0:000:00

0:00

Grupa posłów PiS pod przewodnictwem Arkadiusza Mularczyka chce, by Trybunał Konstytucyjny uznał, że możliwość badania przez sądy prawidłowości powołania prezesa Trybunału Konstytucyjnego jest niezgodna z Konstytucją.

Wniosek jest reakcją na pytania, które Sąd Apelacyjny w Warszawie zadał Sądowi Najwyższemu: czy sądy mogą oceniać umocowanie osoby wybranej na stanowisko prezesa TK w procesie cywilnym, a jeśli tak, czy może działać w imieniu prezesa Trybunału ktoś, kto (jak Julia Przyłębska) został wybrany przez prezydenta z naruszeniem Konstytucji i ustawy o TK.

  • Zgromadzenie Ogólne Sędziów Trybunału nie głosowało nad wymaganą przez ustawę uchwałą przedstawiającą prezydentowi kandydatów na prezesa,
  • Julia Przyłębska nie dostała wymaganej przez ustawę większości głosów,
  • w Zgromadzeniu nie wzięli udziału wszyscy sędziowie zaprzysiężeni przez prezydenta,
  • ani trzej sędziowie Trybunału wybrani legalnie w poprzedniej kadencji Sejmu, których Andrzej Duda nie zaprzysiągł,
  • wzięli za to udział trzej sędziowie nielegalnie wybrani na ich miejsce,
  • Zgromadzenie zwołał sędzia Mariusz Muszyński, choć zgodnie z Konstytucją takie uprawnienie miał tylko wiceprezes TK, czyli Stanisław Biernat.

Treść wniosku nie jest jeszcze publicznie dostępna. Z omówienia PAP wynika, że posłowie PiS zaskarżyli m.in. przepisy kodeksu postępowania cywilnego (art. 1, art. 67, art. 68 par. 1 i art. 325 k.p.c.), zgodnie z którymi - osoba reprezentująca jakiś urząd musi wykazać, że jest do tego uprawniona. Nie chcą, by TK usunął je zupełnie, chcą tylko, by uznał, że są niekonstytucyjne w zakresie, w jakim pozwalają na ocenę prawidłowości procesu wyboru prezesa TK. Zdaniem posła Mularczyka taka interpretacja przepisów kodeksu postępowania cywilnego godzi w konstytucyjną zasadę trójpodziału władzy (art. 10 Konstytucji). Bez uzasadnienia wniosku nie można ocenić, na ile trafne są to zarzuty. I bez tego można jednak odgadnąć, jaką rolę wniosek ma pełnić w planie przejęcia sądownictwa przez PiS.

Gdyby SN podważył wybór Przyłębskiej

Sąd Apelacyjny w Warszawie zapytał o umocowanie Julii Przyłębskiej jako prezes Trybunału, by móc rozpatrzyć sprawę jeszcze groźniejszą dla PiS. W 2016 roku ówczesny prezes TK Andrzej Rzepliński zapowiedział pozew wobec prezydenta Andrzeja Dudy i trzech sędziów-dublerów TK zaprzysiężonych przez prezydenta na zajęte miejsca (Mariusza Muszyńskiego, Henryka Ciocha i Lecha Morawskiego) o stwierdzenie nieważności ich ślubowania. Skierował w tej sprawie wniosek do sądu o zabezpieczenie pozwu poprzez nakazanie dublerom powstrzymania się od orzekania w TK do czasu wydania prawomocnego wyroku w tej sprawie. Sąd okręgowy odrzucił wniosek, ale Rzepliński odwołał się do II instancji.

Po objęciu prezesury w TK Julia Przyłębska chciała wycofać zażalenie Rzeplińskiego. Rzepliński jednak zakwestionował umocowanie Przyłębskiej do reprezentowania TK przed sądem z powodu nieprawidłowości w jej powołaniu przez prezydenta. Zawnioskował, by sąd apelacyjny zapytał o tę kwestię Sąd Najwyższy.

Rozstrzygnięcie SN w tej sprawie nastręczyłoby PiS-owi wiele trudności:

  • otworzyłoby drogę do kwestionowania orzeczeń wydanych przez Trybunał za prezesury Przyłębskiej. Jedna z takich spraw już czeka na uchwałę SN w sądzie rejonowym w Warszawie;
  • umożliwiłoby zawieszenie w orzekaniu sędziów-dublerów do czasu rozpatrzenia przez sąd pozwu Rzeplińskiego, a następnie stwierdzenie nieważności ich zaprzysiężenia,
  • a następnie unieważnienia wyboru Julii Przyłębskiej na prezesa TK.
  • W konsekwencji PiS mógłby stracić większość w Trybunale, a stanowisko prezesa mógłby przejąć jeden z sędziów wybranych przed kadencją PiS.

TK szybszy niż SN

Żeby nie dopuścić do takiego scenariusza, PiS zabezpieczył się na kilka sposobów. Za rozbrojenie Sądu Najwyższego odpowiedzialny jest poseł Arkadiusz Mularczyk, który złożył do Trybunału aż trzy wnioski, mogące podważyć uchwałę SN w sprawie Julii Przyłębskiej lub uniemożliwić jej wydanie:

  • wniosek z 5 lipca (2017) w sprawie przepisów, mogących pozwolić sądowi na zbadanie umocowania Przyłębskiej przed sądem cywilnym. Jeśli TK zgodzi się z Mularczykiem, SN w odpowiedzi na pytanie prawne teoretycznie powinien kierować się jego orzeczeniem. Ale w tej sytuacji trudno cokolwiek przewidzieć;
  • wniosek podważający konstytucyjność samej instytucji zagadnień prawnych kierowanych do Sądu Najwyższego i Naczelnego Sądu Administracyjnego. Jeśli TK zgodzi się z Mularczykiem w tej sprawie to Sąd Najwyższy może stracić podstawę prawną do udzielenia odpowiedzi na pytania w sprawie Julii Przyłębskiej;
  • wniosek kwestionujący podstawy prawne wyboru Pierwszych Prezesów Sądu Najwyższego od 2004 roku. Posłowie pod wodzą Mularczyka wnioskowali też o unieważnienie wszystkich aktów dokonanych na podstawie kwestionowanych przepisów. Może to oznaczać nie tylko unieważnienie wyboru prof. Małgorzaty Gersdorf na Pierwszą Prezes, ale także legalność wyboru poszczególnych Prezesów izb SN i ich decyzji. A także podjęte przez SN uchwały w sprawie zagadnień prawnych.

Według "Rzeczpospolitej" Ministerstwo Sprawiedliwości ma też gotową nowelizację ustawy o Sądzie Najwyższym, która wygasi kadencje wszystkich sędziów funkcyjnych od przewodniczących wydziałów w górę, zmieni zasady wyboru Pierwszego Prezesa i obniży wiek emerytalny dla sędziów. Można się domyślać, że PIS postara się, by zwolnione miejsca zapełnić swoimi ludźmi.

PiS ma więc już aż nadto instrumentów do przejęcia Sądu Najwyższego. SN miałby szansę na obronę lub przynajmniej odsunięcie porażki, gdyby działał szybko. Na pytania w sprawie umocowania Julii Przyłębskiej odpowie jednak dopiero 12 września 2017 roku.

Tymczasem Julia Przyłębska może wyznaczać terminy rozpraw w dowolnych terminach i dowolnej kolejności. PiS ustawę o SN może przepchnąć przez parlament w ciągu kilku dni. Nie ma powodu, dla którego mieliby czekać aż do jesieni.

;

Udostępnij:

Daniel Flis

Dziennikarz OKO.press. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Wcześniej pisał dla "Gazety Wyborczej". Był nominowany do nagród dziennikarskich.

Komentarze