0:000:00

0:00

Prawa autorskie: fot. Mariusz Jałoszewskifot. Mariusz Jałosze...

Główny rzecznik dyscyplinarny dla sędziów Piotr Schab, z nominacji ministra Ziobry, oprócz tego, że wraz z dwoma zastępcami – Michałem Lasotą i Przemysławem Radzikiem – ściga niezależnych sędziów, normalnie sądzi też sprawy. Jego macierzystym sądem jest Sąd Okręgowy w Warszawie, gdzie w wydziale odwoławczym od lat rozpoznaje odwołania od wyroków stołecznych sądów rejonowych.

Jeden z jego wyroków uchylił Sąd Najwyższy, który w uzasadnieniu skrytykował pracę Piotra Schaba jako sędziego. To ważne, bo Piotr Schab jako rzecznik dyscyplinarny wraz z zastępcami sam ocenia teraz pracę innych sędziów, w tym ich wyroki.

Sprawa o pobicie sędzi z Sochaczewa

Sędzia Piotr Schab we wrześniu 2017 roku zasiadał w trzy osobowym składzie sądu odwoławczego, który rozpoznawał odwołanie od wyroku Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa. Schab był w tej sprawie sędzią sprawozdawcą, czyli to on głównie odpowiadał za przygotowanie sprawy na rozprawę, referował ją pozostałym sędziom i to on najprawdopodobniej napisał uzasadnienie do wyroku.

Sprawa dotyczyła napadu na sędzię z Sochaczewa w 2009 roku. Oskarżony w tej sprawie mężczyzna miał zarzuty nakłonienia podległych mu dwóch osób do pobicia sędzi. Według prokuratury w ten sposób chciał opóźnić rozpoznanie swojego procesu przez tę sędzię. Oprócz pobicia sędzia została też okradziona. Za to sąd rejonowy skazał go na 10 lat więzienia.

Odwołanie od tego wyroku złożył skazany i jego obrońcy. Kwestionowali głównie prawdziwość zeznań, które obciążały oskarżonego jako zlecającego pobicie. Takie zeznania złożył jeden z bijących, który wcześniej sam został za to skazany. Ale w 2017 roku trzy osobowy skład odwoławczy z Piotrem Schabem jako sprawozdawcą, utrzymał w pełni wyrok. Sąd dał wiarę zeznaniom jednego z uczestników napadu na sędzię.

Sąd Najwyższy wytyka błędy w orzeczeniu m.in. Piotra Schaba

Na ten wyrok kasację do Sądu Najwyższego złożyli obrońcy oskarżonego mężczyzny. A w lutym 2019 SN uchylił wyrok sądu okręgowego i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania. SN nie zgodził się z większością zarzutów kasacji, ale w kilku punktach przyznał im rację i dlatego uchylił wyrok, w którego wydaniu brał udział Piotr Schab.

SN dopatrzył się w nim naruszeń prawa procesowego „polegających na nierzetelnej kontroli odwoławczej w odniesieniu do apelacji osobistej oskarżonego”. SN przypomniał, że oskarżony w swoim odwołaniu od wyroku sądu rejonowego podał dużo szczegółów, które miały świadczyć na jego obronę, a których nie uwzględnił sąd.

"I tak, skazany m.in. zwrócił uwagę na liczne rozbieżności i sprzeczności w zeznaniach i wyjaśnieniach głównego świadka oskarżenia, podnosił brak racjonalnego, zgodnego z doświadczeniem życiowym motywu działania, zwracał uwagę na dowolności w argumentacji stojącej za dokonaną przez SR oceną dowodów. Co kluczowe, znaczna część tych zarzutów nie została poddana analizie w treści pisemnego uzasadnienia zaskarżonego wyroku [sądu okręgowego – red.] Te szczegółowe i konkretne zarzuty osobistej apelacji skazanego zostały przez Sąd Okręgowy pominięte, co niewątpliwie stanowi rażące naruszenie przepisów [kodeksu postępowania karnego – red.]"– orzekł Sąd Najwyższy.

I podkreślił: „Wobec założenia, że uzasadnienie wyroku relacjonuje proces osiągania przez Sąd Okręgowy rezultatu w postaci zaskarżonego rozstrzygnięcia, wnioskować należy, że zarzuty te zostały pominięte nie tylko przy redagowaniu pisemnego uzasadnienia, lecz także przy rozstrzyganiu o zasadności wniesionych w sprawie apelacji, co oznacza, że ich pominięcie musiało mieć istotny wpływ na treść zaskarżonego wyroku Sądu Okręgowego”.

Sąd Najwyższy zaznaczył, że pisemne uzasadnienie wyroku sądu okręgowego ma mankamenty.

"Wytknąć należy, że także w przypadku tych zarzutów apelacyjnych, które znalazły się w polu rozważań Sądu Okręgowego, analizy przedstawione w pisemnym uzasadnieniu [wyroku – red.] są powierzchowne i ogólnikowe, z argumentacją pobieżną i skrótową, a w niektórych przypadkach bez żadnej argumentacji"

– napisał w wyroku SN.

Na koniec SN podkreślił, że wyrok sądu okręgowego, którego sprawozdawcą był Piotr Schab narusza „standard rzetelnej kontroli odwoławczej” polegający na pominięciu zarzutów z apelacji skazanego. "Te uchybienia Sądu Okręgowego stanowią rażące naruszenie art. 433 § 2 i art. 457 § 3 k.p.k. [nakazują one sądowi rozpoznać wszystkie z zarzuty odwołania i się do nich odnieść w wyroku – red.], które miało istotny wpływ na treść zaskarżonego rozstrzygnięcia" – podkreśla w uzasadnieniu swego wyroku SN.

Rzecznicy dyscyplinarni Ziobry ścigają sędziów z Gdańska za uchylony przez SN wyrok

Uchylenie wyroku przez sąd wyższej instancji to normalna procedura sądowa. Po to są wyższe instancje, by kontrolować zasadność orzeczeń mniej doświadczonych sędziów, zasiadających w sądach niższych instancji. Ma to też zapewnić stronom prawo do sprawiedliwego procesu i dać im szansę na odwołanie. Dlatego wyłapywanie błędów nawet przez Sąd Najwyższy jest czymś normalnym i do tej pory nikt nie stawiał za to sędziom zarzutów.

Zmieniło się to za obecnej władzy. Rzecznicy dyscyplinarni dla sędziów, których minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro powołał w połowie 2018r. ścigają niezależnych sędziów m.in. za wydawane wyroki. A głównym rzecznikiem dyscyplinarnym jest właśnie Piotr Schab.

Rzecznicy dyscyplinarni Ziobry ścigają sędziów nie tylko za zadawanie pytań prawnych do SN ws. legalności nowej KRS. Ale też za to, że ich wyroki uchylają sądy wyższej instancji.

Pierwszą taką sprawę dyscyplinarną założono trzem sędziom z Sądu Apelacyjnego w Gdańsku. W 2019 r. zastępca rzecznika dyscyplinarnego Michał Lasota zażądał od nich wyjaśnień w sprawie wyroku jaki wydali w marcu 2018 r. Uchylili wtedy wyrok Sądu Okręgowego w Elblągu. Sprawa dotyczyła oskarżenia prokuratury za przywłaszczenie mienia w jednej z firm. Sąd Okręgowy w Elblągu skazał za to oskarżonych na karę więzienia w zawieszeniu. Ale Sąd Apelacyjny w Gdańsku wyrok uchylił, bo orzekł, że w materiale dowodowym są braki. Sąd zakwestionował wyliczenia dotyczące szkody, jaką miała ponieść w wyniku niedozwolonego czynu poszkodowana firma. A wysokość szkody ma znaczenie dla kwalifikacji czynu.

Sąd Apelacyjny uznał, że braki dowodowe są na tyle poważne, że ich uzupełnienie zajmie dużo czasu. Dlatego zwrócił sprawę do sądu okręgowego, by ten je uzupełnił jako sąd pierwszej instancji (to na tym poziomie przeprowadza się postępowanie dowodowe, apelacja może je jedynie uzupełnić) lub żeby zwrócił sprawę prokuraturze. Ten wyrok zaskarżyła jednak do SN prokuratura, która uważa, że Sąd Apelacyjny nie powinien uchylać wyroku, tylko sam wyliczyć szkodę i dopuścić opinię biegłych sądowych. Prokuratura uważała, że Sąd Apelacyjny powinien przeprowadzić uzupełniające postępowanie dowodowe.

Sąd Najwyższy uchylił wyrok Sądu Apelacyjnego z marca 2018. SN ocenił, że sprawy nie trzeba zwracać do pierwszej instancji, bo robi się to, gdy trzeba uzupełnić cały materiał dowodowy. SN uznał, że w tej sprawie będzie można wykorzystać w procesie część zgromadzonych już dokumentów.

Sprawa ponownie wróciła więc do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku i inny skład orzekający uzupełnił brakujące dowody oraz wydał prawomocny wyrok.

