Bianka Mikołajewska
Bianka Mikołajewska
Prokurator generalny Zbigniew Ziobro i wiceszef MSWiA Maciej Wąsik nie przeczą, że polskie służby używają Pegasusa. Ale podkreślają, że kontrolę operacyjną prowadzi się zawsze za zgodą sądu. Jak ustaliliśmy, sąd, który daje CBA zgodę na inwigilację, nie wie, czy chodzi o Pegasusa
Gdy działająca przy Uniwersytecie w Toronto grupa Citizen Lab ujawniła, że senator Krzysztof Brejza, prokurator Ewa Wrzosek i adwokat Roman Giertych byli inwigilowani za pomocą Pegasusa, przedstawiciele instytucji, które musiały mieć o tym wiedzę, nie zaprzeczali, że izraelski system jest wykorzystywany przez polskie służby.
Maciej Wąsik, wiceszef nadzorującego służby MSWiA i Stanisław Żaryn – rzecznik ministra koordynatora ds. służb specjalnych (Mariusza Kamińskiego) tłumaczyli tylko, że nie mogą o tym rozmawiać, bo metody pracy operacyjnej służb są niejawne.
Dalej poszedł Zbigniew Ziobro, prokurator generalny i minister sprawiedliwości, który stwierdził że „nie jest tak (…), że państwo polskie jest bezradne wobec tych, którzy posługują się komunikatorami [jak WhatsApp czy Signal], że można stosować tylko klasyczny podsłuch telefoniczny”.
Wąsik, Ziobro i Żaryn nie zaprzeczyli też, że służby hakowały telefony Brejzy, Wrzosek i Giertycha.
Zgodnie powtarzali tylko, że pozwolenie na kontrolę operacyjną wydaje sąd (Ziobro, którego środowisko polityczne od lat nazywa sędziów "kastą", podkreślał nawet, że decyduje „niezawisły sąd”).
Obywatele mogli więc czuć się uspokojeni, że to sędziowie, a nie podlegająca Ziobrze prokuratura, czy nadzorowane przez Kamińskiego i Wąsika służby, decydują, czy można wobec kogoś użyć takiego narzędzia jak Pegasus. I że to niezależni sędziowie kontrolują, by podczas inwigilacji nie dochodziło do nadużyć.
Jeśli faktycznie o ujawnionej przez przez Citizen Lab inwigilacji decydował sąd, był to niemal na pewno Sąd Okręgowy w Warszawie – to on bowiem, zgodnie z prawem, wydaje zgodę na prowadzenie kontroli operacyjnej przez Centralne Biuro Antykorupcyjne.
A to właśnie CBA prowadziło czynności w śledztwach, które przypuszczalnie były pretekstem do inwigilowania Brejzy, Giertycha i Wrzosek. Wszystko wskazuje też, że to właśnie CBA kupiło dostęp do Pegasusa – a zatem prawdopodobnie i ono najczęściej z niego korzysta.
Zapytaliśmy więc warszawski sąd, czy w sytuacji, gdy CBA chce użyć do kontroli operacyjnej Pegasusa, sąd jest o tym informowany.
„Sąd nie dysponuje narzędziem do kontroli technicznych sposobów wykonywania kontroli operacyjnej. Żadne przepisy nie nakazują, ani nie zezwalają na kontrolę technicznych sposobów uzyskania informacji.
Żadna służba nie jest zobligowana do wskazania we wniosku o zarządzenie kontroli operacyjnej sposobu jej przeprowadzenia, a dla sądu nie jest to informacja, która mogłaby mieć wpływ na sposób rozstrzygnięcia wniosku" - odpowiedziała nam sędzia Beata Adamczyk-Łabuda, rzeczniczka prasowa Sądu Okręgowego w Warszawie.
Sąd, który decyduje o inwigilacji nie wie więc, czy służby będą korzystały z Pegasusa, czy z "klasycznych" metod kontroli operacyjnej jak np. podsłuch telefoniczny czy kontrola korespondencji.
A co za tym idzie, nie umie odpowiedzieć, ile razy sędziowie wyrażali w ostatnich latach zgodę na kontrolę operacyjną z wykorzystaniem Pegasusa oraz ile razy takiej zgody odmówili.
Według ustaleń Citizen Lab, Krzysztofa Brejzę inwigilowano z użyciem Pegasusa w 2019 roku, gdy był posłem i szefem sztabu wyborczego Koalicji Obywatelskiej w wyborach samorządowych. Od kwietnia do października 2019 roku jego telefon został zhakowany 33 razy (po każdym wyłączeniu telefonu Pegasus się dezaktywuje i trzeba instalować go na nowo).
Wszystko wskazuje na to, że formalnym uzasadnieniem dla kontroli operacyjnej było śledztwo dotyczące nieprawidłowości w magistracie w Inowrocławiu (prezydentem miasta jest ojciec senatora - Ryszard Brejza). Sprawę prowadziło CBA.
Również w 2019 roku miał być inwigilowany Pegasusem Roman Giertych, niegdyś wicepremier w rządzie PiS, Samoobrony i LPR, w ostatnich latach adwokat reprezentujący m.in. polityków opozycji i Geralda Birgfellnera, który walczy ze spółką Srebrna o należność za przygotowania do budowy tzw. wież Kaczyńskiego.
W jego przypadku kontrola operacyjna związana była prawdopodobnie ze śledztwem dotyczącym spółki Polnord. Jesienią 2020 roku Giertych został zatrzymany w tej sprawie i prokurator usiłował przedstawić mu zarzut udziału w wyprowadzeniu pieniędzy z Polnordu. Również w tej sprawie działania prowadziło CBA.
Wobec prokurator Ewy Wrzosek, która zasłynęła na cała Polskę, wszczynając w 2020 roku śledztwo ws. wyborów kopertowych, Pegasus miał być używany w 2021 roku.
Jesienią 2021 Prokuratura Krajowa wszczęła wobec niej postępowanie karne dotyczące nadużycia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego (art. 231 kodeksu karnego). To jedno z katalogu przestępstw, którymi zajmuje się CBA i do tropienia i udowodnienia których może stosować kontrolę operacyjną.
Prawdopodobnie więc we wszystkich ujawnionych dotąd przez Citizen Lab przypadkach inwigilacji Pegasusem w Polsce, systemu używało CBA. Nie jest to zaskoczenie, bo wszystko wskazuje na to, że to właśnie Biuro kupiło dostęp do tego systemu.
Jak ujawnił w 2018 roku Robert Zieliński z portalu tvn24.pl, w 2017 roku CBA wydało ponad 33 mln zł na "zakup środków techniki specjalnej służących do wykrywania i zapobiegania przestępczości". Szefem Biura był wówczas Ernest Bejda, jeden z najbliższych współpracowników ministra Mariusza Kamińskiego.
Znaczącą część wydatku - 25 mln zł - Biuro pokryło z pieniędzy, które otrzymało z Funduszu Sprawiedliwości, nadzorowanego przez ministra Zbigniewa Ziobrę (kulisy przyznania środków opisuje dziś w "Wyborczej" Wojciech Czuchnowski). NIK uznała później, że było to niezgodne z prawem.
A kilka dni temu szef NIK, Marian Banaś mówił w Polsacie, że faktura na "zakup środków techniki operacyjnej" była "fakturą dotyczącą zakupu systemu Pegasus".
Trudno sobie wyobrazić, by o zakupie dostępu do Pegasusa nie wiedzieli nadzorujący służby minister Mariusz Kamiński i nadzorujący Fundusz Sprawiedliwości minister Zbigniew Ziobro.
Jeśli Pegasus stosowany jest w Polsce zgodnie z procedurami dotyczącymi kontroli operacyjnej, obaj mogą również wiedzieć, w jakich sprawach i wobec kogo było wykorzystywane to narzędzie.
Zgodnie prawem, CBA może prowadzić kontrolę operacyjną wobec osób podejrzanych o popełnienie poważnych przestępstw (wymienionych w ustawie), gdy inne czynności operacyjne są nieskuteczne. Zanim jednak ją zacznie, szef CBA występuje
We wniosku do sądu, szef CBA musi wskazać m.in. rodzaj prowadzonej kontroli operacyjnej, czyli czy kontrola operacyjna będzie polega na uzyskiwaniu i utrwalaniu:
Ustawa nie mówi jednak nic o wskazywaniu środków technicznych - narzędzi, sprzętu czy programów komputerowych, które CBA może stosować, by zdobyć informacje.
