0:00
0:00

0:00

Putin prowadzi z Polską ostrą grę. Trzy dni, trzy negatywne wypowiedzi prezydenta Rosji na temat roli Polski w przeddzień II wojny światowej. Niskie zainteresowanie tematem w Rosji, ogromne – w USA. To wszystko elementy tej rozgrywki przed obchodami w styczniu 2020 roku 75. rocznicy wyzwolenia obozu w Auschwitz i w maju 75. rocznicy zakończenia II wojny światowej.

To nie będzie tekst o polskich i zagranicznych reakcjach na słowa prezydenta Rosji. Proponuję przyjrzeć się sytuacji od innej strony:

  • Jak się to wszystko zaczęło?
  • Czyje i jakie reakcje budzi ten temat – poza tymi, o których czytamy w polskich mediach.
  • Czy ktoś w Polsce uważa, że Putin ma rację?
  • Czy teza, głoszona przez niektórych publicystów i ekspertów, że konflikt został wygenerowany na wewnętrzne potrzeby Rosji, jest prawdziwa?

Spróbuję odpowiedzieć, posługując się twardymi danymi, wynikającymi przede wszystkim z analizy sieci.

Rosyjska wersja historii II wojny światowej

Zacznijmy od kontekstu. Wypowiedzi Putina na temat roli Polski w przeddzień wybuchu II wojny światowej i relacji polsko-niemieckich w latach 30. XX wieku nie są pierwszymi w rosyjskiej przestrzeni informacyjnej, które w sposób tak negatywny dla naszego państwa przedstawiają historię tego okresu.

Taka narracja widoczna jest w mediach i na portalach rosyjskich przynajmniej od kilku lat. Pisałam o tym we wcześniejszych analizach. W opublikowanym niedawno raporcie naukowców Uniwersytetu Stanforda (USA) dotyczącym działań rosyjskiego wywiadu GRU na Facebooku opisano właśnie taką narrację, obecną w sieci już w 2015 roku.

Przeczytaj także:

Powstała wtedy m.in. rosyjska strona Victory for Peace, przygotowana tuż przed 70. rocznicą zakończenia II wojny światowej. Na tym portalu publikowano artykuły w języku angielskim, z których można się było dowiedzieć np. że zachodni sojusznicy ZSRR specjalnie opóźniali otwarcie frontu zachodniego (by Armia Czerwona poniosła większe straty), wyzwolenie Ukrainy i Polski to wyłączne dzieło Armii Czerwonej (za którą oba te kraje nie okazują właściwej wdzięczności), a ZSRR wspierał żołnierzy walczących z nazistami w wojnie partyzanckiej i pomoc tę uzyskali m.in. partyzanci polscy – ten ostatni artykuł zilustrowano zdjęciem z… Powstania Warszawskiego.

Analitycy Uniwersytetu Stanforda podkreślili w raporcie, że ta narracja może być elementem znacznie szerszej opowieści Rosji, która ma udowadniać, że ze względów historycznych Rosja ma szczególne prawa do krajów regionu Europy Wschodniej.

Taką propagandową wersją historii II wojny światowej usprawiedliwiono m.in. atak na ukraiński Krym i Donbas w 2014 r.

Kolejny przykład: portal rosyjskiego think tanku RuBaltic. Przez cały 2019 rok pojawiały się tam artykuły po polsku, w których prezentowano m.in. kremlowskie, bardzo specyficzne rozumienie paktu Ribbentrop-Mołotow z 23 sierpnia 1939.

Napisano tam m.in.: „Na czele państw - obrońców europejskiej demokracji - stali tchórze, którzy pozwolili na wybuch II wojny światowej. Teraz potomkowie tych »bohaterów« oskarżają Stalina o wszystkie nieszczęścia, nazywając go nie inaczej jak sowiecki Hitler”.

Według autorów artykułu jedynym państwem ostrzegającym przed Hitlerem był Związek Sowiecki, zaś „Wielka Brytania, Francja i Polska przez długi czas «głaskały» nazistowskie Niemcy, przymykały oczy na wszystkie agresywne działania tego kraju”.

Oczywiście materiałów w ten sposób prezentujących historię II wojny światowej było znacznie więcej, narracja została odnotowana we wrześniu 2019 roku m.in. przez analityków unijnego zespołu East StratCom Task Force, śledzącego kremlowską propagandę w sieci.

