0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Dariusz Borowicz / Agencja Wyborcza.plFot. Dariusz Borowic...

W 2022 roku w życie weszły zmiany w przepisach dotyczących mandatów drogowych. Według specjalistów zmiany znacznie przyczyniły się do poprawy bezpieczeństwa na drogach. Zmieniono między innymi:

  • taryfikator mandatów - zwiększono kary;
  • liczbę punktów karnych za wykroczenia;
  • do dwóch lat wydłużono czas, po którym kasują się punkty karne;
  • zlikwidowano możliwość kasowania sześciu punktów karnych raz na pół roku w Wojewódzkich Ośrodkach Ruchu Drogowego, po krótkim kursie.

Teraz rządzący po cichu próbują część tych zmian cofnąć, co pierwszy zauważył portal brd24.pl.

Według rządowej wrzutki wrócić ma kasowanie się punktów karnych po roku, wróci też możliwość anulowania sześciu punktów po krótkim kursie i za niewielką opłatą. A ten w praktyce często oznacza po prostu wysłuchanie krótkiego wykładu w WORD.

Jeden cel

ĻPostawiliśmy sobie jeden cel – zmniejszenie ilości wypadków drogowych i wypadków śmiertelnych. Za potencjalnych zabójców uważamy osoby, które wsiadają nietrzeźwe za kierownicę, przekraczają znacznie prędkość, zachowują się brawurowo, szczególnie w terenach zabudowanych, gdzie jest bardzo dużo pieszych i rowerzystów"

mówił 30 grudnia 2021 roku, na chwilę przed wejściem w życie nowych przepisów w Programie Pierwszym Polskiego Radia minister infrastruktury Andrzej Adamczyk.

Zmiany w punktach karnych nie były w centrum ówczesnych przepisów. Najwięcej mówiło się o zmianie taryfikatora kar za przekroczenie przepisów drogowych. Przykładowo, wcześniej za przekroczenie prędkości o 30 kilometrów na godzinę można było otrzymać mandat w wysokości zaledwie 200 złotych. Dziś to przynajmniej 800 złotych.

Taryfikator jest niezagrożony. Tylnymi drzwiami próbuje się jednak odwrócić zmiany w punktach karnych.

Przeczytaj także:

Wrzutka

Sposób, w jaki próbuje się przepchnąć cofnięcie zmian, jest oburzający. W sejmowej Komisji Infrastruktury trwają prace nad przepisami o zwiększeniu bezpieczeństwa klientów taksówek obsługiwanych przez aplikacje mobilne. Zmiany potocznie określa się nazwą Lex Uber, od nazwy jednej z popularnych aplikacji do zamawiania przejazdów taksówkami i prywatnymi samochodami osobowymi. To odpowiedź na coraz częstsze doniesienia o przemocy wobec kobiet od klientek takich aplikacji.

11 kwietnia, gdy Komisja Infrastruktury pracowała nad zmianami w przepisach, kontrowersyjne poprawki zostały przyjęte jednogłośnie, a nagrania z Komisji Infrastruktury sugerują, że posłowie nie wiedzieli, nad czym głosują. Po części potwierdzają to tłumaczenia posłanki Lewicy, Anny Marii Żukowskiej:

View post on Twitter

Komisja Infrastruktury

Przewodniczącym Komisji Infrastruktury jest Paweł Olszewski z KO, ma czterech zastępców: Cezarego Grabarczyka z KO i troje posłów z PiS (Polaczek, Milczanowska, Król). W Komisji zasiada łącznie 40 osób, a tak prezentuje się skład partyjny:

  • PiS – 20;
  • KO - 11;
  • Lewica – 3;
  • Koalicja Polska – 2;
  • Wolnościowcy, niezależni, Polska2050, LD – po jednej osobie.

Poprawki nie mają nic wspólnego z procedowaną ustawą. Nie były też przedmiotem konsultacji. W Sejmie ustawa została skierowana do ponownego rozpatrzenia w komisji. Dawało to szansę na odrzucenie kontrowersyjnych poprawek.

Nic takiego się jednak nie stało.

Opozycja nie blokuje

Na początku kolejnego posiedzenia Komisji rano 13 kwietnia przewodniczący Paweł Olszewski zwrócił uwagę, że prace nad ustawą trwają od dłuższego czasu, a ministerstwo w ostatniej chwili znów wrzuca niekonsultowane z nikim poprawki, z którymi nie ma czasu się zapoznać.

„Gdyby nie to, że zależy nam najbardziej na bezpieczeństwie kobiet, to powinienem przerwać posiedzenie tej komisji” – mówił przewodniczący. Mógł prace wstrzymać, ale się na to nie zdecydował.

Opóźnianie prac postawiłoby KO w niewygodnej sytuacji politycznej.

Dzień wcześniej posłanka Aleksandra Gajewska z KO, podczas debaty nad zmianami, tak uzasadniała konieczność jak najszybszego przegłosowania przepisów:

„Ponad rok akceptowaliście wszystko to, co się działo. Był to rok walki z obojętnością, pobłażaniem, rok dopraszania się o jakąkolwiek reakcję. Wiecie państwo, ile przez ten rok przybyło nowych ofiar? 35. To te ofiary, które się zgłosiły, o których wiemy. […] I powiem wprost: opóźniając wejście tych przepisów w życie, bierzecie odpowiedzialność za każdą kolejną skrzywdzoną dziewczynę”.

Wstrzymanie prac nad ustawą przez przewodniczącego z KO naraziłoby więc partię Donalda Tuska na zarzuty o współodpowiedzialność za kolejne akty przemocy w czasie przejazdów za pośrednictwem aplikacji.

Ale to PiS odpowiada za wrzutkę. Wiemy, że poprawka pochodzi z Ministerstwa Infrastruktury. A skąd w ministerstwie taki pomysł?

„Taką zmianę prawa forsowali też u polityków przedstawiciele firm transportowych. Zależało im, by kierowcy mogli popełniać bezkarnie więcej wykroczeń na drogach i nie tracić prawa jazdy” – pisze portal brd24.pl.

Minister manipuluje

Obecny podczas obrad komisji minister cyfryzacji Janusz Cieszyński nie miał sobie nic do zarzucenia. Jego zdaniem wszystko jest w porządku, ponieważ przesłał poprawki posłance Kindze Gajewskiej, która reprezentowała KO w pracach nad ustawą.

Dziś, podczas prac w Komisji nad zmianami w ustawie, Lewica zgłosiła poprawkę, która usuwała zmiany o punktach karnych. Minister Cieszyński jako przedstawiciel strony rządowej stwierdził jasno, że rząd rekomenduje odrzucenie tej poprawki.

„Jest to wrzutka, która nie ma nic wspólnego z bezpieczeństwem w taksówkach”

– mówił o zmianach poseł Lewicy, Maciej Kopiec.

Poseł odniósł się też do słów ministra Cieszyńskiego z debaty na sali plenarnej dzień wcześniej. Minister powiedział tam:

„Szanowni państwo, dysponujemy statystykami, które mówią o tym, ilu kierowców realnie to [możliwość anulowania punktów karnych] dotknie. Szanowni państwo, jest 0,3 proc. kierowców, którzy mają powyżej 20 punktów karnych. Czyli to oznacza, że mamy tutaj sytuację, w której tak naprawdę ta regulacja dotknie potencjalnie bardzo wąską grupę kierowców".

„Czyli ryzykujemy bezpieczeństwo większości dla ułamka kierowców, którzy mają powyżej 20 punktów karnych” – skomentował poseł Kopiec.

Warto dodać — możliwość kasowania punktów dotyczyła nie tylko tych, którzy przekroczyli 20 punktów karnych. Już sześć punktów wystarczyło, by móc wziąć udział w krótkim szkoleniu. A więc minister manipuluje.

Powrót starych przepisów blisko

Poza głosem posła Lewicy nie było żadnej dyskusji i poprawka została odrzucona. Poparło ją pięć z 30 obecnych osób. Przeciw głosowało 16 osób, dziewięć się wstrzymało.

Po głosowaniu okazało się, że nie wszyscy potrafią poprawnie zagłosować, a powszechną wesołość wzbudziły słowa „tam trzeba ten kluczyk po prawej stronie, Janusz, nacisnąć” ze strony wiceprzewodniczącej Anny Milczanowskiej.

Bez wielkiego sprzeciwu kontrowersyjne przepisy przeszły kolejny etap pracy w Sejmie i są na najlepszej drodze, by ponownie stać się prawem. Wówczas kierowcy za kilkaset złotych znów będą mogli anulować swoje punkty karne po wysłuchaniu krótkiego wykładu. A to ułatwi bezkarne łamanie przepisów drogowych, co negatywnie wpłynie na bezpieczeństwo na drogach.

;

Udostępnij:

Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.

Komentarze