Rzecznik Praw Obywatelskich pisze: trzeba ujednolicić prawo, by zapewnić małym miejscowościom podstawowy transport publiczny. Ministerstwo Infrastruktury: nie ma ku temu uzasadnienia. Ekspert: tylko Sejm z rządem mogą to zmienić
Komu przysługuje prawo do publicznego transportu?
Rzecznik Praw Obywatelskich na zasadzie analogii z usługami pocztowymi dowodzi, że transport publiczny powinien być zapewniany przez państwo. RPO zakłada, że minimum powinien być dojazd do siedziby gminy.
Rzecznik dowodzi, że:
"Wykluczenie transportowe jest faktyczną przeszkodą w realizacji konstytucyjnych praw i wolności obywatelskich, takich jak:
W piśmie z 6 października 2021 do ministra rolnictwa RPO Marcin Wiącek pisał:
“Pragnę zwrócić uwagę na możliwość innego podejścia do problemu, nieograniczającego się wyłączenie do kwestii zapewnienia finansowania przewozów, ale ujmującego problem z perspektywy praw obywatela – wskazuje RPO. – Chodzi o możliwość legislacyjnego określenia obowiązku władzy publicznej w zakresie transportu publicznego”.
I dodawał:
„Rozsądnym minimum w tym zakresie jest wprowadzenie prawa obywatela do transportu publicznego zapewniającego połączenie do siedziby władz danej gminy”.
30 czerwca 2021 r. Komisja Europejska przedstawiła długoterminową wizję dla obszarów wiejskich UE, w której zaproponowano pakt na rzecz obszarów wiejskich i plan działania, który ma doprowadzić m.in. do tego, że europejska wieś będzie lepiej skomunikowana.
Jeśli chodzi o transport, dokument ten zakłada utrzymanie lub poprawę przystępnych cenowo usług transportu publicznego oraz infrastruktury, takiej jak kolej, śródlądowe drogi wodne, drogi, stacje ładowania i tankowania, ścieżki rowerowe itd.
Adresatem pisma od RPO było Ministerstwo Rolnictwa, które o opinię 8 października poprosiło Ministerstwo Infrastruktury. Na odpowiedź trzeba było czekać prawie trzy tygodnie. Pismo z 26 października nie pozostawia wątpliwości: rządzący w najmniejszym stopniu nie są zainteresowani rozwiązaniem problemu wykluczenia komunikacyjnego w najmniejszych miejscowościach.
Pod pismem podpisał się Rafał Weber, sekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury
„Zgodnie z przepisami ustawy z dnia 16 grudnia 2010 r. o publicznym transporcie zbiorowym organizatorami publicznego transportu zbiorowego w przewozach autobusowych są jednostki samorządu terytorialnego oraz ich związki na poziomie gminy, związku międzygminnego, powiatu, związku powiatów, związku powiatowogminnego, związku metropolitalnego lub województwa” – przypomina przytomnie autor pisma. To oczywiście prawda. Ale pismo RPO tego nie kwestionowało.
„Uważam, że rozwiązania legislacyjne dotyczące publicznego transportu zbiorowego są niewystarczające dla realizacji tych norm Konstytucji” - podkreślał Marcin Wiącek.
Na prawdziwy problem z organizacją transportu, który uniemożliwia rzeczywiste rozwiązanie kwestii wykluczenia, zwraca uwagę w rozmowie z OKO.press dr Michał Wolański ze Szkoły Głównej Handlowej.
„Sejm jest ustawodawcą i określa reguły gry, w tym kompetencje samorządów, a także finansowanie. W tym momencie piłka zagrana jest, używając porównania do siatkówki, między zawodników: powiaty, gminy i województwa” – ocena dr Wolański – „Ich kompetencje w niejasny sposób przenikają się, co może sprawiać, że linie starosty będą pokrywały się z liniami wójta. Jest to absolutny bezsens, paraliżujący działania i tylko sejm wraz z rządem, posiadającym inicjatywę ustawodawczą, może to zmienić”.
W odpowiedzi na stanowisko RPO rząd pokazał jednak, że wola rozwiązania tego problemu kompetencyjnego jest zerowa.
„Należy podkreślić, że minister właściwy do spraw transportu jest organizatorem publicznego transportu zbiorowego wyłącznie w zakresie przewozów kolejowych” – czytamy w piśmie Ministerstwa Infrastruktury z 26 października.
A bezpośrednia odpowiedź na propozycję RPO, aby wprowadzić jednolite normy prawne, brzmi:
„Wprowadzenie jednolitych w całym kraju regulacji ustanawiających wymagane połączenia komunikacyjne nie znajduje obecnie uzasadnienia. Decyzja o liniach komunikacyjnych, które powinny funkcjonować na obszarze właściwości organizatora, zależy od wielu czynników, w tym od charakterystyki rozwoju gospodarczego danego regionu i co za tym idzie zapotrzebowania na transport publiczny”.
W piśmie ministerstwo chwali się też programem wsparcia finansowego lokalnych połączeń ze specjalnego funduszu, zapowiedzianego w maju 2019 w trakcie kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego i utworzonego dwa miesiące później.
„W 2019 r. częściowo sfinansowanych ze środków Funduszu zostało 1.228 linii komunikacyjnych, a Wojewodowie wydatkowali kwotę 10.032.758,86 zł. W ramach środków wydatkowych przez Wojewodów na dofinansowanie realizacji zadań własnych organizatorów w zakresie przewozów autobusowych o charakterze użyteczności publicznej, w 2020 r. dopłatę przekazano 435 organizatorom publicznego transportu zbiorowego. Przewozy autobusowe o charakterze użyteczności publicznej wykonywane były na 2.834 liniach komunikacyjnych, które zostały częściowo sfinansowane ze środków Funduszu” – pisze autor pisma z 26 października.
Jak wygląda praktyka? W „Gazecie Wyborczej” z 25 października 2021 czytamy:
„Gminy wykorzystują rządowe dopłaty do przewozów autobusowych nie do likwidowania wykluczenia transportowego, ale do wymiany przewoźników na tańszych”. To przykład gminy Iława w województwie warmińsko-mazurskim.
„Sytuacja komunikacyjna powiatu legnickiego jest dobra – zapewniają tamtejsze władze. Niedawno upadł jednak legnicki PKS, a jego odpowiednik z Lubina zlikwidował połączenia obsługujące rejon Legnicy. Skomunikowanie zapewnia teraz przede wszystkim legnickie MPK i kolej, a przewozy wewnątrzpowiatowe są realizowane na niewielu trasach i wyłącznie w dni nauki szkolnej” - pisał 5 listopada portal transport-publiczny.pl
Pisaliśmy już, że skuteczność funduszu pozostawia wiele do życzenia.
Lokalne połączenia autobusowe są likwidowane od prawie dwóch dekad. W 2009 roku autobusy przejechały w Polsce 1 mld 87 mln km. Dekadę później – 719 mln. W covidowym 2020 – 419 mln. Mamy też liczbę kilometrów tras autobusowych. Ten wskaźnik jest mniej dokładny, gdyż trasy mogą się pokrywać, ale ta liczba obejmuje więcej lat. I nieustannie spada od 2005 roku, gdy było to 1 mln 284 tys. km. W 2020 roku – 480 tys.
Jeszcze raz odddajmy głos dziennikarzom portalu transport-publiczny.pl:
„Wykluczenie transportowe jest efektem zaniedbań ciągnących się o wiele dalej w przeszłość, za którą odpowiedzialne są wszystkie rządy. Stworzono bowiem system, w którym autobus jeździ, jeśli przewoźnikowi się to opłaca, a jeśli mu się to nie opłaca to władze samorządowe (bardzo często) i władze centralne (prawie zawsze) umywają ręce. W efekcie, według różnych szacunków i w różnym stopniu, wykluczenie transportowe może dziś dotykać kilkunastu milionów Polaków”.
Polityka społeczna
Marcin Wiącek
Rzecznik Praw Obywatelskich
transport publiczny
wykluczenie transportowe
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Komentarze