Jeśli Biuro korzysta z Pegasusa, może równocześnie uzyskać dostęp do rozmów telefonicznych, wiadomości tekstowych, maili, kamery, mikrofonu, aplikacji lokalizujących i wszelkich danych zapisanych na telefonie.
Gdy sąd godzi się na kontrolę operacyjną, określa od kiedy może być ona prowadzona. Pegasus pozwala jednak na dostęp do danych pochodzących sprzed tej daty.
Według sędziów i byłych funkcjonariuszy CBA z którymi rozmawialiśmy, jeśli sąd nie pyta Biura o szczegóły inwigilacji i nie wie, że wykorzystywane jest do niej takie narzędzie jak Pegasus, nad inwigilacją nie ma faktycznej kontroli.
A sąd nie pyta.
Jak już napisaliśmy na początku, wnioski CBA o zgodę na inwigilację rozpatruje Sąd Okręgowy w Warszawie.
Do jesieni 2020 roku prezesem tego sądu była powołana przez Zbigniewa Ziobrę sędzia Joanna Bitner. Od 2020 kieruje nim powołany przez Ziobrę Piotr Schab - który równocześnie, jako Rzecznik Dyscyplinarny Sędziów Sądów Powszechnych, od kilku lat prowadzi postępowania dyscyplinarne wobec sędziów wypowiadających się krytycznie o władzy i orzekających niezgodnie z oczekiwaniami władzy.
Jak napisała w odpowiedzi na pytania OKO.press rzeczniczka sądu, "wnioski o zastosowanie kontroli operacyjnej sąd rozpoznaje jednoosobowo (...). W posiedzeniu sądu może wziąć udział wyłącznie prokurator i wyznaczony przez szefa CBA funkcjonariusz CBA – organu wnioskującego o zarządzenie kontroli operacyjnej".
Kto decyduje o tym, do którego sędziego trafi sprawa?
Jak wyjaśnia jeden z sędziów SO w Warszawie, o tym, który wydział sądu obsługuje w danym miesiącu kancelarię tajną - czyli również rozpatruje tajne wnioski o kontrolę operacyjną, decyduje wiceprezes sądu. A przewodniczący wybranego wydziału robi grafik dyżurów sędziów, którzy mają rozpatrywać sprawy w poszczególnych dniach.
"Kiedyś sędziowie w wydziale sami ustalali, kto kiedy ma dyżur nie było 100-procentowej pewności, do kogo trafi sprawa, bo sędziowie mogli np. się zamienić dyżurami. Teraz siatka jest sztywna i dokładnie wiadomo, który sędzia, kiedy ma dyżur. A więc - do kogo trafi wniosek o kontrolę operacyjną złożony w danym dniu. I CBA oczywiście to wie" - mówi sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie.
Afery
Policja i służby
Władza
Krzysztof Brejza
Roman Giertych
Mariusz Kamiński
Maciej Wąsik
Ewa Wrzosek
Zbigniew Ziobro
CBA
Prokuratura
Ernest Bejda
inwigilacja
Pegasus
Piotr Schab
podsłuchy
Sąd Okręgowy w Warszawie
Od wiosny 2016 do wiosny 2022 roku wicenaczelna i szefowa zespołu śledczego OKO.press. Wcześniej dziennikarka „Polityki” (2000-13) i krótko „GW”. W konkursie Grand Press 2016 wybrana Dziennikarzem Roku. W 2019 otrzymała Nagrodę Specjalną Radia Zet - Dziennikarz Dekady. Laureatka kilkunastu innych nagród dziennikarskich. Z łódzkich Bałut.
Od wiosny 2016 do wiosny 2022 roku wicenaczelna i szefowa zespołu śledczego OKO.press. Wcześniej dziennikarka „Polityki” (2000-13) i krótko „GW”. W konkursie Grand Press 2016 wybrana Dziennikarzem Roku. W 2019 otrzymała Nagrodę Specjalną Radia Zet - Dziennikarz Dekady. Laureatka kilkunastu innych nagród dziennikarskich. Z łódzkich Bałut.
Komentarze