0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Kuba Atys / Agencja GazetaKuba Atys / Agencja ...

Minister Zbigniew Ziobro prowadzi ofensywę. Zmiany ustaw, rozporządzeń i regulaminów odbiją się na każdym szczeblu pracy sędziów. Przekaz jest wyraźny: wzmocnienie roli ministra sprawiedliwości i osłabienie znaczenia ciał sędziowskiego samorządu.

Czy polskie sądownictwo faktycznie jest w dramatycznej sytuacji? Statystyki krajowe i międzynarodowe na to nie wskazują. Nasze sądy wymagają usprawnienia i zmian, ale sytuacja nie jest tak zła, jak rysuje ją obecna władza.

Trzecia władza jest tania

W Polsce jest 377 sądów: 321 rejonowych, 45 okręgowych i 11 apelacyjnych. Według ostatnich danych w 2015 r. do sądów w Polsce wpłynęło ponad 15 mln spraw. Spośród nich ok 2,7 mln to sprawy nowe. Ich liczba rośnie - pięć lat temu było ich pół miliona mniej. Nie rośnie za to liczba spraw niezałatwionych (2,21 mln). Jakie to ma znaczenie dla bezpieczeństwa publicznego? W sprawach karnych (dane Ministerstwa Sprawiedliwości) w poprzednim roku osądzono w sumie 285 tys. osób. Z tego ok. 34 tys. otrzymało karę bezwzględnego pozbawienia wolności, 133 tys. tzw. "zawiasy", a grzywnę musiało zapłacić 61 tys. osób. 24 tys. spraw warunkowo umorzono*.

W Polsce zatrudnionych jest ok. 10 tys. sędziów (siódme miejsce w UE). Znacząco rośnie liczba asystentów sędziego, czyli osób, które mogą załatwiać prostsze, formalne sprawy. Wciąż jest ona niska, około 3,2 tys., czyli tylko 0,3 asystenta na jednego sędziego.

Przeczytaj także:

Co ciekawe, na sądy wydajemy stosunkowo mało, w przeliczeniu na mieszkańca zaledwie 50 euro rocznie. To więcej niż w krajach dawnego bloku wschodniego, Chorwacji czy Portugalii, ale trzy razy mniej niż w Wielkiej Brytanii i Niemczech. Belgowie, Włosi, Francuzi, Hiszpanie czy Słoweńcy wydają na sądy ponad dwa razy więcej. Oszczędzamy też na pracownikach merytorycznych – polscy sędziowie muszą radzić sobie z małą liczbą asystentów przy rosnącej liczbie spraw. To istotny, jeśli nie główny problem polskiego sądownictwa: brak rąk do pracy przeciąga postępowania.

Sądzą nas coraz szybciej

Polska jest na czwartym miejscu w UE pod względem liczby wpływających spraw rocznie (zestawienie pomija sprawy karne). Jednocześnie spraw skutecznie rozpatrzonych jest prawie tyle samo, co nowych – mimo wzrostu obłożenia. Oznacza to, że polski system sądowniczy jest tylko trochę „w tyle” za zapotrzebowaniem społecznym.

A jak to jest z tymi ciągnącymi się procesami? Statystyka przynosi zaskakujące wnioski.

Tylko jedna na dziewięć spraw karnych trwa powyżej roku. Prawie nie ma spraw, które trwałyby dwa lata i dłużej. Innymi słowy: w ostatnich latach udało się skrócić trwanie procesu.

Pod względem średniego czasu rozpatrzenia sprawy w pierwszej instancji na europejskim tle wypadamy zaskakująco dobrze. W Polsce trwa to 200 dni – podobnie jak w Niemczech, trzy razy krócej niż we Włoszech, 2,5-krotnie szybciej niż w Słowacji.

Średnie nie oddają jednak doświadczenia obywatelek i obywateli w sądach – statystyki obejmują bowiem zarówno sprawy proste, jak i te, które trwają latami (zainteresowanym problemem czasu oczekiwania polecamy ten artykuł kwartalnika „Iustitia”).

Problemy są gdzie indziej

Także łapówkarstwo albo bronienie interesów przestępców nie jest systemowym problemem polskiego sądownictwa. W latach 90. XX wieku Polki i Polacy negatywnie oceniali sądy za korupcję. Jednak od początku stulecia przekonanie, że sędziowie są skorumpowani systematycznie spada. Obecnie, według Freedom House, problem korupcji w sądownictwie nie jest istotny. Wątpliwości może budzić jedynie to, że postępowania dyscyplinarne w rzadko kończą się decyzjami dla sędziego negatywnymi (np. w 2013 r. wydano jeden zakaz sprawowania funkcji).

Skoro nie korupcja, to co? Dla Freedom House ważniejsze jest zagrożenie praworządności spowodowane działaniami rządu i prezydenta, które naruszają ład konstytucyjny i pozycję Trybunału.

Władze w Polsce powinno też niepokoić (według Komisji Europejskiej):

  • mała reprezentacja kobiet w zawodach sądowniczych (szczególnie w sądach ostatniej instancji);
  • niski stopień cyfryzacji procesów;
  • niewielka liczba zawodowych prawników na 100 tys. mieszkańców.
Polskie sądy potrzebują mniej ingerencji, za to więcej: sędzi, komputerów i adwokatów/ek.

Reforma PiS nie dotyczy takich problemów. Zamiast tego rządzący dążą do centralizacji władzy i budują narzędzia prawne potrzebne do naruszania podziału władz: sądowej i wykonawczej.

Leges Ziobrae – czym są reformy?

PiS zestaw reform uzasadnia patologiami systemu sądownictwa. Według premier Szydło polskie sądy są: „bardziej lojalne wobec siebie nawzajem niż wobec interesu Polski, który przecież powinien być nadrzędny. Ale my jesteśmy konsekwentni i się nie cofniemy. Reforma sądownictwa może być jedną z najtrudniejszych. Dotykamy materii, która nie była ruszana od czasów Polski Ludowej. Funkcjonowanie polskich sądów obywatele oceniają niezwykle negatywnie. Zmiany są społecznie oczekiwane i bardzo potrzebne”.

Podobnie wypowiadał się m.in. Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości. Narracja PiS jest spójna. Wszelkie zmiany stanowią walkę z „przywilejami prawniczej elity”, tj. siłą struktur samorządu sędziowskiego. „Wróg” jest jasno zdefiniowany – osoby piastujące stanowiska w samorządzie sędziowskim oraz ważniejszych sądach.

„Przy okazji” reform Ziobry pojawia się okazja, aby na nowo obsadzić stanowiska sędziowskie i funkcje w Krajowej Radzie Sądownictwa.

Problem w tym, że zmiany prawne idą dalej i dotyczą nie tylko starcia z "przeciwnikami". Na różnych polach PiS zwiększa wpływ władzy wykonawczej na sądowniczą.

Będą kary

Ten cel realizują kluczowe elementy nowelizowanej ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa. Ogranicza ona m. in. liczbę kadencji w radzie do jednej i zakazuje łączenia funkcji (np. prezesa sądu) z zasiadaniem w KRS-ie. Zmiany dotyczą także sposobu rejestracji kandydatów i przebiegu wyborów do rady.

Większe uprawnienia zyska prezydent – będzie decydował o tym, który spośród dwóch lub więcej kandydatów na sędziego obejmie funkcję. Teraz takiego wyboru nie ma.

W nowelizacji ustawy o sądach powszechnych i in. z maja Ziobro uzyskał także większe uprawnienia przy powoływaniu dyrektora Krajowej Szkoły Sądownictwa.

Istotną zmianą są również nowelizacje regulaminu pracy sędziów. Od lipca sprawy sądowe są przydzielane sędziom w ramach wydziałów automatycznie, z większym zaangażowaniem referendarzy sądowych. Dzięki temu przydział spraw ma być bardziej równomierny. Odstępstwem będzie „specjalizacja” – sędzia zajmujący się sprawami gospodarczymi będzie miał ich więcej niż karnych etc.

Z kolei dzięki nowelizacji z początku września 2016 r. sędziowie będą podlegali dyscyplinarnym karom finansowym za przewlekłość procesu. „Powolny” sędzia nie będzie mógł awansować przez pięć lat. Sędziowie będą też musieli publikować sprawozdania majątkowe.

Jeszcze większe zmiany ma dać inna nowelizacja prawa o sądach. Wciąż nie znamy konkretów, ale podobno ma zmienić się struktura sądów: sądy rejonowe (jest ich najwięcej: 321) zostaną podporządkowane okręgowym, nad którymi będą apelacyjne (ma być ich 40, dziś jest 11).

Podobną myśl wyrażał projekt reformy sądownictwa z czasów, kiedy ministrem sprawiedliwości był Jarosław Gowin (wtedy PO, dziś PiS).

W przypadku formalnej likwidacji 321 sądów rejonowych konieczne będzie ponowne mianowanie sędziów przez prezydenta. Ta reforma da także głowie państwa „okazję do niepodpisania” dowolnej liczby nominacji wskazanych przez KRS kandydatów.

Andrzej Duda bez podania przyczyny nie powołał do tej pory ok. 10 legalnych nominacji sędziowskich, choc w Konstytucji nie ma mowy o takim uprawnieniu prezydenta.

Nie wydaje się też, żeby jej twórcy chcieli przyznać głowie państwa taki wpływ na sądownictwo. Zachowanie prezydenta ma znamiona jeśli nie nadużycia uprawnień, to na pewno poważnego sporu kompetencyjnego. Mogłoby go rozstrzygnąć orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, ale to wydaje się obecnie mało prawdopodobne.

Co z niezawisłością? Reakcja sędziów

Reakcja środowiska sędziowskiego była jednoznaczna. W nadzwyczajnym kongresie 3 września 2016 r. uczestniczyło ok. 1000 sędziów, 10 proc. wszystkich. Obrady zakończyły się przyjęciem trzech uchwał.

