RPO Marcin Wiącek komentuje wprowadzenie stanu wyjątkowego na granicy z Białorusią. Dopytuje, dlaczego rząd PiS zdecydował się pozbawić dziennikarzy możliwości relacjonowania wydarzeń, a obywateli prawa do informacji publicznej
Stanowisko Rzecznika Praw Obywatelskich zostało opublikowane na stronie RPO w poniedziałek 6 września 2021 około południa. Marcin Wiącek nie zgłasza w nim zastrzeżeń do samego faktu wprowadzenia stanu wyjątkowego na granicy z Białorusią. Wskazuje, że podobnie postąpiły władze Litwy i Łotwy.
Rząd PiS wnioskował do prezydenta o ustanowienie stanu wyjątkowego na 30 dni. Andrzej Duda stosowne rozporządzenie podpisał 2 września 2021. Dziś po południu - w poniedziałek 6 września 2021 - Sejm będzie debatował o tym, czy władza wykonawcza miała ku temu konstytucyjne podstawy. Posłowie i posłanki mogą uchylić rozporządzenie Dudy bezwzględną większością głosów.
Zdaniem Wiącka rządzący powinni zadbać o to, by głosowanie było obiektywne.
"Aby decyzja Sejmu RP była oparta na rzetelnych podstawach faktycznych, Rada Ministrów – jako podmiot inicjujący wprowadzenie stanu wyjątkowego – zobowiązana jest dostarczyć posłom wszelkie niezbędne informacje, umożliwiające podjęcie decyzji respektującej konstytucyjne warunki wprowadzenia stanu nadzwyczajnego" - pisze Rzecznik. Głosowanie ma odbyć się ok. godz. 19:00.
Marcin Wiącek poważny problem widzi jednak w samym zakresie ograniczeń, zwłaszcza w niedopuszczeniu dziennikarzy do pracy w pasie objętym stanem wyjątkowym. A także w ograniczeniu konstytucyjnego prawa do informacji publicznej dla wszystkich obywateli.
W piśmie do premiera Mateusza Morawieckiego domaga się informacji, dlaczego władza zdecydowała się na tak drastyczne środki. I czy nie brała pod uwagę łagodniejszej wersji.
RPO dopytuje m.in. z jakiego powodu dziennikarze nie zostali objęci „mechanizmem przepustkowym”. Decyzję o tym, czy dopuścić daną osobę do relacjonowania wydarzeń na granicy i w jakim zakresie, mógłby każdorazowo podejmować komendant danej placówki Straży Granicznej. Wiącek powołuje się przy tym na art. 10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.
"Przyznaje [on - red.] każdemu człowiekowi wolność otrzymywania informacji bez ingerencji władz publicznych zaś rolą dziennikarzy w państwie demokratycznym jest informowanie społeczeństwa o sprawach budzących istotne zainteresowanie społeczne [...]. Sytuacja na granicy polsko-białoruskiej bez wątpienia należy do wskazanej kategorii spraw" - pisze RPO.
I podkreśla, że na Litwie, gdzie władza wprowadziła analogiczny stan nadzwyczajny, system przepustek dla dziennikarzy funkcjonuje.
Rozporządzenie Dudy daje też rządzącym prawo do ograniczenia - a nawet wyłączenia - konstytucyjnego prawa obywateli do informacji publicznej. RPO pisze, że choć rozumie powody - bezpieczeństwo państwa i ochrona porządku publicznego - to chciałby wiedzieć, dlaczego nie rozważono środków łagodniejszych.
Wprowadzony zakaz jest zdaniem Wiącka "generalny, abstrakcyjny i bezwzględny". A istniejący system odmawiania dostępu do informacji publicznej w indywidualnych postępowaniach - np. ze względu na porządek publiczny czy bezpieczeństwo państwa - byłby w tym przypadku zupełnie wystarczający.
Wyłączenie dostępu do informacji publicznej poważnie utrudnia też pracę dziennikarzom, którym zabrano przecież prawo do relacjonowania wydarzeń na miejscu.
"Takie skumulowanie mechanizmów wyłączających jawność prowadzi bowiem do wyłączenia spod wszelkiej w zasadzie społecznej kontroli działań organów publicznych na danym obszarze, co może prowadzić do obniżenia zaufania obywateli do państwa. Sytuacja ta budzi wątpliwości Rzecznika z uwagi na fakt, że działania podejmowane obecnie na obszarach objętych stanem wyjątkowym wiążą się bezpośrednio z podstawowymi prawami człowieka" - wskazuje Wiącek.
W dodatku, według RPO, wyłączenie dostępu do informacji publicznej dla profesjonalnych dziennikarzy "zwiększa ryzyko niekontrolowanego rozprzestrzeniania się nieprawdziwych i niezweryfikowanych informacji lub spekulacji, w szczególności w mediach społecznościowych".
A to, paradoksalnie, może prowadzić do "dodatkowego zagrożenia bezpieczeństwa i porządku publicznego, a także do osłabienia zaufania obywateli do organów państwa, które zdecydowały o wprowadzeniu stanu wyjątkowego".
W poniedziałek 6 września RPO napisał także do ministra spraw wewnętrznych Mariusza Kamińskiego oraz ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka. Poinformował ich, że w stanie wyjątkowym zamierza "w sposób nieprzerwany" realizować swoje kompetencje.
Jak podkreśla Wiącek zadaniem publicznym (a zatem służbowym) RPO jest badanie - nawet bez uprzedzenia - każdej sprawy na miejscu. Dlatego
według RPO przepisy rozporządzenia zabraniające obywatelom pobytu w pasie objętym stanem wyjątkowym, nie odnoszą się do Wiącka i upoważnionych pracowników jego Biura.
"Proszę uprzejmie o poinformowanie przez Pana Ministra podległych Panu służb państwowych o nieprzerwanej realizacji kompetencji Rzecznika Praw Obywatelskich przez Rzecznika i Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich w czasie obowiązywaniu stanu wyjątkowego w Rzeczypospolitej Polskiej" - pisze Wiącek. Zapewnia zarazem, że jego Biuro nie zamierza łamać zakazów udostępniania informacji publicznej oraz utrwalania wydarzeń za pomocą urządzeń elektronicznych.
Były RPO Adam Bodnar również stoi na stanowisku, że przedstawiciele Biura RPO powinni mieć możliwość odwiedzenia pasa przygranicznego, na którego terenie obowiązuje stan wyjątkowy.
"Uważam, że zakaz [przebywania na terenie objętym stanem wyjątkowym - red.] nie obejmuje konstytucyjnego organu, jakim jest RPO. Nie może być tak, że mocą rozporządzenia ogranicza się działania takiego organu. Co więcej, ustawa o stanie wyjątkowym nie przewiduje żadnej normy w tym zakresie, która pozwalałaby wyłączyć możliwość sprawowania normalnej kontroli. RPO ma prawo dotarcia do każdego miejsca w Polsce, gdzie może potencjalnie dochodzić do łamania praw człowieka" - mówił Bodnar w rozmowie z Agatą Kowalską w OKO.press 6 września 2021.
Media
Prawa człowieka
Uchodźcy i migranci
Władza
Andrzej Duda
Mateusz Morawiecki
Marcin Wiącek
Rzecznik Praw Obywatelskich
Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.
Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.
Komentarze