0:000:00

0:00

Prokuratura będzie musiała wrócić do wydarzeń z 6 października 2016, kiedy marszałek Sejmu Marek Kuchciński (PiS) zabronił wejść do Sejmu kilkunastu uczestniczkom Czarnego Protestu. Tego dnia odbyła się debata nad obywatelskim projektem ustawy Komitetu Stop Aborcji (tekst przygotowało Stowarzyszenie “Ordo Iuris”), mającej wprowadzić zupełny zakaz aborcji.

Biuro przepustek wpuściło do Sejmu tylko pięć kobiet reprezentujących Czarny Protest. Reszta pozostała na zewnątrz. Cofnięcie przepustek marszałek Kuchciński podczas posiedzenia Sejmu tłumaczył tak:

“Na większą liczbę osób nie zgodzę się, ponieważ uważam, że w tym przypadku emocje są tak duże, że tutaj mojej zgody nie będzie”.

W sprawie kobiet z Czarnego Protestu zainterweniowała Sieć Obywatelska Watchdog Polska. Złożyła do warszawskiej prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przez marszałka przestępstwa nieudostępnienia informacji publicznej, a tym samym naruszenia art. 18 ust.1 ustawy o dostępie do informacji publicznej i art. 61 ust. 2 Konstytucji.

Pierwszy z tych artykułów mówi, że “posiedzenia kolegialnych organów władzy publicznej pochodzących z powszechnych wyborów są jawne i dostępne”, drugi - że prawo do informacji publicznej obejmuje wstęp na te posiedzenia. Za nieudostępnienie informacji wbrew obowiązkowi grozi rok pozbawienia wolności.

Przeczytaj także:

To obywatel decyduje, czy transmisja mu wystarczy

Prokuratura w listopadzie odmówiła wszczęcia śledztwa, na co Watchdog złożył zażalenie do sądu. 3 lutego warszawski sąd rejonowy je uwzględnił.

W uzasadnieniu podkreślił "z całą mocą", że przekroczenie uprawnień przez marszałka skutkowało pozbawieniem grupy obywateli konstytucyjnego prawa swobodnego wstępu na posiedzenia kolegialnych organów władzy.

"Waga naruszenia obowiązków jest zatem znaczna i w ocenie Sądu jak najbardziej może dawać podstawy do uznania znamion art. 231 § 1 k.k. za wyczerpujące w niniejszej sprawie".

Choć Watchdog nie powoływał się w zawiadomieniu do prokuratury na art. 231 ust. 1 k.k., sąd i prokuratura mogą rozpatrywać sprawę także pod tym kątem. Przepis ten mówi, że funkcjonariusz publiczny, który przekracza swoje uprawnienia na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

W opinii sądu "przekroczeniem swobodnej oceny dowodów" było ustalenie, że transmisja obrad Sejmu i wpuszczenie części osób na galerię sejmową wystarczająco zabezpiecza "interes prywatny" niewpuszczonych do Sejmu kobiet.

"Co do zasady to obywatel decyduje o formie, w jakiej zamierza pozyskać informację publiczną, a wszelkie ograniczenia w tym zakresie muszą być uzasadnione w świetle art. 61 ust. 3 Konstytucji" - uzasadniał sąd.

Sąd nakazał prokuraturze nie tylko wszcząć postępowanie, ale i przesłuchać marszałka Sejmu, "w szczególności na jakiej podstawie podjął w/w decyzję oraz z jakich powodów to uczynił".

Prokuratura wyrokiem sądu jest zobowiązana do wszczęcia postępowania, ale nie oznacza to jeszcze, że postawi marszałkowi Kuchcińskiemu zarzut nieudostępnienia informacji wbrew obowiązkowi lub przekroczenia uprawnień. Prokurator może nie zgodzić się z opinią sądu i stwierdzić, że odmówienie wstępu do Sejmu nie wypełnia znamion przestępstwa.

Stało się tak w przypadku śledztwa w sprawie niepublikowania wyroków Trybunału Konstytucyjnego z 9 marca i 11 sierpnia 2016 roku (także z art. 231 ust. 1 k.k.). Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przekroczenia uprawnień m.in. przez premier Beatę Szydło i szefową kancelarii premiera Beatę Kempę złożyła Helsińska Fundacja Praw Człowieka.

Gdy prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa, po zażaleniu Fundacji Helsińskiej nakazał jej to sąd. Prokuratura śledztwo wszczęła, ale prędko je umorzyła.

Choć Konstytucja wprost nakazuje "niezwłoczną" publikację wyroków Trybunału, prokuratura w toku śledztwa ustaliła, że “zaniechanie publikacji w/w orzeczeń, było działaniem podyktowanym ochroną interesu publicznego, wyrażającym się w niedopuszczeniu do wprowadzenia do obrotu prawnego rozstrzygnięć sprzecznych z obowiązującym porządkiem prawnym”.

;

Udostępnij:

Daniel Flis

Dziennikarz OKO.press. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Wcześniej pisał dla "Gazety Wyborczej". Był nominowany do nagród dziennikarskich.

Komentarze