0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja GazetaSlawomir Kaminski / ...

Wiceminister edukacji i pełnomocnik rządu ds. kształcenia ogólnego i nadzoru pedagogicznego Tomasz Rzymkowski zapowiada rewizję podręczników szkolnych dla dzieci klas 1-3. Dlaczego? Ponieważ dopatrzył się w nich "próby narzucenia skrajnie lewicowego światopoglądu".

Co takiego zbulwersowało wiceministra? Otóż w jednym z podręczników wydawnictwa MAC EDUKACJA przedstawiono przykłady łamania praw zwierząt, m.in. sprzedaż żywych karpi, występy w cyrku czy hodowle na futra. W tekście podręcznika przypomniano również "Światową deklarację praw zwierząt" z 1978 roku.

Źródło: Wydawnictwo MAC, źródło

"Informacja o tego rodzaju treściach w podręczniku dla najmłodszych bardzo mnie zaskoczyła, a zarazem zbulwersowała. Uważam, że szkoła nie powinna być miejscem ideologicznej indoktrynacji" - powiedział wiceminister Rzymkowski w rozmowie z "Naszym Dziennikiem". I zapewnił, że rodzice mogą być pewni, że podręczniki dla najmłodszych uczniów zostaną sprawdzone pod kątem tego, aby zawierały "jedynie treści zgodne z najlepszą wiedzą naukową i wolne od jakichkolwiek przejawów ideologizacji".

Bo - jak przekonuje wiceminister - rzekomo wbrew temu, co piszą autorzy "pojęcie »prawa zwierząt«" nie występuje w naukach prawnych".

"Według nauki, prawo jest przypisane Bogu i ludziom. Jest prawo Boskie, które nazywane jest także naturalnym, i to wynikające z systemów wartości, którymi żyje dane społeczeństwo. Z nich również wynikają pewne obowiązki, które człowieka ma względem zwierząt. Jak choćby to, że rolnik, który zajmuje się hodowlą, nie może zwierząt głodzić czy dręczyć. Ale zwierzę nigdy nie może być podmiotem praw. Pojęcie ‘prawa zwierząt’ nie istnieje" - obszernie wyjaśniał wiceminister edukacji i nauki.

"To porażające, że takie słowa padły z ust osoby współodpowiedzialnej za jakość kształcenia dzieci w szkołach. Wiceminister edukacji powinien raczej cieszyć się z tego, że podręczniki uczą dzieci właściwych postaw w relacjach ze zwierzętami" - mówi OKO.press mec. Karolina Kuszlewicz, która specjalizuje się w zagadnieniach prawno-zwierzęcych.

"Takiej wypowiedzi spodziewałabym się raczej od wiceministra spraw kościelnych czy boskich, gdyby tylko takowy istniał" - dodaje prawniczka.

Pojęcie "prawa zwierząt" nie występuje w naukach prawnych. Jest ono związane jedynie ze sferą wyobrażeń ideologicznych.
Kompletna bzdura. Pojęcie praw zwierząt jest obecne w praktyce sądowniczej i w naukach prawnych
"Nasz Dziennik",31 marca 2021

Rzymkowski wykazał się niebywałą niekompetencją - zarówno jak na wiceministra edukacji, jak i doktora prawa. "Co prawda, system prawny obowiązujący w Polsce formalnie oparty jest o koncepcję prawnej ochrony zwierząt, a nie o prawa zwierząt, ale ten ostatni termin

jest obecny zarówno w opracowaniach prawnych, jak i pojawia się w praktyce sądowniczej" - mówi OKO.press mec. Kuszlewicz.

Niżej cała rozmowa z prawniczką o "rewelacjach" wiceministra Rzymkowskiego.

Przeczytaj także:

Robert Jurszo, OKO.press: Czy uczenie o prawach zwierząt, pokazywanie przypadków ich łamania w podręcznikach to - cytuję wiceministra - "ideologiczna indoktrynacja" i "próby narzucenia skrajnie lewicowego światopoglądu"?

To jest bardzo szkodliwa retoryka, ponieważ sytuacja zwierząt w Polsce, zarówno tych domowych, jak i tych wykorzystywanych przez człowieka do pracy jest naprawdę trudna. Każdego dnia trafia do mnie historia dotycząca przemocy wobec zwierzęcia: zagłodzonego psa, wyrzuconego przez okno kota, uduszonego kanarka czy skrajnie wyeksploatowanego konia, która słania się na nogach. To robią dorośli, którzy kiedyś byli dziećmi – ci, którym powiedziano, że zwierzęta nie mają praw, bo prawa są tylko ludzkie.

Cierpienie zwierząt nie jest ani lewicowe, ani prawicowe.

Uwrażliwianie społeczeństwa, w szczególności jego najmłodszej części, na to, że zwierzę nie jest rzeczą, ale czującą istotą jest jednym z fundamentów kształtowania dobrze funkcjonującego społeczeństwa. Ale w słowach wiceministra Rzymkowskiego pobrzmiewa coś jeszcze.

To znaczy?

Dostrzegam w nich również dość często stosowany przez obecny rząd zabieg uznawania za ideologię czegoś, co ideologią nie jest.

Podobnie za ideologię obecna władza zaczyna uważać ekologię.

Należałoby w zasadzie pominąć to milczeniem, bo to jakaś karykatura, która nie przystoi poważnym ludziom. Ale niestety wiemy, że na słowach się może nie skończyć. Bowiem oto na naszych oczach właśnie napiętnowano podręcznik konkretnego wydawnictwa. To przesłanie – nie róbcie tak.

Gdy połączymy to z niedawną nagonką na organizacje prozwierzęce, możemy przypuszczać, że to nie koniec walki politycznej z „prawami zwierząt”. Nie możemy pozwolić, by zacofanie wzięło górę.

Jednak zdaniem wiceministra Rzymkowskiego, doktora nauk prawnych zresztą, "pojęcie »prawa zwierząt« nie występuje w naukach prawnych" i w ogóle "Pojęcie »prawa zwierząt« nie istnieje".

Trudno to nawet komentować, bo to raczej pogląd pana Rzymkowskiego, niż stan faktyczny. Pod płaszczykiem powołania się na naukę, w zasadzie przedstawia swoje wierzenia, a nie przekrój wiedzy.

Co prawda, system prawny obowiązujący w Polsce formalnie oparty jest o koncepcję prawnej ochrony zwierząt, a nie o prawa zwierząt, ale ten ostatni termin jest obecny zarówno w opracowaniach prawnych, jak i pojawia się w praktyce sądowniczej.

Przykładowo, Wojewódzki Sąd Administracyjny w wyroku z 29 sierpnia 2018 roku powiedział tak: „Każde zwierzę ma prawo oczekiwać od ludzi należnego zrozumienia, zgodnego z normami obyczajowymi traktowania, a nawet szacunku. Wszelkie środki prawne, podejmowane w stosunku do zwierząt powinny mieć na względzie ich dobro, a przede wszystkim prawo do istnienia”.

Skoro to pojęcie występuje w praktyce sądowniczej, to zapewne i w naukach prawnych.

W debacie naukowej pojęcie praw zwierząt jest obecne przynajmniej od kilkudziesięciu lat. Dyskutuje się je w etyce, w filozofii, ale również pojawia się ono w naukach prawnych.

W Polsce mamy nawet oryginalne jego ujęcia, jak teoria nieosobowej podmiotowości prawnej prof. Tomasza Pietrzykowskiego i prof. Andrzeja Elżanowskiego.

Mówi ona, że w prawie pomiędzy ludzkimi podmiotami osobowymi a rzeczami powinniśmy wyróżnić jeszcze byty nieosobowe, czyli zwierzęta. Ja sama w 2019 roku opublikowałam książkę pt. "Prawa zwierząt - praktyczny przewodnik", którą wydał Wolters Kluwer - jedno z najważniejszych wydawnictw prawniczych w Polsce.

Tymczasem wiceminister Rzymkowski mówi, że "zwierzę nigdy nie może być podmiotem praw", ponieważ "prawo jest przypisane Bogu i ludziom"...

Pan wiceminister zaprzecza czemuś co, dzieje się od lat i do tego wykorzystuje swoje prywatne przywiązanie do Boga. Nie wiem, czy wynika to z niewiedzy, czy właśnie z ideologicznego zaślepienia. Jako specjalista od edukacji powinien świecić przykładem obiektywnego wyedukowania.

W mojej ocenie wcale nie o podręcznik dla dzieci tu chodzi, ale w ogóle o wypowiedzenie swoistej wojny "prawom zwierząt" i zrobienie z nich przedmiotowego oręża do walki i siania podziałów między ludźmi, podobnie jak było to z prawami osób LGBT.

Szkoła jest świecka i jeśli już mowa o prawie i dorobku nauki, to tych powszechnie obowiązujących - a nie boskich porządkach.

Udostępnij:

Robert Jurszo

Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.

Przeczytaj także:

Komentarze