0:000:00

0:00

Po każdym zamachu terrorystycznym dokonanym przez islamskich radykałów w Europie politycy PiS i ich sprzymierzeńcy mówią to samo: “oto są skutki przyjmowania uchodźców”. W Radiu Kraków (21 sierpnia) wicepremier i minister nauki Jarosław Gowin dołożył do tego ideologiczne wyjaśnienie (cała rozmowa tutaj).

"Ci, którzy ponoszą moralną odpowiedzialność za te tragiczne zamachy, czyli europejskie elity, dziennikarze i intelektualiści, którzy w imię poprawności otworzyli drzwi do Europy dla wielu milionów rzesz imigrantów, ich pewnie żadne fakty nie przekonają" - mówił.

Przeczytaj także:

Trzymamy wicepremiera Gowina za słowo i przyglądamy się faktom.

  1. Sprawcami zamachów w Europie są w przytłaczającej większości obywatele krajów europejskich - ludzie, którzy tutaj się urodzili i wychowali. Nie inaczej jest w przypadku zamachów w Barcelonie z 17 sierpnia 2017 roku, do których odnosi się wicepremier Gowin.

Amerykański dziennik “The Washington Post” opublikował obszerny reportaż z miasta Ripoll, 100 km na północ od Barcelony, u podnóża Pirenejów. “Przynajmniej ośmiu z dwunastu młodych ludzi uznanych za podejrzanych w atakach terrorystycznych w Barcelonie i Cambrils to imigranci z Maroka w pierwszym lub drugim pokoleniu, mieszkający w malowniczym miasteczku Ripoll, położonym wysoko w lasach na skraju Pirenejów” - pisał reporter amerykańskiej gazety. Ojciec dwóch zamachowców Ibrahim Aallaa, przyjechał do Hiszpanii “pokolenie temu”, aby pracować jako drwal i robotnik rolny.

  1. Marokańczycy - włącznie ze sprawcą zamachów, 22-letnim Junesem Abujakubem - nie byli uchodźcami (a do sporu o przyjmowanie uchodźców odnosi się w tym miejscu Gowin). Maroko nie jest wprawdzie krajem demokratycznym, ale nie jest też państwem ogarniętym wojną domową lub cierpiącym pod butem totalitarnej dyktatury. Imigracja z Maroka ma przede wszystkim ekonomiczny charakter.
  2. Rodziców i kuzynów zamachowców z Barcelony przyjmowano w Europie nie z powodu “poprawności politycznej” od lat 50. do 80., tylko jako robotników w fabrykach i na roli. O jakiejkolwiek “politycznej poprawności” trudno tutaj mówić. Europa zachodnia przyjmowała ich dla zysku.
  3. I wreszcie: dziś przyjmowania uchodźców (a nie imigrantów) z terenów objętych wojną domaga się od krajów Unii Europejskiej nie “polityczna poprawność”, tylko podpisane - w tym także przez polski rząd - konwencje i traktaty, zobowiązujące do udzielenia ochrony (azylu) osobom, które uciekają przed śmiercią i prześladowaniami. Ludzie, którzy apelują o przyjęcie uchodźców, nie odwołują się także do “politycznej poprawności” - tylko do takich wartości, jak litość, współczucie czy prawa człowieka.

Krótko: wypowiedź Gowina jest manipulacją. Nie tylko zrównuje uchodźców z imigrantami ekonomicznymi, ale także przedstawia w nieprawdziwy sposób motywy rządów europejskich (m.in. Włoch czy Niemiec), które przyjmują uchodźców z krajów ogarniętych wojną domową - Syrii, Iraku czy Afganistanu.

Katolickiemu intelektualiście Gowinowi przypominamy ósme przykazanie: "Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu".

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze