Rząd PiS przyjął projekt ustawy, który ma ochronić konsumentów przed zbliżającymi się zwyżkami cen gazu. Problemem pozostają rosnące koszty dla przedsiębiorców. Unia mogłaby pomóc, ale państwa członkowskie muszą się dogadać
W piątek 25 listopada 2022 wieczorem Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy "o szczególnej ochronie odbiorców paliw gazowych w 2023 r. w związku z sytuacją na rynku gazu".
Projekt wprowadza maksymalną cenę na paliwa gazowe - 200 zł za MWh - dla indywidualnych odbiorców oraz podmiotów, które świadczą ważne usługi publiczne.
Jak tłumaczy w komunikacie rząd, chodzi m.in. o szpitale i przychodnie, ośrodki pomocy społecznej, szkoły i uczelnie, żłobki, organizacje pozarządowe oraz... kościoły. Projekt trafi teraz pod obrady Sejmu, a następnie Senatu.
Nowa taryfa będzie obowiązywać wszystkich, bez względu na dochody. Jednocześnie najbardziej wrażliwe gospodarstwa domowe - gdzie dochód na głowę nie przekracza 2,1 tys. zł (gospodarstwa jednoosobowe), lub 1,5 tys. zł (wieloosobowe), będą mogły wnioskować o zwrot VAT zapłaconego przy zakupie gazu.
W 2022 roku na paliwa gazowe obowiązywała w Polsce zerowa stawka VAT, wprowadzona w ramach tzw. tarczy inflacyjnej. Jednak takie rozwiązanie Komisja Europejska uznała ostatnio za sprzeczne z nowymi unijnymi regulacjami. VAT na gaz musi więc wrócić.
Rządowy projekt przewiduje także rekompensaty dla przedsiębiorstw energetycznych, zmuszonych utrzymać ceny gazu na poziomie poniżej rynkowych. Eksperci wskazują, że wraz z nowym mechanizmem Polska powinna wprowadzić rozwiązania ograniczające popyt na gaz tak, by go nie zabrakło. Opozycja krytykuje opieszałość rządu PiS w przygotowaniu projektu.
Choć, jak pisaliśmy w OKO.press, koszt gazu jesienią był niższy od przewidywanego, obecnie Towarowa Giełda Energii ponownie notuje wzrost hurtowych cen tego surowca. 26 listopada było to 577,61 zł za MWh, w porównaniu do 151 zł/MWh notowanych na początku miesiąca.
Rząd tłumaczy, że chroni obywateli przed skutkami "putinflacji". Problem w tym, że limit cen gazu nie obejmie przedsiębiorców, którzy rosnące koszty mogą przerzucić na konsumentów, napędzając inflację.
O rządową pomoc dla przedsiębiorców pytany był 26 listopada rano doradca prezydenta Andrzeja Dudy Paweł Sałek.
"To jest głębszy problem. Przedsiębiorcy w Polsce tak jak w całej UE są objęci tzw. pomocą publiczną. Może być realizowana tylko wtedy, gdy jest dopuszczona w ramach rozporządzenia lub specjalnych przepisów przez UE" - stwierdził Sałek w rozmowie w radiowej "Trójce".
Zasady pomocy publicznej dla przedsiębiorstw rzeczywiście reguluje UE, pilnująca równowagi na jednolitym rynku. Nielimitowane dotacje dla rodzimych firm w bogatszych krajach dawałyby im nieuzasadnioną przewagę w konkurencji z firmami z pozostałych krajów.
Obecna sytuacja jest jednak wyjątkowa, czego dowodzą działania m.in. Niemiec. Berlin przyjął pakiet działań osłonowych na ogromną skalę - 200 mld euro (ok. 940 mld złotych) - by walczyć z kryzysem energetycznym. Pomocą, która potrwa aż do kwietnia 2024 roku, mają być objęci także przedsiębiorcy. Plan - kolejny po 180 mld euro wydanych do września 2022 - spotkał się już z krytyką m.in. Włoch i Francji, przyjrzy mu się także unijna komisarz ds. konkurencji Margrethe Vestager.
"Niemcy mają ekstraordynaryjne warunki pomocy publicznej dla swojej gospodarki, także dla energetyki. Mówię konkretnie o kwocie 200 mld euro" - przyznał w wywiadzie Paweł Sałek.
Dopytywany, czy Polska walczyła o podobne rozwiązania, wyjaśnił, że "to kwestia tego, na co kogo stać".
"Te działania, które są przyjęte, są na miarę naszych możliwości i na możliwości od strony legislacyjnej" - dodał.
Wygląda więc na to, że Polski na większą pomoc nie stać. Całkowity koszt nowej ustawy dla budżetu państwa wyniesie 30 mld złotych.
Politycy PiS anonimowo przyznają, że rząd szuka dziś oszczędności i liczy na odblokowanie pieniędzy z Funduszu Odbudowy UE.
Polskim przedsiębiorcom mogłyby pomóc rozwiązania na poziomie UE. We wtorek 22 listopada 2022 Komisja Europejska zaproponowała mechanizm korekty rynku, który miałby wystartować w styczniu 2023. Cenowy pułap dla gazu, z którego skorzystałyby firmy w całej Unii, Komisja określiła na poziomie 275 euro za MWh. Mechanizm mógłby zostać uruchomiony dopiero, gdy wysokie ceny utrzymają się na rynku przez dwa tygodnie.
Takie rozwiązanie nie zadowala jednak nikogo.
Państwa członkowskie, które od miesięcy naciskały na unijne zabezpieczenia przed zwyżkami cen gazu, uważają, że projekt jest mało ambitny. Ich zdaniem limit ustawiony jest za wysoko, a warunki jego uruchomienia niemal niemożliwe do spełnienia. Piki na rynku gazu przekraczające poziom 275 euro za MWh jak dotąd nie utrzymywały się dłużej niż tydzień.
"Tę propozycję [Komisji - red.], która pojawiła się przedwczoraj - traktujemy ją jako żart. Trudno poważnie do niej podejść. Większość państw, które przygotowywały propozycję ceny maksymalnej na gaz jeszcze miesiące temu (...) właśnie tak się dziś wypowie. Oczekujemy, że zostaniemy poważnie potraktowani" - powiedziała polska ministra klimatu Anna Moskwa przed spotkaniem ministrów ds. energii w czwartek 24 listopada.
"Została [propozycja KE - red.] przedstawiona w ostatniej chwili. Absolutnie odbiega od tego, co przedstawiły państwa członkowskie. (...) Nie wiem, czy jest dziś ktoś, kto byłby w stanie tę propozycję poprzeć. Wydaje mi się, że nikt" - mówiła Moskwa. Faktycznie: na czwartkowym szczycie poparcia dla projektu nie było. Czeska prezydencja w Radzie UE zwołała już kolejny szczyt, który odbędzie się najprawdopodobniej 13 grudnia.
"To jasne, że Komisja wzięła tu stronę Holandii i Niemiec" - komentował dla "Politico" anonimowy unijny dyplomata.
Choć większość krajów - w tym Polska, Francja i Hiszpania - chce interwencji UE, Holandia, Niemcy, Dania, Austria i Węgry sprzeciwiają się unijnym limitom.
Argumentują, że takie rozwiązanie zaszkodzi stabilności gospodarczej Unii. Minister Moskwa zapowiedziała, że Polska będzie szukać z nimi kompromisu. Jeśli okaże się niemożliwy, poszuka koalicji w Radzie, by przegłosować sceptyczne państwa większością kwalifikowaną.
Gospodarka
Świat
Anna Moskwa
Komisja Europejska
Ministerstwo Klimatu i Środowiska
Unia Europejska
ceny gazu
Niemcy
Tarcza Antyinflacyjna
Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.
Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.
Komentarze