Druga ustawa dotyczy sytuacji na linii rząd-sądownictwo. Sędziowie w mocnych słowach krytykują obecne władze za łamanie konstytucji i ograniczanie sędziowskiej niezawisłości: „Nadzwyczajny Kongres Sędziów Polskich z całą stanowczością stwierdza, że w dotychczasowej historii wolnej Polski sędziowie różnych szczebli sądów i trybunałów nie byli przedmiotem tak drastycznych działań zmierzających do obniżenia ich autorytetu”.

Wzywamy zatem do poszanowania wyroków Trybunału Konstytucyjnego i ich publikowania.

Sprzeciwiamy się arbitralnej odmowie powołania przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej kandydatów przedstawionych przez Krajową Radę Sądownictwa. Takie działania Prezydenta stanowią krok do upolitycznienia funkcji sędziego oraz ograniczenia niezawisłości sędziowskiej. (...)

Z dezaprobatą oceniamy ustawy „naprawcze” dotyczące Trybunału Konstytucyjnego.

Z niepokojem przyjmujemy propozycje dotyczące zmiany ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa,(...) aktualne propozycje nowelizacji tej ustawy zmierzają do osłabienia pozycji Rady oraz osłabienia władzy sądowniczej.

(...) Akceptując w pełni wybory dokonane przez obywateli w akcie głosowania, stwierdzamy, że zmiana porządku ustrojowego może odbywać się jedynie przez zmianę Konstytucji. Dopóki zaś obowiązuje Konstytucja, którą obywatele przyjęli w referendum, wszyscy, w tym również władza ustawodawcza i wykonawcza jesteśmy obowiązani do jej przestrzegania.“

Jednocześnie sędziowie wysunęli wiele postulatów dotyczących potrzebnych według nich zmian prawnych i organizacyjnych. Ich celem ma być przyspieszenie średniego czasu trwania spraw, lepsza organizacja pracy i zachowanie niezawisłości sędziowskiej.

Aby przeciwdziałać wskazanym zjawiskom, w celu ochrony i umocnienia zasady trójpodziału władz, domagamy się:

  • przekazania nadzoru administracyjnego nad sądami powszechnymi i wojskowymi Pierwszemu Prezesowi Sądu Najwyższego,
  • wyłączenia możliwości delegowania sędziów do pracy w Ministerstwie Sprawiedliwości,
  • powołania ogólnopolskiego organ samorządu sędziowskiego, reprezentującego sędziów uprawnionego do wypowiadania się w imieniu całego środowiska sędziowskiego.

W celu zagwarantowania prawa obywatela do niezależnego sądu, w którym orzeka niezawisły sędzia, postulujemy:

  • wprowadzenie zasady tworzenia i znoszenia sądów jedynie w drodze ustawy,
  • ograniczenie wpływu czynnika politycznego na wybór i powoływanie sędziów, w tym także sędziów Trybunału Konstytucyjnego,
  • poszerzenie uprawnień samorządu sędziowskiego.

W celu zagwarantowania prawa obywatela do rzetelnego i sprawnego postępowania sądowego należy:

  • ograniczyć kognicję sądów i zakres czynności zastrzeżonych dla sędziów oraz uprościć procedury,
  • określić wymiar obowiązków służbowych sędziego tak, aby umożliwiał ich wykonanie w czasie zgodnym z przepisami Kodeksu pracy,
  • przestrzegać zasady ochrony praw nabytych przez sędziów przy dokonywaniu zmian w strukturze sądownictwa i sposobu jego funkcjonowania.

Apelujemy do opinii publicznej i przedstawicieli mediów o wsparcie wysiłków środowiska sędziowskiego zmierzających do zapewnienia równowagi władz ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej w celu zapewnienia obywatelom Rzeczypospolitej Polskiej konstytucyjnego prawa do niezależnego sądu.

* Przywołane w tym paragrafie liczby w oryginalnej wersji tekstu były inne i bazowały na danych dostępnych na stronach min. sprawiedliwości. Po publikacji skontaktował się z nami pracownik resortu zwracając uwagę na i dzięki jego interwencji poprawiliśmy ten fragment.

;
Na zdjęciu Filip Konopczyński
Filip Konopczyński

Zajmuje się w regulacjami sztucznej inteligencji, analizami polityk cyfrowych oraz badaniami biznesowego i społecznego wykorzystania nowych technologii. Współzałożyciel Fundacji Kaleckiego, pracował w IDEAS NCBR, NASK, OKO.press, Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Publikował m.in. w Rzeczpospolitej, Gazecie Wyborczej, Polityce, Krytyce Politycznej, Przekroju, Kulturze Liberalnej, Newsweeku czy Visegrad Insight. Prawnik i kulturoznawca, absolwent Uniwersytetu Warszawskiego.

Komentarze