0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Tomasz Pietrzyk / Agencja GazetaTomasz Pietrzyk / Ag...

"W przypadku kopalni mających powierzchnię porównywalną do powierzchni kopalni Turów istnieje (ze względu na ich charakter), prawdopodobieństwo spowodowania znaczących skutków dla środowiska. Muszą one bezwzględnie podlegać ocenie ich oddziaływania na środowisko" - napisał w swojej ocenie Priit Pikamäe, rzecznik generalny Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.

W czwartkowy (3.02.2022) poranek wydał opinię dotyczącą obowiązującej koncesji dla kopalni odkrywkowej Turów. Przypomnijmy: były już minister klimatu w marcu 2020 wydał sześcioletnią koncesję na wydobycie węgla brunatnego pod Bogatynią. Rok później przedłużył ją do 2044 roku. Opinia rzecznika generalnego TSUE zbiega się w czasie z orzeczeniem Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, według którego również i ta dłuższa koncesja była wydana z pominięciem przepisów. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Przeczytaj także:

Okazuje się więc, że obecne działanie kopalni jest niezgodne z prawem unijnym. Jej przyszłe działanie - do 2044 roku - nie tylko stałoby w sprzeczności z polityką klimatyczną UE, ale również mogłoby naruszać polskie przepisy. W sprawie przedłużonej koncesji zdecyduje teraz Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska. A co dalej z obowiązującą koncesją do 2026 roku?

Bez poszanowania środowiska...

Zdaniem rzecznika generalnego TSUE wydawanie kopalni pojedynczej, krótkiej koncesji, nie powinno być zwolnione z przeprowadzenia oceny oddziaływania na środowisko. A właśnie tak się stało w przypadku Turowa.

Pozwolił na to zapis wprowadzony w 2018 roku do tzw. ustawy OOŚ (o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz o ocenach oddziaływania na środowisko). Według niego można jednorazowo wydłużyć koncesję dla kopalni węgla brunatnego o sześć lat. To wszystko bez konieczności przeprowadzenia oceny oddziaływania na środowisko i wydania decyzji środowiskowej. Czyli bez udziału społeczeństwa. Wystarczy, że ministerstwo wyjaśniło to „racjonalną gospodarką złożem”. Zapis ten usunięto w lipcu 2021. Z tym że koncesja dla Turowa do 2026 roku już wtedy funkcjonowała.

...i sąsiadów

Pozwolenie na wydobycie do 2026 roku było przyczyną pozwania Polski do TSUE. Czesi złożyli skargę w lutym 2021 roku, podkreślając również to, że polska odkrywka powoduje wysychanie studni po ich stronie granicy. Nasi południowi sąsiedzi zdecydowali się na ten krok po długich negocjacjach, po zapowiedziach, że mogą w tę sprawę zaangażować organy unijne oraz po opinii Komisji Europejskiej, która przyznała Czechom rację. W grudniu 2020 KE wydała opinię, w której orzekła, że Polska nie powinna pozwolić na dalsze wydobycie bez odpowiedniej oceny oddziaływania na środowisko i bez prawidłowo przeprowadzonych konsultacji społecznych.

Rzecznik generalny TSUE w swojej ocenie z 3 lutego 2022 zwraca również uwagę na to, że Polska złamała zasady lojalnej współpracy między państwami UE. Podkreśla, że Czesi nie otrzymali oficjalnej informacji o przedłużeniu koncesji do 2026 przez aż pięć miesięcy.

"Informacje udostępniane społeczeństwu i władzom sąsiednich państw członkowskich, które są dotknięte skutkami środowiskowymi konkretnego przedsięwzięcia, muszą być kompletne i zrozumiałe" - pisze Priit Pikamäe.

"Fakt, że Polska wysłała informację o koncesji z opóźnieniem i w niekompletnej formie, połączony z tym, że odmawiała Republice Czeskiej udziału w postępowaniu koncesyjnym, nie spełnia wymogów solidarności, współpracy i wsparcia między krajami członkowskimi" - czytamy w opinii.

Opinia wskaże kierunek polskim sądom

"Opinia rzecznika generalnego TSUE potwierdza to, co mówiliśmy od początku: nie można wielkim inwestycjom przedłużać koncesji bez przeprowadzenie oceny oddziaływania na środowisko" - mówi Hubert Smoliński, prawnik z Fundacji Frank Bold. "Ta opinia jest linią kierunkową dla ostatecznego wyroku TSUE. Pytanie, czy do wydania tego wyroku w ogóle dojdzie - jeśli Polska i Czechy osiągną porozumienie, decyzja TSUE nigdy nie ujrzy światła dziennego. Jednak opinia rzecznika generalnego jest wskazówką dla polskich sądów, przed którymi toczą się postępowania w sprawie obu koncesji dla Turowa. Może być też wskazówką dla KE, bo wykazuje naruszenie prawa unijnego. Komisja będzie musiała się zastanowić, czy nie powinna pociągnąć Polski do odpowiedzialności za łamanie prawa UE, nawet jeśli Czesi wycofają skargę" - wyjaśnia.

Polska dogada się z Czechami?

Na razie sprawa z perspektywy polskiego rządu wygląda źle. KE i rzecznik generalny TSUE wytykają Polsce błędy i łamanie prawa UE, Trybunał nałożył karę 500 tys. euro za każdy dzień działania kopalni, a Komisja Europejska rozpoczęła procedurę potrącania należności z przysługujących nam środków unijnych. Wcześniej TSUE nakazał wstrzymanie prac kopalni do momentu rozstrzygnięcia sporu z Czechami. Polska tę decyzję zignorowała, przez co musi płacić kary - 3 lutego wynoszą już 68 mln euro.

W tym samym dniu, kiedy rzecznik generalny TSUE wydał opinię dotyczącą Turowa, Polska Agencja Prasowa nieoficjalnie podała, że Polska dogadała się z czeskim rządem.

"Społeczna strona w Czechach będzie działać, by umowa nie została podpisana" - mówi Hubert Smoliński. "To porozumienie nie rozwiąże problemów z odpływem wody po czeskiej stronie. Nawet samo PGE [do którego należy Turów - od aut.] przyznaje, że ekran przeciwfiltracyjny, który ma powstać na mocy tej umowy, podniesie poziom wód nieużytkowych. Na te użytkowe wpłynie tylko pośrednio"- tłumaczy prawnik.

Jeśli Polska i Czechy osiągnęłyby porozumienie, a nasi południowi sąsiedzi wycofają skargę, kary za działanie kopalni przestaną się zwiększać. "Pytanie, co z 300 mln zł kar, które już zostały naliczone. Komisja Europejska może nadal je potrącić ze środków unijnych, bo one już teraz są KE należne" - wyjaśnia Smoliński.

Doniesienia o porozumieniu dementuje jednak rzecznik rządu, Piotr Müller.

– Premier Mateusz Morawiecki udał się do Pragi na dalsze rozmowy w sprawie kopalni Turów. W Pradze będą kontynuowane rozmowy w tym zakresie pomiędzy premierami obu krajów – powiedział PAP. Zaznaczył także, że w ostatnich tygodniach trwały prace zespołów negocjacyjnych. – Dzisiejsze rozmowy są kontynuacją prac tych zespołów. Na tę chwilę nie można mówić jeszcze o porozumieniu. Wszystko zależy od dalszych rozmów – wyjaśniał.

;

Udostępnij:

Katarzyna Kojzar

Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.

Komentarze