Wiceminister opowiadał w Radiu Zet, że zna nauczycieli z okolic Sieradza, którzy zarabiają tyle, co on (11 tys. netto). Sprawdzamy, czy byłoby to możliwe w Warszawie, która dopłaca do edukacji ile może, a nawet więcej. Porównujemy z zarobkami dyrektorek szkół w Sieradzu. Ile naprawdę mogą wyciągnąć nauczyciele?
Wiceminister Tomasz Rzymkowski (rocznik 1986), z przekonań człowiek kościelny, narodowiec i homofob, w czwartek 23 czerwca popisał się rzadką arogancją, kiedy Beata Lubecka w Radiu Zet dopytywała go, jak poprawić nauczycielskie zarobki i zatrzymać ucieczkę pedagogów ze szkół.
Rzymkowski wszedł na ryzykowną ścieżkę: "Problemem jest zbyt niskie pensum [18 godzin tablicowych tygodniowo — red.]. Ale nauczyciele krążą po szkołach. Jakoś sobie radzą".
Ile podwyżki dostali parlamentarzyści? 40 proc.? - cisnęła Lubecka.
Rzymkowski: "Ja nie dostaję wynagrodzenia poselskiego.
Tylko ministerialne. Ile to brutto?
Brutto nie wiem, na konto spływa mi 11 tys.
Proszę mi pokazać nauczyciela, który zarabia 11 tys. netto?
Znalazłbym.
Igłę w stogu siana?
Skoro ja znam, to chyba nie jest to aż tak odosobnione zjawisko.
Ile pan zna takich osób?
Kilka z mojego okręgu wyborczego. Nazwisk nie wymienię, jeśli pani pozwoli.
Czyli w Sieradzu.
W Sieradzu akurat nie. Jest sporo innych miejscowości. To jest nauczyciel, który pracuje w dwóch szkołach i jest zadowolony.
Panu wpływa 11 tys. netto...
...Przy pracy siedem dni w tygodniu!
Widziały gały, co brały
Nauczyciele też widzieli, co brali.
To mają pracować 7 dni w tygodniu?
Jeżeli ktoś ma się bić w piersi, że nauczyciele zarabiają mało, to pan Broniarz [szef ZNP]. Bo propozycja leżała na stole. 36 proc. podwyżki, za 2 godziny pensum więcej.
Ale nauczyciele nie pracują tylko przy tablicy, muszą się przygotować...
Każdy się musi przygotować, i pani redaktor, i nasi słuchacze też.
Apeluję do słuchaczy, proszę państwa, zastanówcie się, czy wy też nie musicie przygotowywać się do pracy".
Rzymkowski, śladem Przemysława Czarnka, powtarza bajki o ofercie 36 proc. podwyżki za 2 godziny dodatkowego pensum. Nigdy propozycji tak wysokiej podwyżki nie było, a oferta ministerstwa polegała na "tu zabrać, tam dołożyć" i wygenerowałaby jeszcze większe problemy kadrowe. Pisaliśmy o tym w OKO.press:
Rzymkowski poszedł jednak dużo dalej i popełnił harakiri (w sensie potocznym, bo ta honorowa opcja nie jest dostępną opcją w polskiej polityce): podważył fakt, że nauczyciele zarabiają za mało i że ich zarobki rosną wolniej niż inne płace, dał im siebie za przykład, żeby więcej pracowali, i wreszcie zasugerował, że mają luksusową robotę. Rzecz jest tym bardziej oburzająca, że politycy dali sobie znaczące podwyżki w połowie 2021 roku, a budżetówka i nauczyciele dostają tyle, co nic.
Zrobiła się medialna awantura, nawet min. Czarnek się zdystansował (ale nie zapowiedział poważniejszej reakcji).
