Z informacji OKO.press wynika, że główny rzecznik dyscyplinarny dla sędziów Piotr Schab kilka dni temu przejął sprawę kampanii nienawiści wobec niepokornych sędziów.
Wiadomość poruszyła środowisko sędziowskie, bo Schab wraz z dwoma zastępcami znani są z tego, że ścigają przede wszystkim sędziów występujących w obronie niezależności sadownictwa. Pytają o intencje i czy Schab, którego powołał minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, będzie obiektywnie wyjaśniał sprawę.
Kolegium wnioskuje o dyscyplinarki, ale wkracza Schab
Sprawdzenia udziału w aferze hejterskiej byłego wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka (na co dzień jest sędzią stołecznego sądu rejonowego) oraz Jakuba Iwańca, który pracował na delegacji w ministerstwie sprawiedliwości (również na co dzień jest stołecznym sędzią), zażądało Kolegium Sądu Okręgowego w Warszawie.
Skierowało pismo do zastępcy rzecznika dyscyplinarnego działającego przy Sądzie Okręgowym w Warszawie. Stołeczni sędziowie liczyli na niezależne postępowanie, bo mieli wpływ powołanie tego rzecznika (nie jest z nominacji ministra Ziobry).
W ramach postępowania stołeczny rzecznik dyscyplinarny mógłby sprawdzić doniesienia medialne dotyczące współpracy Piebiaka i Iwańca z Małą Emi, która organizowała w sieci akcje nienawiści wobec niepokornych sędziów.
O wniosku Kolegium o rozważenie dyscyplinarek dla Piebieka i Iwańca OKO.press pisało 7 września.
Jednak po kilkunastu dniach sprawę przejął główny rzecznik dyscyplinarny.
Jak Schab wybronił swojego zastępcę
Piotr Schab po wybuchu afery hejterskiej wszczął postępowanie, które zatytułował bardzo ogólnie. W jego ramach zadeklarował sprawdzenie, czy sędziowie zatrudnieni w ministerstwie sprawiedliwości uchybili godności sędziego.
Cieniem na jego intencjach kładzie się jednak fakt, że w ramach tego samego postępowania chce sprawdzać niepotwierdzone plotki, którymi Mała Emi oczerniała szefa Iustitii Krystiana Markiewicza.
Czyli w ramach tego samego postępowania zajął się też główną ofiarą afery hejterskiej i będzie szukał ewentualnych dowodów obciążających Krystiana Markiewicza.
To nie pierwszy raz, gdy Piotr Schab przejmuje sprawy od rzeczników dyscyplinarnych, działających przy sądach powszechnych.
OKO.press pisało o przejęciu sprawy od rzecznika dyscyplinarnego z Poznania. Chodziło o postępowanie wyjaśniające, dotyczące sędziego Przemysława Radzika, który jest zastępcą głównego rzecznika dyscyplinarnego, czyli Piotra Schaba.
Rzecznik z Poznania chciał wyjaśnić, dlaczego Radzik jako sędzia pisał uzasadnienia do wyroków po obowiązującym terminie. Nie zdążył, bo Schab przejął akta i potem wydał decyzję o odmowie wszczęcia postępowania dyscyplinarnego wobec swojego zastępcy.
Schab uznał, że Radzik (jego zastępca) nie uchybił obowiązkom sędziowskim. Mógł się spóźniać z pisaniem uzasadnień do wyroków, bo prowadził dużo spraw.
Pisaliśmy o tym w OKO.press.
Piebiak i Iwaniec nie orzekają, sądzić może Szmydt
Sędziowie Łukasz Piebiak i Jakub Iwaniec na razie nie wrócą do orzekania w stołecznych sądach rejonowych. Piebiak jest do końca listopada na urlopie, a Iwaniec po odwołaniu z delegacji w ministerstwie sprawiedliwości przebywa na tzw. okresie wypowiedzenia delegacji.
Do orzekania może jednak wrócić sędzia Tomasz Szmydt z Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Jego nazwisko też padło w kontekście afery hejterskiej.
Szmydt to mąż Małej Emi (w trakcie rozwodu). Wcześniej pracował na delegacji w nowej KRS, ale po wybuchu afery hejterskiej stracił tam stanowisko.
W środę 25 września sąd dyscyplinarny przy NSA zdecydował, żeby go nie zawieszać w obowiązkach. Zdecydowały względy formalne, bo rzecznik dyscyplinarny przy NSA nie zdecydował jeszcze czy wszcząć przeciwko Szmydtowi postępowanie dyscyplinarne.
W moim zakładzie pracy było dwóch ludzi o (wątpliwych) nazwiskach, prosty robotnik: Jebasiński (na każdym zebraniu gdy padało to nazwisko to po sali przetaczał się wredny pomruk wesołości) i kierownik Działu Zaopatrzenia – Figiel.
Jebasiński był zbyt prosty by sobie wyprostowanie nazwiska załatwić, natomiast Figiel bez trudu załatwił sobie na Figielski.
A tu patrzcie, wielcy działacze: Śmiszek i Schab – i oboje czują się dobrze.
PS. Była jeszcze bardzo ładna dziewczyna o nazwisku Bzdok ale ta zapowiadała zmianę nazwiska po wyjściu za mąż, lub po śmierci ojca. Mając na uwadze ewentualne dzieci.