0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: AFPAFP

"Jestem wstrząśnięty obrazami okrucieństw popełnianych przez armię rosyjską w wyzwolonym regionie Kijowa. UE pomaga Ukrainie i organizacjom pozarządowym w gromadzeniu niezbędnych dowodów do ścigania w sądach międzynarodowych. Dalsze sankcje i wsparcie UE są w drodze" - pisze na Twitterze przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel.

Przeczytaj także:

"W tych ponurych dla całego świata godzinach solidaryzujemy się z Ukrainą i narodem ukraińskim. UE będzie nadal zdecydowanie wspierać Ukrainę i w trybie pilnym będzie pracować nad dalszymi sankcjami wobec Rosji" - czytamy w oświadczeniu Josepa Borrella Fontellesa, Wysokiego przedstawiciel Unii do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa.

Komisja Europejska koordynuje z krajami członkowskimi dopracowanie środków. Nowe sankcje miały skupiać się przede wszystkim na łataniu luk w dotychczasowych działaniach. Chciano m.in. rozszerzyć liczbę eksportowanych towarów technologicznych podlegających kontroli oraz dodawać kolejne osoby do listy jednostek objętych sankcjami.

W obliczu ujawnionych okrucieństw pojawiają się jednak głosy, że nowe środki będą ostrzejsze i by dotyczyły kwestii embarga na energię z Rosji. Dyskutować o nich będą ministrowie finansów podczas dwudniowego szczytu w Luksemburgu w poniedziałek i wtorek.

"Masakra w Buczy była umyślna. Rosjanie chcą wyeliminować tak wielu Ukraińców, jak mogą. Musimy ich zatrzymać i wyrzucić. Domagam się od G7 rujnujących sankcji:

  • embargo na ropę, gaz, węgiel,
  • zamknięcia wszystkich portów dla rosyjskich statków i towarów,
  • odłączenia wszystkich rosyjskich banków od systemu SWIFT"

- napisał na Twitterze Dmytro Kułeba, szef ukraińskiego MSZ.

Rusłan Stefanczuk, przewodniczący Najwyższej Rady Ukrainy stwierdził z kolei, że kraje, które nie zdecydują się na nałożenie embarga na energię z Rosji, będą bezpośrednimi sponsorami ludobójstwa Ukraińców.

Polska wycina węgiel, Litwa - gaz

Polski rząd chce wprowadzić embargo na surowce z Rosji - zapowiada to od początku rosyjskiej agresji na Ukrainę. Pierwszym krokiem będzie całkowity zakaz sprowadzania rosyjskiego węgla. Taką informację podał we wtorek (29 marca) rzecznik rządu Piotr Müller. “Rada Europejska jest wstrzemięźliwa w sprawie kolejnych sankcji, dlatego my decydujemy się na swoje, dodatkowe działania” - powiedział.

Premier Mateusz Morawiecki w środę (30 marca) ogłosił, że embargo ma zostać nałożone w kwietniu lub maju. Tego dnia zaprezentowano projekt ustawy „o szczególnych rozwiązaniach w zakresie przeciwdziałania wspieraniu agresji na Ukrainę oraz służących ochronie bezpieczeństwa narodowego”, która ma wprowadzić zakaz. W 2020 roku aż 75 proc. dostaw węgla przyjechało do Polski właśnie z Rosji. Nie jest to jednak węgiel wykorzystywany w elektrowniach - według oficjalnych danych rosyjski węgiel kupują przede wszystkim niewielkie ciepłownie i klienci indywidualni. Ustawa przewiduje, że rosyjski węgiel zostanie zastąpiony surowcem z Australii, Kolumbii i USA. Rząd zapowiada również zwiększenie polskiego wydobycia.

Rząd planuje nałożenie embargo również na gaz i ropę naftową. Ale tu mniej konkretów. Mateusz Morawiecki zapowiedział, że "rozwiązania mają pojawić się do końca tego roku". Wezwał również KE, by ustanowiła podatek od rosyjskich węglowodorów.

Tymczasem Litwie, Łotwie i Estonii udało się wprowadzić embargo na rosyjski gaz już 1 kwietnia.

"Do tej pory państwa te importowały relatywnie niewielkie ilości gazu z Rosji - w przypadku Litwy kupowali go tylko prywatni importerzy (26 proc. importu w 2021 roku). Obecnie jedynym źródłem ich zaopatrzenia staje się pływający terminal LNG w Kłajpedzie, uruchomiony w 2014 roku. Ponadto strona łotewska poinformowała, że posiadane zapasy gazu wystarczają na kolejną zimę. Dodatkowo państwa te planują budowę drugiego pływającego terminalu LNG, żeby całkowicie uniezależnić się od Rosji" - pisze Iwona Wiśniewska w analizie Ośrodka Studiów Wschodnich.

Macron mówi o węglu i ropie

Prezydent Francji Emmanuel Macron po doniesieniach o zbrodniach w Buczy wezwał w poniedziałek do wprowadzenia dalszych sankcji wymierzonych w rosyjską energię, w szczególności węgiel i ropę.

„To, co właśnie wydarzyło się w Buczy, wymaga nowego zestawu sankcji i bardzo jasnych środków” - powiedział Macron stacji radiowej France Inter. „Opowiadam się za pakietem sankcji, zwłaszcza w odniesieniu do węgla i ropy, o których wiemy, że są szczególnie bolesne. Chcę, żebyśmy mogli działać”. Macron powiedział, że Francja będzie „koordynować działania z naszymi europejskimi partnerami, zwłaszcza Niemcami”, ale także „podejmie dodatkowe indywidualne środki”. Ani razu nie wspominał jednak o gazie.

Nie widać żadnych ruchów ze strony Węgier, których ponownie wybrany w niedzielę premier Viktor Orbán wskazał Wołodymyra Zełenskiego jako jednego ze swoich wrogów. Ze sprzeciwu wobec sankcji na rosyjską energię zrezygnują prawdopodobnie Włochy. Szef włoskiego MSZ Luigi di Maio zapowiadał w poniedziałek, że kraj nie zablokuje embarga na gaz w razie głosowania. "Ile jeszcze Bucz zanim przejdziemy do pełnego embarga na ropę i gaz z Rosji? Czas się skończył" - napisał na Twitterze Enrico Letta, były premier Włoch, obecnie lider Partii Demokratycznej będącej częścią koalicji rządzącej.

Niemcy niepewnie o energii

Rośnie presja wobec Niemiec na konkretne deklaracje w sprawach energetycznych, zwłaszcza że, jak pokazują badania, potencjalne embargo popierane jest przez ogromną część społeczeństwa.

„Putin i jego stronnicy poczują konsekwencje. Będziemy również przekazywać Ukrainie broń, by mogła się bronić przed rosyjską inwazją” - mówił w niedzielę kanclerz Niemiec Olaf Scholz. Nie wspomniał jednak o rosyjskim imporcie gazu, ropy i węgla, na którym Niemcy mocno polegają. Z tych trzech najbardziej problematyczny jest oczywiście gaz.

Około 40 proc. dostaw gazu do krajów UE pochodzi z Rosji. W Niemczech odsetek ten sięga już jednak 55 proc. i jest najwyższy w całej Europie.

Robert Habeck, niemiecki minister gospodarki i klimatu powtarzał w niedzielę, że natychmiastowe odejście od rosyjskiej ropy, gazu i węgla bardziej zaszkodzi UE niż Moskwie. W rządzie widać jednak pęknięcie w tej sprawie.

W niedzielę niemiecka minister obrony Christine Lambrecht wezwała do przedyskutowania na szczeblu UE potencjalnego zakazu rosyjskiego gazu. „Takie zbrodnie nie mogą pozostać bez odpowiedzi” - mówiła.

Niemiecki minister gospodarki, Robert Habeck stwierdził poniedziałek, że „każdego dnia niemieckie władze pracują nad stworzeniem warunków”, które umożliwiłyby wprowadzenie takiego embargo. „I jest to, w opinii rządu federalnego, a także w mojej opinii, właściwe działanie i takie działanie, które będzie codziennie szkodziło Putinowi. Dążymy do niezależności od rosyjskiego gazu, węgla i ropy” - tłumaczył.

Habeck podał, że na początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę 35 proc. niemieckiej ropy pochodziło z Rosji. Teraz ma to być 25 proc. Niemcy ograniczają też import rosyjskiego gazu, na razie z 55 do 40 proc. krajowego zużycia. Habeck dodawał, że Niemcy starają się jak najszybciej zmniejszyć swoją zależność i powiedział, że robią „zadziwiająco szybkie postępy”.

W poniedziałek niemiecki minister finansów Christian Lindner powiedział, że odcięcie rosyjskiego gazu nie jest obecnie opcją dla Niemiec. Dodawał, że Unia Europejska powinna rozróżnić import ropy, gazu i węgla z Rosji, gdy myśli o dalszych sankcjach. Oznaczałoby to skoncentrowanie się na węglu i ropie naftowej.

W reakcji na wydarzenia w Buczy Niemcy wydaliły w poniedziałek także 40 pracowników ambasady rosyjskiej. Niemiecka minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock poinformowała też na Twitterze o planowanym "zwiększeniu wsparcia dla ukraińskich sił zbrojnych, a także wzmocnieniu wschodniej flanki NATO".

;
Na zdjęciu Dominika Sitnicka
Dominika Sitnicka

Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.

Komentarze