Putin: trzy wypowiedzi i eskalacja napięcia

Mając taki background 19 grudnia Putin wygłasza pierwszą wypowiedź. Robi to podczas dorocznej konferencji prasowej, w której uczestniczy wielu zagranicznych dziennikarzy. Mówi wówczas m.in. właśnie o pakcie Ribbentrop-Mołotow. Stwierdza, że nie był przyczyną wybuchu II wojny światowej, bo przyczyną był pakt monachijski z 1938 r., który Polska wykorzystała do wystąpienia z roszczeniami terytorialnymi wobec Czechosłowacji, dotyczącymi Zaolzia.

Podkreśla też, że Armia Czerwona we wrześniu 1939 roku weszła do Brześcia „dopiero po tym, jak te terytoria zostały zajęte przez wojska niemieckie", więc nie walczyła tam z Polakami. Stwierdza: „W tym czasie polski rząd utracił kontrolę nad krajem" i „nie było z kim prowadzić rozmów".

Putin odnosi się w ten sposób do uchwalonej we wrześniu 2019 roku rezolucji Parlamentu Europejskiego, w której winę za wybuch wojny przypisano zarówno Niemcom, jak i Związkowi Radzieckiemu.

Po tej pierwszej wypowiedzi Putina polskie władze milczą. Jak wynika z analizy sieci, nie wywołuje ona także szerokiego oddźwięku w mediach (w kontekście Polski). Putin jednak kontynuuje. Już następnego dnia, na spotkaniu z przywódcami państw należących do Wspólnoty Niepodległych Państw, w Petersburgu, prezentuje archiwalne dokumenty, związane z II wojną światową.

Są w nich informacje dotyczące wzajemnych relacji państw europejskich przed wojną, także relacji między Polską a Niemcami. To właśnie wtedy Putin przedstawia dokumenty z raportem Józefa Lipskiego, ambasadora RP w Berlinie. Jest tam zawarta jego reakcja na propozycję Hitlera, by Żydów z krajów europejskich wysłać do Afryki. Lipski napisał w notatce do ministra spraw zagranicznych: „Jeśli do tego dojdzie, jeśli zostanie to zaaprobowane, postawimy mu (w domyśle – Hitlerowi) piękny pomnik w Warszawie”.

Według opublikowanych już latach 60. dokumentów polskiego MSZ ten fragment obszernej depeszy amb. Lipskiego brzmiał: "[Hitlerowi] „przyświeca […] myśl załatwienia, w drodze emigracji do kolonij, w porozumieniu z Polską, Węgrami, może i Rumunią, zagadnienia żydowskiego (w tym punkcie mu odpowiedziałem, że jeśli znajdzie solucję, postawimy mu piękny pomnik w Warszawie)".

Na wypowiedź prezydenta Rosji reaguje polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. 21 grudnia publikuje stanowisko, rozpoczynające się od słów: „Z niepokojem i niedowierzaniem odnotowujemy wypowiedzi przedstawicieli władz Federacji Rosyjskiej, w tym Prezydenta Władimira Putina dotyczące genezy i przebiegu II wojny światowej, które prezentują fałszywy obraz wydarzeń”.

„Słowa prezydenta Federacji Rosyjskiej są zaprzepaszczeniem wspólnej pracy polskich i rosyjskich ekspertów, ale także dorobku jego poprzedników – Michaiła Gorbaczowa i Borysa Jelcyna, którzy mimo trudności starali się szukać drogi prawdy i pojednania w stosunkach polsko-rosyjskich. Rzetelne i krytyczne spojrzenie na historię, w miejsce propagandy, pozwoliłoby też oddać hołd milionom ofiar stalinowskich represji, także po stronie rosyjskiej” – napisano w podsumowaniu oświadczenia.

Reagują więc dyplomaci, ale nie opinia publiczna, dla której tematu nadal nie ma. Co robi Putin? Kontynuuje. 24 grudnia, w katolicką Wigilię, przemawia na rozszerzonym kolegium Ministerstwa Obrony Rosji. Tam przypomina dokument ze słowami Lipskiego i mówi o polskim ambasadorze: „Swołocz, antysemicka świnia, nie można go inaczej nazwać”.

Jako pierwsze reagują anglojęzyczne media

Informację o tej wypowiedzi publikuje portal rt.com (dawniej Russia Today, państwowy rosyjski kanał telewizyjny). I zaczyna się lawina, choć jeszcze nie w Polsce, lecz w anglojęzycznych mediach.

