Forza Nuova, Ludova Strana i Democracia Nacional to organizacje otwarcie odwołujące się do ideologii faszyzmu. Dzięki kolegom z Polski mogą prężyć muskuły w centrum miasta zrównanego niegdyś z ziemią przez faszystów. OKO.press przygląda się jednemu z oficjalnych gości Marszu Niepodległości, "Rycerzowi białej armii", Robertowi Fiore z Włoch
"Widziałem wielki marsz, który był bardzo pięknym, niepodległościowym marszem" – stwierdził Mateusz Morawiecki. Przekonywał, że rasistowskie hasła wznoszone podczas marszu to pozbawiony znaczenia margines. "Apeluję do wszystkich, którzy »robią z igły widły« i dmuchają ten balon, żeby tak nie robić" – mówił wicepremier.
"To był margines marginesów, bardzo prawdopodobna jest prowokacja" – przekonuje prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Politycy prawicy co roku mówią to samo: marsz to patriotyczne święto, a przemoc i rasistowskie treści to nieznaczący detal. To bajka, w którą wygodnie jest wierzyć również wielu uczestnikom marszu. Bo z pewnością wielu z nich nie utożsamia się w pełni z ideologią wyznawaną przez organizatorów i oficjalnych gości, ale najwyraźniej nie przeszkadza im ona na tyle, by mieli zrezygnować z udziału w tym wydarzeniu. Rządząca prawica schlebia takiej postawie: tak jakby chodzenie w jednym marszu z tysiącami faszystów było najzupełniej w porządku.
Tymczasem marsz jest organizowany przez skrajną prawicę, która nawet niespecjalnie ukrywa, jaka Polska jej się marzy: "Separatyzm rasowy jest jedyną alternatywą dla wielorasowego społeczeństwa" – mogliśmy przeczytać na stronie ONR jeszcze w dzień po Marszu Niepodległości. "Mieszanie ras, jakie ma miejsce m.in. wskutek kryzysu imigracyjnego, jest czynnikiem mającym doprowadzić do kulturowego i rasowego zniszczenia Europy".
Zagraniczni goście marszu prezentują wszystkie odcienie barwy brunatnej: od miłośników gen. Francisco Franco i Benito Mussoliniego aż po najbardziej zwyrodniałą nazistowską niszę.
Kim są zagraniczni goście, którzy 11 listopada paradowali przez miasto zniszczone niegdyś przez faszystów? Najbardziej wpływowy z nich to Roberto Fiore. Faszysta.
"Wy musicie przejąć ulice, miasta, place i musicie być wzorem dla reszty Europy!" - wołał ze sceny Marszu Niepodległości Roberto Fiore.
Włoch, który jest regularnym gościem marszu, jest liderem partii Forza Nuova ("nowa siła"). Ta siła nie jest już zresztą taka całkiem nowa, bo istnieje od 1997 roku. Wcześniej, w latach 70. Fiore był współzałożycielem organizacji Terza Posizione ("trzecia pozycja").
Organizacja działała jako przykrywka dla skrajnie prawicowych terrorystów z Nuclei Armati Revoluzionari ("zbrojne komórki rewolucyjne") odpowiedzialnych m.in. za zamach bombowy na dworcu kolejowym w Bolonii w sierpniu 1980 roku (85 zabitych, 200 rannych).
NAR mordował też swoich przeciwników: sędziów, polityków, policjantów. Na przełomie lat 70. i 80. grupa stała za co najmniej 33 zabójstwami.
Fiore był jedną z kilkudziesięciu osób skazanych w procesie NAR - dostał 5 lat więzienia. Nie trafił jednak za kraty - zdążył uciec do Wielkiej Brytanii. Uniknął ekstradycji, brytyjski The Guardian sugeruje, że dzięki stałej współpracy z MI6. Udało mu się nawiązać współpracę z tamtejszą skrajną prawicą i wraz z kilkoma jej przedstawicielami założył International Third Position, organizację o ideologii łączącej elementy socjalne z czystością rasową.
W deklaracjach ITP rasizm przedstawiany jest jako "separatyzm rasowy". Warto o tym wspomnieć, bo termin ten pojawił się w kontekście Marszu Niepodległości zanim działacze ONR i Młodzieży Wszechpolskiej zorientowali się, że polska opinia publiczna - w tym jej konserwatywna część - nie jest tożsama z fanklubem zespołu Konkwista 88.
Użycie tego zwrotu nie jest przypadkiem ani pomyłką - "separatyzm rasowy" to jedna z podstawowych idei współczesnego europejskiego faszyzmu.
W latach 90 ITP podjęła się osobliwego projektu. Za pieniądze gromadzone w pseudo-katolickich fundacjach Św. Michała Archanioła i Św. Jerzego działacze skrajnej prawicy kupili... hiszpańską wioskę. W Los Pedriches nieopodal Walencji chcieli stworzyć warunki do pielęgnowania narodowej krzepy - uprawiać ziemię wraz z wyłącznie białymi towarzyszami i przygotowywać się do "starcia cywilizacji". Wielki projekt odnowy cywilizacji łacińskiej upadł, gdy brytyjscy urzędnicy zainteresowali się pieniędzmi podejrzanych fundacji.
Fiore, jak wielu europejskich nacjonalistów, z entuzjazmem spogląda na putinowską Rosję. Moskwa jest jego zdaniem ostatnim strażnikiem zachodnich wartości, tak jak kiedyś był nim Rzym.
"Nie mówię tego ja - tak mówi bóg!" - zapewniał podczas konferencji zorganizowanej w Petersburgu przez Międzynarodowe Rosyjskie Forum Konserwatywne. W marcu 2015 roku do Rosji zjechali przedstawiciele kilkunastu skrajnie prawicowych partii z Europy, m.in. z neonazistowskiej niemieckiej NPD. Nie od dziś wiadomo, że Kreml wspiera europejską prawicową ekstremę, czego najgłośniejszym przykładem jest francuski Front Narodowy, który z rosyjskich banków pożyczył kilkanaście milionów euro. W zamian FN miał m.in. legitymizować rosyjską aneksję Krymu.
Na Krymie bywa też Fiore, który - jak opisywała Wyborcza w tekście o podejrzanych finansach włoskich faszystów - ściąga tam zachodnich biznesmenów.
"Nawet wszechobecne siły żydostwa zaczynają być niszczone przez zło, które same stworzyły" - pisze Fiore w tekście "Rycerze białej armii" opublikowanym w piśmie "Szczerbiec". I prorokuje: "za 10 lat siły Nowego Porządku Światowego – wcielenie najgorszego zła – spotkają na swej drodze tylko nas. Nacjonalizm pogłębiony wiarą staje się małą, skromną, ale bardzo silną Armią Boga".
Retoryka, którą Fiore raczył uczestników Marszu Niepodległości była stonowana w porównaniu z mieszanką mistycyzmu i militaryzmu, jakiej normalnie używa w swoich tekstach. Albo po prostu - w porównaniu z typowym językiem faszyzmu. Bo Fiore nie ma najmniejszego problemu z tym określeniem.
"Faszyzm był wspaniałym epizodem w historii Włoch i miał wielkie osiągnięcia" - przypomniała jego słowa "Wyborcza", gdy Włoch w 2015 odwiedził polski Sejm za sprawą Roberta Winnickiego wybranego do Sejmu z listy Kukiz'15.
"Jeśli nazwiecie mnie neofaszystą, nie będę robił awantury" - to cytat z innej wypowiedzi dla włoskich mediów.
"We Włoszech faszyzm to taka trochę tradycja świecka" - bronił gościa Marszu poseł Jakubiak z Kukiz'15, tak jakby chodziło o jedzenie pizzy czy popołudniową sjestę. Tymczasem Fiore jest przepełnionym rasową nienawiścią kandydatem na dyktatora, który na czele swojej - na szczęście marginalnej - partii od lat fantazjuje na temat "ostatecznego starcia". Nie jest jedyną tego typu postacią w gronie oficjalnych gości.
Marsz po raz kolejny odwiedził Milan Mazurek ze słowackiej LSNS ("Holocaust to bajeczka") i Manuel Canduela z hiszpańskiej Narodowej Demokracji ("Generał Franco to geniusz", "syjonistyczny »Nowy Porządek Światowy« chce zniszczyć Hiszpanię").
Autonomiczni nacjonaliści, którzy wzięli udział w marszu i wzbudzili oburzenie hasłami o białej Europie, są "marginesem" tylko w tym sensie, że maszerujący w ich gronie goście z Czech, Rosji czy Hiszpanii nie mieli oficjalnego zaproszenia. Inni przyjezdni faszyści mogli brylować na scenie Marszu z błogosławieństwem organizatorów. Jak zresztą co roku.
Redaktor OKO.press. Współkieruje działem społeczno-ekonomicznym. Czasem pisze: o pracy, podatkach i polityce społecznej.
Redaktor OKO.press. Współkieruje działem społeczno-ekonomicznym. Czasem pisze: o pracy, podatkach i polityce społecznej.
Komentarze