I teraz zastępca rzecznika dyscyplinarnego Michał Lasota z wyroku SN wywodzi, że sędziowie z Gdańska, zwracając sprawę do pierwszej instancji, źle zastosowali przepisy kodeksu postępowania karnego. Kwalifikuje to jako możliwe przewinienie dyscyplinarne w postaci „oczywistej i rażącej obrazy przepisów”.

Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Przeczytaj także:

Wyrok jako pretekst do ścigania sędziego Włodzimierza Brazewicza

Dlaczego rzecznik zajął się akurat tą sprawą? Bo w trzyosobowym składzie Sądu Apelacyjnego w Gdańsku był sędzia Włodzimierz Brazewicz, który angażuje się w obronę niezależności sądów. Jest obrońcą ściganych przez rzecznika dyscyplinarnego sędziów m.in. Doroty Zabłudowskiej z Gdańska. Angażuje się też w działania edukacyjne dla młodzieży – brał udział w procesie Wilka za próbę zjedzenia Czerwonego Kapturka.

To raczej nie przypadek, że rzecznik czepia się teraz wyroku sądu gdańskiego, bo sędzia Włodzimierz Brazewicz, który go wydał, już wcześniej był wzywany przez rzecznika dyscyplinarnego. Najpierw był wzywany do złożenia wyjaśnień za to, że prowadził w Gdańsku spotkanie sędziego Igora Tulei z obywatelami. Potem rzecznik dyscyplinarny sprawdzał jakość pracy Brazewicza, między innymi to, czy pisał uzasadnienia wyroków po terminie. A teraz grozi mu dyscyplinarka za ten wyrok.

Co ciekawe, jest to jedyny w ostatnich latach uchylony przez Sąd Najwyższy wyrok, w którego wydaniu brał udział Brazewicz. I wygląda to tak, jakby rzecznik Lasota chwytał się teraz tego wyroku jako szansy na postawienie niepokornemu sędziemu zarzutów.

Podobne dyscyplinarki założono też pięciu sędziom z Sądu Apelacyjnego z Wrocławia. Również za to, że ich wyroki uchylił Sąd Najwyższy.

Rzecznik dyscyplinarny zarzuca im naruszenie prawa procesowego. Więcej o tych zarzutach można przeczytać w komunikatach rzecznika dyscyplinarnego.

Inni ścigani sędziowie za wydawane orzeczenia to: - Sławomir Jęksa z Poznania z wyrok, w którym uniewinnił żonę prezydenta Poznania Jacka Jaśkowiaka, Ewa Mroczek z Działdowa za umorzenie oskarżenia prokuratury, które uchylił sąd odwoławczy. OKO.press opublikowało listę ściganych przez rzecznika dyscyplinarnego sędziów:

Jak pracują w sądach zastępcy Schaba

Czy teraz Piotr Schab też powinien dostać zarzuty za uchylenie przez SN wyroku, w którego wydawaniu brał udział? Wszak SN stwierdził, że rażąco naruszył on przepisy procedury karnej. Artykuł 107 ustawy o ustroju sądów powszechnych mówi, że sędzia za „przewinienia służbowe, w tym za oczywistą i rażącą obrazę przepisów prawa i uchybienia godności urzędu (przewinienia dyscyplinarne), sędzia odpowiada dyscyplinarnie”.

Problemy z jakością pracy jako sędziowie mieli też obaj zastępcy Schaba jako głównego rzecznika dyscyplinarnego. Przemysław Radzik ma już w swoim życiorysie za to wyrok dyscyplinarny. Pisaliśmy o tym w OKO.press.

A w 2019 roku, gdy na jaw wyszło, że pisze po terminie uzasadnienia do wyroków w swoim macierzystym Sądzie Rejonowym w Krośnie Odrzańskim, to sprawę przejął Piotr Schab i uznał, że nie ma powodów, by stawiać mu za to zarzuty dyscyplinarne.

Problemy z jakością pracy jako sędzia ma też Michał Lasota. Jak pisaliśmy w OKO.press wyroki, które wydawał na delegacji w Sądzie Okręgowym w Elblągu były uchylane. A w swoim macierzystym Sądzie Rejonowym w Nowym Mieście Lubawskim ma spore zaległości. Z tego powodu Sąd Okręgowy w Elblągu już dwa razy orzekł, że Lasota przewlekle prowadzi postępowania i zasądził dla obywateli 4 tys. zł odszkodowania od Skarbu Państwa. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

I teraz Schab, Radzik i Lasota oceniają pracę i orzeczenia innych sędziów, którzy często mają dużo większe doświadczenie i sądzą w sądach wyższych instancji.

;

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze