Stołeczny sąd okręgowy prawomocnie uniewinnił 40 obywateli, którzy chcieli zablokować marsz narodowców w 2017 r. W uzasadnieniu sędzia Jankowska-Bebeszko podkreśliła, że jeśli organy państwa nie mają nadzoru nad skrajnymi ugrupowaniami, to obywatele mogą sprzeciwiać się ich działalności. Prokurator Wieśniakowski przekonywał, że narodowcy nic złego nie czynią
W poniedziałek 14 października 2019 Sąd Okręgowy w Warszawie, działając jako sąd odwoławczy, podtrzymał głośny wyrok sędziego Łukasza Bilińskiego, w którym uniewinnił on 40 osób z zarzutu blokowania marszu ONR i Młodzieży Wszechpolskiej w 2017 roku.
Uniewinnieni to m.in. Kazimiera Szczuka, Piotr Pytlakowski, dziennikarz „Polityki”, i osoby związane z Obywatelami RP, w tym Iwona Wyszogrodzka.
Sędzia Wanda Jankowska-Bebeszko z Sądu Okręgowego w Warszawie w całości podtrzymała ustalenia sędziego Bilińskiego ze stołecznego sądu rejonowego i się z nimi zgodziła. To ważne. Bo sędzia Biliński w swoim wyroku poddał ocenie działalność ONR i Młodzieży Wszechpolskiej.
Sędzia Jankowska-Bebeszko nie tylko zgodziła się z tą oceną, ale w ustnym uzasadnieniu wyroku dodała od siebie kilka mocnych słów. Sędzia podkreślała, że
jeśli organy państwowe nie mają nadzoru nad skrajnymi ugrupowaniami, to obywatele mogą sprzeciwiać się ich działalności.
Uzasadniała, że na manifestacji narodowców były hasła nawołujące do przemocy i nienawiści do środowisk mających odmienne poglądy.
Niespodziewanie na rozprawie apelacyjnej pojawił się prokurator, który zgłosił swój udział w tej sprawie. To niecodzienna sytuacja, by prokurator wkraczał do sprawy o wykroczenie.
Prokuraturę reprezentował Stanisław Wieśniakowski z Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Jego wystąpienie wprawiło w osłupienie obwinionych obywateli i ich obrońców.
Wieśniakowski przypomniał, że manifestacja narodowców była legalna i byli na niej przedstawiciele urzędu miasta, którzy nie zgłaszali naruszeń prawa oraz nie rozwiązali manifestacji.
Przekonywał, że marsz narodowców miał charakter patriotyczny, bez faszystowskich elementów, a co najwyżej były na nim niezakazane prawem symbole szczerbca (używany przez narodowców) i falangi (symbol ONR).
Przekonywał, że szczerbiec jest na krzyżach, które wręczał żołnierzom prezydent za walkę z terrorystami islamskimi.
Zapewniał, że od lat obserwuje manifestacje z okazji rocznicy Powstania Warszawskiego i słyszał na nich tylko piosenki powstańcze. Podkreślał, że jak dotąd nikt nie zdelegalizował ani Młodzieży Wszechpolskiej, ani ONR, ani nie postawiono nikomu w związku z tymi organizacjami zarzutów.
Wyznał, że obecnie są dwa postępowania w prokuraturze (jedno z zawiadomienia Rzecznika Praw Obywatelskich) dotyczące narodowców, ale nikt nie dostał zarzutów – zbierany jest materiał dowodowy.
Potem głos zabrali obrońcy obwinionych. Mec. Jarosław Kaczyński (zbieżność nazwisk z liderem PiS przypadkowa), który broni większość z 40 obwinionych, przypomniał, że przedwojenny ONR odwoływał się do faszyzmu i wybielał Hitlera. A obecni narodowcy odwołują się do przedwojennych korzeni.
"Prokurator tego nie widzi, choć powinien za to ścigać. To, że prokuratura tak działa, to należy się smucić" – podkreślał mec. Kaczyński.
Obwiniona Iwona Wyszogrodzka z Obywateli RP mówiła, że protestuje przeciwko rozumieniu przez prokuraturę faszyzmu jako czegoś, co objawia się w symbolach na sztandarach.
"Faszyzm to sposób myślenia wykluczający w taki sposób ludzi, by zrobić im krzywdę. Oni mieli faszyzm nie na piersiach, ale w głowach i w hasłach, które głoszą. A my mamy obowiązek usiąść na trasie faszyzmu".
Potem głos zabrała obwiniona Krystyna Zowczak-Jastrzębska: "Mam swoje lata, nie jest łatwo stanąć na drodze nacjonalistycznego marszu. Ale nie widzę innej możliwości, by wyrazić sprzeciw. Ja w oczach tych młodzieńców jestem wrogiem ojczyzny i czerwoną hołotą. Choć moi dziadkowie brali udział w Bitwie Warszawskiej, rodzice w Powstaniu Warszawskim, a ja w PRL-u byłam w opozycji" – mówiła na rozprawie.
Dodała, że nie zgadza się, by pełni nienawiści młodzieńcy manifestowali w kraju doświadczonym przez nazizm.
Prokurator Wieśniakowski poczuł się wywołany do tablicy i ripostował zapewniając, że nie jest tak, że prokuratura nic nie robi. Zapewniał sąd, że w Polsce nie ma antysemityzmu. A jeśli ktoś uważa, że jest, to polecałby zobaczyć co dzieje się z synagogami i cmentarzami żydowskimi we Francji oraz w Niemczech.
"Często jestem w Teatrze Żydowskim i nikt mnie tam nie atakuje" – dowodził prokurator Wieśniakowski.
Na to oburzył się obwiniony Janusz Majchrzak: "To niech się pan przejdzie na marsz LGBT i jak pan dostanie kamieniem, to może opinia się panu [o narodowcach – red.] zmieni" – mówił do prokuratora zdenerwowany Majchrzak.
Słowa prokuratora wzburzyły też mec. Kaczyńskiego: "Szczerbiec na krzyżu walecznych dla zasłużonych żołnierzy jest czym innym. Ten owinięty flagą jako symbol narodowców został zdelegalizowany przed wojną jako symbol faszystowski" – ripostował prokuratorowi mec. Kaczyński. I dodał: - "W Polsce jest antysemityzm i rasizm".
Sędzia Jankowska-Bebeszko podczas rozprawy podtrzymała ocenę sądu pierwszej instancji dotyczącą działalności Młodzieży Wszechpolskiej i ONR jako organizacji skrajnie nacjonalistycznych, odwołujących się do haseł rasistowskich i ksenofobicznych.
Sędzia odniosła się też do symboli szczerbca i falangi przypominając, że przed wojną zostały zdelegalizowane wraz z delegalizacją ONR w 1934 roku. Podkreślała w ustnym uzasadnieniu wyroku, że działalność skrajnych organizacji mogą nadzorować tylko odpowiednie organy, ale jeśli tego nie robią, to mogą się tym organizacjom sprzeciwiać obywatele.
Sędzia przypomniała, że oba ugrupowania są krytykowane w społeczeństwie i znane są przypadki agresji na manifestacjach narodowców. Podkreślała, że poza aktywnością Rzecznika Praw Obywatelskich inne organy państwa nie wykazują dostatecznego zainteresowania tym problemem, który znany jest od lat i narasta.
Sędzia uznała, że fakt, iż nikt z urzędu miasta nie zgłaszał naruszeń prawa na manifestacji narodowców w 2017 roku to nie znaczy, że naruszeń nie było. Przypomniała, że przedstawiciele Ratusza na tej manifestacji zeznali w sądzie, że nic nie widzieli i nic nie słyszeli. "To po co tam byli?" – pytała sędzia.
Zaznaczała, że na tej manifestacji nie było haseł związanych z rocznicą Bitwy Warszawskiej. "Były hasła związane z wyznawaną ideologią. Choć wprost nie odnoszące się do faszyzmu, to nawołujące do przemocy i nienawiści do środowisk mających odmienne poglądy" – podkreślała sędzia.
Wyrok jest prawomocny. Prokuratura może jeszcze złożyć kasację do Sądu Najwyższego. Pytany o to po rozprawie prokurator Wieśniakowski, nie chciał powiedzieć czy będzie kasacja. Rzucił tylko: - Życzę miłego dnia.
To drugi utrzymany w mocy wyrok dotyczący próby zablokowania marszu narodowców. W marcu 2019 roku warszawski sąd okręgowy utrzymał inny wyrok sędziego Łukasza Bilińskiego, w którym uniewinnił 18 osób obwinionych o próbę zablokowania marszu narodowców z 29 kwietnia 2017.
Sędzia Łukasz Biliński od lipca 2019 roku został odsunięty od sądzenia protestów ulicznych. Władzy nie podobało się to, że uniewinnia obywateli biorących udział w manifestacjach antyrządowych, czy w kontrmiesięcznicach.
Decyzją prezesa sądu Macieja Mitery (z nominacji ministra Ziobry) i jednocześnie członka nowej KRS i jej rzecznika prasowego, Biliński został skierowany do wydziału rodzinnego.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze