0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Rafal ZambrzyckiRafal Zambrzycki

Czwarta Tarcza Antykryzysowa musiała trochę poczekać, aż zajmie się nią Sejm. O projekcie „ustawy o dopłatach do oprocentowania kredytów bankowych udzielanych na zapewnienie płynności finansowej przedsiębiorcom dotkniętym skutkami COVID-19 oraz o zmianie niektórych innych ustaw” pisaliśmy już pod koniec kwietnia. Teraz w końcu trafił do parlamentu - izba niższa zajmuje się nim od 27 maja. Można się spodziewać, że marszałek Elżbieta Witek przepchnie ustawę przez Sejm ekspresowo, podobnie jak poprzednie trzy odsłony Tarczy.

Dłuższa niż wcześniej praca nad projektem nie wykluczyła błędów. Tradycyjnie już po umieszczeniu projektu na stronie Sejmu, a przed podjęciem prac nad projektem, dołączono do niego autopoprawkę.

Na fatalny tryb pracy nad ustawami zwracają uwagę też posłowie.

„Ustawa covidowa jest zmieniana 42 razy, podobne działania mieliśmy przy drugiej i trzeciej tarczy. Tak nie możemy pracować. Proszę, by rząd się zastanowił i przyjął jakąś sensowną ustawę, a nie co dwa tygodnie przychodził do Sejmu z nowymi rozwiązaniami, z ustawą, która ma sto stron i dawał nam 24 godziny na zapoznanie się i dwa tygodnie później przychodził z nową ustawą” - mówił podczas debaty w Sejmie Dariusz Rosati z PO.

Tytuł ustawy jest mylący - przepisy o dopłatach do kredytów stanowią tylko niewielką część ustawy. Poza tym mamy typowy dla kolejnych Tarcz miszmasz prawny.

Jak zwykle nic dla bezrobotnych

Kolejna nowa tradycja: w projekcie ustawy ani razu nie pada słowo „bezrobotny”. O bezrobociu jest za to w jednym zdaniu w ocenie skutków regulacji. Autor ustawy po prostu stwierdza, że bezrobocie wzrośnie.

Na kilkuset stronach przepisów nikt nie pochylił się nad skandalicznie niskimi zasiłkami dla bezrobotnych. Rząd zapowiada, że zasiłki podniesie, ale na razie wszystko, co mamy to obietnicę prezydenta z 1 maja. Mamy też mgliste zapowiedzi wicepremier Emilewicz, że podniesienie zasiłku nastąpi najwcześniej w lipcu.

Przeczytaj także:

W trakcie prac rząd wycofał się z kontrowersyjnych zapisów, dzięki którym miał mieć możliwość decydowania o zwolnieniach w całej sferze budżetowej. O tym przepisie pisaliśmy pod koniec kwietnia. Dzięki publikacjom i presji społecznej ten przepis zniknął. A co zostało?

Ustawa to 88 stron nowych przepisów. Spójrzmy na kilka z nich.

Zawieszenie spłaty kredytu

Tytułowe dopłaty do kredytów to możliwość zawieszenia spłaty kredytu, jeśli straci się główne źródło dochodu. Chodzi o umowy kredytowe zawarte przez przedsiębiorców przed 31 grudnia 2020. Będzie to więc obejmowało również nowe umowy kredytowe, zawarte w kolejnych miesiącach. Co ciekawe, w ustawie brakuje daty końcowej obowiązywania przepisów.

Zmiany w kodeksie pracy

Ponownie rząd majstruje przy kodeksie pracy. W projekcie znalazły się np. zmiany w kwestii urlopów. Po wejściu ustawy w życie w formie zaproponowanej przez rząd, to pracodawca będzie mógł zdecydować, kiedy jego pracownik wykorzysta zaległy urlop wypoczynkowy. Prezes Konfederacji Lewiatan nazwał ten pomysł w rozmowie z money.pl „rozsądnym”.

Zwiększyć mają się też uprawnienia przedsiębiorców w obniżaniu pensji pracowników. W dotychczasowych Tarczach pracodawca mógł obniżyć pensję nawet o połowę, gdy spadły jego przychody o 25 proc. w ciągu miesiąca lub 15 proc. w ciągu dwóch miesięcy.

Teraz będzie to mógł zrobić już w przypadku, gdy tylko wzrosną jego koszty pracy i wykaże jakikolwiek spadek przychodów, także niewielki. Obniżenie pensji może trwać nawet 12 miesięcy.

Dobrze można ocenić propozycję rozszerzenia możliwości prawa do dofinansowania pensji z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych również na pracowników, którzy nie zostali objęci przestojem ekonomicznym. W przepisach znajdziemy też możliwość złożenia wszystkich dokumentów do ZUS w formie elektronicznej.

OPZZ: cięcia i wyrzeczenia

„Trudno uwierzyć, że po prawie trzech miesiącach pandemii jedyne co rząd ma do zaproponowania pracownikom w ramach tzw. Tarczy 4.0. to kolejne cięcia, wyrzeczenia i zaciskanie pasa” – komentuje dla OKO.press wiceprzewodniczący OPZZ Piotr Ostrowski. „Podczas gdy rządy innych krajów europejskich wiedzą, że długość i głębokość kryzysu zależy głównie od tego, na ile zdołają utrzymać miejsca pracy i dochody pracowników na niezmienionym poziomie, tak działania rządu polskiego są ich kompletnym przeciwieństwem. To prosta droga do narastania problemów i niepokojów społecznych”.

Które zapisy są najbardziej kontrowersyjne?

Ostrowski: „Trudna do zaakceptowania jest możliwość zawieszania przez pracodawcę obowiązków w sferze socjalnej, w tym funkcjonowania zakładowego funduszu świadczeń socjalnych czy wypłaty świadczeń urlopowych. Szczególnie bulwersujące jest to, że forsowane przez rząd rozwiązanie ma dotyczyć funduszu, z którego wsparcia korzystają przede wszystkim rodziny o najniższych dochodach.

Skandaliczna jest też propozycja ograniczenia wysokości odprawy, odszkodowania lub innego świadczenia pieniężnego wypłacanego przez pracodawcę pracownikowi w związku z rozwiązaniem umowy o pracę do dziesięciokrotności minimalnego wynagrodzenia za pracę. Są to rozwiązania mniej korzystne dla pracowników. Gorsze nawet niż te, które obowiązują w przypadku zwolnień grupowych”.

W przypadku poprzednich tarczy i związki zawodowe i przedstawiciele pracodawców narzekali na fatalnie przeprowadzony proces konsultacji społecznych. Tym razem prezes konfederacji Lewiatan Maciej Witucki mówił w TOK FM, że według niego było pod tym względem lepiej. Jak na konsultacje przy czwartej Tarczy patrzą związki zawodowe?

Rząd słucha tylko "Solidarności"

Ostrowski: „W żadnym wypadku nie można tego nazwać konsultacjami. Projekt ustawy otrzymaliśmy do zaopiniowania pod koniec kwietnia. Na przedstawienie opinii do obszernego dokumentu mieliśmy… 1 dzień. Dodatkowo, w ramach Prezydium Rady Dialogu Społecznego odbyliśmy także godzinną wideokonferencję z minister rozwoju, w trakcie której przewodniczący OPZZ przedstawił swoje uwagi. Nie dostaliśmy żadnej informacji zwrotnej ze strony rządu.

Przez cały maj, aż do przyjęcia przez Radę Ministrów projektu ustawy nikt się z nami nie kontaktował, niczego nie konsultował, o nic nie pytał. Stwierdzenie Jadwigi Emilewicz, jakoby „projekt wypracowano w dialogu z przedstawicielami pracowników” jest nieprawdziwe.

Chyba że chodzi o NSZZ »Solidarność«, który wprost wymienia minister rozwoju. Jeśli to prawda, to pozostawię to bez komentarza. OPZZ od początku krytykowało kolejne wersje tzw. Tarczy Antykryzysowej i nie przyłożyło ręki do antypracowniczych rozwiązań w Tarczy 4.0”.

Rzeczywiście NSZZ „Solidarność” ma na temat inne zdanie niż OPZZ. Na swojej stronie internetowej bliska władzy centrala związkowa pisze, że nowa tarcza nie jest tak groźna dla pracowników. Przedstawiciele „Solidarności” nie mają problemu z tym, że pracodawca będzie mógł za pracownika zdecydować o zaległym urlopie, ponieważ „i tak trzeba go wykorzystać do września”. Doświadczenie „Solidarności” znacząco różni się od OPZZ – jej przedstawiciele piszą, że rząd uwzględnił większość ich zastrzeżeń.

27 maja Sejm skierował ustawę do Komisji Finansów Publicznych. Jeśli Sejm zadziała w trybie ekspresowym, jest szansa, że ustawa zostanie przyjęta 28 maja.

;
Na zdjęciu Jakub Szymczak
Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.

Komentarze