałach wiekowych jest tak samo, tylko tygodniowe liczby zaszczepionych zaczęły spadać odpowiednio wcześniej – bo te grupy wcześniej otrzymały możliwość rejestracji. Szczególnie niepokoi to w przypadku największej grupy, czyli osób w wieku 29-45 lat, wśród których nie zostało zaszczepionych jeszcze 9,5 mln.
To wszystko prowadzi do hipotezy, którą zresztą potwierdza minister Dworczyk, powtarzając, że teraz szczepionek będzie w bród, trzeba tylko przekonać ludzi do szczepień – po uwolnieniu rejestracji 9 maja szybko nastąpiło „wysycenie" szczepionkami. Ci, którzy chcieli się zaszczepić, zarejestrowali się od razu – niekiedy wybierając nawet wyjazd do miejscowości odległej o kilkaset kilometrów od miejsca zamieszkania. Resztę trzeba przekonać do szczepień albo stworzyć im okazję do zaszczepienia się – takim ułatwieniem są np. akcje ze szczepieniem jednodawkowym preparatem Johnson&Johnson, a zachętą ma być ogólnopolska loteria, w której można wygrać m.in. samochód.
Jak będą wyglądały dane za pierwszy tydzień czerwca, czyli W22? OKO.press nie jest w stanie przedstawić takich wyliczeń, ponieważ z braku czasu i rąk do pracy nie zbiera codziennie tak szczegółowych statystyk jak nasi społeczni analitycy, których praca zasługuje na najwyższe uznanie.
Nic jednak nie wskazuje na to, żeby ten trend – rosnąca przewaga 2. dawki nad 1. – miał zostać odwrócony.
Dynamika 2. dawki wynika bowiem z tego, jak szczepiono 1. dawką pięć, sześć i 12 tygodni temu, w zależności od preparatu. A dynamika 1. dawki być może po części wynika z zawirowań w dostawach, ale najprawdopodobniej głównie z coraz bardziej wyraźnego trendu spadku zainteresowania we wszystkich grupach wiekowych.
O tym, czy mieszkanki i mieszkańców Polski da się jeszcze przekonać do szczepień, OKO.press rozmawiało z socjologiem Tomaszem Sobierajskim:
Miłada Jędrysik – dziennikarka, publicystka. Przez prawie 20 lat związana z „Gazetą Wyborczą". Była korespondentką podczas konfliktu na Bałkanach (Bośnia, Serbia i Kosowo) i w Iraku. Publikowała też m.in. w „Tygodniku Powszechnym", kwartalniku „Książki. Magazyn do Czytania". Była szefową bazy wiedzy w serwisie Culture.pl. Od listopada 2018 roku do marca 2020 roku pełniła funkcję redaktorki naczelnej kwartalnika „Przekrój".
Miłada Jędrysik – dziennikarka, publicystka. Przez prawie 20 lat związana z „Gazetą Wyborczą". Była korespondentką podczas konfliktu na Bałkanach (Bośnia, Serbia i Kosowo) i w Iraku. Publikowała też m.in. w „Tygodniku Powszechnym", kwartalniku „Książki. Magazyn do Czytania". Była szefową bazy wiedzy w serwisie Culture.pl. Od listopada 2018 roku do marca 2020 roku pełniła funkcję redaktorki naczelnej kwartalnika „Przekrój".
Komentarze