Żądania ZNP i FZZ odrzucone. Rząd wycofuje nieudane pomysły Zalewskiej, "usztywnia" dodatki, co mają sfinansować samorządy i przyspiesza o kwartał obiecywaną od dawna podwyżkę 5 proc. Beata Szydło twierdzi, że to wszystko razem więcej niż 1000 zł. Szef nauczycielskiej "S" jest zadowolony i mówi, że porozumienie jest blisko
Po pięciu godzinach szarpanych negocjacji 1 kwietnia 2019 roku prowadząca spotkanie ze związkami zawodowymi wicepremier Beata Szydło ogłosiła, że nauczyciele zaakceptowali cztery z pięciu postulatów. Chodzi o:
I mówiła o tym, jak o wielkim sukcesie. Problem w tym, że aż dwie z tych czterech propozycji (awans i system oceny), to cofnięcie złych rozwiązań wprowadzonych przez minister Annę Zalewską w 2017 roku.
Ale najważniejsze jest to, że rząd wciąż nie znalazł porozumienia ze związkami w kluczowej sprawie, czyli wysokości wynagrodzenia zasadniczego.
Premier Szydło podkreślała, że rząd daje nauczycielom 10 proc. podwyżkę w 2019 roku: 5 proc. od stycznia (już) i kolejne 5 proc. we wrześniu. W sumie to ok. 320 zł dla nauczyciela dyplomowanego. "Dodatkowo, chcemy przychylić się do oczekiwań strony związkowej, czyli usztywnienia wysokości dodatków lub włączenia ich w podstawę wynagrodzeń" - mówiła wicepremier.
"Stroną związkową", o której mówi Szydło jest nauczycielska "Solidarność".
Dokładnie koszty takiego rozwiązania rząd ma policzyć do jutra (2 kwietnia), do godz. 08:00. To wtedy wznowione zostaną negocjacje ze związkami zawodowymi w ramach Rady Dialogu Społecznego.
"Wysłuchaliśmy propozycji pani premier, są [one - red.] dokładnym powtórzeniem tego, co słyszymy od tygodni i co nauczyciele zanegowali - w spór zbiorowy weszło kilkanaście tysięcy placówek. Oczekujemy wzrostu wynagrodzenia, a nie przerzucania się dodatkami" - komentował szef ZNP Sławomir Broniarz.
Beata Szydło wprawiła w zdumienie słuchaczy: "Jeśli podliczymy te zmiany, o których mówimy, to ta kwota byłaby może nawet wyższa niż ten 1000 zł. Ale my chcemy rozmawiać o rozwiązaniach kompleksowych". Nie wiadomo, co ma na myśli była premier, bo przecież dodatki zwłaszcza wychowawcze dotyczą tylko części nauczycieli (dokładnie 275 tys.).
Oczekiwanie całkowitej zmiany systemu wynagradzania nauczycieli ma jeden związek zawodowy - oświatowa "Solidarność". Postuluje połączenie wysokości pensji w oświacie ze średnią w gospodarce narodowej i podniesienie wynagrodzenia zasadniczego kosztem dodatków, których wysokość ustala samorząd.
Szef "S" Ryszard Proksa nie ukrywał, że rokowania z rządem odbiera pozytywnie, a gdyby rząd zgodził się dorzucić jeszcze 5 proc. to
jest gotowy jutro podpisać porozumienie.
Premier Beata Szydło kilkukrotnie dziękowała "Solidarności" za to, że część najdłużej głodujących w Krakowie działaczy zgodziła się przerwać akcję protestacyjną. Zachowaniu "S" przeciwstawiała ZNP: "Prosiliśmy też ZNP, by na czas dialogu zawiesiło protest, ale takiej dobrej woli ze strony ZNP nie ma".
Innymi słowy, coraz bardziej prawdopodobny jest scenariusz, o którym OKO.press pisało 28 marca. To wtedy odkryliśmy, że "S" obniżyła postulaty: zrezygnowała z wzrostu wynagrodzenia w 2020 roku i a w 2019 domaga się już tylko 10 proc. podwyżki.
Mimo wcześniejszych zapowiedzi na spotkaniu nie pojawił się przewodniczący NSZZ "Solidarność" Piotr Duda. Jak mówi nam anonimowo jeden z uczestników spotkania, miał stwierdzić, że może negocjować z rządem, ale bez ZNP.
Rozczarowania przebiegiem negocjacji nie kryli przedstawiciele ZNP i Forum Związków Zawodowych. Sławomir Broniarz podkreślił, że ZNP jest gotowe, by w 1000 zł podwyżkę, której oczekuje, wpisać już 5 proc., które rząd przyznał w styczniu 2019 roku. A to oznacza, że brakuje jeszcze ok. 880 zł do kwoty bazowej (wynagrodzenie zasadnicze stażysty).
To ustępstwo związkowców nie wywołało żadnej reakcji rządu, który najwyraźniej nie chce się "targować" z ZNP i Federacją Związków Zawodowych, która domaga się także 1000 zł podwyżki.
"Z przykrością musimy powiedzieć, że nie możemy dyskutować o zawieszeniu strajku czego oczekiwała premier Beata Szydło. Mam nadzieję, że rząd dostrzega powagę sytuacji i przestanie zarzucać nam upolitycznianie protestu" - mówił Broniarz.
Pytany przez OKO.press, co by oznaczało ewentualne porozumienie rządu z "S" mówił, że będzie to sprzeczne z oczekiwaniami samych nauczycieli. "Ugoda z rządem to decyzja podjęta przez kierownictwo »Solidarności«. Proszę wskazać mi nauczyciela, który będzie się cieszył z dodatkowych 160 zł" - mówi Broniarz, mając na myśli dodatkowe 5 proc. podwyżki, o którą zabiega "Solidarność".
"Rząd odtrąbił dziś sukces, ale nie rozumiemy dlaczego. Mamy cieszyć się z tego, że minister wycofała się z własnych nierozważnych decyzji?" - dodał prezes ZNP.
Zapowiedziami rządu mogą być też zmartwione samorządy. Premier Beata Szydło dopytywana o źródło sfinansowania nowych propozycji (5 proc. podwyżka od września i wpisanie dodatków do podstawy wynagrodzenia) powiedziała, że rząd w tym budżecie znalazł już 667 mln zł na przyspieszenie podwyżki, a nowelizacji budżetu na pewno nie będzie. To zaskakująca kwota, bo wcześniej rząd twierdził, że przyspieszenie podwyżki o kwartał będzie kosztować ok. miliard złotych.
"Subwencja oświatowa nie jest rozliczana jak dotacja. Samorządy same podejmują decyzję, jak nią dysponują" - tłumaczyła premier odnosząc się do wpisania dodatków do podstawy wynagrodzenia, co oznacza, że wszystkie samorządy - w tym także biedniejsze - będą musiały znaleźć na nie pieniądze.
A już dziś samorządy do budżetów na edukację dokładają krocie - dokładnie 23 mld.
Edukacja
Sławomir Broniarz
Beata Szydło
Anna Zalewska
Związek Nauczycielstwa Polskiego
nauczyciele
nauczycielska "Solidarność"
Ryszard Proksa
strajk nauczycieli
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Komentarze