0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Maciej Jazwiecki / Agencja GazetaMaciej Jazwiecki / A...

17 grudnia po północy policja rozwiązała manifestację przed Sejmem. Komunikaty o zakończeniu zgromadzenia policjanci ogłaszali przez megafony przed bramami, gdzie protestujący blokowali możliwość wyjazdu posłom, którzy tamtej nocy w Sali Kolumnowej głosowali m.in. nad ustawą budżetową. Nie wszyscy posłuchali apelu policji o rozejście się do domów. Gdy członkowie PiS próbowali opuścić teren Sejmu pieszo i autami, wciąż czekały na nich grupy manifestujących gotowe do zagrodzenia im drogi.

Przeczytaj także:

19 grudnia OKO.press zapytało biuro prasowe stołecznej komendy o przyczynę i podstawę rozwiązania piątkowej manifestacji w trybie dostępu do informacji publicznej. Nie dostaliśmy jeszcze odpowiedzi, musimy opierać się na domysłach.

Możliwe powody zakończenia manifestacji określa art. 28 prawa o zgromadzeniach, który stanowi, że

policja może rozwiązać zgromadzenie spontaniczne (którym był protest przed Sejmem) m.in. gdy jego przebieg narusza przepisy karne lub stwarza zagrożenie dla “życia lub zdrowia ludzi albo mienia w znacznych rozmiarach”.
Były nadawane komunikaty do zebranych, że zgromadzenie jest rozwiązane, że powinny umożliwić wjazd i wyjazd z parlamentu, że blokada tych wjazdów jest niezgodna z obowiązującym prawem.
Raczej fałsz. Blokowanie wyjścia z budynku jest legalną formą protestu.
TVN Warszawa,17 grudnia 2016

Może zatem policja rozwiązała zgromadzenie, ponieważ uznała, że demonstranci, blokując wyjazd z Sejmu, łamią prawo?

Rzecznik stołecznej policji nie powiedział jednak, jakie przepisy naruszało zagradzanie wyjścia z parlamentu. Na pewno takiej formy protestu wprost nie zabrania prawo o zgromadzeniach.

Zdaniem Mirosława Wróblewskiego, dyrektora Zespołu Prawa Konstytucyjnego Rzecznika Praw Obywatelskich, policja nie ma prawa rozwiązać zgromadzenia tylko dlatego, że utrudnia ono przedstawicielom władzy wydostanie się z budynku.

“Jeśli ktoś uniemożliwiałby wyjazd karetki ze szpitala, mielibyśmy pewność, że to działanie niedozwolone, bo stwarza zagrożenie dla życia i zdrowia. Wtedy policja mogłaby usunąć manifestantów siłą. W przypadku protestu pod Sejmem nie widzę, aby czyjekolwiek życie lub zdrowie było zagrożone” - mówi OKO.press Wróblewski.

W maju 2012, gdy posłowie głosowali nad ustawą podwyższającą wiek emerytalny, Sejm zablokowała “Solidarność”. Manifestujący nie wypuszczali posłów przez ponad godzinę z wyjątkiem członków PiS, którzy zapewniali, że gdy dojdą do władzy reformę cofną. Blokada Sejmu wywołała wiele głosów oburzenia, m.in. prezydentów Bronisława Komorowskiego, Aleksandra Kwaśniewskiego i Lecha Wałęsy, ale nikt nie podważał jej legalności. Policja ani nie rozwiązała wtedy zgromadzenia, ani nie użyła siły wobec blokujących.

Trybunał w Strasbourgu i OBWE pozwalają blokować

Na poparcie swojego stanowiska Mirosław Wróblewski przytacza wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie Bukta przeciwko Węgrom z 2007 r. Dotyczył spontanicznej manifestacji przed hotelem Kempinski w Budapeszcie, gdzie mieli spotkać się premierzy Węgier i Rumunii. Policja rozwiązała ją gdy w tłumie wybuchła petarda, a następnie zepchnęła protestujących do pobliskiego parku. Tłumaczyła to zagrożeniem dla bezpieczeństwa dyplomatycznej wizyty.

Trybunał orzekł, że “gdy demonstranci nie dopuszczają się aktów przemocy, władze publiczne powinny okazać tolerancję wobec pokojowych zgromadzeń”. Uniemożliwienie manifestowania jest naruszeniem 11 artykułu Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.

Wróblewski przywołuje także standardy Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie. Jeden z nich (art. 47) stwierdza, że prawo do wolności zgromadzeń ochrania różnego rodzaju formy protestu, w tym m.in. okupowanie wyznaczonego terenu (“sit-in”).

A range of different activities are protected by the right to freedom of peaceful assembly, including static assemblies (such as public meetings, mass actions, “flash mobs”, demonstrations, sit-ins and pickets) and moving assemblies (such as parades, processions, funerals, pilgrimages and convoys)

“Nawet jeśli manifestacja jest uciążliwa, nie może to być podstawą do jej rozwiązania” - podsumowuje dyrektor Wróblewski.

Policja ratowała manifestantów przed wpadnięciem pod koła?

Podczas piątkowej manifestacji policja nie zatrzymała ani jednej osoby - jak przyznał Mrozek w TVN Warszawa. Decyzji o rozwiązaniu raczej nie można więc tłumaczyć naruszeniem kodeksu karnego. Policja może więc uzasadniać, że manifestanci zagrażali posłom lub... sobie.

Na drugą możliwość wskazał Mariusz Mrozek, rzecznik Komendy Stołecznej Policji.

Używana była siła fizyczna wobec osób [...], które swoim zachowaniem stwarzały zagrożenie dla samych siebie, bo bardzo gwałtownie chciały dostać się przed jadące pojazdy.
Nikt nie rzucałby się pod koła, gdyby policja nie rozwiązała zgromadzenia.
TVN Warszawa,17 grudnia 2016

Nie jesteśmy w stanie stwierdzić, czy naprawdę wydarzyła się sytuacja opisana przez Mrozka.

Jednak nawet jeśli do niej doszło, była raczej skutkiem, a nie przyczyną rozwiązania zgromadzenia i siłowego roztrącenia demonstrantów. Przed rozwiązaniem manifestacji przez policję pod każdą z bram stała duża grupa ludzi.

Nikt nie musiał rzucać się pod koła samochodów, by uniemożliwić polity/czkom wyjazd. Wystarczyło stać w miejscu albo usiąść czy położyć się na ziemi.

Taka formę protestu uniemożliwili jednak policjanci siłą usuwając wszystkich z drogi, gdy przed bramą przy Wiejskiej stanęła kolumna aut m.in. z Jarosławem Kaczyńskim i Beatą Szydło w środku.

Policji trudno byłoby udowodnić, że manifestujący “w znacznych rozmiarach” zagrażali życiu lub zdrowiu posłów. Część z nich opuściła Sejm pieszo, jak np. posłanka Krystyna Pawłowicz. Na poniższym nagraniu widać, jak przechodzi przez tłum w towarzystwie zaledwie jednej policjantki. Idący za nią manifestujący wykrzykują : “hańba!” i “będziesz siedzieć!” oraz fotografują ją z bliska, co z pewnością miłe nie jest, ale agresji fizycznej nie ma.

Wszystko wskazuje na to, że policja miała możliwość zapewnienia bezpieczeństwa posłom, a skoro tak - zagrożenie ich życia lub zdrowia nie powinno było być podstawą do rozwiązania zgromadzenia.

Podobne wątpliwości można mieć w związku z rozpędzeniem manifestantów, którzy w niedzielę 18 grudnia próbowali zablokować wjazd na Wawel, a później wyjazd politykom PiS, chcącym uczcić miesięcznicę śmierci Lecha i Marii Kaczyńskich.

Tam także policja użyła siły do utorowania drogi kolumnie samochodów.

Można usłyszeć głosy najwyższego oburzenia (m.in. prezydenta Dudy), że ta "napaść" dotyczyła Jarosława Kaczyńskiego, który chciał oddać cześć zmarłemu bratu. Nawet gdyby zapomnieć, że rocznice smoleńskie stały się sposobem uprawiania polityki, pamiętać trzeba, że z punktu widzenia prawa motywy osoby przejeżdżającej podobnie jak osoby blokującej przejazd nie mają znaczenia.

Trzeba to wyjaśnić

Nie możemy rozstrzygnąć, czy policja bezprawnie rozwiązała manifestację 16 grudnia bez uzasadnienia policji oraz wiedzy o ewentualnym łamaniu prawa przez protestujących. Być może więcej dowiemy się z raportu Rzecznika Praw Obywatelskich, do którego zgłaszają się osoby pokrzywdzone.

Jednak jeśli zgromadzenie przed Sejmem było pokojowe, jego rozwiązanie przez policję było przekroczeniem jej uprawnień. Z kolei jeśli rozwiązanie zgromadzenia było nielegalne, siłowe usunięcie manifestantów blokujących wyjazd z Sejmu było nadużyciem władzy przez policję.

Nawet jednak gdyby działania policji były legalne, można mieć wątpliwości, czy środki były adekwatne do sytuacji. Dostępne nagrania i relacje dowodzą, że policjanci szarpali, obezwładniali i przygniatali do ziemi co najmniej kilka osób.

19 stycznia OKO.press zapytało - w trybie dostępu do informacji publicznej - biuro prasowe stołecznej policji:

  • z jakiego powodu i na jakiej podstawie prawnej Policja rozwiązała zgromadzenie?
  • czy demonstrujący dopuścili się jakichkolwiek wykroczeń lub przestępstw; jeśli tak - jakich?
  • kto i na jakiej podstawie prawnej wydał policjantom polecenie utorowania drogi wśród protestujących przed wyjeżdżającymi z Sejmu posłami?
  • z jakich powodów policjanci użyli siły wobec protestujących, w tym obezwładnienia?
  • czy wobec policjantów biorących udział w ww. działaniach wszczęto postępowanie wyjaśniające? Jeśli tak - wobec ilu z nich?

Zgodnie z prawem Stołeczna Komenda Policji powinna odpowiedzieć "niezwłocznie" i nie później niż w ciągu 14 dni.

;

Udostępnij:

Daniel Flis

Dziennikarz OKO.press. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Wcześniej pisał dla "Gazety Wyborczej". Był nominowany do nagród dziennikarskich.

Komentarze