0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Dawid Zuchowicz / Agencja GazetaDawid Zuchowicz / Ag...

Sąd Apelacyjny wyrok wydał 8 lipca 2020 i jest on prawomocny. Czyli prezes PiS Jarosław Kaczyński powinien ten wyrok już wykonać, nawet jeśli wniesie od niego kasację do Sądu Najwyższego.

Musi przeprosić Radosława Sikorskiego obecnie europosła PO, a wcześniej szefa MON w rządzie PiS – Samoobrony – LPR i szefa MSZ w rządzie PO, za słowa wypowiedziane w 2016 roku.

Kaczyński udzielił wtedy dwóch wywiadów - dla Onet - u i PAP-u. Mówił w nich o sytuacji politycznej w Polsce i pomysłach PiS na rządzenie krajem, ale też o rozliczeniach m.in. za katastrofę smoleńską. Uderzał głównie w byłego premiera Donalda Tuska, ale dostało się też Sikorskiemu.

Kaczyński tak o nim mówił dla PAP:

„Jest też sprawa wystąpienia, zgodnie z prawem międzynarodowym, zastępcy ambasadora [polskiego w Moskwie] Piotra Marciniaka do władz rosyjskich o eksterytorialność terenu, gdzie nastąpiła katastrofa. To rutynowa rzecz.

Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski zdecydował się wycofać z tej decyzji. To bardzo poważna sprawa. Trudno sądzić, żeby została podjęta bez wiedzy i zgody premiera Donalda Tuska” – mówił dla PAP Kaczyński.

W rozmowie z Onetem prezes PiS był bardziej dosadny: „Wiceambasador w Moskwie Piotr Marciniak złożył notę w sprawie eksterytorialności miejsca katastrofy. Następnie polecono mu ją wycofać. To było posunięcie wykonane na polecenie Radosława Sikorskiego, ale czy bez wiedzy Tuska? Tu już jest bardzo poważny przepis kodeksu karnego – zdrada dyplomatyczna”.

Nie było żadnej noty, ani jej wycofywania

Właśnie oskarżenie o zdradę dyplomatyczną najbardziej zabolało Sikorskiego. Zarzut zdrady własnego kraju jest jednym z najcięższych, jakie może usłyszeć polityk. Naraża go na utratę zaufania zarówno w Polsce, jak i za granicą.

To ważne dla Sikorskiego, bo jest znany w Europie i w USA. Dlatego pozwał Kaczyńskiego do sądu o ochronę dóbr osobistych, bo uważa, że ten celowo go zdyskredytował i wiedział, że mówi nieprawdę.

Sikorski podkreśla, że nie mógł cofnąć noty dyplomatycznej, bo wiceambasador w ogóle jej nie wystosował. Nie mógł więc cofnąć czegoś, czego nie było. Potwierdzili to świadkowie.

Sprawa była wyjaśniana w Sejmie poprzednich kadencji i obecnej – zapytania o to składali posłowie PiS, m.in. Jolanta Szczypińska.

W kadencji 2007-2011 napisała w tej sprawie 16 zapytań, a w kadencji 2011-2015 kolejnych 13 zapytań.

Odpowiedzi MSZ były jednoznaczne – nie było żadnej noty o eksterytorialności, ani tym bardziej żadnej decyzji o wycofywaniu. Podczas debat na ten temat był obecny Jarosław Kaczyński.

Pisaliśmy o tym w OKO.press.

Przeczytaj także:

Sąd Okręgowy: oskarżenie o zdradę dyplomatyczną jest neutralne

W czerwcu 2018 roku Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił jednak pozew Sikorskiego. Sędzia Anna Ogińska-Łągiewka (delegowana z sądu rejonowego) orzekła, że Kaczyński oskarżając o zdradę dyplomatyczną nie naruszył dobrego imienia Sikorskiego.

Uznała, że prezes PiS w ramach prawa do krytyki może oskarżać byłego szefa MSZ, bo obaj są politykami, a zarzut zdrady jest „neutralny” dla przeciętnego odbiorcy. Tak też dowodził podczas procesu pełnomocnik Kaczyńskiego.

Sędzia podkreślała, że z obu wywiadów wynika, że Kaczyński negatywnie oceniał działania polskich władz (rządu PO - PSL) po katastrofie smoleńskiej. Ale - jako polityk, prezes PiS, poseł i jako brat zmarłego prezydenta - miał prawo do krytyki i wyrażał ją w interesie społecznym.

Pisaliśmy o tym wyroku w OKO.press:

Apelację od tego wyroku złożył Radosław Sikorski. Ale zaskarżył tylko oddalenie jego pozwu w zakresie przeprosin. Nie skarżył oddalenia roszczeń o zadośćuczynienie.

I w środę 8 lipca Sąd Apelacyjny w Warszawie zmienił wyrok sądu okręgowego w ten sposób, że nakazał Kaczyńskiemu przeproszenie za słowa z wywiadów z 2016 roku. Czyli za oskarżenie Sikorskiego o zdradę dyplomatyczną i za zarzucanie mu, że wycofał notę dyplomatyczną.

„Sąd orzekł, że te słowa są nieprawdziwe i naruszające dobra osobiste Sikorskiego” – mówi OKO.press mec. Elżbieta Kosińska-Kozak, pełnomocniczka Sikorskiego.

„Sąd uznał, że Kaczyński musiał wiedzieć, że posłanka PiS Jolanta Szczypińska wcześniej składała w tej sprawie interpelację poselską i dostała na nią odpowiedź z MSZ, z której wynikało, że nie składano żadnej noty dyplomatycznej" – dodaje mec. Kosińska-Kozak.

Sąd zdecydował też, że przeprosiny Kaczyńskiego mają się ukazać tylko w portalu Onet, bo jest to duży portal.

Adam Bodnar nie musi przepraszać TVP

Sąd Apelacyjny w Warszawie wydał też prawomocny wyrok w innej głośnej sprawie. Zapadł on we wtorek 7 lipca 2020. Chodzi o pozew TVP przeciwko Rzecznikowi Praw Obywatelskich Adamowi Bodnarowi.

TVP pozwała go o ochronę dóbr osobistych za wywiad, którego udzielił portalowi Onet po zabójstwie prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza w styczniu 2019 roku.

Dziennikarz pytał wtedy Bodnara stanowisko do przetaczającej się przez Polskę dyskusji o tym, kto jest winny śmierci prezydenta Gdańska. Dziennikarz dociekał, w jakim stopniu mowa nienawiści wobec Adamowicza przyczyniła się do zabójstwa.

Bodnar odpowiadał ogólnie, nic nie przesądzając. Mówił, że to musi ostatecznie ocenić sąd. Dlatego dziennikarz zadał pytanie wprost. „Czy sposób, w jaki w ostatnich miesiącach telewizja publiczna mówiła o Pawle Adamowiczu, mógł mieć wpływ na to, co się stało? Czy Pan ich obwinia?” – zapytał dziennikarz.

Powołał się na analizę Onetu o licznych materiałach TVP uderzających w Adamowicza. „Czy Pan uważa, że TVP przyczyniła, się do tego, co się stało?” – dociekał dziennikarz.

Bodnar odpowiedział: „Musiałbym być w głowie Pana Stefana W. [zabójcy Adamowicza-red.]”.

Dziennikarz: „Inaczej zapytam. Czy to była mowa nienawiści wobec Adamowicza?”

Bodnar: „To może być uznane jako mowa nienawiści w stosunku do określonego polityka. Co więcej, musimy zwrócić uwagę, tu czuje się kompetentny, do jakich mediów potencjalnie mógł mieć dostęp Pan Stefan W. Jeżeli on był zamknięty [w zakładzie karnym – red.], to on korzystał z telewizji naziemnej. Czyli nie ma dostępu do internetu, nie ma dostępu do telewizji kodowanej (…) kanał informacyjny, który jest nadawany przez całą dobę, to jest TVP Info. Inne telewizje są, ale to jest pół godziny dziennie”.

Dziennikarz: „Czy Pan sugeruje, że on siedział w celi i się nakręcał, bo mu włączyli TVP Info?”

Bodnar: „Ja tego nie wiem, czy tak było, bo trzeba by było to przeanalizować. Ale moim zdaniem to jedna z tych kwestii, którą należałoby wyjaśnić. Jakie mogą być konsekwencje z powodu braku do pluralizmu poglądów i czy to mogło mieć wpływ na zachowanie. Ja nie wykluczam takiej tezy”.

Wypowiedzi Bodnara nie spodobały się TVP, która wytoczyła mu proces o ochronę dóbr osobistych.

TVP zarzucała, że naruszył jej dobra osobiste mówiąc, że sposób w jaki TVP robiło materiały o Adamowiczu, to mowa nienawiści, oraz że sugerował, że zabójca Adamowicza mógł mieć w celi dostęp tylko do TVP Info i mogło to mieć wpływ na jego zachowanie.

Zarzuciła Bodnarowi nierzetelność, która uderza w renomę publicznej telewizji. Dlatego domagała się przeprosin w Onecie i wpłaty 25 tys. zł na WOŚP.

TVP pozwała Adama Bodnara jako osobę fizyczną, a nie jako Rzecznika Praw Obywatelskich, choć w takim charakterze udzielił on wywiadu.

W czerwcu 2019 roku Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił jednak pozew TVP. Sąd orzekł, że Adam Bodnar miał prawo krytykować TVP po zabójstwie prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. A jako Rzecznik Praw Obywatelskich ma ustawowy obowiązek mówić o mowie nienawiści, która też spotkała Adamowicza.

Pisaliśmy o tym wyroku w OKO.press:

We wtorek 7 lipca Sąd Apelacyjny prawomocnie utrzymał ten wyrok w mocy.

;

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze