0:000:00

0:00

Zgodnie z ustawą o Sądzie Najwyższym w Sądzie Najwyższym przestanie 4 lipca 2018 orzekać 18 sędziów po 65. roku życia, w tym Pierwsza Prezes Małgorzata Gersdorf. Dwa tygodnie później prezydent będzie mógł zdecydować o usunięciu kolejnych dziewięciu.

W ciągu najbliższych dni to oni będą w centrum wydarzeń. Przynajmniej część z nich przyjdzie do sądu jak co rano, może niektórzy nadal będą chcieli orzekać. Przedstawiciele władzy zarzucą im łamanie prawa, choć ustawa o SN w oczywisty sposób narusza Konstytucję RP. Może wydadzą rozkaz usunięcia sędziów z sądu przy użyciu siły, a może poprzestaną na zapowiedziach kar dyscyplinarnych.

Wszystko to może sprawić wrażenie, że PiS spiera się z opozycją i Unią Europejską o posady kilkunastu czy kilkudziesięciu sędziów. Czy taką wielką tragedią będzie usunięcie tej garstki, skoro większość sędziów pozostanie na stanowiskach? I czy warto kruszyć kopie o ich prawo do pracowania parę lat dłużej, skoro większość Polaków nie może doczekać się wcześniejszej emerytury, a łamanie praw pracowniczych jest nagminne?

Niechęć do stawania w obronie sędziów nieustannie podsyca propaganda PiS, która wypomina skradzione kiełbasy czy pendrive’y, orzekanie w czasach PRL, niefortunne słowa o sędziach jako “nadzwyczajnej kaście” czy zarobkach, za które “dobrze można żyć tylko na prowincji”.

Nie trzeba wcale lubić sędziów, żeby bronić niezależności sądów. Nawet jeżeli zdobędą się na akt nieposłuszeństwa wobec władzy, co niekoniecznie leży w naturze sędziego. Jak mówi prof. Małgorzata Gersdorf "Gazecie Wyborczej", "nie jestem osobą, która chciałaby występować przeciwko swemu państwu. Tak mnie wychowano".

Niezależności SN trzeba bronić ze względu na obywateli, w których sprawach będą orzekać ci, którzy przyjdą na miejsce wyrzuconych sędziów.

Sądy, media, wybory

Choć w Sądzie Najwyższym pozostanie około 50 “starych” sędziów, będą stanowili mniejszość. Wszystkich sędziów ma być teraz 120, a wakaty obsadzi Krajowa Rada Sądownictwa opanowana już przez nominatów PiS. Nowi sędziowie od A do Z wypełnią nowe izby SN: Dyscyplinarną oraz Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Najprawdopodobniej prezydent także spośród nowych sędziów wybierze Pierwszego Prezesa SN oraz prezesów izb odpowiedzialnych m.in. za wybór składów orzekających.

Sędziowie zawdzięczający swoje kariery wyłącznie partii będą więc sądzić m.in. w sprawach:

  • dyscyplinarnych sędziów, prokuratorów i adwokatów. Sprzeciwiających się władzy prawników będą mogli usuwać z zawodu;
  • protestów kwestionujących ważność wyborów i referendów. Mogą wpłynąć na wynik lub unieważnić wybory;
  • odwołań od decyzji Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Mogą zatwierdzić milionowe kary nakładane przez KRRiT na niewygodne media;
  • odwołań od uchwał Krajowej Rady Sądownictwa, np. w sprawie powołania sędziego.

Przejęcie przez PiS Sądu Najwyższego oznacza więc przejęcie władzy nad sądami, mediami i wynikami wyborów.

Sprawa drukarza i dowolna kłótnia o miedzę

Sąd Najwyższy, poprzez powołaną przez nową ustawę Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, będzie mógł wzruszać przez trzy najbliższe lata prawomocne wyroki sądów powszechnych wydane po 1997 roku. Kryteria wzruszania są znacznie szersze niż w obowiązujących dotychczas skargach kasacyjnych. Wystarczy, że Prokurator Generalny (obok RPO to jedyna instytucja, poprzez którą można wnieść skargę nadzwyczajną) uzna, że "materiał dowodowy jest sprzeczny z ustaleniami sądu", lub że rozpatrzenie sprawy jest "konieczne dla zapewnienia praworządności i sprawiedliwości społecznej".

Przykładem sprawy, którą Zbigniew Ziobro z pewnością skieruje do rozpoznania przez nowy SN, jest casus "łódzkiego drukarza". W 2015 roku odmówił on wykonania baneru dla organizacji LGBT. Ziobro zaskarżał wyrok I instancji, apelował od wyroku II instancji, wreszcie wniósł kasację, ale Sąd Najwyższy ją oddalił, uznając, że od wolności sumienia ważniejsza jest tutaj zasada niedyskryminacji. Dzięki skardze nadzwyczajnej Zbigniew Ziobro zyska możliwość czwartego podejścia.

W 2007 roku na konferencji prasowej Zbigniew Ziobro wypowiedział słynne zdanie: "Już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie". Chodziło o lekarza Mirosława G. 10 lat później sąd uniewinnił doktora, a w międzyczasie Ziobro przegrał proces cywilny, który lekarz wytoczył mu za te słowa. Sąd nakazał Ziobrze przeprosiny i zapłatę 30 tys. zł zadośćuczynienia. Znowelizowana ustawa o SN otwiera przed prokuratorem-ministrem drogę dalszego "szukania sprawiedliwości".

A jeśli Ty 15 lat temu wygrałeś proces o miedzę lub odszkodowanie za wypadek, sprawdź, czy przegrany nie wstąpił w międzyczasie do PiS. Nie znasz dnia ani godziny, w której przyjdzie wezwanie do sądu.

;

Udostępnij:

Dominika Sitnicka

Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.

Daniel Flis

Dziennikarz OKO.press. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Wcześniej pisał dla "Gazety Wyborczej". Był nominowany do nagród dziennikarskich.

Komentarze