"Dla Rosjan nie ma znaczenia, czy karetka to samochód typowo wojskowy czy cywilny ambulans. Atakują z rozmysłem, zupełnie świadomie. Sama byłam tego świadkiem - mówi Ija, ukraińska medyczka wojskowa. Jak z Polski możemy pomóc ukraińskim medykom?
8 marca Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) poinformowała o alarmującej liczbie 17 potwierdzonych ataków na ukraińskie placówki medyczne, personel oraz pojazdy medyczne. Raport jest na bieżąco uzupełniany, zawiera jedynie zweryfikowane informacje. W czwartkowy wieczór 10 marca 2022 liczba zweryfikowanych przez WHO ataków wynosiła już 26. W ich efekcie zginęło 12 osób, a 36 zostało rannych. Liczby te rosną z każdą kolejną godziną. Wśród najgłośniejszych przypadków ataków na personel medyczny ostatnich dwóch tygodni znajdziemy wydarzenia takie jak:
Niezweryfikowanych, ale zgłoszonych przez stronę ukraińską przypadków jest znacznie więcej. Nawet podczas ostatnich prac redakcyjnych nad tym tekstem, medycy z organizacji ASAP poinformowali o zniszczeniu w Mariupolu swojego oznakowanego ambulansu nr 28, służącego w Donbasie już od 2015 roku.
Osobom, dla których rosyjska agresja na Ukrainę zaczęła się dwa tygodnie temu, informacje te mogą wydawać się szokujące. Jednak już podczas konfliktu w Donbasie dochodziło do podobnych incydentów ze strony wojsk separatystycznych i wspierających ich Rosjan. Najgłośniejszym było ostrzelanie wojskowej karetki w lipcu 2019 roku, podczas którego zginęła lekarka wojskowa Irena Szewczenko oraz kierujący pojazdem żołnierz Siergiej Majboroda.
Zgłoszeń podobnych ataków na personel medyczny podczas 8 lat konfliktu było więcej.
Personel, placówki i pojazdy medyczne, a także ranni i cywile, są chronieni przed atakami na mocy konwencji genewskich, szeregu umów prawa międzynarodowego, tworzonych i modyfikowanych od 1864 roku. Warto zauważyć, że o ile współcześnie umowy te obejmują szereg konwencji i uzupełniających je protokołów, regulujących szczegółowo pomoc humanitarną oraz zakazy używania określonych typów broni na polu bitwy, to ochrona personelu medycznego i rannych zawsze była ich podstawą i zawierała się już w pierwszych, rudymentarnych zapisach dokumentu w z połowy XIX wieku.
Podczas wojny na Ukrainie strona rosyjska nie przestrzega tych fundamentalnych zapisów prawa międzynarodowego, mimo tego, że Rosja jest sygnatariuszem Konwencji Genewskich 1-4 oraz dwóch protokołów uzupełniających. Sytuacja wymusiła na Ukraińcach przejście z systemu MEDEVAC (ewakuacji rannych dedykowanymi pojazdami lub drogą lotniczą, wyposażonymi w personel medyczny i sprzęt) do systemu CASEVAC – przewozu rannych pojazdami cywilnymi, busami, ciężarówkami, czy samochodami terenowymi, bez oznaczeń, doraźnie przystosowanych do zadania.
CASEVAC zazwyczaj jest stosowany jako rozwiązanie tymczasowe. Zakłada sytuację, w której wybiera się pojazdy cywilne z racji braku dostępu do pojazdów medycznych, a nie z przyczyn bezpieczeństwa.
Rozwiązania systemowe nie zakładają sytuacji, w której druga strona atakuje konwoje i placówki medyczne, dlatego Ukraińcy zmuszeni są improwizować.
Rozmawiam z Iją. To około 40-letnia medyczka wojskowa z liniowych brygad ZSU na południu Ukrainy. W minioną sobotę trafił do niej jeden z samochodów do transportu rannych, które zakupili i wyposażyli wolontariusze, osoby prywatne (w tym autor tekstu) i organizacje samorządowe.
Ija jasno powiedziała, że dla bezpieczeństwa własnego i rannych nie chce typowej karetki i zdecydowanie odradza obklejanie samochodu.
"Rosjanie atakują szpitale, karetki oraz personel. Dlatego często zaklejamy albo zamalowujemy farbą czerwone krzyże i oznakowania aut. Dla nich nie ma znaczenia, czy dana karetka to samochód typowo wojskowy czy cywilny ambulans. Atakują z rozmysłem, zupełnie świadomie. Sama byłam tego świadkiem.
Kiedy pytam, czy ma pomysł, jak ograniczyć ataki na konwoje medyczne, śmieje się: "Chyba jedynym wyjściem jest zniszczenie Rosjan. Albo chociaż wyrzucenie ich z mojego kraju".
