0:000:00

0:00

"Być może atak na «niemiecki» koncern oznacza, że projekt już jest gotowy" - napisaliśmy w OKO.press w piątek 17 marca o planach PiS związanych z ustawą o "repolonizacji" mediów. Analizowaliśmy wówczas pełen manipulacji materiał "Wiadomości" TVP dotyczący rzekomej "instrukcji" wydanej polskim dziennikarzom koncernu Axel Springer przez jego (zagranicznego) szefa.

Nie jest ładnie chwalić samego siebie, ale trafiliśmy w sedno. Jak poinformował portal Wirtualnemedia.pl, projektem ustawy zajmie się w czwartek sejmowa Komisja Kultury i Środków Przekazu. Głosowanie w Sejmie, według planów rządowych, ma się odbyć do końca czerwca.

Na przykładzie tej operacji można prześledzić, w jaki sposób rząd przygotowuje opinię publiczną do przeprowadzenia nowych, mogących budzić sprzeciw, projektów zmian w prawie.

Oto scenariusz:

  1. "Wiadomości" TVP w wieczornym wydaniu publikują materiał, pełen kłamstw i przeinaczeń.
  2. Następnego dnia od rana mówią o tym politycy i publicyści, w tym publicyści nie związani z mediami prorządowymi (np. oburzając się na manipulacje). Media prorządowe i politycy mówią jednym głosem i według jednego skryptu, używając nawet tych samych terminów. Przez weekend rzekoma "instrukcja" dla dziennikarzy koncernu Axel Springer (w Polsce właściciela m.in.: Onet.pl, "Newsweek" i "Fakt") była jednym z głównych tematów dyskusji w mediach - głównie publicznych oraz sprzyjających władzy. Przypomnijmy, że samo nazywanie listu szefa Axel Springer, Marka Dekana, "instrukcją", jest nadużyciem: nie była to instrukcja, tylko deklaracja wartości wyznawanych przez media koncernu (w tym wypadku chodziło o wartości takie, jak „wolność, rządy prawa, demokracja i zjednoczona Europa”).
  3. W następnym tygodniu temat pojawia się w tygodnikach prorządowych - takich jak "Gazeta Polska" czy "wSieci". W najnowszym wydaniu "wSieci" czytamy na okładce: "Ujawniono tajny list do dziennikarzy. To dowód na polityczne manipulacje przekazem potężnych mediów. Świat polityki i dziennikarstwa w szoku. INSTRUKCJE DO ATAKU NA POLSKI RZĄD PRZYCHODZĄ Z ZAGRANICY". Okładkę ilustrują zdjęcia Marka Dekana z Axel Springer, Angeli Merkel, Donalda Tuska i Tomasza Lisa. Przekaz jest jasny: na zlecenie Niemców (i kolaboranta Donalda Tuska) Tomasz Lis atakuje "polski rząd".
  4. Rząd reaguje i nagle prezentuje ustawę o repolonizacji mediów, która położy kres tym niecnym praktykom.

Warto odnotować także tupet, z którym w obronie rzekomo zagrożonej niezależności mediów występują np. dziennikarze TVP - firmy, w której dokonano bezprecedensowych czystek, z powodów politycznych zwalniając 200 dziennikarzy nie dość lojalnych wobec PiS. Hipokryzję tę wytknął w TVP Info, zaproszony nieopatrznie do występu na żywo, dyrektor programowy Onetu, Bartosz Węglarczyk. Warto zobaczyć miny dziennikarza TVP i dziennikarza "Gazety Polskiej".

Rozbrajającego przykładu hipokryzji dostarczają także teksty pisane przez dziennikarzy prasy prawicowej, z których wielu pracowało wcześniej np. w wydawanym przez Axel Springer "Dzienniku".

"W każdym szanującym się kraju sytuacja tak oczywistego wpływania na politykę państwa przez czynniki zewnętrzne musi wywołać poważną reakcję. Zwłaszcza, że chodzi o działania, które na co dzień skrywane są pod parasolem rzekomego obiektywizmu, co jeszcze bardziej zamazuje sytuację" - pisze w artykule wstępnym do "wSieci" Jacek Karnowski.

Jak przypomniał w publicznym poście na Facebooku Dariusz Ćwiklak, redaktor "Newsweeka", w 2007 r. brat Jacka Karnowskiego, Michał, dziś również publicysta i redaktor "wSieci" oraz "wPolityce.pl", wytrwale bronił w "Dzienniku" redakcji przed zarzutami o "antypolskie" postawy.

Michał Karnowski pisał wówczas: o "upartym i haniebnym podnoszeniu rzekomej niemieckości obu gazet".

"Szokujące próby grania na nacjonalistycznej nucie, zupełnie abstrahujące od faktu, że tytuły te powstają całkowicie w Polsce, redagowane przez niezależnych redaktorów i dziennikarzy. Pomijające milczeniem oczywistość, jaką jest powszechna obecność kapitału zagranicznego w większości mediów w Polsce. Obecność wspierana przez część środowisk medialnych, ale tylko do czasu, gdy nie zaczęła być dla nich realnym wyzwaniem zawodowym" - pisał Karnowski.

W tygodniku "wSieci" nie sposób znaleźć żadnego wytłumaczenia tej zmiany opinii wobec koncernu Axel Springer: był dobry, kiedy pracowali w nim Karnowscy - a zły, kiedy już pracują gdzie indziej, a w Axel Springer pracuje Tomasz Lis. To w 2007 r. w "Dzienniku" Michał Karnowski opublikował sławny reportaż o podróży Jarosława Kaczyńskiego po Polsce, w którym wychwalał go jako "kanclerza".

Regułą propagandowych kampanii jest to, że można w nich powiedzieć bezkarnie każdą bzdurę, byle miałaby słuszne polityczne przesłanie.

Oto przykład - w wykonaniu ministra Waszczykowskiego.

To niespotykana sytuacja, aby ktoś, kto zarządza koncernem prasowym wydawał dyrektywę polityczną dziennikarzom pracującym w Polsce pod hasłem: „walczcie z polskim rządem”, „ingerujcie w sprawy polskiego państwa”.
Absurd. To nie były żadne "dyrektywy" i nie chodziło o "zwalczanie"
Wywiad dla Radia Maryja,20 marca 2017

Przypomnijmy: list Marka Dekana nie był ani "instrukcją", ani "dyrektywą". Nawet gdyby rzeczywiście Dekan wydał jakąś dyrektywę, dziennikarze pracują u jednego z wielu prywatnych wydawców - i jeśli się nie zgadzają z linią redakcji, mogą odejść do konkurencji. Powtórzmy jednak: to nie była "dyrektywa" i używanie tego słowa jest nadużyciem.

Dekan nie mówił także o "walce z polskim rządem", tylko o walce w obronie takich wartości, jak "wolność, rządy prawa, demokracja i zjednoczona Europa".

Jak widać, obrona wolności, rządów prawa, demokracji i jedności europejskiej jest zdaniem ministra "walką z rządem".

Mieliśmy w OKO.press takie podejrzenia, ale teraz wiemy to już z pierwszej ręki.

;

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze