0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja Wyborcza.plSlawomir Kaminski / ...

Gdy działająca przy Uniwersytecie w Toronto grupa Citizen Lab ujawniła, że senator Krzysztof Brejza, prokurator Ewa Wrzosek i adwokat Roman Giertych byli inwigilowani za pomocą Pegasusa, przedstawiciele instytucji, które musiały mieć o tym wiedzę, nie zaprzeczali, że izraelski system jest wykorzystywany przez polskie służby.

Maciej Wąsik, wiceszef nadzorującego służby MSWiA i Stanisław Żaryn – rzecznik ministra koordynatora ds. służb specjalnych (Mariusza Kamińskiego) tłumaczyli tylko, że nie mogą o tym rozmawiać, bo metody pracy operacyjnej służb są niejawne.

Dalej poszedł Zbigniew Ziobro, prokurator generalny i minister sprawiedliwości, który stwierdził że „nie jest tak (…), że państwo polskie jest bezradne wobec tych, którzy posługują się komunikatorami [jak WhatsApp czy Signal], że można stosować tylko klasyczny podsłuch telefoniczny”.

Wąsik, Ziobro i Żaryn nie zaprzeczyli też, że służby hakowały telefony Brejzy, Wrzosek i Giertycha.

Zgodnie powtarzali tylko, że pozwolenie na kontrolę operacyjną wydaje sąd (Ziobro, którego środowisko polityczne od lat nazywa sędziów "kastą", podkreślał nawet, że decyduje „niezawisły sąd”).

Obywatele mogli więc czuć się uspokojeni, że to sędziowie, a nie podlegająca Ziobrze prokuratura, czy nadzorowane przez Kamińskiego i Wąsika służby, decydują, czy można wobec kogoś użyć takiego narzędzia jak Pegasus. I że to niezależni sędziowie kontrolują, by podczas inwigilacji nie dochodziło do nadużyć.

Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości i prokurator generalny w jednej osobie, pytany o Pegasusa, podczas konferencji prasowej 22 grudnia mówił:

„Mogę powiedzieć generalnie na temat stosowania narzędzi dopuszczalnych prawnie, służących do inwigilacji obywateli w każdym państwie demokratycznym. Otóż to nie jest tak (…), że państwo polskie jest bezradne wobec tych, którzy posługują się komunikatorami, że można stosować tylko klasyczny podsłuch telefoniczny. (…)

Polskie państwo, tak samo jak inne państwa, mogą korzystać z takich narzędzi [które umożliwiają inwigilację komunikatorów – przyp. red.] - oczywiście tylko zgodnie z prawem, jeżeli są ku temu podstawy i na podstawie procedur prawnych - by również słuchać rozmowy tych, co do których istnieje podejrzenie popełnienia przestępstw kryminalnych (…).

Naprzód [z wnioskiem o kontrolę operacyjną – przyp. red.] występują służby, później przechodzi to przez prokuraturę, a później musi to jeszcze raz ocenić sąd. Taka procedura jest dopuszczalna w państwie praworządnym wtedy i tylko wtedy, jeżeli materiał zebrany w sprawie, w oczach niezawisłego sądu będzie stwarzał pewność, że zachodzi podejrzenie popełnienia przestępstwa”.

Wiceszef MSWiA Maciej Wąsik 31 grudnia 2021, pytany w Polskim Radiu 24, o to, co może powiedzieć o Pegasusie, mówił: „Mogę powiedzieć jedną rzecz. Nie będę w żaden sposób, w przestrzeni publicznej mówił o żadnych metodach pracy polskich służb”.

Zapewnił jednocześnie, że służby „działają zgodnie z polskim prawem i stosują kontrolę operacyjną zgodnie z polskim prawem, pod nadzorem prokuratora generalnego i sądu. I wszędzie tam, gdzie stosują te najdalej posunięte metody pracy operacyjnej, czyli kontrolę operacyjną, mają stosowne zgody”.

W 2019 roku, na zadane przez posłankę Joanne Kluzik-Rostkowską pytanie, "czy polskie służby specjalne zakupiły system Pegasus", Wąsik odpowiedział: "Ani nie potwierdzam, ani nie zaprzeczam".

Stanisław Żaryn, rzecznik ministra koordynatora ds. służb specjalnych, w komunikacie wydanym po doniesieniach Associated Press, o tym, że senator Krzysztof Brejza był inwigilowany za pomocą Pegasusa napisał:

"W Polsce kontrola operacyjna jest prowadzona w uzasadnionych i opisanych prawem przypadkach, po uzyskaniu zgody Prokuratora Generalnego i wydaniu postanowienia przez sąd. Każde użycie metod kontroli operacyjnej uzyskuje wymagane prawem zgody - w tym zgodę sądu. Polskie służby działają zgodnie z polskim prawem".

Żaryn poinformował jednocześnie, że "z uwagi na ograniczenia prawne nie odnosi się do pytań dotyczących tego, czy jakieś metody pracy operacyjnej są stosowane w Polsce".

Jeśli faktycznie o ujawnionej przez przez Citizen Lab inwigilacji decydował sąd, był to niemal na pewno Sąd Okręgowy w Warszawie – to on bowiem, zgodnie z prawem, wydaje zgodę na prowadzenie kontroli operacyjnej przez Centralne Biuro Antykorupcyjne.

A to właśnie CBA prowadziło czynności w śledztwach, które przypuszczalnie były pretekstem do inwigilowania Brejzy, Giertycha i Wrzosek. Wszystko wskazuje też, że to właśnie CBA kupiło dostęp do Pegasusa – a zatem prawdopodobnie i ono najczęściej z niego korzysta.

Zapytaliśmy więc warszawski sąd, czy w sytuacji, gdy CBA chce użyć do kontroli operacyjnej Pegasusa, sąd jest o tym informowany.

„Sąd nie dysponuje narzędziem do kontroli technicznych sposobów wykonywania kontroli operacyjnej. Żadne przepisy nie nakazują, ani nie zezwalają na kontrolę technicznych sposobów uzyskania informacji.

Żadna służba nie jest zobligowana do wskazania we wniosku o zarządzenie kontroli operacyjnej sposobu jej przeprowadzenia, a dla sądu nie jest to informacja, która mogłaby mieć wpływ na sposób rozstrzygnięcia wniosku" - odpowiedziała nam sędzia Beata Adamczyk-Łabuda, rzeczniczka prasowa Sądu Okręgowego w Warszawie.

Sąd, który decyduje o inwigilacji nie wie więc, czy służby będą korzystały z Pegasusa, czy z "klasycznych" metod kontroli operacyjnej jak np. podsłuch telefoniczny czy kontrola korespondencji.

A co za tym idzie, nie umie odpowiedzieć, ile razy sędziowie wyrażali w ostatnich latach zgodę na kontrolę operacyjną z wykorzystaniem Pegasusa oraz ile razy takiej zgody odmówili.

Przeczytaj także:

Kto leci na Pegasusie?

Według ustaleń Citizen Lab, Krzysztofa Brejzę inwigilowano z użyciem Pegasusa w 2019 roku, gdy był posłem i szefem sztabu wyborczego Koalicji Obywatelskiej w wyborach samorządowych. Od kwietnia do października 2019 roku jego telefon został zhakowany 33 razy (po każdym wyłączeniu telefonu Pegasus się dezaktywuje i trzeba instalować go na nowo).

Wszystko wskazuje na to, że formalnym uzasadnieniem dla kontroli operacyjnej było śledztwo dotyczące nieprawidłowości w magistracie w Inowrocławiu (prezydentem miasta jest ojciec senatora - Ryszard Brejza). Sprawę prowadziło CBA.

Również w 2019 roku miał być inwigilowany Pegasusem Roman Giertych, niegdyś wicepremier w rządzie PiS, Samoobrony i LPR, w ostatnich latach adwokat reprezentujący m.in. polityków opozycji i Geralda Birgfellnera, który walczy ze spółką Srebrna o należność za przygotowania do budowy tzw. wież Kaczyńskiego.

W jego przypadku kontrola operacyjna związana była prawdopodobnie ze śledztwem dotyczącym spółki Polnord. Jesienią 2020 roku Giertych został zatrzymany w tej sprawie i prokurator usiłował przedstawić mu zarzut udziału w wyprowadzeniu pieniędzy z Polnordu. Również w tej sprawie działania prowadziło CBA.

Wobec prokurator Ewy Wrzosek, która zasłynęła na cała Polskę, wszczynając w 2020 roku śledztwo ws. wyborów kopertowych, Pegasus miał być używany w 2021 roku.

Jesienią 2021 Prokuratura Krajowa wszczęła wobec niej postępowanie karne dotyczące nadużycia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego (art. 231 kodeksu karnego). To jedno z katalogu przestępstw, którymi zajmuje się CBA i do tropienia i udowodnienia których może stosować kontrolę operacyjną.

Prawdopodobnie więc we wszystkich ujawnionych dotąd przez Citizen Lab przypadkach inwigilacji Pegasusem w Polsce, systemu używało CBA. Nie jest to zaskoczenie, bo wszystko wskazuje na to, że to właśnie Biuro kupiło dostęp do tego systemu.

Jak ujawnił w 2018 roku Robert Zieliński z portalu tvn24.pl, w 2017 roku CBA wydało ponad 33 mln zł na "zakup środków techniki specjalnej służących do wykrywania i zapobiegania przestępczości". Szefem Biura był wówczas Ernest Bejda, jeden z najbliższych współpracowników ministra Mariusza Kamińskiego.

Znaczącą część wydatku - 25 mln zł - Biuro pokryło z pieniędzy, które otrzymało z Funduszu Sprawiedliwości, nadzorowanego przez ministra Zbigniewa Ziobrę (kulisy przyznania środków opisuje dziś w "Wyborczej" Wojciech Czuchnowski). NIK uznała później, że było to niezgodne z prawem.

A kilka dni temu szef NIK, Marian Banaś mówił w Polsacie, że faktura na "zakup środków techniki operacyjnej" była "fakturą dotyczącą zakupu systemu Pegasus".

CBA wnioskuje, prokurator generalny zatwierdza

Trudno sobie wyobrazić, by o zakupie dostępu do Pegasusa nie wiedzieli nadzorujący służby minister Mariusz Kamiński i nadzorujący Fundusz Sprawiedliwości minister Zbigniew Ziobro.

Jeśli Pegasus stosowany jest w Polsce zgodnie z procedurami dotyczącymi kontroli operacyjnej, obaj mogą również wiedzieć, w jakich sprawach i wobec kogo było wykorzystywane to narzędzie.

Zgodnie prawem, CBA może prowadzić kontrolę operacyjną wobec osób podejrzanych o popełnienie poważnych przestępstw (wymienionych w ustawie), gdy inne czynności operacyjne są nieskuteczne. Zanim jednak ją zacznie, szef CBA występuje

  • do prokuratora generalnego o zgodę na złożenie wniosku o pozwolenie na inwigilację (potem informuje go o wynikach podjętych działań),
  • a potem do sadu o zgodę na samą inwigilację.

Wyjątkiem są przypadki, w których oczekiwanie na decyzję sądu mogłoby „spowodować utratę informacji lub zatarcie albo zniszczenie dowodów przestępstwa”.

W takich sytuacjach szef CBA może zarządzić kontrole operacyjną po uzyskaniu samej zgody prokuratora generalnego, a równocześnie wystąpić do sądu z wnioskiem o zgodę na kontrolę.

Sąd musi wówczas podjąć decyzję w ciągu 5 dni. Jeśli nie udzieli zgody – szef CBA musi wstrzymać kontrolę operacyjną i nakazać zniszczenie materiałów zgromadzonych podczas stosowania kontroli.

