0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Mariusz Cieszewski /CC BY-ND 2.0Fot. Mariusz Cieszew...

"Na dziś temat nie istnieje - mówi o kontrowersyjnym rządowym pomyśle zmiany granic Świętokrzyskiego Parku Narodowego jego dyrektor Jan Reklewski. Te informacje potwierdza Ministerstwo Klimatu. Zaskoczeni są ojcowie oblaci, cieszą się przyrodnicy" - napisała kielecka "Wyborcza".

"Oczywiście cieszę się z takiego obrotu sprawy" - mówi OKO.press Łukasz Misiuna, przyrodnik ze Stowarzyszenia M.O.S.T. To on jako pierwszy alarmował w 2019 r., że Świętokrzyski Park Narodowy ma zostać uszczuplony na korzyść zakonników.

"Ale też nie mam złudzeń - jestem przekonany, że Oblaci ze św. Krzyża nie odpuszczą, bo chcą te tereny przejąć od lat 30. ubiegłego wieku, gdy się tam wprowadzili" - dodaje.

Przeczytaj także:

Wytrych prawny

W 2019 r. Ministerstwo Środowiska pracowało nad rozporządzeniem rysującym nowe granice ŚPK. Parkowi narodowemu miały zostać odebrane polany, na których zakonnicy odprawiają msze. A także zabudowania klasztorne zachodniego skrzydła – w jednym z nich mieści się obecnie Muzeum Przyrodnicze ŚPN. To łącznie 5 ha terenu znajdującego się w obszarze ścisłej ochrony.

Następnie zakonnicy mogliby odkupić go od Skarbu Państwa - z bonifikatą i przy aprobacie rządu.

W przeszłości pomoc przy przejęciu zachodniego skrzydła oferowali politycy PiS, m.in. Przemysław Gosiewski i Jan Szyszko. Jednak trwały zarząd można jedynie ustanowić na rzecz państwowej lub samorządowej jednostki organizacyjnej, która nie ma osobowości prawnej. A zakon nią nie jest.

Rozporządzenie obchodziło tę trudność właśnie przez zmianę granic ŚPN.

Warto przypomnieć, że w 2002 r. złożona z przedstawicieli Kościoła i MSWiA Komisja Majątkowa uznała roszczenia zakonników i Kurii Sandomierskiej do klasztornego zachodniego skrzydła za bezpodstawne. Decyzję uznano za ostateczną.

Resort: "aktualnie nie są prowadzone prace nad tym projektem”

Rozporządzenie ministra środowiska miało zostać przyjęte najpóźniej w trzecim kwartale 2019 r. "Cieszy to, że sprawa została wreszcie mocno posunięta do przodu. I jest już, że tak powiem, na biurku premiera" - radował się o. Dariusz Malajka, rektor bazyliki na Świętym Krzyżu.

Jednak, jak dowiedziała się kielecka "Wyborcza", po wyborach parlamentarnych z jesieni 2019 r. sprawa umarła. Powstałe na bazie Ministerstwa Środowiska Ministerstwo Klimatu odpowiedziało gazecie, że z powodu tzw. zasady dyskontynuacji i końca poprzedniej kadencji rządu

nie zakończono procedury legislacyjnej. I że "aktualnie nie są prowadzone prace nad tym projektem”.

Zakonnicy: "oczekujemy zrealizowania tego, co miało zostać podjęte".

O. Malajka nie chciał "Wyborczej" komentować tych informacji. Powiedział, że zakonnicy wciąż mają nadzieję i "oczekują zrealizowania tego, co miało zostać podjęte".

"Ministerstwo Klimatu podało informację, że powodem zatrzymania prac nad ustawą były względy formalne. Ale myślę, że wpływ miała na to również działalność naszego stowarzyszenia i osób wspierających nas" - mówi OKO.press Misiuna.

"Gdyby nie to, że udało nam się zainteresować sprawą ogólnopolskie media, to sprawa nie wybrzmiałaby na całą Polskę" - dodaje.

Po koniec ubiegłego roku Stowarzyszenie M.O.S.T. apelowało o wstrzymanie planów uszczuplenia powierzchni parku m.in. do Prezydenta RP, Premiera, Marszałka Sejmu, ministrów właściwych do środowiska oraz sejmowej komisje ds. petycji i Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa.

Dyrektor ŚPN: "starałem się realistycznie oceniać sytuację"

W rozmowie z "Wyborczą" dyrektor ŚPN Jan Reklewski zaprzecza, jakoby był orędownikiem zmiany granic parku. "Starałem się realistycznie oceniać sytuację" - powiedział.

Faktycznie jednak jeszcze wiosną 2019 r. o pomyśle wypowiadał się w superlatywach. „Projekt jest dobry, bo ogranicza pole konfliktów pomiędzy funkcjami sakralnymi a reżimami parku. A my współżyjemy ze sobą. Święty Krzyż jako atrakcja turystyczna, będzie zapewniać turystów, którzy będą też odwiedzać park” - przekonywał w maju.

Takie stanowisko mogło budzić zdziwienie - było sprzeczne ze zdaniem wszystkich jego poprzedników i niezgodne z projektem Planu Ochrony ŚPN.

Ten dokument kwalifikował ruch pielgrzymkowy jako jedno z zagrożeń dla przyrody parku narodowego.

M.O.S.T.: "sprawdzam!"

Jeszcze kilka miesięcy temu Reklewski mówił też, że planowane do wyłączenia grunty „od setek lat i tak podlegają urbanizacji” i „nie przedstawiają istotnej przyrodniczej wartości”, dlatego i „przyroda [...] nie ucierpi”.

Misiuna i Stowarzyszenie M.O.S.T postanowiło powiedzieć "sprawdzam!". I zwróciło się z ŚPN z prośbą o zgodę na przeprowadzenie badań, które miały rozstrzygnąć, jaka jest rzeczywista wartość przyrodnicza tych 5 ha, o które zabiegają Oblaci.

"Dyrekcja ŚPN początkowo się zgodziła, ale potem niespodziewanie decyzja została wstrzymana" - mówi Misiuna. Od stowarzyszenia zażądano zaprezentowania metodyki badawczej zrecenzowanej przez naukowca przynajmniej z tytułem doktora habilitowanego i przedstawienia zespołu badawczego. Ekipę udało się skompletować, organizacja czeka też na recenzję.

"Rozumiem, że dyrektor ŚPN chciał się upewnić, że znamy się na rzeczy. Ale trudno mi oprzeć się wrażeniu, że po prostu robi nam »pod górkę« - mówi Misiuna.

"Bo przecież to on publicznie mówił, że sporny fragment ŚPN nie ma walorów przyrodniczych, choć nie miał na poparcie tej tezy żadnych badań" - dodaje.
;

Udostępnij:

Robert Jurszo

Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.

Komentarze