Anna, lekarka, wolontariuszka, która pracowała w obwodzie donieckim od 2018 roku, dodaje:
"Już w 2020 roku, kiedy staliśmy pod Zajcewem (miejscowość w Donbasie), w większości wojskowych karetek były zaklejone krzyże. W tamtym czasie w okolicach Mariupola została ostrzelana z broni automatycznej i cięższej przynajmniej jedna wojskowa karetka. Także cywilne karetki bały się wjeżdżać do strefy przyfrontowej, mimo że oficjalnie były pod ochroną. Strzelano do nich i tak".
Siergiej, wcześniej wolontariusz medyczny jednej z organizacji medycznych pomagających w Donbasie, obecnie żołnierz jednej z brygad regularnego wojska ukraińskiego:
"Od początku wojny, czyli od 2014 roku, Rosjanie i separatyści z rozmysłem atakowali cele cywilne oraz obiekty związane z szeroko rozumianą medycyną, karetki i szpitale polowe. Od momentu rozpoczęcia inwazji 24 lutego, to zjawisko tylko się nasila".
Wojciech, polski lekarz wojskowy, który uczestniczył w szkoleniu medyków w Ukrainie:
"Byłem w Ukrainie przed inwazją, służbowo. W rejonie działań zbrojnych – zarówno w Donbasie przed inwazją jak i teraz – nie obowiązuje żadne prawo, humanitaryzm czy konwencje.
Z relacji zaprzyjaźnionych medyków Sił Zbrojnych Ukrainy, z którymi spędziłem sporo czasu, wiem, że Rosjanie strzelają do pojazdów sanitarnych, polowych placówek pomocy medycznej czy personelu.
Celowo zadają poważne rany zamiast zabić albo okaleczają żołnierzy ukraińskich, aby obciążyć system szpitalny oraz potencjał ewakuacyjny. Wiem, że rannych żołnierzy i cywili ewakuuje się z użyciem systemu CASEVAC – busami, ciężarówkami, czym się tylko da, bez oznaczeń, żeby nie ściągać rosyjskiego ognia.
Uważam, że wysyłanie do Ukrainy, w okolice linii frontu, polskich medyków bez przygotowania i wiedzy w zakresie udzielania pomocy poszkodowanym na polu walki, tak samo jak w pełni oznakowanych karetek medycznych czy personelu w odzieży medycznej (na przykład ratowniczych kombinezonach fluorescencyjnych) jest szkodliwe. Nie tylko nie pomaga, ale naraża personel medyczny, sprzęt i osoby, którym udzielają pomocy na dodatkowe niebezpieczeństwo. Osoby bez takiego przygotowania lub w pełni oznaczone ambulanse, najlepiej sprawdzą się pomagając przy granicy lub na bezpiecznym zapleczu.
Wiele polskich organizacji oraz inicjatyw oddolnych decyduje się na przekazanie ukraińskiemu wojsku, ochronie zdrowia lub organizacjom wolontariuszy medycznych karetek lub sprzętu medycznego. Realizując takie przedsięwzięcie, należy brać pod uwagę opisane wyżej okoliczności.
Bazując na dotychczasowych doświadczeniach przekazywania sprzętu medycznego, informacji od bohaterów tekstu oraz sytuacji prawno-militarnej, zaleca się:
Na mocy uchwały nr 174 Gabinetu Ministrów Ukrainy z dnia 1 marca 2022 istnieje szybka procedura przekazywania pomocy humanitarnej wybranym podmiotom funkcjonującym na Ukrainie – wojsku, organizacjom rządowym, organizacjom pozarządowym.
Obecna sytuacja utrudnia upublicznianie dokumentacji przekazanych środków– wezwania do przekazania, formularze celne czy pokwitowania określają zazwyczaj podmiot, którym przekazywany jest sprzęt, specyfikacje przekazanych materiałów oraz miejsce czy przejście graniczne. Z racji tego, że może to ułatwić określenie lokalizacji jednostek ukraińskich, ich wyposażenia czy identyfikacji pojazdów używanych do transportu medycznego, zaleca się skrajną ostrożność w publikowaniu tych dokumentów lub zdjęć z przekazania materiałów.
Sprzęt medyczny należy kierować do jednostek wojskowych, szpitali lub sprawdzonych organizacji niosących pomoc medyczną, takich jak ASAP, Batalion Medyczny Hospitalieri czy PDMSZa. Warto pozbawić auto polskich tablic rejestracyjnych i oznaczeń przed przekazaniem. Minimalizuje się w ten sposób możliwość wykorzystania go w dywersji lub prowokacji przez stronę rosyjską w wypadku kradzieży. Podobne sytuacje miały już miejsce w przeszłości. Między innymi 6 marca w obwodzie ługańskim wykorzystano pojazd cywilny na polskich rejestracjach w ataku na wojska ukraińskie.
Analityk Fundacji Kaleckiego, absolwent MISH, realizował projekty badawcze m.in. związane z Partnerstwem Wschodnim
Analityk Fundacji Kaleckiego, absolwent MISH, realizował projekty badawcze m.in. związane z Partnerstwem Wschodnim
Komentarze