We wniosku do sądu, szef CBA musi wskazać m.in. rodzaj prowadzonej kontroli operacyjnej, czyli czy kontrola operacyjna będzie polega na uzyskiwaniu i utrwalaniu:

  • „treści rozmów prowadzonych przy użyciu środków technicznych, w tym za pomocą sieci telekomunikacyjnych” (podsłuch telefoniczny i wgląd w SMS-sy),
  • „obrazu lub dźwięku osób z pomieszczeń, środków transportu lub miejsc innych niż miejsca publiczne” (podsłuch lub kamera),
  • „treści korespondencji, w tym korespondencji prowadzonej za pomocą środków komunikacji elektronicznej” (kontrola papierowych listów i e-maili),
  • „danych zawartych w informatycznych nośnikach danych, telekomunikacyjnych urządzeniach końcowych, systemach informatycznych i teleinformatycznych” (dostęp do danych na telefonach, komputerach itd.).

Ustawa nie mówi jednak nic o wskazywaniu środków technicznych - narzędzi, sprzętu czy programów komputerowych, które CBA może stosować, by zdobyć informacje.

Jeśli Biuro korzysta z Pegasusa, może równocześnie uzyskać dostęp do rozmów telefonicznych, wiadomości tekstowych, maili, kamery, mikrofonu, aplikacji lokalizujących i wszelkich danych zapisanych na telefonie.

Gdy sąd godzi się na kontrolę operacyjną, określa od kiedy może być ona prowadzona. Pegasus pozwala jednak na dostęp do danych pochodzących sprzed tej daty.

Według sędziów i byłych funkcjonariuszy CBA z którymi rozmawialiśmy, jeśli sąd nie pyta Biura o szczegóły inwigilacji i nie wie, że wykorzystywane jest do niej takie narzędzie jak Pegasus, nad inwigilacją nie ma faktycznej kontroli.

A sąd nie pyta.

Sąd z prezesem z nominacji Ziobry

Jak już napisaliśmy na początku, wnioski CBA o zgodę na inwigilację rozpatruje Sąd Okręgowy w Warszawie.

Do jesieni 2020 roku prezesem tego sądu była powołana przez Zbigniewa Ziobrę sędzia Joanna Bitner. Od 2020 kieruje nim powołany przez Ziobrę Piotr Schab - który równocześnie, jako Rzecznik Dyscyplinarny Sędziów Sądów Powszechnych, od kilku lat prowadzi postępowania dyscyplinarne wobec sędziów wypowiadających się krytycznie o władzy i orzekających niezgodnie z oczekiwaniami władzy.

Jak napisała w odpowiedzi na pytania OKO.press rzeczniczka sądu, "wnioski o zastosowanie kontroli operacyjnej sąd rozpoznaje jednoosobowo (...). W posiedzeniu sądu może wziąć udział wyłącznie prokurator i wyznaczony przez szefa CBA funkcjonariusz CBA – organu wnioskującego o zarządzenie kontroli operacyjnej".

Kto decyduje o tym, do którego sędziego trafi sprawa?

Jak wyjaśnia jeden z sędziów SO w Warszawie, o tym, który wydział sądu obsługuje w danym miesiącu kancelarię tajną - czyli również rozpatruje tajne wnioski o kontrolę operacyjną, decyduje wiceprezes sądu. A przewodniczący wybranego wydziału robi grafik dyżurów sędziów, którzy mają rozpatrywać sprawy w poszczególnych dniach.

"Kiedyś sędziowie w wydziale sami ustalali, kto kiedy ma dyżur nie było 100-procentowej pewności, do kogo trafi sprawa, bo sędziowie mogli np. się zamienić dyżurami. Teraz siatka jest sztywna i dokładnie wiadomo, który sędzia, kiedy ma dyżur. A więc - do kogo trafi wniosek o kontrolę operacyjną złożony w danym dniu. I CBA oczywiście to wie" - mówi sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie.

;

Udostępnij:

Bianka Mikołajewska

Od wiosny 2016 do wiosny 2022 roku wicenaczelna i szefowa zespołu śledczego OKO.press. Wcześniej dziennikarka „Polityki” (2000-13) i krótko „GW”. W konkursie Grand Press 2016 wybrana Dziennikarzem Roku. W 2019 otrzymała Nagrodę Specjalną Radia Zet - Dziennikarz Dekady. Laureatka kilkunastu innych nagród dziennikarskich. Z łódzkich Bałut.

Komentarze