25 grudnia o słowach Putina piszą m.in. BBC, "Newsweek", "The Independent", niemiecki dw.com. Dyskusja w sieci toczy się, poza stronami mediów, głównie na dwóch międzynarodowych platformach społecznościowych: reddit.com i quora.com.

To dzień największego zasięgu informacji anglojęzycznych na temat tego, co Putin powiedział o Polsce – sięga 7 mln, przy niewielkiej liczbie wzmianek. Ta struktura wzmianek i zasięgu nie zmienia się do 31 grudnia – oznacza to, że o konflikcie dyskutują przede wszystkim dziennikarze w mediach, a nie zwykli użytkownicy sieci. Drugi rekordowy dzień to 30 grudnia: 462 wzmianki, 5,5 mln zasięgu.

Media opisują wówczas reakcję ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher, która pisze na Twitterze: „Drogi Prezydencie Putin, to Hitler i Stalin zmówili się, aby rozpocząć II wojnę światową. To jest fakt. Polska była ofiarą tego okropnego konfliktu”.

Putin nie reaguje, jego rolę przejmuje Ambasada Rosji w Polsce, która odpowiada Mosbacher: „Droga Pani Ambasador, naprawdę sądzisz, że wiesz więcej o historii niż o dyplomacji?”.

To odpowiedź, która potęguje konflikt, a nie go wycisza. Eskalacja w dalszym ciągu jest więc zamierzona.

W Polsce temat wybucha dopiero 26 grudnia, gdy informacja o słowach Putina pojawia się m.in. w "Gazecie Wyborczej", TVN24, "Rzeczpospolitej", Natemat.pl. Jest drugi dzień świąt, pustka informacyjna, temat zaczyna żyć w sieci: 7 tys. wypowiedzi, 2,5 mln zasięgu.

Nic dziwnego, że i polskie władze zaczynają intensywniej reagować. Następnego dnia MSZ wzywa rosyjskiego ambasadora w Polsce, dwa dni później premier Morawiecki wydaje oświadczenie, pojawiają się komentarze z zagranicy, Polskę wspierają – poza Mosbacher - też przedstawiciele Niemiec, Izraela i Francji.

Większość komentarzy dotyczy zarzucania Polsce faktu współpracy z Hitlerem, nie samych słów Lipskiego. To inaczej niż w rosyjskich mediach – tam akurat antysemicka wypowiedź Lipskiego powtarzana jest niemal w każdym artykule.

W Rosji niskie zainteresowanie, za to Sputnik Polska intensywnie

Co nie znaczy, że tych rosyjskich artykułów jest dużo. W przestrzeni rosyjskojęzycznej w sieci kwestia wypowiedzi Putina na temat Polski zyskuje nikłe zainteresowanie. Od 19 do 31 grudnia są to zaledwie 904 wzmianki - przy 7 tysiącach wzmianek w Polsce w ciągu jednego dnia. Zasięg tematu w rosyjskojęzycznej sieci to (w tym samym okresie) tylko 415 tys.

Wbrew temu, co mówią więc niektórzy polscy publicyści i eksperci, wypowiedzi Putina nie są obliczone na oddziaływanie wewnątrz Rosji. Niskie zainteresowanie sprawą w Rosji, a wysokie wśród zagranicznych mediów pokazuje, że prezydentowi chodziło raczej o dotarcie do odbiorców zagranicznych, a nie do obywateli jego państwa.

Zwłaszcza że rosyjskie media w dużym stopniu są państwowe i Kreml ma ogromne możliwości pobudzania zainteresowania ważnymi dla niego tematami. Teraz tych możliwości w Rosji nie wykorzystał.

Zareagował Zachód. O wypowiedziach Putina napisały nie tylko czołowe media amerykańskie i brytyjskie, ale też izraelskie, informację podały również: Channel News Asia, południowoafrykański News24 czy "The Straight Times" z Singapuru.

Natomiast w Polsce zwraca uwagę wysokie zaangażowanie rosyjskiego medium państwowego Sputnik. 31 grudnia do południa liczba publikowanych (na polskojęzycznym portalu tego medium) na ten temat newsów wyniosła już 46 i cały czas rosła. Do tego trzeba by doliczyć jeszcze publicystykę i wywiady – w sumie liczba materiałów na pewno przekroczyła już 50.

Ta sekcja tematyczna jest na Sputniku Polska aktywna od 19 grudnia, czyli od pierwszej wypowiedzi Putina, kiedy temat w zasadzie nie istniał jeszcze w świadomości społecznej. Informacje o wypowiedziach Polaków czy wspierających ich przedstawicieli innych państw nawet nie są przez Sputnik manipulowane – tyle że są zderzane z kolejnymi wypowiedzi rosyjskich polityków i publicystów.

Nie chodzi tu o przekonanie do słów Putina, lecz o eskalowanie konfliktu. Każda wypowiedź, każde oświadczenie, które mogą do tego służyć, są publikowane.

Tomasz Jankowski – Polak, który rozumie Putina

Na Sputnik Polska jest więc np. wywiad z Bojanem Czukowem, bułgarskim specjalistą z zakresu stosunków międzynarodowych, który choć podkreśla, że nie zgadza się ze słowami Putina, mówi też: „Należy pamiętać, że to, co dzieje się pomiędzy Polską a Rosją to trzecia wojna światowa. Jest to jednak wojna hybrydowa, która toczy się na świecie na pełną skalę. Należy pamiętać, że Polska jest głównym antyrosyjskim ostrzem skierowanym przeciwko bezpieczeństwu narodowemu Rosji. To najpoważniejsi, patologiczni rusofobi, ale oczywiście są tego historyczne przyczyny”. Słowa o trzeciej wojnie światowej Sputnik eksponuje w tytule artykułu.

Jest tu także list otwarty do Władimira Putina, napisany przez Tomasza Jankowskiego. Jankowski to członek prorosyjskiej partii „Zmiana”, tej samej, której szef Mateusz Piskorski przez trzy lata przebywał w areszcie z zarzutem o szpiegostwo na rzecz Rosji, a niedawno wyszedł z aresztu za poręczeniem majątkowym.

Jankowski w liście podkreśla, że jego środowisko ma świadomość, iż Federacja Rosyjska „jest przychylna polskim interesom narodowym”. Zwraca uwagę na rosnącą od lat rusofobię w Polsce. Martwi się, że ostatnia wypowiedź Putina „choć faktograficznie jak najbardziej poprawna, wywołała jednak falę radości właśnie wśród rusofobów, którzy będą ją cytować przez kolejne miesiące, albo nawet i lata, by przekonywać Polaków o »rosyjskim zagrożeniu« i nawoływać do następnych represji przeciwko nam”.

Jankowski rozumie też prezydenta Putina – to, że cierpliwość ma swoje granice, że „Rosja nie jest w stanie ciągle milczeć, gdy politycy rządzący Polską starają się na każdym kroku zaszkodzić naszym relacjom, gdy świadomie podburzają nie tylko polski, ale także inne narody przeciwko Federacji Rosyjskiej, produkując niebywałe kłamstwa na temat Waszego narodu”.

Kończy list, prosząc Putina o nieuleganie „złej atmosferze” między państwami: „W imieniu tych wszystkich Polaków, którzy poczuwają się do tego, co piszę, a którzy są bezustannie zastraszani przez prowadzone obcymi rękami organa władzy państwowej Rzeczypospolitej, proszę Pana Prezydenta o nieuleganie tej złej atmosferze, którą wytworzyły między naszymi państwami tzw. polskie elity polityczne, będące w znakomitej większości inspirowane przez wrogie Rosji ośrodki wpływu na świecie”.

Jak na materiały Sputnika w Polsce, list zdobywa sporo lajków – prawie 300. Jest też udostępniany na tych stronach i grupach na Facebooku, które głoszą przyjaźń polsko-rosyjską, sprzeciwiają się rusofobii i popierają Putina. Jest ich kilka, może kilkanaście. Nie mają zbyt wielu użytkowników, ale za to są oni aktywni w sieci.

"Braterstwo Polsko-Rosyjskie" broni Putina

Na tych właśnie stronach publikowane jest też oświadczenie działającej w Polsce organizacji Braterstwo Polsko-Rosyjskie, wydane 30 grudnia. Można w nim przeczytać m.in.:

„W Rosji nic, nie dzieje się przypadkowo i wszystkie decyzje zarówno wewnętrzne jak i formalno-międzynarodowe, są przemyślane oraz w sposób racjonalny przedstawiane. Tak jak to miało miejsce ostatnio w wykonaniu Prezydenta Putina. Oskarżanie Federacji Rosyjskiej o kłamstwa, wyrażane w sztucznej nagonce polskich tzw. elit, jest zdefiniowanym bluźnierstwem, co ganimy z całą stanowczością. (…)

Organizacja Braterstwa Polsko-Rosyjskiego stoi na straży Prawdy, Przyjaźni i Pokoju. Biorąc pod uwagę całokształt wypowiedzi Pana Putina, która jest konsekwencją przeżartej rusofobią, polskiej antyrosyjskiej propagandy, przychylamy się oraz w pełni popieramy stanowisko Federacji Rosyjskiej”.

To nie jedyne środowiska w Polsce, które rozumieją Putina. Facebookowa strona 1maja.info publikuje infografikę, na której porównuje Rosję Putina i Polskę PiS-u. Można się z niej dowiedzieć, że to Rosja mówi prawdę: o notce ambasadora Lipskiego, o rozbiorze Czechosłowacji przez II RP i III Rzeszę, o antysemityzmie w przedwojennej Polsce. A Polska PiS-u kłamie: o antysemityzmie właśnie, o polityce zagranicznej II RP czy o roli ZSRR w II wojnie światowej. Infografika budzi skrajne emocje wśród komentujących: jednych oburza, innym daje okazję do pochwalenia Putina.

Z kolei na stronie „Stop dla rusofobii” 29 grudnia zostaje opublikowane zdjęcie z podpisem: „Polska, Hitler na pogrzebie Piłsudskiego, 1935 r.”. W komentarzach pod postem kilka osób zwraca uwagę, że to nie pogrzeb Piłsudskiego, lecz msza żałobna w Berlinie, ale administrator nie zmienia opisu w poście.

Dwa dni wcześniej na tej samej stronie pojawia się infografika w języku czeskim o tym, kto i kiedy podpisywał umowy z nazistami. Jako pierwsza, z datą 26.01.1934, wymieniona jest umowa polsko-niemiecka, opisana jako „Hitler - Piłsudski”. To data podpisania deklaracji polsko-niemieckiej o niestosowaniu przemocy. Sygnowali ją: Józef Lipski i Konstantin von Neurath.

Te posty i wiele komentarzy (które są widoczne w sieci, choć nie występują w ilościach masowych) starają się przekonać, że Putin miał prawo powiedzieć to, co powiedział, bo opierał się na faktach: pokazał dokumenty. I nawet jeśli nas, Polaków, bolą słowa Putina, prezydentowi Rosji nic zarzucić nie można. Zwłaszcza że to Polska wykazuje się od lat rusofobią i niszczy radzieckie pomniki.

Większość komentarzy w sieci to jednak ostra krytyka Putina.

Świadoma rozgrywka Putina

Prezydent Rosji wykorzystał narrację historyczną, od kilku lat obecną w przychylnych mu mediach i w internecie, zintensyfikowaną w 2019 roku. Swoją „akcję” zrealizował tuż przed katolickimi świętami Bożego Narodzenia. Wykorzystał doroczną konferencję prasową, a więc spotkanie z zagranicznymi dziennikarzami, by wywołać temat. Udało mu się, choć dopiero po trzeciej wypowiedzi. Zaostrzał przekaz, ostatecznie używając obelg, by wywołać jak najsilniejszą reakcję.

Polskie władze, poza stanowiskiem MSZ z 21 grudnia, zwlekały z reakcją. Twierdzą, że celowo, by sprawdzić, w jakim kierunku będzie rozwijała się sytuacja. Dziś przedstawiciele kolejnych państw potępiają Putina, ale skupiają się na oskarżeniu przez Putina Polski o współpracę z Hitlerem.

Rosyjscy politycy i publicyści podkreślają natomiast, że najistotniejsze są dokumenty, którymi posłużył się Putin. A w tych dokumentach – wypowiedź Lipskiego, która ma świadczyć o antysemityzmie Polaków – rzekomo potwierdzonym, udowodnionym.

Nie ma wątpliwości: Putin prowadzi własną rozgrywkę i używa do niej Polski. Atak na Polskę nie jest więc przypadkowy i jednorazowy.

Zbliża się 27 stycznia - 75 rocznica wyzwolenia przez Armię Czerwoną obozu w Auschwitz. W Auschwitz Putina nie będzie, można za to spodziewać się kolejnych ataków prezydenta Rosji na Polskę. Zapowiedział zresztą na konferencji prasowej z dziennikarzami, że napisze artykuł historyczny na podstawie dokumentów o stosunkach polsko-niemieckich przejętych przez Armię Czerwoną po zdobyciu Berlina.

;
Anna Mierzyńska

Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press

Komentarze