Wizyta abp. Scicluny, watykańskiego specjalisty do spraw kościelnej pedofilii, nie przyniosła przełomu w sytuacji ofiar. Powiedział, że nie zna planów Franciszka wobec Polski ani raportu Fundacji „Nie lękajcie się” o tuszowaniu przestępstw przez biskupów. Tylko niewyraźnie zasugerował, że biskupi mogą nie przestrzegać zatwierdzonych przez Watykan wytycznych
“Nie jestem tutaj jako wysłannik papieski. Nie wiem też, co Ojciec Święty chciałby zrobić dla Polski. Myślę, że jest to coś, co jest kwestią tylko i wyłącznie jego Świątobliwości” - powiedział abp Charles Scicluna, sekretarz pomocniczy Kongregacji Nauki Wiary, podczas konferencji prasowej w trakcie zebrania Konferencji Episkopatu Polski w Wałbrzychu, na którą został zaproszony.
Powiedział, że oglądał “Tylko nie mów nikomu”, film dokumentalny braci Sekielskich. Dodał: “Było to dla mnie wstrząsające doświadczenie, bardzo mnie to zasmuciło. I dlatego właśnie przywożę bardzo silne przesłanie dla moich braci biskupów w Polsce. Wiem, że macie bardzo dobre dokumenty, ale musicie zagwarantować swoim wiernym, że będziecie (...) trzymać się własnych wytycznych. (..) Że procesy będą faktycznie się działy”.
Abp Scicluna w trakcie krótkiej konferencji kilkukrotnie chwalił polskie wytyczne ws. pedofilii, ale jednocześnie podkreślał, że czas przejść od dobrych dokumentów do dobrych praktyk.
Zasugerował tym samym, że polscy biskupi lekceważą ofiary pedofilii, nie przestrzegają wytycznych, a nawet łamią watykańskie prawo, nie wszczynając procesów kanonicznych lub zaledwie je pozorując.
Była to jednak sugestia mocno zawoalowana i rozczarowująca.
Nic bardziej radykalnego nie udało się od niego uzyskać. Udzielił jedynie grzecznego wywiadu Katolickiej Agencji Informacyjnej, na inne media ponoć nie miał czasu. Nie spotkał się z Fundacją "Nie lękajcie się", opiekującą się ofiarami kościelnej pedofilii. Nie wiadomo nawet, czy nuncjusz apostolski w Polsce przekazał mu prośbę o spotkanie, bo prośba pozostała bez odpowiedzi.
Podczas konferencji Agata Diduszko-Zyglewska, reprezentująca fundację, zapytała, dlaczego papież nie reaguje na jej raport o tuszowaniu kościelnej pedofilii przez polskich biskupów i czy spotka się z ofiarami, które czekają przed budynkiem. Abp Scicluna odparł, że raportu nie zna, a z ofiarami spotyka się zawsze, gdy jest to włączone w program. Tym razem jednak za program to nie on odpowiadał.
W Polsce narosło oczekiwanie, że abp Scicluna przyjedzie do Polski po to, by zapowiedzieć, że Watykan wyciągnie konsekwencje wobec biskupów tuszujących przypadki przestępstw seksualnych popełnianych przez duchownych.
Na łamach OKO.press przewidywaliśmy, że to nadzieje przedwczesne. Takiego zdania byli ks. prof. Andrzej Kobyliński oraz prof. Stanisław Obirek, którzy przekonywali, że sytuacja w Polsce wciąż nie jest tak zaogniona jak była w Chile, a interwencji Watykanu możemy spodziewać się tylko wtedy, gdy zostanie postawiony pod ścianą.
Mimo to wyczekiwanie przełomu nie było bezpodstawne. Watykan ma dość powodów i podstaw prawnych, by pozbawić funkcji niektórych polskich biskupów.
Przede wszystkim zaproszony na spotkanie polskiego Episkopatu Charles Scicluna jest arcybiskupem, który był odpowiedzialny m.in. za watykańskie śledztwo w sprawie Maciela Degollado, założyciela Legionistów Chrystusa oraz raport o tuszowaniu przestępstw przez biskupów z Chile, po którym cały tamtejszy episkopat podał się do dymisji.
Przypadki zaniedbań i krycia sprawców przez ponad 20 polskich biskupów opisywał raport Fundacji “Nie lękajcie się”, który jego przedstawiciele osobiście przekazali papieżowi w lutym 2019 roku. Franciszek obiecał, że go przeczyta, a do dzisiaj w żaden sposób nie odpowiedział na zawarte w nim oskarżenia.
Do Watykanu musiały dotrzeć informacje, że w Polsce problem nabrzmiewa od miesięcy. Film “Kler” Wojciecha Smarzowskiego obejrzało ponad 5 mln widzów, dokument braci Sekielskich miał ponad 20 milionów wyświetleń. O reakcjach na te filmy i narastającej antyklerykalnej atmosferze w Polsce pisały zachodnie media.
Można było podejrzewać, że papież czeka z reakcją na sytuację w Polsce do momentu wejścia w życie ogłoszonych przez niego na początku maja zasad. Dotyczą one ścigania przestępstw seksualnych w Kościele (motu proprio „Vos estis lux mundi”). Od 1 czerwca Kongregacja Nauki Wiary może na podstawie zgłoszenia lub nawet z urzędu wszcząć postępowanie, prowadzące do usunięcia biskupa m.in. za tuszowanie przestępstw seksualnych kapłanów.
Tuszowanie, czyli na przykład unikanie informowania Watykanu o przypadkach podejrzeń wobec duchownych. Choć biskupi na całym świecie mieli taki obowiązek, to według informacji OKO.press, w Polsce zaczęto go przestrzegać dopiero kilka lat temu.
Raport przekazany Franciszkowi wspominał o udokumentowanym przypadku takiego zaniedbania: trzej arcybiskupi warmińscy przez 13 lat nie informowali Watykanu o skazaniu ks. Romana Kramka w USA za napaść seksualną na 17-latkę. Zrobili to dopiero w 2018 roku po artykule OKO.press.
Kongregacja Nauki Wiary po zapoznaniu się z raportem powinna wszcząć postępowanie w sprawie między innymi tych biskupów. Jak widać, nie możemy jednak liczyć na inicjatywę Watykanu.
Obowiązujące od 1 czerwca przepisy umożliwiają złożenie zawiadomienia w sprawie nadużyć biskupów i kardynałów przez każdą osobę, która o nich wie.
Doniesienia można słać do stosownego metropolity, do nuncjusza apostolskiego w Polsce lub bezpośrednio do Kongregacji Nauki Wiary. Za zignorowanie takich doniesień nuncjuszowi i metropolitom grozi taka sama kara jak za ukrywanie sprawców.
Trzeba sprawdzić, jak te zasady zadziałają w praktyce.
Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.
Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.
Komentarze