0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja Wyborcza.plSlawomir Kaminski / ...

W Polsce regularne podwyżki w państwowej sferze budżetowej nie są niczym oczywistym.

Kwoty bazowe dla budżetówki zamrożone zostały już w 2009 roku przez rząd Donalda Tuska. Przez ostatnią dekadę odmrożono je tylko dwa razy. Pracownicy sfery budżetowej otrzymali podwyżkę wyrównującą inflację w 2018 roku i 4,3 proc. w 2019 (6,3 proc. dla pracowników urzędów wojewódzkich). W 2020 roku przewidziano kolejną podwyżkę o 6 proc., ale zrezygnowano z niej ze względu na pandemię. Tak samo postąpiono z budżetem na 2021 rok, a w środku roku znaleziono jedynie środki na premie.

W tym roku rząd proponuje 4,4 proc. I wcale nie chodzi tu o podwyżki dla każdego urzędnika — temu służyłoby podniesienie kwoty bazowej, która pozostaje jednak zamrożona. Rząd planuje jedynie zwiększenie funduszu płac, o konkretnych podwyżkach decydować będą poszczególni szefowie urzędów. W efekcie niektórzy urzędnicy mogą dostać większe podwyżki, podczas gdy inni dostaną nic.

Ponadto, 4,4 proc. tej "podwyżki" zostało ustalone w sierpniu, gdy prognozowano inflację na poziomie 3,3 proc. w 2021 roku. Dziś ta prognoza jest zupełnie bezużyteczna.

W listopadzie 2021 ceny towarów i usług konsumpcyjnych według szybkiego szacunku GUS wzrosły w porównaniu do listopada 2020 o 7,7 proc. – podał Główny Urząd Statystyczny parę dni temu. NBP prognozuje, że w 202 średnioroczna inflacja wyniesie 5,8 proc. Pseudopodwyżka w budżetówce nie rekompensuje takiego wzrostu cen nawet w połowie.

Co gorsza, w rządowej tarczy antyinflacyjnej pojawił się punkt o oszczędnościach w administracji. Premier Mateusz Morawiecki mówił:

„Każdej złotówce będziemy się przyglądać nie dwa razy, a trzy razy. Blokujemy tworzenie nowych etatów w administracji. Musimy sami zacisnąć pasa, a nie zwykli Polacy”

To właśnie tym ludziom, którzy na swojej pracy dźwigają całą administrację, premier mówi, by zaciskali pasa. Urzędnicy mogą więc zapomnieć o zauważalnych podwyżkach, nawet takich, które w pełni zniwelowałyby skutki inflacji — nie mówiąc już o 12-procentowych podwyżkach, których się domagają.

Przeczytaj także:

Pół miliona urzędników

Według szacunków OPZZ, w państwowej sferze budżetowej pracuje około 560 tys. osób (nie należy mylić tej kategorii z całą sferą finansów publicznych, w której zatrudnienie jest dużo większe i sięga 2,5 mln osób). Z kolei w 2020 roku w samej administracji publicznej mieliśmy 430 tys. etatów. Średnia pensja w administracji publicznej wynosiła 6108 złotych, ale średnia może być tu myląca - uwzględnia wszystkich urzędników, również tych z wysokimi pensjami na najwyższych stanowiskach. Tymczasem np. mediana pensji referenta skarbowego w 2020 roku wynosiła zaledwie 3320 złotych.

Nierówna podwyżka

Dla urzędników rząd ma wzrost o 4,4 proc. I to nie dla wszystkich.

„Postulat OPZZ to wskaźnik wzrostu wynagrodzeń w państwowej sferze budżetowej o co najmniej 12 proc.” – mówi OKO.press wiceprezes Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych Piotr Ostrowski – „Propozycja rządu to zamrożenie wskaźnika i zwiększenie funduszu płac, do dyspozycji kierowników poszczególnych jednostek sfery, o 4,4 proc. Z tym OPZZ od początku się nie zgadzało. Krytykowaliśmy brak systemowych rozwiązań poprzez wzrost wskaźnika oraz, nie krytykując samego wzrostu, decentralizację i uznaniowość wzrostu wynagrodzeń poprzez zwiększenie funduszu płac.

Wiemy przecież, że nie wszyscy pracownicy otrzymają wzrost o 4,4 proc. Niektórzy dostaną 20 proc. a niektórzy zero.

Już w maju wskazywaliśmy także, że proponowany przez rząd wzrost funduszu płac w państwowej sferze budżetowej nie rekompensuje prognozowanej przez rząd inflacji na 2022 rok. Już wtedy mówiliśmy o spadku płac realnych. Od tego czasu nastąpiła korekta prognozowanej inflacji, a i tak zapewne realnie będzie ona wyższa”.

Tymczasem Narodowy Bank Polski w najnowszej prognozie przewiduje poziom inflacji w 2022 roku na poziomie 5,8 proc.

Szef służby cywilnej: podwyżki są przyzwoite

10 listopada Dobrosław Dowiat-Urbański, szef służby cywilnej, mówił w wywiadzie dla „Dziennika Gazety Prawnej”, że „Podwyżki dla urzędników w 2022 roku są całkiem przyzwoite”. Szef SC jest urzędnikiem nadzorowanym przez rząd — fakt, że chwali jego politykę, nie jest dużym zaskoczeniem.

W 2019 roku Grzegorz Markowski tak pisał na naszych łamach o problemach tej formacji: "Służba cywilna pogrąża się w kryzysie, do którego dodatkowo przyczyniła się m.in. niekonstytucyjna nowelizacja ustawy o służbie cywilnej w 2015 roku. Pierwsza ustawa kadrowa rządu Zjednoczonej Prawicy pozwalała z dnia na dzień zwolnić wszystkich urzędników zajmujących najwyższe stanowiska w służbie cywilnej. Zniosła całkowicie konkursowy nabór na te stanowiska i obniżyła wymogi kompetencyjne".

Dodajmy, że według jego słów zwiększono jeszcze fundusz nagród oraz przeznaczono pieniądze na realizację dodatkowych zadań, przez co fundusz wynagrodzeń zwiększył się o 6,4 proc. Problem w tym, że nagrody nie są przeznaczone dla każdego, a jak wcześniej wykazaliśmy, sama podwyżka w wysokości 4,4 proc. nie pokryje nawet strat inflacyjnych. Wbrew temu, co twierdzi szef SC, to nie są "całkiem przyzwoite" podwyżki. Członkowie służby cywilnej zgodnie z polskim prawem mają ograniczone możliwości działalności związkowej - w praktyce więc trudno im artykułować żądania płacowe.

"Solidarność" zadowolona z propozycji rządu

Piotr Ostrowski z OPZZ uważa, że z tej sytuacji wciąż można znaleźć wyjście.

„Wciąż uważamy, że wskaźnik wzrostu wynagrodzeń w państwowej sferze budżetowej o co najmniej 12 proc. to dobra propozycja. Jesteśmy pragmatyczną organizacją związkową. Pamiętajmy przecież, że zwiększenie kwoty wolnej w tzw. Polskim Ładzie także będzie oznaczać wzrost płac sporej grupy pracowników państwowej sfery budżetowej. Połączenie wskaźnika 12 proc. oraz zwiększenie kwoty wolnej to byłoby dobre rozwiązanie dla pracowników na 2022. To będzie więcej, niż wyniesie inflacja w 2022 roku. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby rząd jednak to uwzględnił”.

„Solidarność” natomiast z proponowanych podwyżek jest zadowolona i uważa, że są jej zasługą.

„Padła deklaracja, która została wpisana w projekt ustawy budżetowej na 2022 rok. Tak, pracownicy sfery finansów publicznych, będziecie mieli podwyżki. Jest to deklaracja złożona przez polski rząd i jego szefa premiera Mateusza Morawieckiego” – mówił przewodniczący związku Piotr Duda we wrześniu, gdy przygotowywano ustawę budżetową na 2022 rok.

Jak w tej całej sytuacji czują się pracownicy?

Piotr Ostrowski: „Wiemy, że w poszczególnych jednostkach państwowej sferze budżetowej trwają rozmowy na temat podziału funduszu płac. Nastroje wśród pracowników są jednak fatalne i frustracja, biorąc pod uwagę stale rosnące ceny, jest duża”.

;
Na zdjęciu Jakub Szymczak
Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.

Komentarze