0:00
0:00

0:00

Orzeczenie w tej sprawie wydała 24 stycznia 2020 sędzia Anna Tyszkiewicz z Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia. Rzecznik Praw Obywatelskich poinformował 7 kwietnia, że jest ono prawomocne, bo nikt się od niego nie odwołał. W tym policja, która chciała ukarania jednego z organizatorów akcji wyświetlania filmu braci Sekielskich „Tylko nie mów nikomu”. RPO monitorował tę sprawę.

Policja ściga za obraz świetlny na elewacji budynku

Przełomowy dokument braci Sekielskich o pedofilii księży, chcieli wyświetlić na budynku Katedry Polowej Wojska Polskiego działacze partii Roberta Biedronia Wiosna.

"Spotkajmy się i obejrzyjmy dokument Tomasza Sekielskiego »Tylko nie mów nikomu«. Film będzie wyświetlony na fasadzie katedry, w której przez lata posługę pełnił abp. Sławoj Głódź [dawniej biskup polowy – red.], jedna z postaci filmu. Widzimy się dziś o 20:45 na projekcji pod Katedrą Polową Wojska Polskiego” – zachęcali w maju 2019 roku organizatorzy publicznej projekcji filmu. W dniu projekcji przed Katedrą na Placu Krasińskich w Warszawie byli m.in. Robert Biedroń i Joanna Scheuring-Wielgus.

Przeczytaj także:

Projekcję zablokowała jednak policja. Najpierw zasłonili nogami rzutnik, a później wyrwali go mężczyźnie, który go obsługiwał i zarekwirowali. Udało się jedynie przez kilka minut wyświetlić kilka kadrów na budynku sąsiadującym z Katedrą.

Sprawę monitorował Rzecznik Praw Obywatelskich „z uwagi na jej bezpośredni związek z wolnością zgromadzeń i wolnością słowa". Rzecznik w piśmie do Komendanta Stołecznej Policji podkreślał, że przepadek projektora może zostać orzeczony jedynie przez sąd. Zaznaczał, że zgodnie z art. 54 ust. 1 Konstytucji (gwarantuje wolność wyrażania opinii) oraz art. 10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka „swoboda wypowiedzi obejmuje nie tylko jej treść, ale również formę”, a ochronie „podlegają również niestandardowe formy wyrażania poglądów”.

Nie przekonało to policji, która wniosła do sądu o ukaranie osoby obsługującej rzutnik.

Sąd: nie było wykroczenia

Policja we wniosku do sądu zarzucała, że film próbowano wyświetlać bez zgody zarządcy budynku, co ma być wykroczeniem z artykułu 63a kodeksu wykroczeń. Przepis ten w ustępie 1 mówi, że „Kto umieszcza w miejscu publicznym do tego nieprzeznaczonym ogłoszenie, plakat, afisz, apel, ulotkę, napis lub rysunek albo wystawia je na widok publiczny w innym miejscu bez zgody zarządzającego tym miejscem, podlega karze ograniczenia wolności albo grzywny”.

A ustęp 2 tego artykułu pozwala na zarekwirowanie przedmiotów związanych z wykroczeniem.

Sprawa trafiła do sędzi Anny Tyszkiewicz, która ją umorzyła bez przeprowadzania rozprawy. Wnosił o to obrońca obwinionego.

Sędzia orzekła, że czyn ten nie ma znamion wykroczenia. Uznała, że choć obwiniony umieszczał obraz na budynku sąsiadującym z Katedrą bez zgody jego zarządcy, to nie jest to szkodliwe społecznie.

Sędzia zauważyła, że film wyświetlano krótko – tylko kilka minut. W uzasadnieniu umorzenia podkreśliła też, że miejsce, które wybrano do projekcji, „symboliką nawiązywało do tematu filmu szeroko komentowanego w przestrzeni publicznej”.

Ponadto dla sądu znaczenie miało to, że akcja Wiosny była legalnym zgromadzeniem, a przesłuchany w charakterze świadka zarządca Katedry Polowej nie chciał ukarania operatora rzutnika. Dlatego sąd orzekł, że czyn ten nie ma znamion wykroczenia, umorzył sprawę i nakazał zwrot zarekwirowanego przez policję rzutnika.

Inne sprawy o niemiłe władzy treści

To nie pierwsze orzeczenie sądu, który uznał, że wyświetlanie obrazów lub umieszczanie protestów na budynkach w ramach debaty publicznej nie jest wykroczeniem. Pisaliśmy w OKO.press o sprawie Macieja Bajkowskiego z ulicznej opozycji. Bajkowski podczas kontrmiesięcznicy w 2017 roku wyświetlał na pałacu prezydenckim napis „Zdradza ojczyznę, kto łamie jej najwyższe prawo”. To była aluzja do prezydenta Andrzeja Dudy, że łamie Konstytucję.

W marcu 2018 roku sędzia Łukasz Biliński z Warszawy uniewinnił go jednak. Sędzia Biliński choć orzekł, że Bajkowski złamał prawo, to uznał, że jego czyn nie jest szkodliwy społecznie.

I przypomniał, że miejsca publiczne służą „całemu społeczeństwu”, a „chwilowe zakłócenie estetyki nie może być ważniejsze od prawa do wyrażania poglądów”.

Sędzia podkreślał, że Bajkowski w ten sposób korzystał z konstytucyjnego prawa do wyrażania opinii. Biliński również przypomniał, że art. 63a wprowadzono w stanie wojennym, by „Solidarność” nie mogła wywieszać swoich plakatów. A teraz przepis ten służy do ochrony przed wieszaniem na budynkach reklam.

„W debacie publicznej i wobec zgromadzeń, po ten przepis należy jednak sięgać ostrożnie. Bo realizacja prawa do zgromadzeń i do debaty publicznej wiąże się z umieszczaniem różnych treści w przestrzeni publicznej” – uzasadniał orzeczenie sędzia.

Z kolei sąd w Węgorzewie umorzył sprawę przeciwko osobom, które plakaty przeciwko upartyjnianiu sądów powiesiły na biurze posła PiS.

Sąd uznał, że „zachowanie obwinionych było proporcjonalne i adekwatne do działań podejmowanych przez władzę. Stanowiło realizację dopuszczalnego prawa do krytyki i wyrażania opinii”.

Sąd podkreślił też, że „w stosunku do władz państwa granice dozwolonej krytyki są znacznie szersze niż w stosunku do osoby prywatnej, a swoboda wypowiedzi jest filarem społeczeństwa demokratycznego i nie może być ograniczona sposobem jej artykułowania. Obywatele mają prawo oceniać działalność legislacyjną władzy oraz wprowadzanie konkretnych rozwiązań, jest to w interesie społeczeństwa obywatelskiego w demokratycznym państwie”.

Przepis wprowadzony w stanie wojennym do tłumienia krytyki chciały też wykorzystać władze Sądu Okręgowego w Krakowie. W 2019 roku doniosły one policji na krakowskich sędziów za to, że rozwiesili w sądzie plakaty w obronie niezależności sądów. Policja sprawę przekazała prokuraturze, ale ta odmówiła zajęcia się plakatami uznając, że jest to ewentualnie delikt dyscyplinarny. W tej sprawie rzecznik dyscyplinarny dla sędziów wszczął już postępowanie wyjaśniające.

;
Na zdjęciu Mariusz Jałoszewski
Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze