0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Agata Grzybowska / Agencja GazetaAgata Grzybowska / A...

Premier Beata Szydło ogłosiła we wtorek 2 kwietnia 2019 po porannej turze rozmów, że podwyżki dla nauczycieli we wrześniu wyniosą już nie o 5 proc. lecz o 9,6 proc. co oznacza 334 zł podwyżki brutto dla nauczyciela dyplomowanego. W ten sposób rząd korzysta z pomocnej dłoni wyciągniętej przez "Solidarność", która stopniowo redukowała swoje oczekiwania początkowo zbliżone do żądań ZNP i FZZ schodząc ostatecznie do poziomu 10 proc. podwyżki kwoty bazowej (zamiast planowanych przez rząd 5 proc.).

Jak rząd to sfinansuje?

Każde kolejne negocjacje przynoszą coraz więcej kłopotliwych pytań budżetowych. Premier Beata Szydło ogłaszając podwyżki 9,6 proc. mówiła, że będzie to możliwe dzięki "zmianom w rozdysponowaniu dodatków". Chodzi najprawdopodobniej o nauczycielskie 500 plus, czyli dodatek za wyróżniającą ocenę pracy. A może także inne dodatki.

Wiceminister edukacji Maciej Kopeć na posiedzeniu Rady Dialogu Społecznego tłumaczył, że skoro rząd wycofuje się ze zmian systemu oceny pracy nauczyciela to nie będzie też dodatków, które miały przysługiwać nauczycielom.

Szef ZNP Sławomir Broniarz uznał, że to niedopuszczalne: "Nie pójdziemy do nauczycieli, żeby im oznajmić, że podwyżka zostanie sfinansowana z dodatków, które im zabierzemy".

Beata Szydło nie powiedziała wprost, że chodzi o pulę pieniędzy na tzw. 500 plus, a Ryszard Proksa szef oświatowej "S" nie umiał wytłumaczyć dziennikarzom o co chodzi w nowym sposobie rozdysponowania dodatków.

4,6 proc. plus zamiast 500 plus?

"500 plus dla nauczyciela" to kolejny - po wydłużeniu ścieżki awansu i zmianie systemu ocen - pomysł minister edukacji Anny Zalewskiej, z którego rząd się wycofuje. W pierwszej wersji z września 2017 roku program miał objąć pracowników oświaty z co najmniej pięcioletnim stażem (od dnia nadania stopnia nauczyciela dyplomowanego) i z wyróżniającą oceną pracy. Ocena miała podlegać weryfikacji co trzy lata.

„Po kolejnych trzech latach będziemy sprawdzać: jeżeli ktoś dokonał szczególnych osiągnięć, to już się zobowiązuje, że ten poziom trzyma. Później będzie podlegał ocenie i jeżeli okaże się, że jednak nie wytrzymał tempa, to po prostu tych pieniędzy mieć nie będzie. To naprawdę jest motywacyjne” – mówiła minister Anna Zalewska.

W toku negocjacji płacowych w styczniu 2019 roku wszystkie związki zawodowe wywalczyły, że o 500 plus mógłby się starać każdy nauczyciel niezależnie od stopnia awansu zawodowego. Pierwsza transza „dodatku motywacyjnego” – jak nazywała go minister Anna Zalewska – miała być wypłacona w 2020 roku i z każdym rokiem rosnąć do wytyczonych 500 zł:

  • w 2020 roku - 95 zł;
  • w 2021- 205 zł;
  • w 2022 - 507 zł.

Teraz okazuje się, że dodatek ma zniknąć. Z wyliczeń przedstawionych związkom zawodowym wynika, że dla budżetu ma to być oszczędność w wysokości 400 mln zł.

Problem w tym, że pierwsza transza pieniędzy miała być wypłacona w kolejnym roku budżetowym, czyli w budżecie na rok 2019 tych pieniędzy fizycznie nie ma. Szef OPZZ Jan Guz po spotkaniu mówił, że skoro subwencja na oświatę nie będzie zwiększona, a podwyżka ma być jeszcze wyższa, to oznacza, że jakieś inne koszty muszą zostać okrojone. "Pytanie brzmi: kiedy się o tym dowiemy?" - dodał.

5 proc. podwyżka miała kosztować rząd 667 mln zł. Dodatkowe 4 proc. to kolejne 600 mln zł. A to oznacza, że na wszystkie obietnice w budżecie edukacyjnym

brakuje co najmniej 1,2 mld zł.

Poirytowania nieodpowiedzialnością budżetową nie krył prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz: "To przelewanie z pustego w próżne".

Związki zawodowe nie mają - jak widać - zaufania, że propozycje Zalewskiej mają pokrycie w budżecie 2019. Mają w pamięci deklaracje premiera Morawieckiego, że po "piątce Kaczyńskiego" więcej pieniędzy już nie ma.

ZNP i FZZ schodzą z żądań

Przewodniczący Forum Związków Zawodowych Sławomir Witkiewicz ogłosił, że dziś ZNP i FZZ przedstawiły rządowi nową ofertę. "Zeszliśmy z żądania 1 000 zł podwyżki, proponuje 30 proc. z wyrównaniem od stycznia 2019 roku" - mówił Witkiewicz. Z wyliczeń związków wynika, że oznacza to wzrost wynagrodzeń o:

  • 730 zł dla nauczyciela stażysty;
  • 990 zł dla nauczyciela dyplomowanego.

A to oznacza, że ZNP i FZZ zmniejszyły żądania średnio o 200 zł. Już w poniedziałek ZNP złagodził swe żądania. Broniarz powiedział, że związek jest skłonny uznać, że przyznana w styczniu 2019 5 proc. podwyżka - w wysokości netto od 84 zł do 115 zł - może wchodzić w skład żądania.

Wicepremier Beata Szydło na konferencji prasowej uznała, że ZNP i FZZ nie zmieniają swych postulatów 1 000 zł podwyżki.

"Nie widzę po [red. ich] stronie żadnego postępu" - mówiła.

Jednak jak informuje nasze źródło, koncyliacyjna postawa związkowców wywołała poruszenie po stronie rządowej.

Później Szydło próbowała łagodzić swój przekaz prasowy dodając, że zauważyła zmianę podejścia wszystkich central związkowych. "Chcę za to podziękować. Jest wola i oczekiwanie, żebyśmy podpisali [red. - porozumienie], a przede wszystkim żeby nie doszło do strajku" - mówiła.

Gotowość do podpisania porozumienia już wyraził szef oświatowej "Solidarności" Ryszard Proksa. "Można powiedzieć, że nasze minimum negocjacyjne jest zrealizowane (...) Jeżeli będzie jeszcze lepiej, to oczywiście przyjmiemy propozycje" - mówił Proksa.

Związkowcy i rząd do rozmów wrócą o godz. 16:00 - po posiedzeniu rządu i prezydium ZNP i FZZ.

Duda: solidny nauczyciel to twórca

Na stole poza 9 proc. podwyżką leży jeszcze propozycja prezydencka. 1 kwietnia 2019 roku Andrzej Duda zasugerował minister finansów Teresie Czerwińskiej, by nauczycieli objąć podobnymi ulgami podatkowymi, co akademików i twórców. "Solidny nauczyciel to twórca" - mówił Duda.

Chodzi o 50 proc. koszty uzyskania przychodu. Takie rozwiązanie to równowartość ok. 250 zł podwyżki wynagrodzenia zasadniczego netto dla nauczyciela dyplomowanego (od stycznia 2019 roku zarabia 3 483 zł brutto).

Szczegółowe wyliczenia w tej sprawie prezydencki minister Andrzej Dera ma zaprezentować po godzinie 16:00.

Jeszcze przed negocjacjami prezes ZNP Sławomir Broniarz mówił, że niższe podatki dla nauczycieli "mogą być jednym z elementów, który sprawi, że będziemy bliżej 1 000 zł”. Przypomnijmy, że już wczoraj Broniarz powiedział, że związek jest skłonny uznać, że przyznana w styczniu 2019 roku 5 proc. podwyżka - w wysokości netto od 84 zł do 115 zł - może wchodzić w skład żądania.

Udostępnij:

Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Przeczytaj także:

Komentarze