Pięć godzin po radiowym występie Rzymkowski przepraszał w formule tzw. non-apology apology, czyli przeprosin bez przeprosin. W dodatku napisał o sobie "jest" zamiast "jestem":
Według oświadczenia o stanie majątkowym z 28 kwietnia 2022 Rzymkowski zarobił w 2021 roku:
Oznacza to 172 570 zł (opodatkowane), czyli 14 375 brutto miesięcznie, co daje 9 647 netto. Do tego 2 711 zł średnio netto miesięcznie z nieopodatkowanej diety, razem 12 358 zł netto. Czyli o ponad 1000 zł więcej niż powiedział (dodajmy, że w połowie roku dieta wzrosła w związku z ubiegłorocznymi podwyżkami dla posłów — dziś wynosi 4.008,33 brutto i też jest w większości nieopodatkowana)
Być może Rzymkowski zapomniał, że Kancelaria Sejmu potrąca mu spłatę pożyczki na cele mieszkaniowe, jaką posłowie i posłanki mogą zaciągnąć, zresztą na bardzo korzystnych warunkach.
Jak widać, w czerwcu 2021 minister wziął też kredyt komercyjny na dokończenie budowy dużego domu (256 metrów kw.) na działce 0,3 ha. Wartość domu rośnie wraz z budową: od 65 tys. w 2019 do 800 tys. w roku 2021.
Poseł minister nie wykazuje w oświadczeniu własnego locum. W 2016 posiadał działkę, której wartość — co typowe w deklaracjach polityków — wynosiła niezmiennie 150 tys., aż do 2020 roku, kiedy ją sprzedał. Budowę domu do 2022 roku finansował z zarobków (plus ze sprzedaży działki), jednocześnie gromadząc oszczędności aż do kwoty 221 tys. w 2020 roku (potem stopniały). Generalnie Rzymkowski żyje zaskakująco tanio, musi wydawać wszystko, co zarobi na budowę domu, choć ma już sporą rodzinę ("Zawsze chciałem mieć trzech synów – opowiadał katolickiemu tygodnikowi "Idziemy" - Żona po cichu liczyła na córeczkę, za to ma trzech budrysów trenujących sporty siłowe").
Czy nauczycielka (zawód sfeminizowany w ponad 80 proc.) może zarobić 11 tys. zł netto?
Trudno ocenić, jakie naprawdę są nauczycielskie zarobki. Wykres poniżej uwzględnia dochody z pracy na cały etat/całe pensum. Przy okazji widać, jak lekceważone przez rząd PiS są nauczycielskie płace. Zwłaszcza na tle boomu lat 2008-2012, potem rząd PO-PSL także przestał dbać o zarobki w szkole.
Wiadomo jednak, że nauczycielki i nauczyciele dorabiają, biorąc godziny pracy powyżej 18-godzinnego pensum.
Jak mówi OKO.press Marcin Litwinowicz, zastępca dyrektorki warszawskiego Biura Edukacji, według najnowszych danych przeciętne wynagrodzenia nauczyciela dyplomowanego w stolicy wynosi 7600 zł brutto, ze wszystkimi dodatkami i godzinami ponadwymiarowymi. Warto zauważyć, że nawet z ponadwymiarowymi godzinami nauczyciele nie osiągają średniej warszawskiej płacy, które wg GUS w kwietniu 2022 roku wynosiło ok. 8220 zł brutto.
Tych godzin jest zwykle 5-6? - pytamy.
Nie, raczej 3-4, czyli razem 21-22 godziny tablicowe.
Jak podaje GUS, nauczyciele dyplomowani stanowią 56,5 proc. wszystkich 519 tys. nauczycieli w roku szkolnym 2020/2021.
Jak wynika z art. 35 Karty Nauczyciela, "nauczyciel "może być obowiązany do odpłatnej pracy w godzinach ponadwymiarowych, których liczba nie może przekroczyć 1/4 tygodniowego obowiązkowego wymiaru godzin zajęć" (czyli 4 godziny lekcyjne). Może być i więcej, ale "wyłącznie za jego zgodą, w wymiarze nieprzekraczającym 1/2 tygodniowego obowiązkowego wymiaru". Oznacza to, że nauczyciel może mieć maksymalne pensum 27 godzin.
To by oznaczało, że nauczycielka w Warszawie, gdzie płace w szkołach są zapewne najwyższe w Polsce, bo samorząd najwięcej dokłada do rządowej subwencji, może zarobić maksymalnie 9-10 tys.
Marcin Litwinowicz: Tak, ale to ograniczenie dotyczy jednej szkoły. Teoretycznie nauczyciel może do półtora pensum dołożyć pracę w innej szkole, np. dla dorosłych, albo 3/4 etatu w jakimś internacie. Mogę sobie wyobrazić, że pracując po kilkanaście godzin na dobę, wycisnąłby te 11 tys., o jakich mówi min. Rzymkowski.
Ale Rzymkowski mówił o zarobkach netto.
A nie, netto to nie jest możliwe. To przecież ponad 16 tys. brutto.
Radio Zet: Proszę mi pokazać nauczyciela, który zarabia 11 tys. netto? Znalazłbym. Igłę w stogu siana? Skoro ja znam, to chyba nie jest to aż tak odosobnione zjawisko.
Oczywiście nie sposób wykluczyć, że Rzymkowski faktycznie zna nauczyciela, który pracuje w dwóch szkołach i powiedział mu, że zarabia 11 tys. miesięcznie. Zapewne jednak nauczyciel przesadził, albo pomylił brutto i netto, albo Rzymkowskiemu się to pomieszało w ferworze radiowej dyskusji.
Nie wiemy, ile zarabiają nauczyciele w okręgu wyborczym Rzymkowskiego, ale możemy na stronie BIP gminy Sieradz sprawdzić, ile zarabiają dyrektorzy i dyrektorki 13 tamtejszych placówek edukacyjnych: 7 przedszkoli i 6 szkół podstawowych. Największe zarobki ma dyrektorka podstawówki nr X (131 208 zł), najmniejsze dyrektorka przedszkola nr Y (81 458 zł - uwaga specjalnie nie identyfikujemy placówek). Średnia tych 13 wynagrodzeń wynosi 97 155 zł rocznie, czyli 8 096 zł miesięcznie brutto, czyli 5797 zł netto.
Według Rzymkowskiego są w jego "stronach poselskich" nauczyciele lub nauczycielki, którzy zarabiają o ponad 80 proc. więcej. Mało prawdopodobne.
Przy okazji sprawdziliśmy, ile zarabiają dyrektorzy i dyrektorki w jednej z najbogatszych gmin w Polsce, czyli w podwarszawskiej Lesznowoli (powiat Piaseczno). Najwięcej (167 869 zł rocznie brutto) dostaje dyrektor podstawówki w W., niewiele mniej dyrektorka SP w K. (164 828 zł), oboje więcej niż wiceminister na etacie, co mogłoby być dla niego frustrujące. Najmniej zarabia dyrektorka przedszkola w R. - 100 862 zł.
Średnia dyrektorska w Lesznowoli to zatem 123,8 tys., czyli 10,3 tys. miesięcznie brutto, czyli 7,1 tys. netto.
Z kolei w Radgoszczy (woj. małopolskie), najuboższej gminie w Polsce ze strony BIP poznajemy zarobki pięciu dyrektorek. Najwięcej zarabia szefowa szkoły podstawowej w C. (96 776 zł), najmniej dyrektorka przedszkola w M. (76 789 zł). Średnia - 86,600 zł brutto rocznie, czyli 7,2 tys. miesięcznie, czyli 5217 netto, trzy czwarte tego, co w Lesznowoli.
Jak widać, nawet ubogie gminy są gotowe dopłacać całkiem sporo dyrektorom szkół, zwłaszcza na tle lokalnych zarobków i kosztów życia.
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze