Rurociąg "Przyjaźń" uległ awarii, a rosyjska ropa wylała się na pole kukurydzy w kujawsko-pomorskiim. Ewentualny skuteczny atak na rurociąg mógłby zakłócić produkcję ropy w niemieckich rafineriach w Schwedt i Spergau. Czy możliwy jest scenariusz sabotażu?
Środowy (12 października) poranek przyniósł niepokojące informacje o wycieku ropy na polskim odcinku rurociągu "Przyjaźń". Niepokojące, bo tłoczony jest tamtędy surowiec dostarczany Europie przez Rosję, a nieszczelność została wykryta na dwa tygodnie po powstaniu wycieków z gazociągu Nord Stream.
Badające tę drugą sprawę instytucje, w tym władze NATO, nie wykluczają rosyjskiego sabotażu. Dlatego ważne będzie dokładne zbadanie przyczyn wycieku w jednej z dwóch nitek "Przyjaźni", zaopatrującej w ropę Niemcy i Polskę. Polskie władze na razie nie wskazują na scenariusz, w którym do wycieku doszłoby przez ingerencję trzeciego państwa. Jak jednak przyznał sekretarz stanu w Kancelarii Premiera Stanisław Żaryn, "wszystkie hipotezy są możliwe".
Rządowy pełnomocnik ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Mateusz Berger o awarii mówił agencji Reutera: "Nie ma powodu, by sądzić, że przyczyną wycieku ropy był sabotaż". Dodał, że przyczyny będą badane po zlikwidowaniu awarii.
O tym, co mogło do niej doprowadzić, nie informuje również spółka PERN, operator sieci przesyłowych ropy w Polsce. "W tym momencie nie są znane przyczyny zdarzenia – natychmiast zostało wyłączone tłoczenie w uszkodzonej nitce. Druga nitka ropociągu działa bez zmian" - przekazało kierownictwo firmy.
PERN zapewniał, że jest w stałym kontakcie z odbiorcami ropy z "Przyjaźni" z Niemiec, a polskie rafinerie mają bezpieczny dostęp do surowca.
"Po zebraniu ropy naftowej, która wydostała się z rurociągu, do akcji natychmiast przystąpią służby techniczne. Zbadają dokładne przyczyny zdarzenia i naprawią rurociąg. Na miejscu są także służby odpowiedzialne za rekultywację zanieczyszczonego terenu" - przekazywało biuro prasowe przedsiębiorstwa.
Do sytuacji odniósł się też rosyjski koncern Transnieft, który nadal tłoczy ropę w kierunku Niemiec i Polski. Według Rosjan dostawy do Polski przebiegają bez zmian.
Rozszczelnienie powstało w miejscowości Żurawice w województwie kujawsko-pomorskim w polu kukurydzy. Według straży pożarnej plama ropy ma powierzchnię około 1000 metrów kwadratowych. "Do wycieku doszło w miejscu odległym od zabudowań i szlaków komunikacyjnych. Wyciek jest pod ziemią. Na powierzchni, w miejscu, gdzie znajduje się pole kukurydzy, zlokalizowano rozlewisko" - mówiła Małgorzata Jarocka-Krzemkowska, rzeczniczka kujawsko-pomorskiej Państwowej Straży Pożarnej.
Czy wierzyć w uspokajający ton rządowych oficjeli zapewniających, że o sabotażu na razie nie może być mowy? Ewentualny skuteczny atak na rurociąg "Przyjaźń" mógłby zakłócić produkcję ropy w niemieckich rafineriach w Schwedt i Spergau - wyciek powstał już za Płocką rafinerią Orlenu.
Problemy byłyby tym poważniejsze, że przez "Przyjaźń" przepływa nie tylko rosyjska ropa. Jej polska nitka służy transportowi surowca dostarczanego do gdańskiego naftoportu, a cała instalacja osiąga roczną przepustowość równą około 50 mln ton ropy.
Z drugiej strony do wycieków z "Przyjaźni" w ostatnich latach dochodziło kilkukrotnie. W każdym z przypadków udawało się szybko opanować sytuację, a przyczyny awarii były prozaiczne. W 2010, 2011 i 2015 roku chodziło o próby przewiercenia rur i kradzieży płynącego nim surowca. Według PERN opanowanie środowego wycieku to kwestia godzin.
Rurociąg "Przyjaźń" nadal ma strategiczne znaczenie dla polskich i niemieckich rafinerii - mimo unijnego embarga na rosyjską ropę. Jej import jest zablokowany jedynie częściowo - dla ładunków sprowadzanych drogą morską. Rozwodnione embargo obejmuje więc około dwóch trzecich rosyjskiego surowca.
Opisywane przez nas śledztwo ukraińskiego Radia Swoboda wykazało jednak, że dostawcy z państwa agresora mają sposoby na obejście ograniczeń. Ropę na Morzu Czarnym przeładowuje się z rosyjskich statków na te pływające pod unijnymi banderami. W ten sposób zacierane są ślady pochodzenia surowca, który może być transportowany do portów Rumunii, Grecji czy Cypru.
Według zapowiedzi unijnych przywódców z początkiem 2023 roku embargo obejmie 90 proc. ściąganego z Rosji surowca, z którego zupełnie zrezygnować chcą Niemcy wraz z Polską. Będzie to oznaczać porzucenie transportu ropy za pomocą północnej odnogi "Przyjaźni".
Wciąż niepewne są losy jej południowej części, zaopatrującej Słowację, Czechy i Węgry (nitką "Przyjaźń 2"). Do wprowadzenia pełnej blokady na import rosyjskiej ropy potrzebna jest zgoda rządu w Budapeszcie i nieprzychylnego tej propozycji Viktora Orbána. Węgierski premier zablokował pełne embargo pod koniec maja i wciąż podtrzymuje swoje stanowisko.
"Sankcje nie spełniły pokładanych w nich nadziei, wojna się nie skończyła. Europa powoli krwawi, a Rosja w międzyczasie dobrze zarabia. To jasne, że nieudana polityka sankcji Brukseli musi zostać zmieniona" - pisał Orbán na swoim facebookowym koncie.
W tym samym czasie właściciele polskich i niemieckich rafinerii nadal korzystają z rosyjskiej ropy - "ale się nie cieszą". Orlen już w maju zaznaczał, że bez rosyjskiej ropy sobie nie poradzi, jednak szykuje się do zupełnego porzucenia surowca z tego kierunku od przyszłego roku. Mimo to Rosja najprawdopodobniej nadal będzie zaopatrywać dwie czeskie rafinerie kontrolowane przez polskiego giganta.
Na pożegnanie z rosyjską ropą szykują się też Niemcy. Tamtejszy skarb państwa przejął w swoje powiernictwo rafinerię w leżącym na polsko-niemieckim pograniczu Schwedt. Wcześniej obiekt należał do Transnieftu. Zakupem niemieckiego zakładu zainteresował się ostatnio Orlen.
Niemcy jeszcze w styczniu zaimportowali 2,75 mln ton rosyjskiego surowca. W lipcu wartość ta spadła do 1,75 mln ton przy jednoczesnym wzroście zakupów z państw arabskiego kartelu OPEC, Kazachstanu i USA.
Mimo to Rosja na swoich surowcach nadal zarabia krocie. Wskazują na to dane z pierwszych dziewięciu miesięcy 2022 roku. Na handlu paliwami kopalnymi od początku pełnoskalowej inwazji na Ukrainę do końcówki sierpnia Rosja zarobiła około 158 miliardów euro. Wynika to z raportu Centrum Badań nad Energią i Czystym Powietrzem (CREA). Wpływy Kremla utrzymują się na bardzo wysokim poziomie między innymi przez wysokie ceny ropy na światowych rynkach. Głównym kierunkiem rosyjskiego eksportu pozostała Unia Europejska.
Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska, Radiu Kraków i Off Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl.
Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska, Radiu Kraków i Off Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl.
Komentarze